logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Święci, surowy tryb życia, umartwienia w intencjach.
Autor: Wojtek (---.kolporter.com.pl)
Data:   2011-01-12 09:19

Witam, chciałbym zapytać Was, jaki jest/był główny cel surowego życia ludzi którzy zostali świętymi?

Ilekroć czyta się różne biografie, czy inne opracowania, można spotkać się z takimi opisami jak: surowy tryb życia, umartwianie się, spanie na deskach, odbieranie sobie przyjemności i ofiarowywanie ich w jakiejś intencji.
O ile czyny miłosierdzia do drugiego człowieka kosztem własnego życia są zrozumiale, o tyle nie rozumiem, w jaki sposób własna asceza może być "elementem przetargowym" z Bogiem, w przypadku modlitw w jakiejś intencji?
Surowy tryb życia może kształtować z pewnością charakter, może uświęcać człowieka. Dzięki takiej postawie można walczyć z takimi grzechami jak pycha, próżność, ale nie rozumiem dlaczego to jest istotne dla Boga?
Dlaczego np. Chrystus mówił, ze wypędzanie takiego ducha, wymaga postu i modlitwy?
No i dalej, skoro Bóg dal nam ciało, doskonale funkcjonujący organizm, dlaczego mamy traktować go jak śmieć? Wiem wiem, życie jest krótkie. Celem chrześcijan jest zbawienie. Ciało obróci się w proch, ale tak czuję, jakby mi coś dano, a ja to mam traktować jak błoto.

 Re: Święci, surowy tryb życia, umartwienia w intencjach.
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-01-12 11:06

Wojtek, podejście do własnego ciała zmieniło się w naszych czasach. Teraz Kościół nie głosi, że ciało to "śmieć". W dawnych wiekach święci i błogosławieni praktykowali umartwianie własnego ciała na różne, wymyślne sposoby, które może nawet ci się nie śniły.
W obecnych czasach zmieniła się nasza wiedza na temat kondycji psychofizycznej człowieka. To zobowiązuje nas do traktowania własnego ciała jako czegoś dobrego, wymagającego szacunku. Z Pisma Świętego wiemy, że człowiek został stworzony przez Boga na Jego obraz i podobieństwo. Jako jeden z darów otrzymał ciało. To go odróżnia od aniołów. Ze wszystkich darów od Boga trzeba korzystać z właściwym umiarem i rozsądkiem. Dlatego nie jest właściwe zarówno pogardzanie ludzkim ciałem, jak i jego przesadny kult, który panuje obecnie w świecie.
W obecnych czasach wiemy, że trudniejsze może być duchowe umartwianie się, trwanie na modlitwie. Dlatego spowiednicy przede wszystkim zadają, jako pokutę modlitwę, a nie biczowanie się, czy poszczenie.
Jeśli już ktoś chciałby stosować poważne, cielesne umartwianie się, np. długotrwały post o chlebie i wodzie, to powinien to robić jedynie w porozumieniu ze spowiednikiem lub swoim kierownikiem duchowym. Każde umartwianie się powinno być robione w całkowitej wolności duchowej i z miłości do Boga.
Ofiara, czyli umartwienie, które może towarzyszyć modlitwie (każdy, nawet drobny post czy inne, małe wyrzeczenie się, np. rezygnacja z przyjemności surfowania po internecie jednego dnia), to włączenie się w Ofiarę Jezusa Chrystusa na Krzyżu. Czyniąc swoje drobne ofiary, powinniśmy modlić się, aby Jezus włączył je do Swojej Ofiary, uświęcił je w ten sposób i złożył w darze Swojemu Ojcu.

"Dlaczego np Chrystus mówił, ze wypędzanie takiego ducha, wymaga postu i modlitwy" - Są w Piśmie Świętym przykłady tego, że to prawda. Przede wszystkim potrzebna jest modlitwa do uproszenia Boga o łaskę zarówno dla siebie, jak i innych ludzi. Tylko przez modlitwę możemy być blisko Boga. A bez Niego nie jesteśmy w stanie walczyć ze złym duchem. Dlatego to modlitwa jest tak ważna. Oczywiście wypędzanie złych duchów należy do księży-egzorcystów. Możemy jedynie walczyć ze złym duchem, który kusi nas do grzechu. Właśnie przez dodawanie swoich wyrzeczeń do modlitwy, jak napisałam wyżej.

 Re: Święci, surowy tryb życia, umartwienia w intencjach.
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2011-01-12 12:46

Nie da się odpowiedzieć na pytanie w formie porady internetowej. To bardzo skomplikowana sprawa, wymagająca cofnięcia się do początków chrześcijaństwa i omówienia zmian form wyrazu religijnego na tle kultury, obyczaju, społeczeństwa epok, w których chrześcijanom przyszło żyć.

Rzucę Panu parę haseł, które (jeśli zechce Pan przyjrzeć się im bliżej i poczytać trochę więcej) naprowadzą Pana na właściwe odpowiedzi.

1) Platonizm (a w zasadzie neoplatonizm) uznający nadrzędność duszy nad ciałem (określanego mianem: grobowca duszy), dusza jest niezmienna, ciało przemijające. Platon głosił wyższość idei nad tym co materialne. Byty, które widzimy tu i teraz są tylko pochodnymi idei. Koń jest koniem dlatego, że gdzieś tam jest idea "koniowatości" i znając tę ideę dopiero możemy powiedzieć, że zwierzę, które widzimy jest (albo nie) koniem. Platonikiem par excellance był św. Augustyn, Ojciec Kościoła, który wywarł zasadniczy wpływ na chrześcijański sposób myślenia, przede wszystkim na Zachodzie. Pod wpływem Platona byli również wszyscy Ojcowie Kościoła wywodzący się z Aleksandrii.

2)Manicheizm - dualistyczna idea gnostycka pochodzenia irańskiego, która konsekwentnie głosiła przewagę ducha nad materią, negowała wręcz materię uważając ją za dzieło Boga Złego (manicheizm uznawał dwóch Bogów: Bóg Zły - stwórca materii i Bóg Dobry). Manicheizm wywarł (trwający do dziś dzień) na kształtowanie się idei chrześcijańskiej, na formy kultu, na myśl.

3) Polemika ze światem starożytnym widoczna przede wszystkim w pismach św. Pawła. Świat starożytnego hedonizmu, uciechy, przyjemności został skonfrontowany ze światem "nowym", który uciekał od rozkoszy ciała. Widoczne jest to przede wszystkim w Listach do Koryntian. Wykład św. Pawła ma charakter "tłumaczenia" pojęć starotestamentowych na język zrozumiały dla świata hellenistycznego. Wyakcentowanie tych przymiot Jezusa, które pozwalałyby pierwszym chrześcijanom odróżnić się od pogańskiego otoczenia, zachować czystość obyczaju i wiary.

4) Pierwszy monastycyzm, cenobityzm. Poszukiwanie Boga w oderwaniu się od "tego świata" celem uzyskania większej koncentracji, skupienia. Poszukiwanie Boga poprzez "wędrówkę" w głąb własnego "ja". Idea perfekcyjności "ja" właśnie tą drogą.

5) Chrystianizacja pogaństwa starożytnego. Pierwsze wspólnoty chrześcijańskie były wspólnotami miejskimi. Obszary wiejskie Imperium Romanum były pogańskie (łac. paganus - wieśniak, chłop, rolnik). Aby dotrzeć do tych ludzi, przyciągnąć ich do chrześcijaństwa, trzeba było się "uprościć", dostosować do ich sposobu życia, zredukować potrzeby materialne. To samo dotyczyło chrystianizacji ludów barbarzyńskich, które znajdowały się w obszarze wpływów lub wręcz wewnątrz Imperium. Ludy prymitywne, proste, o bardzo słabej kulturze materialnej. Z jednej strony Kościół "w środki bogaty" imponował im, przyciągał ich uwagę a z drugiej ludzie Kościoła o silnym charakterze, stanowczości, surowości obyczaju i prostocie.

Taki to był punkt wyjścia a potem się rozwinęło.

 Re: Święci, surowy tryb życia, umartwienia w intencjach.
Autor: Wojtek (---.kielce.hypnet.pl)
Data:   2011-01-12 19:58

Dziękuję Wam za Wasze odpowiedzi. Pytanie nasunęło mi się po ostatniej lekturze o Janie Marii Vianney'u. Jest tam fragment:
"Mówisz żeś wszystko uczynił - odparł ks. Vianney proboszczowi, który żalił mu się, ze nie potrafi przemienić serc swoich parafian - płakałeś nad nimi i wzdychałeś, lecz czyś pościł w ich intencji, czyś czuwał na modlitwie, spał na gołych deskach i ćwiczył się dyscyplinie? Dopóki tego wszystkiego nie będziesz robił nie mów, żeś wszystko uczynił"

Jednym słowem, rozumiem, ze czyniąc ofiary/umartwienia możemy je oddać Bogu przez Chrystusa włączając się w Jego ofiarę, a przez to prosić o pomoc w naszych sprawach? Czy tak?
Tak, modlitwa zapewne jest ważna, ale dalej chyba nie rozumiem, znaczenia postu w tej sytuacji z Ewangelii (żeby wyrzucić złego ducha). Wtedy Chrystus był jeszcze miedzy apostołami, wiec czym był post, skoro wtedy jeszcze nie można było się włączyć w ofiarę Jezusa Chrystusa? Czym dla Boga jest post? Dlaczego duch jest "wrażliwy"? (nie wiem czy to dobre określenie) na człowieka poszczącego i wzywającego modlitwa do uwolnienia człowieka spod panowania złego ducha?

 Re: Święci, surowy tryb życia, umartwienia w intencjach.
Autor: Pokręć (---.salwator.net)
Data:   2011-01-12 20:53

Ciało doczesne człowiekowi służy za rusztowanie do budowy duszy tak, jak rusztowanie budowlane ułatwia budowę domu. O to rusztowanie należy co nieco zadbać, bo bez niego budowa będzie bardzo trudna, ale bez zbytniej przesady, kto w trakcie budowy maluje i ozdabia rusztowanie kosztem czasu poświęconego na układanie cegieł? Owszem, jak się śruba poluzuje, czy deska przesunie, to trzeba to poprawić, ale nie po to, żeby owo rusztowanie było piękne, tylko po to, żeby nie zrobić sobie krzywdy przy pracy.
Ciało jest narzędziem. Poświęcanie ciału więcej uwagi niż jest to absolutnie konieczne jest szkodliwe dla ducha.
Tym, co się liczy naprawdę jest dusza ludzka. Wg Jezusa tak cenna, że nawet cały świat nie jest wart szkody na duszy:
"Kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?"
(Mt 16, 25-26)

 Re: Święci, surowy tryb życia, umartwienia w intencjach.
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2011-01-13 14:57

Tak czytam sobie tutejsze wypowiedzi i widzę, że czkawka manichejska odbija się nawet w chrześcijaństwie XXI.
Nie ma mowy o jakiejkolwiek "przewadze" duszy nad ciałem w chrześcijaństwie.
Jezus to BÓG, który "przyjął CIAŁO z Marii Dziewicy", jak powtarzamy w Credo.

Wyznajemy również "ciała zmartywychwstanie", czyli nasze ciało jest tak samo nieśmiertelne jak i nasza dusza ale w dłuższym horyzoncie czasowym.

Nie wierzymy w reinkarnację ani metempsychozę, które traktują ciało jako narzędzie duszy.

Kościół na przestrzeni wieków przeciwstawiał się wszystkim pomysłom teologicznym dezawuującym naszą cielesność: flagelantom, nudystom (nie mam tu na myśli opalania się bez "tekstyliów" ale zupełnie poważny nurt sekciarski), adamitom.

Ciało człowieka liczy się tak samo jak jego dusza. Nie jest narzędziem. Nie jest celem. Jest stworzone przez Boga i dobre tak jak Jego całe stworzenie (vide Ks. Rodzaju 1).

 Re: Święci, surowy tryb życia, umartwienia w intencjach.
Autor: zuzka (Bogumiła) (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-01-13 17:08

A jednak jest pewna różnica między duszą a ciałem ;)) Dla dobra duszy można poświęcić ciało, odwrotnie nie można. Ciało nie jest nieśmiertelne. Umiera. Owszem, potem zmartwychwstaje, ale inne, przemienione, chwalebne. Nie będziemy wskrzeszeni jak Łazarz (z tym samym ciałem), ale z takim ciałem jak Jezus. Nasze ciało nie będzie zajmowało miejsca w niebie, nie będzie głodne, nie zrobi się za ciasno. No i sam fakt zmartwychwstania ciała "pozwala" nam na jego ofiarowanie. Bo ciało odzyskamy. Gdyby ciało było tak samo ważne jak dusza - Jezus nie pozwoliłby się ukrzyżować. Każde ofiarowanie życia za kogoś byłoby grzechem (zniszczeniem czegoś równego duszy, a więc najważniejszego). Dusza jest ważniejsza, ponieważ (choć jest nieśmiertelna) może "umrzeć", w sensie całkowitego oderwania się od Boga i dla Boga już nie zmartwychwstanie. Dusza z piekła nie zmartwychwstanie. Natomiast ciało może być spalone, zjedzone przez robaki, przegniłe - a Bóg i tak zrobi z niego to samo, co z ciał świętych, które wiele lat po śmierci pachną fiołkami. To co może się odrodzić (lub nie będzie w przyszłości potrzebne) jest zawsze mniej ważne.

Natomiast faktycznie, dawno odeszliśmy od obrazu ciała jako czegoś złego, grzesznego. Ciało jest darem (tak samo jak dusza i tylko w tym sensie jest podobne). O ciało mamy obowiązek dbać, po to mamy piąte przykazanie, które zawsze było aktualne, ale nie zawsze dobrze rozumiane. Ciało jest świątynią Ducha Świętego. Nauka pokazuje, jak bardzo ciało i duch tworzą jedność, jak bardzo na siebie wpływają i od siebie zależą. Nauka dochodziła do tego latami i jeszcze nie wszyscy to widzą. Tymczasem ta jedność była od początku, tak Bóg nas stworzył. Pełna harmonia. Przypomnijmy sobie raj: ludzie zaczęli mieć problemy z ciałem dopiero po grzechu. Nagle zaczęło przeszkadzać, nagle wstyd, ukrywanie się. A przecież to nie ciało zmieniło się w chwili grzechu. Dziś jest tak samo. Jeśli dla kogoś ciało jest niegodne, złe, nic nie warte, to ma problemy nie z ciałem. Ma problemy ze sobą. Ma problemy z Bogiem (czytaj: Bóg ma z nim problemy ;)) Bóg nie każe znęcać się nad ciałem. Jeśli ciało przestanie służyć, będziemy mieć problemy z okazywaniem miłości. Dlatego o ciało musimy dbać. Ciało trzeba leczyć, odżywiać, utrzymywać w dobrej kondycji. Mamy też prawo zwyczajnie cieszyć się, gdy ciało jest piękne i zdrowe. Byle tylko skupienie się na ciele nie przesłoniło reszty człowieka, byle nie było jedyne o co warto dbać.

No to co z tą pokutą? Nienaturalne rozdzielenie duszy od ciała doprowadziło przed wiekami do obiektywnie idiotycznych zachowań. Siedzenie na słupie, lizanie podłogi itd. Proszę zauważyć słowo "obiektywnie". Bo absolutnie nie wątpię, że jeśli ktoś uważał to poniżenie w sercu za słuszne i dobre, jeśli poświęcał się dla Boga, to Bóg w swoim miłosierdziu przyjął to jako wielki dar i hojnie wynagrodził. Zawsze tak było i jest, że na zewnątrz inaczej widać ofiarę, którą składamy Bogu. Choćby dzisiejsze problemy "niezakonnych singli". Jedni pozostają sami dla wygody, z lenistwa, ze strachu, a inni ofiarują to Bogu i naprawdę ofiarują wiele pięknych dobrych pragnień. Na zewnątrz ludzie widzą to samo. Oceniają, wyśmiewają, potępiają. Co czasem widać na naszym forum także. Sprawiają ból tym, którzy chcieli dać Bogu coś więcej, czy raczej inaczej niż wszyscy.
Proszę jednak nie rozumieć, że dzisiejszych singli porównuję do świętych, którzy lizali podłogę, czyli uważam, że jak zmienią się czasy, to życie singli też obiektywnie będzie idiotyczne. Chodzi mi o to, że to jest sprawa między konkretnym człowiekiem a Bogiem. My nie musimy rozumieć. Konkretnego człowieka nie wolno nam oceniać. Ale możemy oceniać czasy. Kiedyś biczowanie siebie, bolesne umartwianie wpisywało się w te wszystkie dyby, łamanie kołem i inne tortury. Taki był świat. Teraz więcej zwracamy uwagę na psychikę. Coraz częściej też i bardziej cierpimy psychicznie. Jesteśmy delikatniejsi, słabsi psychicznie.

Wróćmy do pokuty. "Rozdzielając" ciało od duszy kiedyś niszczyliśmy ciało. Teraz uważamy się za mądrych i bardzo mocno widzimy związek ducha z ciałem. Ale tak naprawdę, to zauważmy przegięcie w drugą stronę. Tak naprawdę przed Bogiem my znów na siłę rozdzielamy ciało od duszy. Bogu mamy dać duszę. A ciało? I wychodzi nam prawie "ewangelicznie" - Cezarowi co należy do Cezara. Nawet jeżeli nie oddajemy ciała diabłu, to wydaje nam się coraz częściej, że NIE WYPADA ofiarowywać Bogu tego, co ma wspólnego z ciałem. Uciekając przed tym lizaniem podłogi, zupełnie zapominamy, że jesteśmy jednością. To stąd modlimy się na przykład tylko duchem, zupełnie jakbyśmy nie mieli ciała. Na przykład tylko na leżąco. Siedząc wygodnie przed komputerem. Czasem zupełnie nie pamiętając, gdzie w tej chwili są nasze nogi czy ręce. Nie, ja nie mówię, że modlitwa na leżąco jest zła. Ale nasze ciało też się ma modlić. Choćby jakiś określony czas w ciągu dnia. A my znów uciekamy Bogu w drugą stronę. Teraz już prawie wstyd uklęknąć, złożyć ręce, pochylić głowę, przeżegnać się wyraźnym gestem. To jest druga odsłona tego co było kiedyś. Czy ciało jest zbyt ziemskie i zbyt brudne, złe, żeby czciło Boga? Ciało sobie, a ja sobie? Czy papieża też powitam na leżąco?

Dlaczego mówię o modlitwie ciała? Bo jeśli to zrozumiemy, to nie będzie też dziwne, że i w pokutę włączymy też ciało. Pokuty nie wymyślili dawni święci, bo to Biblia nas ciągle do pokuty nawołuje. Dawni święci pokutowali tylko po swojemu. To nie znaczy, że my nie możemy włączyć do pokuty także naszego ciała. Nie chodzi o biczowanie. W dzisiejszym "luzackim" świecie równie ciężka może być modlitwa, kiedy i naszemu ciału każemy się modlić. Pokuta nie zakłada, że nasze ciało, jak piszesz, to śmieć. Przeciwnie. Nasze ciało jest stworzone przez Boga, jest wielką wartością, dlatego i ono powinno brać udział w naszym oddaniu się Bogu. W modlitwie, pokucie. Tylko wtedy jesteśmy przed Bogiem jednością, całością, pełnym człowiekiem. Wstrzemięźliwość czy post, czy klęczenie przed Najśw. Sakramentem - to naprawdę nie jest udręczenie ciała. To znaczy tylko, że modlę się i pokutuję za grzechy cała, a nie "Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek". Kiedy w modlitwę czy pokutę włączymy także ciało, jest nam łatwiej się modlić. Jesteśmy bardziej dla Boga, cali dla Boga.

Zamiast uciekać w drugą skrajność, powinniśmy stworzyć jedność duszy i ciała. Bo dopiero to jest prawdziwy człowiek. Wtedy z jednej strony nie będzie problemów, dlaczego moje ciało ma brać udział w uświęcaniu, modlitwie i pokucie, a z drugiej strony nie będzie problemu z nadmiernym, nierozsądnym umartwieniem ciała. To jest jedno z wielu zadań w naszym życiu. W każdym temacie obijamy się o skrajności, żeby z czasem znaleźć coś najlepszego.

 Re: Święci, surowy tryb życia, umartwienia w intencjach.
Autor: xc (---.home.aster.pl)
Data:   2011-01-13 17:35

Nigdy nie twierdziłem, że istnieje tożsamość ciała i duszy, że są tym samym (tak twierdzili niejacy almarykanie zwani też illuminati w średniowieczu, za co wędrowali na stos.
Nie mam monopolu na nieomylność.
Pojęcie "czkawki manichejskiej" to nie mój pomysł. Znalazłem go na tym Forum.

Fakt, faktem, że czkawka odbija się cały czas i zwróciłem na to uwagę.

Jeśli, którykolwiek z głoszonych przeze mnie w tym wątku poglądów jest sprzeczny z nauką Kościoła lub mija się z prawdą, to Moderator zawsze może go wywalić.

Komu wypominam nieuctwo, temu wypominam ale proszę nie wkładać mi w usta zdań, których nie powiedziałem. To nie jest eleganckie. Ja wiem, ze niektórym pasowałyby takie a nie inne moje wypowiedzi do ich obrazu ale nie tym razem.

 Re: Święci, surowy tryb życia, umartwienia w intencjach.
Autor: Wojtek (---.kielce.hypnet.pl)
Data:   2011-01-13 19:59

Dziękuję Ci Bogna za obszerny post. Poświęciłaś dużo swojego czasu i wysiłku. Myślę, że Twoja wypowiedź odpowiada na moje pytania.
Dziękuję też wszystkim którzy brali udział w tej dyskusji.
Pozdrawiam

 Re: Święci, surowy tryb życia, umartwienia w intencjach.
Autor: Bogna (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2011-01-13 20:10

Wojtek spójrz:
Autor: Bogna (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2011-01-13 16:18
i porównaj:
Autor: zuzka (Bogumiła) (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2011-01-13 17:08
Widzisz różnicę w adresie?

Chociaż nosimy z Bogumiłą to samo imię, to jednak na Forum Pomocy, osobiście piszę jako Bogna - nie Bogumiła. I bynajmniej to nie ja jestem autorką tej długiej wyczerpującej odpowiedzi, ale moja imienniczka Bogumiła z Krakowa. Nie ja więc poświęciłam dużo czasu dla Ciebie. Nie chcę zatem odbierać nienależnego mi splendoru Stąd to moje sprostowanie.
Ale... co się odwlecze, to nie uciecze, może następnym razem... ;)))
PS.
Tutaj, na Forum Pomocy, w zasadzie dyskusji się nie prowadzi, do tego służy specjalnie postawione obok Forum Dyskusji. Tutaj odbywają się co najwyżej rozmowy uzupełniające.

 Re: Święci, surowy tryb życia, umartwienia w intencjach.
Autor: Wojtek (---.kielce.hypnet.pl)
Data:   2011-01-13 23:23

No tak, pomyliłem imiona. Zatem Bogumiło, Tobie dziękuję za długą i wyczerpującą wypowiedz. Pozdrawiam.

 Re: Święci, surowy tryb życia, umartwienia w intencjach.
Autor: zuzka (Bogumiła) (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-01-14 00:03

"Odpozdrawiam" :))

 Re: Święci, surowy tryb życia, umartwienia w intencjach.
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2011-01-17 11:04

Nie wiem jakim sposobem ale umknął mi najważniejsze źródło ascezy chrześcijańskiej. Swoją drogą, to moi tutejsi polemiści zrugali mnie porządnie a tego w ogóle nie wypatrzyli).

Asceza chrześcijańska, umartwianie się, posty, pokuty mają przede wszystkim inspiracje biblijne, tak staro- jak i nowotestamentowe. Rozwinięcie tego tematu wymagałoby pracy naukowej na poziomie co najmniej habilitacji ale tak w telegraficznym skrócie: motywy, o których piszemy tutaj przewijają się od samego początku judaizmu (a potem chrześcijaństwa) i opisane są w najstarszych tradycjach biblijnych.
Przykłady:

wędrówka Narodu Wybranego do Ziemi Obiecanej (pod przewodnictwem Mojżesza) przez dziesięciolecia, przez pustynię, głód, cierpienie jako sposób "oczyszczenia".

Nakaz postu oczyszczającego celem przebłagania Pana (Jom Kipur) zawarty w Księdze Kapłańskiej.

Post po śmierci Saula i jego synów opisany w 2 Księdze Samuela. Post Dawidowy na intencję uzdrowienia syna opisany tamże.

Zwracam również uwagę na Jana Chrzciciela i jego "teologię postu" opisaną w Mt 9/Mk mającą korzenie starotestamentowe i pokazane na tym tle nowatorskie podejście Jezusa do praktyk tego typu.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: