logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czy grzech ciężki zamienia się na lekki?
Autor: Mateusz (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2012-05-24 15:12

Witam, znalazłem w internecie coś takiego:
"Popełniliśmy grzech lekki lub w ogóle nie popełniliśmy żadnego grzechu, jeśli w chwili pokus — np. w czasie odczuwania niechęci do kogoś, zazdrości, uczucia nienawiści, pokus przeciwko czystości itp, — modliliśmy się, odczuwali niezadowolenie z powodu narzucającego się zła, usiłowaliśmy czynić dobro, np. modlić się za osoby, którym czegoś zazdrościliśmy, do których odczuwaliśmy niechęć, starać się im w czymś pomóc itp. Najprawdopodobniej nie dopuściła się grzechu ciężkiego osoba, która - bezpośrednio po dokonaniu złego czynu - zaczęła szczerze żałować, naprawiać zło, przepraszać, wynagradzać krzywdę, np. ktoś — po gwałtownej kłótni — zaraz żałuje swego czynu, dąży do zgody i usiłuje być bardzo miły." -

Czy to oznacza, że jak np. popełnię grzech ciężki lecz po nim odmówię w myślach jakąś krótką modlitwę, to grzech ten zamienia się na lekki?

 Re: Czy grzech ciężki zamienia się na lekki?
Autor: koniczynka (---.unknown.vectranet.pl)
Data:   2012-05-24 15:43

Warunki zaistnienia grzechu ciężkiego to:
- wielka materia
- pełna świadomość
- dobrowolność.
Byłabym jednak ostrożna, bo zawsze można się usprawiedliwiać zmniejszając i minimalizując wielkość czynu, tłumacząc się brakiem świadomości i dobrowolności. Dlatego, aby uniknąć sytuacji, kiedy przyjmujemy Komunię podczas gdy nie powinniśmy, bo mamy grzech ciężki na sumieniu, który rzekomo zredukowaliśmy do lekkiej winy moralnej, sugeruję by w konfesjonale zapytać spowiednika o ocenę moralną czynu, czy możemy przyjmować wtedy Komunię.

 Re: Czy grzech ciężki zamienia się na lekki?
Autor: ala85 (Bogumiła z Krakowa) (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-05-24 15:58

Nie, to tak nie działa. Jeśli z premedytacją popełnisz grzech ciężki, zakładając i pamiętając o "krótkiej modlitwie" po nim, aby zamienić jego wagę, niczego to nie zmieni. Raczej będzie robieniem sobie błazenady ze śmierci Jezusa za nasze grzechy. Ale jeśli zdarzył się komuś grzech śmiertelny, na który natychmiastową reakcją człowieka (szczerą, prosto z serca, a nie przemyślaną) jest ogromny żal (ze względu na Boga, a nie na wstyd czy inną stratę) i postanowienie poprawy, chęć naprawy jeśli się da, wtedy można założyć, że Bóg jest mocno zadomowiony w człowieku, wiara jest głęboka, i faktycznie jedynie splot okoliczności + uczucia spowodowały upadek, ale nie oderwały od Boga całkowicie. I gdyby zdążył dłużej pomyśleć, nie podjąłby decyzji o grzechu. Po prostu "poszło" i nie dało się już odwrócić.
Podobnie, jeśli przychodzi pokusa i naprawdę jej nie chcemy, modlimy się by nam się udało ją odepchnąć, robimy wszystko co nam dobrego w tym stanie przychodzi do głowy, a mimo to nie wytrzymamy (szczególnie dzieje się to w gniewie, gdy ktoś właśnie nas upokarza, krzywdzi słowem, więc wybuchamy), wtedy jest bardzo prawdopodobne, że nie popełniamy grzechu ciężkiego, bo naprawdę tego nie chcieliśmy. Zauważ jak inna byłaby sytuacja, gdybym w gniewie powiedziała sobie: dam mu w mordę, tylko najpierw się pomodlę, żeby nie było grzechu ciężkiego.

Ten tekst pomaga w ocenie. To z tych właśnie powodów (głęboka miłość do Boga) kierownik duchowy (znając dobrze penitenta) ma prawo czasem ocenić, że po "takim" grzechu możesz podejść do Komunii bez spowiedzi - a komu innemu powie, że nie wolno.

 Re: Czy grzech ciężki zamienia się na lekki?
Autor: Mateusz (---.skytech.pl)
Data:   2012-05-24 18:16

Absolutnie nie. To oznacza, że owa modlitwa świadczy o tym, iż ów grzech prawdopodobnie nigdy ciężki nie był. Natychmiastowa modlitwa po dokonaniu takie czynu przemawia za niepełną świadomością w chwili jego dokonywania. Modlitwa celem "zamiany" materii grzechu byłaby niczym innym jak skrajną hipokryzją, a więc znów - grzechem.
Zamiast szeroko pojętego czytania internetu w takich kwestiach polecam rozmowę ze spowiednikiem. Jak również lekturę Katechizm Kościoła Katolickiego. Może i nie jest poczytny, ale za to można mieć pewność co do właściwości i obowiązywania zawartej w nim nauki. Pozdrawiam imiennika.

 Re: Czy grzech ciężki zamienia się na lekki?
Autor: xc (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-05-24 19:21

W internecie znalazłem m.in.
- receptę jak przeżyć w zdrowiu 150 lat
- 10 alternatywnych i absolutnie pewnych opisów przebiegu katastrofy smoleńskiej
- około 1000 porad (oczywiście wszystkie skuteczne) na temat sposobów osiągnięcia orgazmu
- i tak dalej.

Nie ma czegoś takiego jak grzech abstrakcyjny, nieistniejący, ale możliwy. Jest dany, konkretny czyn (lub zaniechanie) popełniony przez konkretną osobę, w konkretnej sytuacji, w danych okolicznościach. Mający konkretne (a nie abstrakcyjne) przyczyny i skutki.

Kościół katolicki oferuje każdemu wiernemu (za darmochę i bez warunków wstępnych) metodę, "ścieżkę", na której może się on "rozprawić" z własnymi, konkretnymi grzechami. Tę ścieżkę nazywamy sakramentem spowiedzi/pokuty/pojednania. Czyli jest to proces dziejący się w przestrzeni świętego obcowania z Bogiem (wskazuje na to słowo "sakrament") a nie w wirtualnej, internetowej przestrzeni abstraktu. Spowiednik, uczestniczący w tym sakramencie pomaga wiernemu "załatwić" konkretny, a nie wydumany grzech.

Dlatego też moja rada: jeśli ma Pan problem z konkretnym grzechem, proszę udać się do konfesjonału. Filozujstwo i sofistyka uprawiane w internecie (przynajmniej w tym zakresie) są funta kłaków warte.

 Re: Czy grzech ciężki zamienia się na lekki?
Autor: Mateusz (---.opera-mini.net)
Data:   2012-05-24 19:52

Dziękuje wszystkim za odpowiedź. Bardzo mi pomogliście.
Ale o jeszcze jedno chciałem zapytać. Mianowicie czy modlić się do Boga po popełnieniu danego grzechu, czy nie. Np. użyłem wulgaryzmu, więc przepraszam Boga za ten konkretny czyn. Czy lepiej np. na spokojnie w domu przeprosić ogólnie za wszystkie grzechy?

 Re: Czy grzech ciężki zamienia się na lekki?
Autor: Michał (---.range86-150.btcentralplus.com)
Data:   2012-05-24 21:11

Na tytułowe: Oczywiście.
P.S.
Jak to zrobić. No to nie jest takie proste. Już wyjaśniam dlaczego. Zapewne przeczytałeś niezbyt udane streszczenie średniowiecznej reguły zamiany. Niestety nauka ta, kiedyś ogólnodostępna, w erze nieustającej reformy szkolnej, która sprawia, że tego czego uczyłem się w 3 klasie liceum, wy uczycie się na 3 roku studiów specjalistycznych, a to co nam wykładali na studiach, jest wiedzą w ogóle niedostępną, jako, że zbyt trudną. Czasem wykładają ją profesorowie na seminariach dla doktorantów, częściej stanowi przedmiot habilitacji. Sam więc widzisz, że ktoś, kto podejmuje się streszczenia czegoś, czego nie rozumie, nie jest wiarygodnym świadkiem. (To tak, jakby radził sporządzenie lubczyku dla umiłowanej przez posypanie głowy popiołem) A co tu mówić o dziatwie szkolnej, która wchodzi do szkoły, by czas miło spędzić i wychodzi z umiejętnością stawiania krzyżyka na liście wyborczej jednej partii. Jako, że to zbyt trudne dla 18-tolatków, przyucza się ich jedynie do rozpoznawania dwóch liter pe i o. Czasem są problemy z krzyżykiem (trzeba tak go postawić, by nie kojarzył się z symbolem religijnym), pewnie dlatego mamy tyle głosów nieważnych. No sam widzisz, że to trudne.

Owszem, tak, jak najbardziej, oczywiście da się zamienić grzechy ciężkie na lekkie. Jak to zrobić? Nie tak prosto. JAK TU SŁUSZNIE SPOSTRZEŻONO, NA KONKRETACH TRZEBA, NIE TEORETYZOWAĆ. Przypuśćmy, ktoś dopuścił się zabójstwa. Żeby było trudniej, niech będzie to zabójstwo biskupa. No może jeszcze utrudnijmy, podczas odprawiania Mszy w kościele. Oczywiście, zdajemy sobie sprawę, że nie każdy może sobie na taki grzech pozwolić, więc dla ułatwienia dodajmy, że niech to będzie król. (Taki średniowieczny, prawdziwy, nie telewizyjnie podmalowany na laleczkę Barbie.) No zrobił co zrobił, ale konsekwencje wtedy były straszliwe, nie to co teraz. Teraz, to można biskupa zabić, a potem jako świadek uczestniczyć w jego procesie kanonizacyjnym. Ale nie będę się wypowiadał o dzisiejszych czasach, bo musiałbym tzw. wulgaryzmów używać, potocznie zwanych, nie wiem dlaczego przekleństwami (to tak jakby twierdzić, że korniszony i ogórki kiszone to to samo, no chyba, że się już ruszają, wtedy tak, efekt spożycia jest taki sam). Więc ten król na dzień dobry tracił królestwo. Z urzędu wypowiadali mu posłuszeństwo poddani. Ładny mi król, bez ziemi. I bez poddanych. Dzisiaj to normalne, ale wtedy, musiał ruszać na podbój Europy, by sobie coś znaleźć, a jak to zrobić samopierw, bo wszak i rycerze mu posłuszeństwo wypowiadali? Ręki na siebie też nie mógł podnieść, bo by do jednego grzechu piekielnego drugi dorzucił i tak mąk piekielnych jeszcze sobie przysporzył. Niektórzy, kazali się w takim wypadku żywcem zamurować (ich piekielne wycie, w niejednym zamku do tej pory rozlega się nocami). Inni, szli na wieczną banicję, czasem do końca życia pełniąc najniższe posługi jako bracia zakonni, jeśli znaleźli takowy klasztor, któren ich przyjął. (Dlatego, król, jeśli był porywczy, zawczasu fundował klasztory po całej Europie, świadom, że obcych łacniej przebłagać, niż zawziętość swojaków.) Czasem, przywdziawszy wór pokutny, a pod nim włosiennicę, ruszał pieszo przez Europę pełną Saracenów na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, gdzie szczęśliwie dotarłszy, spędzał resztę życia o żebraczym chlebie. Jeśli nie, trafiał na galery, gdzie jego męki doczesne szybko dobiegały końca. Za to później, mógł ten nieszczęśnik, którego imię po wieczne czasy było przez potomnych zapomniane, liczyć na przychylność Pana Boga i wstawiennictwo biskupa, który jeśli nie był mściwy, potrafił wybłagać skrócenie mąk czyśćcowych nawet do lat 300. Sam więc widzisz, że nie było to takie proste. Do czasu. Pieniądz wszystko może, dlatego w krótkim czasie dopracowano się przeliczników. I tak, za zabicie biskupa można było zdjąć interdykt po ufundowaniu nowej katedry hojnie uposażonej (tak ze 40 wsi, albo i jakie niezgorsze miasteczko. Można było też żupy solne na 30 lat w dzierżawę oddać. Najdłużej trwało odstąpienie od obowiązku bosego pielgrzymowania w worze pokutnym do papieża. Ale i z tym sobie poradzono (czasem np. królowie przenosili papieży w bliższe sobie strony). Jeśli chodzi o pielgrzymkę pieszą do Ziemi Świętej, (wiadomo, że król nie zawsze miał tyle czasu, co teraz - popracuje sobie do 14-tej, a potem może w piłkę do upadłego kopać) wynajmowano więc zastępstwo. Za stosowną opłatą, jakiś sługa królewski podejmował się zaliczyć za króla ten obowiązek, wiadomo, opłata była sowita, bo i droga daleka i ryzyko spore. Jak biedak miał szczęście, do doszedł, jak nie, no to pisałem wyżej. Nie na darmo też Pan Jezus posłużył się przypowieścią o miłosiernym Samarytaninie. Istniał cały system spisanych przeliczników w zależności od ciężaru grzechu ciężkiego, który umożliwiał zamienienie ich na adekwatny grzech lekki. Niestety w dobie współczesnej nauka ta poszła w zupełne zapomnienie. Pewnie w archiwach watykańskich znalazłbyś jakieś zachowane egzemplarze, tyle że po łacinie, która obowiązywała w Europie jeszcze do XIX w. Nie wiem, czy byś sobie poradził? Myślę, że warto spróbować, jako że sam zamieniać nie możesz, jest to przywilej dany przez Pana Jezusa wyłącznie Kościołowi (którym odpuścicie, będzie odpuszczony, a którym zatrzymacie, będzie zatrzymany). Myślę więc, że na początek zacznij od najłatwiejszego w tym wszystkim, to jest od łaciny.

 Re: Czy grzech ciężki zamienia się na lekki?
Autor: Ewa A. (---.range86-177.btcentralplus.com)
Data:   2012-05-24 21:20

Modlitwy nigdy nie należy odkładać "na potem", szczególnie te z prośbą o wybaczenie win. Modlić należy się stale - może to być krótkie westchnienie do Boga, akt strzelisty, myśl skierowana ku Niemu, jakaś dłuższa modlitwa poranna, czy wieczorna, a nawet wykonywana praca z myślą o uwielbieniu w niej samego Boga.
Pan Bóg powinien być zawsze obecny w naszym sercu. Jeśli poczułeś, że zgrzeszyłeś ciężko, od razu przeproś Pana Boga w swoim sercu, a wieczorem "na spokojnie" jeszcze raz. A najlepiej po każdym ciężkim grzechu od razu przystąpić do spowiedzi św., tam już w sposób doskonały możesz przeprosić Pana Boga i jednocześnie pojednać się z Nim. Szczęść Boże.

 Re: Czy grzech ciężki zamienia się na lekki?
Autor: jaka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-05-24 21:42

A co robisz kiedy kogoś kopniesz/potrącisz w tramwaju? Czy wieczorem piszesz do niego list? Przeproszenie powinno być naturalnym odruchem człowieka. To właśnie akty strzeliste pomagają trwać w obecności Boga, co w przyszłości często przekłada się na stawanie się coraz lepszym. Spotyka cie coś dobrego? Natychmiast dziękuj Bogu. Zrobiłeś coś złego? Natychmiast przepraszaj.

 Re: Czy grzech ciężki zamienia się na lekki?
Autor: Mateusz (---.opera-mini.net)
Data:   2012-05-24 21:50

No dobrze, a czy po grzechach lekkich także się modlić. Bo wydaje mi się to trochę dziwne, ponieważ mam małe problemy z natrętnymi myślami i co jakiś czas popełniam myślach jakiś grzech lekki (albo tak mi się wydaje). Nie ukrywam, że jest mi ciężko po każdym z nich modlić się, np. na lekcji, na rowerze, podczas filmu.

 Re: Czy grzech ciężki zamienia się na lekki?
Autor: Michał (---.range86-150.btcentralplus.com)
Data:   2012-05-24 22:05

Mówiłem, że to trudne. Zacznij od łaciny. Tak będzie najprościej.

 Re: Czy grzech ciężki zamienia się na lekki?
Autor: Mateusz (---.skytech.pl)
Data:   2012-05-24 22:07

Modlitwa nie musi być długa, wystarczy akt strzelisty. Osobiście polecam praktykę modlitwy po każdym grzechu - bardzo wyczula na takie drobnostki, które jednak można w sobie poprawić. :) Poza tym każda modlitwa wiąże się z łaską, więc nigdy nie jest jej zbyt wiele.

 Re: Czy grzech ciężki zamienia się na lekki?
Autor: Mateusz (---.opera-mini.net)
Data:   2012-05-24 22:25

Tak, tylko wydaje mi się, że mam grzech czasami co 5 min. Nie potrafię się po nim nie pomodlić. Boję się, że Bóg mnie ukarze. Dzisiaj np. modliłem się w myślach i podczas tej modlitwy pojawiały się coraz to nowe grzechy, więc nie mogłem skończyć się modlić. Co jak np. w szkole, albo w domu modlę się i ktoś w tym samym czasie do mnie mówi, mam udawać, że go nie słyszę? Takie modlitwy są często także niedokładne, ponieważ są wykonywane w hałasie i nie mogę się skupić.

 Re: Czy grzech ciężki zamienia się na lekki?
Autor: anka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-05-24 22:28

"Nie ukrywam, że ciężko jest mi po każdym z nich modlić się np. na lekcji na rowerze podczas filmu". - Bo dla ciebie słowo "modlitwa" kojarzy się z jakimiś dłuższymi pacierzami. A akty strzeliste to jest moment. Weź do ręki zegar z sekundnikiem i sprawdź ile trwają słowa: Przepraszam Cię Boże, byłem głupi. Naucz się tego na pamięć. :) A potem wsiądź na rower i powtórz parę razy. Zapewniam cię, że od tego ani się nie przewrócisz, ani nie pojedziesz wolniej. Spróbuj też w czasie oglądania filmu. Na pewno nie stracisz wątku.

 Re: Czy grzech ciężki zamienia się na lekki?
Autor: yeah (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-05-25 08:41

Proponuję nie skupiać się na grzechu, tylko na czynieniu dobra. Jeżeli co 5 minut widzisz swój grzech, u innych pewnie również. Nie zauważasz uśmiechniętego dziecka, pięknego kwitnącego bzu, mamy z dzieckiem itd.
Jezus powołał nas do czynienia miłości. Im bardziej skupisz się na czynieniu dobra, tym mniej czasu będziesz miał na grzech.

 Re: Czy grzech ciężki zamienia się na lekki?
Autor: ala85 (Bogumiła z Krakowa) (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-05-25 09:07

Co to jest "modlitwa niedokładna"? Wydaje mi się, że nie rozumiesz istoty modlitwy. Istotą nie są wypowiedziane słowa, tylko otwarte serce. Rozmowa z Bogiem (tak jak rozmowa z człowiekiem) może mieć różne stopnie. Możesz się umówić z kimś na długą rozmowę (czy to spacer po lesie, czy w restauracji, czy w cztery oczy w domu). Możesz (gdy nie ma czasu na spotkanie) porozmawiać przez telefon. Ale kiedy nie masz czasu lub możliwości (za głośno, tracisz zasięg), a ty chcesz koniecznie powiedzieć coś ważnego, lub pięknego, to wysyłasz SMS-a. Jedno słowo: kocham, albo przepraszam, albo dziękuję. I wiesz, że dotrze. Wystarczy.
Podobnie z Bogiem. Możesz iść na godzinną adorację, na Mszę świętą. Możesz uklęknąć na chwilę, wypowiedzieć parę modlitw formułkowych, lub opowiedzieć Bogu o sobie. Ale jak nie ma czasu, bo gonią obowiązki, wystarczy ten jeden SMS. "Przepraszam". W Kościele nazywa się to "akt strzelisty". Rozumiesz? "Strzelisz" słowem modlitwy w Boga. I koniec. Wracasz do swoich spraw. Gdzie tu miejsce na "niedokładną modlitwę"?
Jak zrobisz głupstwo przyjacielowi, nie wygłaszasz przemówienia, tylko mówisz: sorry, głupio wyszło. I wystarczy. Bogu też wystarczy na teraz. A na dłuższą modlitwę będzie czas, albo codziennie przy wieczornym rachunku sumienia (wtedy ogarniasz cały dzień, wszystkie grzechy, i za wszystko razem przepraszasz), albo w dłuższym i poważnym rachunku sumienia przed spowiedzią. To jest czas na podsumowanie, na dłuższą rozmowę.

 Re: Czy grzech ciężki zamienia się na lekki?
Autor: Grzegorz (---.icpnet.pl)
Data:   2012-05-25 09:24

Widzę, że "nawiedzony" Michał znowu wypisuje bzdury. Dziwię się że moderator dopuszcza wpisy tego nieudacznika i "pseudo geniusza". Widzę, że pomimo tego, iż ten portal jest katolicki, mnóstwo tu chamstwa, obrzucania błotem i uprawia się tu politykę. A moderator powinien iść do spowiedzi za to, że umieszcza niektóre wpisy Michała.

--------------

Autor: Maciek (---.home.aster.pl)
Data: 2012-05-19 02:00

Przekonałem się do Ciebie Michale po przeczytaniu wątku z 2007 roku :)

 Re: Czy grzech ciężki zamienia się na lekki?
Autor: Grzegorz (---.icpnet.pl)
Data:   2012-05-25 10:54

Po przeczytaniu wątku z 2007 nie przekonałem się do Michała. Jednakże podczas ostatniego wpisu poniosły mną emocje dlatego bardzo przepraszam Michała i wszystkie osoby na forum.

 Re: Czy grzech ciężki zamienia się na lekki?
Autor: Mateusz (---.skytech.pl)
Data:   2012-05-25 18:16

Michale, przejrzałem Cię. To, że wątek z Tobą w roli głównej przewija się i dziś jest dowodem, że - wbrew temu co piszesz - nie jesteś już stary, lecz wiecznie młody. :) Choć z drugiej strony, prawdy uniwersalne sięgają starożytności, a i nawet wcześniejszych dziejów. (żeby się nie rozpisywać, słowo-klucz/wytrych podam: Platon) Cóż, historia magistra vitae est, a może czasem winno być: illusio et aculeus magistrae vitae sunt?). ;)

 Re: Czy grzech ciężki zamienia się na lekki?
Autor: Michał (---.range86-145.btcentralplus.com)
Data:   2012-05-25 19:42

Drogi Grzegorzu, jeśli chodzi o mnie, to nie obrażam się, nie mam zresztą o co (fakty są faktami, z nimi się nie dyskutuje, cieszę się też, że mamy jednakie zdanie o polityce. [Cóż nią jest?]) i w pełni solidaryzuję się z tymi niepełnosprawnymi, którym amputowano poczucie humoru (znam kilku i wiem jak ciężki, wręcz beznadziejny to przypadek). O ile, właściwie wszystkie inne upośledzenia można niwelować protezami, to tego jednego akurat nie. Ale, na szczęście, są ludzie, którzy mimo to jakoś sobie w życiu radzą (osobiście mi to się nie udaje, ale to, jak wiesz, nie przeszkadza mi). Więc i Ty spróbuj. Nie wiem, co by Ci tu radzić? Może unikaj wszelkich sytuacji dla siebie niebezpiecznych? Jak sam widzisz, to forum spełnia kryteria. Życzę Ci zachowania powagi, sukcesów i powodzenia w życiu pozbawionym stresów. No to pa.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: