logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Boję się niosącej cierpienie miłości Boga.
Autor: ewa (---.centertel.pl)
Data:   2012-04-20 21:45

Wielcy święci i mistycy bardzo cierpieli zarówno fizycznie jak i duchowo, ponieważ Bóg ich wyjątkowo ukochał. Jak to zrozumieć? Z miłości do własnych dzieci dałabym sobie uciąć rękę [a przynajmniej tak mi się wydaje]. Trochę boję się takiej miłości Boga.

 Re: Boję się niosącej cierpienie miłości Boga.
Autor: Magdalena G. (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-04-20 22:49

"Nie lękaj się" - Bóg nie jest sadystą czy katem, który czerpie przyjemność z cierpienia człowieka. Ono nas oczyszcza, otwiera oczy na wiele spraw - szczególnie Bożych. Cierpienie oczyszcza. Pan, zezwalając na nie, daje człowiekowi również siłę do poradzenia sobie z nim, wspiera go - inaczej nie byłoby "wielkich świętych". Nie bój się, tylko Mu zaufaj. Na pewno nie ześle na Ciebie nic ponad Twoje siły. Tylko Mu ufaj.

 Re: Boję się niosącej cierpienie miłości Boga.
Autor: Michał (---.range109-149.btcentralplus.com)
Data:   2012-04-21 01:59

Makabra, dziewczyno, jak Ty wyszłaś za mąż?

 Re: Boję się niosącej cierpienie miłości Boga.
Autor: Yankes (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-04-21 11:57

Nie bój się. Masz zły obraz Boga. On nie zsyła na ludzi cierpienia. To jest taki mit obiegowy w KK. Bóg jest kochającym Ojcem, a żaden ojciec nie chce, aby jego dzieci cierpiały. Natomiast cierpienie wpisane jest w życie ludzkie. Gdyby nie cierpienie nie wzrastalibyśmy w miłości. Zauważ, że nawet jako dziecko zdobywaliśmy wiedzę w szkole przez cierpienie (rodzice nas zmuszali). Tak samo jest w dorosłym życiu. Ale Bóg nie dodaje cierpienia, tylko pomaga je przejść i wykorzystuje dla naszego dobra.

A jeśli chodzi o mistyków, ich cierpienie, dane im przez Boga, było zawsze za ich przyzwoleniem. Bóg nie dał im go wbrew ich woli. No i to cierpienie miało nie tylko rolę oczyszczającą, ale też wstawienniczą za inne dusze. Mistycy tego cierpienia pragnęli (to jest coś, co trudno zrozumieć), aby doskonalić się w miłości.
Zaufaj Bogu a twoje życie będzie piękne. Pozdrawiam.

 Re: Boję się niosącej cierpienie miłości Boga.
Autor: Marta (212.244.182.---)
Data:   2012-04-21 12:39

Po ludzku patrząc, Bogu wiele rzeczy się nie udało. Czy przystoi nam ludziom bronić Boga? Choć tak bardzo nieraz chciałoby się. Przecież ludzkie nieszczęścia, to nie Jego wina. On nie dał sobie uciąć ręki. On pozwolił, by Mu zmiażdżono CAŁE CIAŁO. Nie bój się. W Nim WSZYSTKO ma sens. Udział w Jego cierpieniu jest zaproszeniem i łaską. Specjalnie dla Ciebie wiersz ks. Jerzego Szymika:

Emmanuel

Mówią,
że Cię wszechmoc uwiodła,
że Ci się nie udała starość i dzieci z wodogłowiem.

Mówią,
że się z Tobą rozeszliśmy już dawno,
że hipoteza Twojego istnienia jest tanią pociechą.

Mówią,
żeś się pośliznął w kałuży naszej niewinnej krwi.
To ból mówi, nie oni, mówisz.
Pragnę. Nie wiedzą, co mówią.
Pragnę, by ich nie bolało.
Nie jestem niezwyciężony,
jestem jedynie wierny, mówisz.
Nie zejdę z krzyża, milczysz.
Zostanę po ich stronie, byle mi nie zginęli.
Co zrobię, gdyby mi zginęli?
Ty miej o nich staranie, mówisz.
Oddam tobie, gdy będę wracał,
mówisz.

 Re: Boję się niosącej cierpienie miłości Boga.
Autor: Marlinek (---.play-internet.pl)
Data:   2012-04-21 21:36

Zacytuję Ci fragment książki pt. "Praktyka modlitwy wstawienniczej":

"Aż do XV w., przez ponad 1500 lat, głoszono, że najdoskonalszym sposobem okazywania miłości Bogu jest cierpienie, choć przecież całe Pismo Święte głosi, że najważniejszym przeznaczeniem człowieka i wyrazem jego miłości jest wychwalanie Pana i oddawanie Mu czci.
Choroba, cierpienie i śmierć są skutkami grzechu pierworodnego, a weszły na świat przez zawiść diabła. Nigdzie w Nowym Testamencie nie dostrzegamy Chrystusa namawiającego chorego, aby żył ze swoją chorobą, aby radował się z cierpienia albo okazywał cierpliwość, ponieważ choroba pomaga w zbawieniu.
W sercach i umysłach ludzi zagnieździła się i dotąd pokutuje pogańska koncepcja Boga, który jak pogańskie bóstwo może być ułagodzony przez cierpienie. Dlatego często ludzie nie modlą się o uwolnienie od bólu, a gdy przychodzi nieszczęście w postaci choroby, mówią: "to wola Boża". Ci sami ludzie, sądząc, że Bóg nie będzie skłonny ich wysłuchać, po uzdrowienie udają się do lekarza, a także do czarowników i świata duchów. (...)
W Nowym Testamencie Jezus swymi czynami świadczy, że cierpienie nie pochodzi od Boga. Od Boga pochodzi uzdrowienie! Bóg nas kocha! (...) A Jezus, nasz jedyny Zbawiciel, umiłował każdego bez wyjątku, całego człowieka odkupił, całego pragnie zanurzyć w oceanie swojego miłosierdzia i uzdrawiającej miłości, wszystkie nasze choroby wziął na krzyż i pragnie leczyć wszystkich ludzi przez uzdrowienie od czterech rodzajów zła: grzechu, choroby duszy, chorób fizycznych i niewoli złych duchów".

 Re: Boję się niosącej cierpienie miłości Boga.
Autor: Michał (---.range86-148.btcentralplus.com)
Data:   2012-04-21 22:03

W gruncie rzeczy napisałaś, że boisz się Bożej miłości. Wolałabyś, żeby Bóg Cię mniej kochał, niż to jak bardzo chce Cię kochać. Rozumiem, że dla własnych dzieci, z miłości do nich też byś chciała tego samego? Czyli, róbta co chceta, używajta życia jak potraficie, szprycujcie się ile wlezie i natrynkujcie tak, byście nie wiedzieli jak się nazywacie. Ważne byście czuli się dobrze, by to jak żyjecie dawało wam przyjemność, byście byli tak szczęśliwi, jak wy tego chcecie. Jednocześnie pragnienie, by nie cierpieć, oznacza w istocie rzeczy pragnienie natychmiastowej śmierci. Zastanów się dobrze, czego chcesz naprawdę.

 Re: Boję się niosącej cierpienie miłości Boga.
Autor: Michał (---.range109-148.btcentralplus.com)
Data:   2012-04-23 19:42

Temat cierpienia wymaga jednak szerszego rozwinięcia, jak myślę. Wprawdzie wielu o nim pisało (np. C. S. Lewis), ale jak widać, dzisiaj ludzie już nie czytają.
Wyobraź sobie, że jesteś jedyną jednostką na świecie i cały otaczający Cię świat, cała natura, spełnia natychmiast Twoje życzenia, by Cię bez przerwy uszczęśliwiać. Powiedzmy, chcesz jabłko, spada Ci prosto do ręki. Kokos? To samo. Jajko? Proszę bardzo, właśnie nadlatuje ptak. Na twardo? Słońce już swoje robi. Itd, itp. Chcesz deszczu? Masz deszcz. Śnieg? Proszę bardzo. Dzień zamiast nocy? Cała natura natychmiast i niezwłocznie spełnia Twoje życzenia, jednostki całkowicie wolnej. (Coś takiego Pan Jezus proponował św. Faustynie) Gorzej, gdy w grę wchodziłoby 7 mld jednostek, którym natura natychmiast spełni każde życzenie. Taki świat byłby nieco nieprzewidywalny i w nieustannej kolizji w wyniku zderzania się sprzecznych oczekiwań. Więc wniosek stąd taki, że prawa natury muszą być stałe i niezmienne. A to oznacza, że od czasu do czasu na Ziemię spadnie kometa, wybuchnie jakiś wulkan, wyleje jakaś rzeka, a drzewa owocowe czasem przemarzną. I niekoniecznie wszystkie Twoje życzenia są natychmiast i bezproblemowo spełniane dokładnie tak jak chcesz, a już to czyni Cię nieszczęśliwą z założenia. Bo natura działa wg praw obiektywnych, a nie wg życzeń jednostkowych, nawet jeśli czasem są spełniane na zasadzie wyjątku. Czyli cierpienie jest związane z życiem, z istnieniem wolnych jednostek, a nie z Bogiem jako takim. Nie jest możliwe istnienie świata złożonego z wolnych jednostek, który dostosowywałby się do nich. A to musi wywoływać cierpienie. Z drugiej strony świat złożony z automatów o jednakowych pragnieniach i oczekiwaniach, byłby światem totalitarnym, byłby piekłem, jakie często ludzie sobie gotują. Wszyscy w waciakach, z miską ryżu na dzień, doskonale szczęśliwi. Takiego szczęścia chciałabyś? Czy życie automatu jest lepsze od życia jednostki wolnej? Ale na jakiej podstawie tak powiesz? Wolałabyś, by twoje dziecko kochało Cię z automatu, przymusowo, zamiast w sposób wolny, ponieważ wolność zakłada, że choć nawet ty dasz sobie rękę odciąć, to dziecko odwróci się do Ciebie tyłem?
Co do miłości Boga do stworzenia. To jest kompletnie błędne myślenie, że Bóg kocha tak jak człowiek, jak matka, żona mąż. Bóg JEST MIŁOŚCIĄ. On nie potrzebuje naszej miłości do czegokolwiek. Istota, która JEST MIŁOŚCIĄ nie może nie kochać. Ona nie kocha jak matka - bo to jej dziecko, jak mąż, bo to jego żona. Bóg nie ma żadnych oczekiwań w stosunku do stworzenia, tak jak gdyby stworzenie mogło zaspokoić jakąś Bożą potrzebę miłości, albo jakimś wysiłkiem nadludzkim zasłużyć na nią. Gdybyśmy my mogli cokolwiek Bogu dać, np. nasze cierpienie, albo naszą miłość, to by znaczyło, że Bóg nie jest Bogiem. Bóg ma wszystko. Dlatego wszystko daje. On z natury nie może nie dawać. Bóg nie może też niczego zabierać, bo to by znaczyło, że ma jakieś braki, które sobie musi np. na nas zaspokoić. Nasze wyobrażenia Boga w taki sposób są więc nie tylko absurdalne, ale i trochę bluźniercze. Bo czy to w co wierzymy, jest Bogiem? Człowiek może odpowiedzieć na Bożą Miłość, natomiast sam nie może niczego Bogu dać. Kobieta może być zazdrosna o mężczyznę i na odwrót, ale Bogu niczego nie ubędzie tylko z tego tytułu, że ktoś się odwróci tyłem do Bożej Miłości. Bóg także nie przestanie takiej istoty kochać, bo to by zaprzeczało Jego naturze.
Bóg stwarzając jakąś istotę, ma dla niej doskonały plan. Wypełnienie tego planu, oznacza osiągnięcie pełni szczęścia możliwego dla tej istoty właśnie. A jego niewypełnienie, sprawia, że istota, nawet nie uświadamiając sobie dlaczego, jest nieszczęśliwa.
Wyobrażenie sobie, że Bóg oczekuje od nas cierpienia, jako, nie wiem, dowodu miłości, jest kompletnym niezrozumieniem istoty miłości. To tyle, jeśli chodzi o to jak ta sprawa wygląda z zewnątrz.
A jak to wygląda z punktu widzenia takiej istoty? Wyobraźmy sobie (dla mnie to trudne, bo nigdy nie miałem psa, przykład podał Lewis) małego szczeniaka. Jest on kochany przez właściciela i sam kocha właściciela, tak jak pies potrafi. Ale czy to oznacza, że można pozwolić, by np. ściągał bez przerwy jedzenie ze stołu w kuchni, właził do łóżka, sikał do niego i robił kupy? Niewątpliwie nauczenie psa zachowań, które są oczekiwane przez właściciela może sprawiać, że pies czuje się nieszczęśliwy. Zwłaszcza, jeśli nie zawsze rozumie oczekiwania swojego Pana przecież jedzenie na stole, to świetna sprawa, a terytorium zaznaczone obsikaniem łóżka dowodzi najwyższej atencji. Nie może ściągać żarcia ze stołu, nie wolno mu sikać do łóżka, to subiektywnie sprawia mu cierpienie. Więc co, mamy nie unieszczęśliwiać psa i pozwolić mu na wszystko? Chciałabyś tego? A jeśli dobrze ułożony pies okaże się jednak szczęśliwszy od dzikiego szczeniaka? Wychowywanie (socjalizacja), które zawsze występuje, gdy dochodzi do spotkania dwóch jednostek, jest procesem koniecznym, choć niekoniecznie bezbolesnym i bezstresowym. Dostosowanie się, niekoniecznie do oczekiwań Boga, które zasadniczo różnią się od naszych ludzkich wyobrażeń o dobru, czy miłości, ale do oczekiwań jakiejkolwiek innej istoty może z natury rzeczy sprawiać cierpienie, gdyż wymaga rezygnacji z jakieś części naszych oczekiwań czy wyobrażeń i otwarcia się na potrzeby innej istoty. To zawsze boli, gdy świat przestaje się kręcić wokół nas. A co dopiero, gdy okazuje się, że świat kręci się wyłącznie wokół Boga? Bóg nie może nam dać tego, czego nie ma, bo to nie istnieje. Nie ma nieistniejącego szczęścia. Istnieją trzy możliwości: być Bogiem, być podobnym do Boga i dzielić z Nim Jego dobroć w odpowiedzi stworzenia, być nieszczęśliwym.
Pewien filozof, panteista twierdzi, że gdy Absolut spada do morza, staje się rybą. Chrześcijanie twierdzą, że gdy Bóg poprzez Wcielenie wyzuwa się swojej chwały, to w tym świecie, jaki jest - zawieszonym pomiędzy egoizmem, a altruizmem, może Go to zaprowadzić wyłącznie na Kalwarię. Problem, który postawiłaś, postawiłaś fałszywie. Oczywiście możesz powiedzieć: w takim razie lepiej bym się nigdy nie urodziła, nigdy nie istniała. Ale na podstawie możesz twierdzić, że lepiej? Niebyt jest nicością, więc jest to twierdzenie wewnętrznie sprzeczne, bo bez punktu odniesienia. Jak coś, czego nie ma, może być lepsze od czegoś co jest? Tego nie da się w żaden sposób ani stwierdzić, ani udowodnić. Tak więc, czy chcesz, czy nie chcesz, na "cierpienie" jesteś skazana. Możesz co najwyżej nie odczuwać tego jako cierpienia. Rozumując w ten sposób, Bóg jest cierpieniem absolutnym, (czyli istotą najbardziej niedoskonałą) a przecież to nie jest prawda. Warto przynajmniej spróbować wyjść poza ludzkie rozumienie cierpienia i zła.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: