Autor: Andrzej (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2011-12-16 19:19
Opowiem wam pewną historię. Mam 24 lata, w gimnazjum czyli ok 10 lat temu, na drugim roku zakochałem się w koleżance z klasy (była autentycznie przepiękna - zresztą nadal jest, dziś ma już męża i dziecko i nie utrzymujemy kontaktu). Wcześniej często z nią rozmawiałem, ale dopiero na drugim roku, kiedy wracaliśmy ze Mszy która rozpoczyna rok szkolny "na nowo" ją zobaczyłem. Od tego dnia - 1 września, modliłem się do Boga o to, aby ona to odwzajemniła. Dwa miesiące później ona była zakochana również we mnie. Wtedy przeżyłem takie uczucie po raz pierwszy w życiu, taaak szczęśliwym nie byłem nigdy w życiu, po prostu uczucie, jakby złapało się Pana Boga za nogi. Niestety nie byłem gotowy, aby to przyjąć i zmarnowałem tę szansę, mimo iż byliśmy w sobie zakochani przez całe gimnazjum, całe trzy lata. Bóg mi chyba pokazał w ten sposób, że uczucie, nawet z obu stron, jeśli one nie są na nie gotowe, kiedyś zaginie. Moje zaginęło po 6 latach.
Co gorsza dziś jestem zakochany w dziewczynie, z którą mieszkałem razem 4 lata i nigdy jej nie dostrzegałem, powiedziałem jej o tym. Niestety ona od kilku miesięcy ma chłopaka i mnie odrzuciła (myślę, że coś jest na rzeczy między nami, ale musiała to zrobić, bo jest porządną kobietą). I tak modle się codziennie do Boga, jest mi niezwykle ciężko nie powiem, że nie. Czy teraz też mi się uda to wymodlić, nie wiem.
Oczywiście wierze, że mam u Niego dobre układy, i że to taki test i trud za to, że wtedy w gimnazjum nie wziąłem tego co Bóg dał mi na tacy. A może dziś chce mi powiedzieć coś jeszcze innego? Nie wiem. Wiem jedno. Na pewno można Go uprosić o to, tylko trzeba wierzyć i prosić, po prostu o miłość tej konkretnej osoby i może się uda. Nadal mam nadzieję i jeszcze będę długo się modlił.
|
|