logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: gwiazda (---.juranet.eu)
Data:   2012-06-14 17:22

Piszę, bo nie mam już chwilami sił żyć z niedosłuchem. Strasznie mi to utrudnia życie, jest mi o wiele gorzej, niż innym. Mam niedosłuch nabyty głęboki. Oczywiście słyszę przez aparat, ale wcale nie jest mi łatwo. Do tego mam ciągłe lęki i stres, bo kiedyś w podstawówce się ze mnie naśmiewali. W duchu im już wybaczyłam, ale lęki pozostały. Zastanawiam się, dlaczego Bóg mnie tak ukarał, bo jak widzę, grzesznikom i bezbożnikom nic nie jest. Znam takie osoby i żadne nieszczęście na nich nie spada, nawet w celu opamiętania się. Pogodziłam się z tym, ale jest mi ciężko bardzo, chwilami myślę o śmierci. Wymagam częściowej opieki osób drugich, ale nie całkowitej. Modle się codziennie i staram się być blisko Boga, ale i tak miewam dni, że mam dość wszystkiego. Kto tego nie ma, nie zrozumie. Najgorsze jest to, że nie da się tego już wyleczyć, bo uszkodzony jest nerw słuchowy i muszę z tym żyć do końca życia. O chłopaku już nawet nie marzę, kiedyś miałam, ale zostałam przez niego skrzywdzona. Widocznie mnie nie zaakceptował, bo jak twierdził, że on by się z tym nie pogodził. Do tego nie wiem już jakie jest moje powołanie. Proszę was o modlitwę. Jak z tym żyć?

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: Andrzej2 (194.39.141.---)
Data:   2012-06-21 08:37

Pan Bóg daje karę za grzechy, ale w swoim czasie - najpierw daje czas na nawrócenie, bo nie jest Bogiem, który miłuje karać. Może dlatego niektórym wydaje się, że grzesznik grzeszy, i nie ma kary. Kara jest, ale w czasie ustalonym przez Pana Boga, nie przez ludzi. Żaden grzech nie jest bez kary.
Mam znajomych na wózkach inwalidzkich - chcieliby być w Twojej sytuacji, "tylko" niedosłuch. Nawet z tą chorobą możesz być szczęśliwa - zauważ ile masz, swoje talenty.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: M (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-06-21 09:51

Tak jak napisał Andrzej, kara przychodzi w swoim czasie.
Nie znam dokładnie Twej sytuacji, ale może potrzebujesz psychologa?
Mam znajomą. która żyje z aparatem od drugiego roku życia. Dzisiaj skończyła studia, pracuje (ma 24 lata). Nie było jej łatwo, ale rodzice nigdy nie dawali jej taryfy ulgowej. Mogła iść do liceum bez egzaminów, ale zdawała (rodzice nie powiedzieli jej, że jak obleje, to i tak się dostanie z racji swego niedosłuchu). Myślę, że zrobili kawał dobrej roboty, dziewczyna wierzy w siebie, choć ma trudniej, niż my.
Tak to już jest, że różne rzeczy otrzymujemy. Mój mąż ma cukrzycę I typu, żyjemy ze świadomością, że każdego dnia może zdarzyć się niedocukrzenie, które skończy się, wiadomo jak: śmierć, albo stan "roślinki", albo znów się upiecze. I co - ma się zabić, bo ciężko żyć?
Współczuję Ci, ale staraj się dojrzeć pozytywy swego życia, osobowości. Nie wiem, ile masz lat, czy zajmujesz się czymś? Spróbuj znaleźć coś, co pomoże Tobie czuć się przydatną. Pomodlę się za Ciebie, trzymaj się :)

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-06-21 10:24

"dlaczego Bóg mnie tak ukarał, bo jak widzę, grzesznikom i bezbożnikom nic nie jest" - A czy ty jesteś bez grzechu?
Przedstawiasz kilka różnych problemów. Trzeba po kolei je rozwiązywać.
Przede wszystkim widzę, że twoje serce zostało bardziej zranione, niż uszkodzony nerw słuchu. Rozpoznaję problem, który uleczyć może tylko Jezus Chrystus. Nie odnoszę się do kwestii twojej dolegliwości fizycznej, bo przecież każdy ma jakąś swoją chorobę lub wadę urody, która dla niego wydaje się największą chorobą, najbardziej dolegliwą wadą, itd. Jeśli na sali szpitalnej leży kilku pacjentów, z których każdy ma złamaną nogę, to każdy z nich uważa, że jego najbardziej boli i nikt nie jest w stanie zrozumieć ogromu jego cierpienia.
Jeśli kogoś nigdy nikt nie skrzywdził, to rzeczywiście ten człowiek nie zrozumie drugiego. Jednak nie wydaje mi się, by znalazł się ktoś, kto powiedziałby szczerze, że nikt go nigdy nie skrzywdził. Na tym forum jest mnóstwo wątków, w których ludzie piszą, że zostali skrzywdzeni przez osobę bliską, której zaufali, otworzyli swoje serce.
Jeśli chcesz odkryć swoje powołanie, szukaj go. Polecam zawierzenie Jezusowi, bo tylko On zna nasze wszystkie choroby z własnego doświadczenia, bo wziął na siebie przede wszystkim nasze grzechy, za nie cierpiał i umarł na krzyżu, by zmartwychwstać trzeciego dnia.
Nie napisałaś, ile masz lat, ale jeśli jeszcze uczysz się, właśnie kończy się rok szkolny. Zachęcam cię do zainteresowania się wyjazdem na skupienie lub rekolekcje dla ludzi w twoim wieku typu: "Wakacje z Bogiem". Nie unikaj ludzi tylko dlatego, że w podstawówce naśmiewali się z ciebie. Naśmiewają się z mnóstwa ludzi. Zainteresuj się, jakie są wspólnoty religijne tam, gdzie mieszkasz, bo warto należeć gdzieś. Czytaj Pismo Święte i otwieraj się na Słowo Boże.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: AsiaBB (---.c192.msk.pl)
Data:   2012-06-21 10:26

"bo jak widzę, grzesznikom i bezbożnikom nic nie jest. Znam takie osoby i żadne nieszczęście na nich nie spada, nawet w celu opamiętania się" - koniecznie przeczytaj psalm 73, przestaniesz im zazdrościć.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: aleksandra (212.160.111.---)
Data:   2012-06-21 10:41

Gwiazdko dasz radę. Też mam niedosłuch, tyle że lekki, ale sporo się nacierpiałam i w dzieciństwie od innych dzieci i nawet od "dorosłych" na studiach. Tym pierwszym wybaczyłam bez żalu, bo nie wiedzieli co czynią, tym drugim staram się wybaczyć do dziś. Smutne jest to, że nijak nie docierała do nich istota mojej ułomności, i traktowali mnie tak jakbym była temu winna, kpiny, szyderstwa, nawet ataki złości kiedy np. trzeci raz prosiłam o powtórzenie, bo nie słyszałam. Własna siostra dokuczała mi strasznie przez całe dzieciństwo i wczesną młodość, kiedy np. źle usłyszałam słowa piosenki i w różnych codziennych sytuacjach. Byłam dla niej "głuchmelcem". Też jest mi trudno w relacjach z innymi ludzi, ale się nie poddaję. Zawsze przy poznaniu nowej osoby strasznie się boję, że nie dosłyszę tego, co ona mówi i przeważnie nie wszystko słyszę, albo z wielkim trudem. Na Mszy kompletnie nie słyszę tego co ksiądz mówi na kazaniu i z czytanych fragmentów, wyłapuję jakieś pojedyncze słowa, dlatego zawsze jestem zmuszona wcześniej czytać Pismo Święte w domu. Głośnych imprez unikam, bo i tak nic na nich nie słyszę, jak ktoś do mnie mówi, sprawdziłam parę razy i nie dla mnie takie rozrywki. Długo by wymieniać. Nieprawdą jest, że osoba z niedosłuchem nie może ułożyć sobie życia. Osobiście znam dziewczynę, która chodzi z aparatem od dzieciństwa, a jest teraz szczęśliwą mężatką i do tego młodą matką. Wszystko da się, ale nic na siłę. Po co Ci ktoś taki, kto jawnie twierdzi, że cię nie akceptuje? To niedorzeczne. Życzę ci spokoju ducha i nie zadręczaj się głupotami, akceptuj siebie jaką jesteś, z uśmiechem idź przez życie, a na niemądrych ludzi nie zwracaj uwagi, bo szkoda twojego cennego życia.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: polk (---.kielce.hypnet.pl)
Data:   2012-06-21 11:14

Czy nie słyszałaś o tym, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych? Nie ma chorób, których On nie może uleczyć. Po prostu nie ma. Ten sam Jezus, który podczas swego ziemskiego życia uzdrawiał chorych - żyje i chce Ci pomóc. :)
Znajdź wspólnotę charyzmatyczną (np. Odnowa w Duchu Świętym).
Tam poznasz, że Jezus żyje i z całą swoją mocą działa także i dziś. :)

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: j.bw (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2012-06-21 13:13

Witaj w klubie gwiazdo. Z tym, że jak widzę, jesteś w pesymistycznej części klubu. Czas przenieść się do części optymistycznej. Narzekaniem nic nie zmienisz.
Ze mnie także się podśmiewali. Kiedy docierały do mnie treści tych wesołków pokazałam im, że mam w nosie to, co o mnie myślą. Zdarzało się, że było mi przykro, ale nie dawałam po sobie poznać. Niektórzy zauważyli, że oprócz wady słuchu mam też mocne plusy i na nich się skupiałam. Z powodu problemów ze słuchem w życiu przestawiłam się głównie na wzrok. Inaczej mowiac czytałam wszystko co wpadło mi w ręce. Dzięki temu nabyłam ogromną część wiedzy, jaką teraz posiadam. Mimo wady słuchu, mam swoją rodzinę. Czasem nie możemy się dogadać, ale świetnie sobie radzimy na co dzień.
Z tzw. burakami, którzy nie potrafią uszanować mojej inności po prostu nie utrzymuję kontaktu.
Nieprawdą jest, że Bóg oszczędzą grzeszników. Wiem to z doświadczenia. Głowa do góry i trzymaj się.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: Piotr (---.static.icpnet.pl)
Data:   2012-06-21 14:36

Ciesz się, że dostajesz swój krzyż tutaj, a nie na tamtym świecie, bo tam byłoby Ci go znacznie trudniej znieść. Choruję na wrzodziejące zapalenie jelita grubego i wierz mi też nie jest łatwo, ciągłe leki, odmawianie sobie bardzo wielu przyjemnych rzeczy, a do tego perspektywa choroby do końca życia z okresami jej uśpienia. Też nie jestem najgorszym człowiekiem i jest wielu większych grzeszników, którzy mogliby mieć to zamiast mnie. Ale wiesz co? Ciesze się, że przynajmniej tak mogę trochę odkupić swoje winy, przeszłe, teraźniejsze i przyszłe, a poza tym dzięki tej chorobie poradziłem sobie z innym grzechem, który mnie prześladował, mianowicie obżarstwem. :) Głowa do góry. Są ludzie, którzy są naprawdę w znacznie gorszej sytuacji. A męża (gwarantuję Ci) znajdziesz, bo to nie tak, że pierwszy chłopak zostaje mężem, jeszcze wielu kawalerów przybędzie.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: gwiazda (---.tktelekom.pl)
Data:   2012-06-21 19:30

Dzięki wam za rady. Niedosłuch mam nabyty od 4 roku życia, ale oczywiście mówię dobrze bo, kiedyś słyszałam. Franciszko nie chodzi mi ocenianie grzeszników, bo wszyscy są grzesznikami, ale chodzi mi o niepokutujących grzeszników, którzy olewają Boga całe życie. Znam takie osoby osobiście, są zdrowe, ale niestety żyją z dala od Boga. Ich miałam na myśli. Widocznie taki mam krzyż i się z nim pogodziłam, ale chwilami ciężko mi. Na pewno nie jest to kara za grzechy, bo czym mogłam zgrzeszyć będąc dzieckiem? Ale wierzę, że jest to dar, dzięki któremu będę mogła szybciej zbawić się. Dzięki wam za słowa otuchy. Wiem tylko, że Bóg na ziemi nie karze, ale będzie karał w wieczności.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: Esterka (---.146.106.179.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2012-06-21 21:23

Andrea Bocelli jest niewidomy, a śpiewa, jeździ po świecie i chwali Boga.
Stephen Hawking jest sparaliżowany, nie mówi, porozumiewa się z innymi przez syntezator mowy, do wprowadzania danych do syntezatora może używać policzka. Mimo to prowadzi wykłady (tekst wypowiedzi przygotowuje wcześniej), bierze udział w życiu publicznym, pracuje naukowo i jest uważany za jednego z najwybitniejszych fizyków.
Wielu z nas ma jakąś ułomność: problemy ze wzrokiem, słuchem, poruszaniem się, utrudniające życie choroby. Od nas zależy czy potraktujemy to jako karę, balast - czy błogosławieństwo. Błogosławieństwo nie musi być łatwe, miłe i przyjemne - może być zadaniem do wykonania.
Od siebie powiem, że mam problemy ze wzrokiem, co mi czasem przeszkadza w pracy i choruję na depresję, co przeszkadza znacznie częściej. Męczy mnie ta choroba, ale dzięki niej mogę pomagać innym ludziom w podobnej sytuacji, inaczej patrzę na problemy innych, stałam się bardziej (w dobrym tego słowa znaczeniu) tolerancyjna dla słabości innych, uczę się dbać o siebie, dojrzewam w wierze - i jeszcze parę innych rzeczy mogłabym wymienić. Jednego staram się nie robić: użalać nad sobą, bo to do niczego nie prowadzi.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: Tomek (---.acn.waw.pl)
Data:   2012-06-21 21:26

Droga Gwiazdo - Twoim problemem nie jest "niedosłuch". Masz problem z wybaczeniem Bogu, dodatkowo uważasz się za lepszą, niż inni ludzie (grzesznicy czy inni), a to już jest pycha. To wszystko ubrane jest w problemy psychologiczne. Chcesz z tego wyjść? Popracuj nad uzdrowieniem wspomnień (są takie rekolekcje), zacznij kochać ludzi (nawet tych, którzy wg Ciebie obecnie nie zasługują na Twoją miłość, Bóg ich też kocha) i uporaj się z lękami. Idź do dobrego chrześcijańskiego psychologa. W większych polskich miastach jest SPCH czyli Stowarzyszenie Psychologów Chrześcijańskich. I pamiętaj: Bóg Cię nie ukarał, dał ci to wszystko po to, abyś się uświęciła i doszła do doskonałości. Sporo pracy przed Tobą, ale ufam, że Ci się uda.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: gwiazda (---.tktelekom.pl)
Data:   2012-06-21 22:26

Nie uważam się za lepszą Tomku, ale nie rozumiem tego dlaczego tak jest. ŻE BARDZIEJ CIERPIĄ ci, którzy są bliżej Boga, niż ci, którzy Boga olewają. Wcale nie uważam się za lepszą od Boga. Wiem, że to Bóg jest Panem wszystkiego.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: Esterka (---.146.106.179.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2012-06-22 01:03

"Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego" (Mt 21,31b). - Wybacz, ale nie masz uprawnień do osądzania kto jest blisko Boga, a kto nie.
Jeszcze raz napiszę: masz wybór: Albo zmarnujesz swoje życie na użalanie się nad sobą, albo zrobisz w życiu coś dobrego, pomimo, a może dzięki, swojej niedoskonałości.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: M (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-06-22 09:28

"Kogo Pan Bóg miłuje - tego krzyżuje." - Poruszyłam kiedyś ten cytat z księdzem i powiedziałam, że jak tak jest, to dziękuję za taką miłość. Ksiądz wytłumaczył mi jednak, że to jest jak z rodzicem, który przeciwstawia się dziecku, doświadcza go dla jego własnego dobra, bo wie i widzi więcej. Mądra miłość nie polega tylko na głaskaniu po głowie. Tak jest też z nami i Panem Bogiem.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-06-22 09:55

"chodzi mi o niepokutujących grzeszników, którzy olewają Boga całe życie. Znam takie osoby osobiście, są zdrowe" - W tym zdaniu oceniasz ludzi: grzeszą, a nie pokutują i są zdrowi. Chrześcijanin swoim życiem ma realizować Przykazanie Miłości Boga i Bliźniego. Gdzie w twoich słowach jest miłość do grzeszników? Każdy odpowiada za swoje grzechy, więc nie porównuj się do innych, tylko módl się za grzeszników.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: MaBi (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2012-06-22 19:45

A kto lubi swoją chorobę? Szczególnie przewlekłą i nieuleczalną? Takich ludzi jak Ty są miliony. Spróbuj ocenić sprawę realnie i zaakceptować to, czego się nie da zmienić. To ciężka praca, wiem.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: ewa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-06-22 21:11

Moja córka straciła kolegę. 15-latka, którego pokonał złośliwy nowotwór. Ty piszesz: "muszę z tym żyć do końca życia". Myślę, że jest/było wielu takich, którzy zamieniliby się z Tobą bez namysłu. Może zamiast narzekać na niedosłuch, zacznij się cieszyć, że masz zdrowe oczy, serce, nerki itp. A najbardziej ciesz się z tego, że ŻYJESZ. Życie dobrze przeżyte (nawet z niedosłuchem) JEST piękne. Ciesz się i dziękuj Bogu, że żyjesz.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: gwiazda (---.tktelekom.pl)
Data:   2012-06-23 12:56

Rozumiem, że ci na wózkach mają gorzej, ale niedosłuch głęboki, też nie jest lekkim krzyżem. Aparat nie zastąpi mi naturalnego słuchu i nigdy nie będę w nim idealnie słyszeć. Np., podobnie jak tu ktoś napisał, w kościele nie rozumiem kazań. Oczywiście słyszę głos, ale niewyraźnie. Muszę wcześniej czytać Ewangelię w domu. Zdarza mi się w rozmowach, że muszę prosić o powtórzenie zdań, przez co nieraz kogoś to denerwuje. Często bolało mnie ucho przez aparat, robiły mi się rany. Kto tego nie ma, nie wie ile udręk jest z tego powodu. Ne pewno żyje się dużo gorzej, niż innym, ale staram się cieszyć z tego co mam. Każdego dnia proszę Boga o siłę, ale są dni, że jestem zrezygnowana. I wiem, że lepiej pokutować tutaj, niż w czyśćcu. Bo tam jest o wiele gorzej niż na ziemi. Też słyszałam o tym. Mówił św Paweł w swoich Listach, że cierpień teraźniejszych nie da się porównać z chwałą, która ma się objawić. I dużo osób ostrzega przed czyśćcem. Pogodziłam się z tym, ale do tej pory spotykam wesołków z podstawówki, którzy jak mnie widzą, głupie miny strzelają. Nie utrzymuję kontaktów z takimi osobami, ale boli mnie ich zachowanie. Wybaczyłam takim osobom, ale co robić, gdy pewne osoby nadal zachowują się tak.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: Esterka (---.182.182.121.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2012-06-23 19:56

Czy przypadkiem nie zrobiłaś bożka ze swojego niedosłuchu?
Nie chodzi o to, żeby się porównywać z innymi na temat tego, kto ma gorzej czy lepiej, bo tego obiektywnie nie da się zmierzyć. Inni mają inaczej - a "inaczej" wyklucza wartościowanie. Bóg będzie Cię sądził z miłości, nie z cierpiętnictwa.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: gwiazda (---.tktelekom.pl)
Data:   2012-06-23 20:19

Dlaczego od razu wszystko nazywacie "bożkiem", lub osądzaniem. Piszę o niedosłuchu, czyli prawdę, dlaczego od razu ma to być bożek? Nie rozumiem. Czy nie można już wyżalić się, bo od razu nazywane jest to osądzaniem, lub bożkiem? Wiem, że Bóg będzie sądził z miłości, wcale nie miałam na myśli jakiegoś porównywania. Ktoś napisał, że na wózku ludzie mają gorzej, więc to jest prawda, choroby różnią się między sobą, jeden ma ciężki, drugi inny krzyż. Każdy ma tylko taki, jaki może unieść. Bóg nie daje ponad siłę. To jest choroba, a nie bożek. Bożka to można sobie zrobić z człowieka, miłość do bogactw, a nie z kalectwa.

Esterko, czy nie mam prawa do własnych wypowiedzi? Wiesz co to jest osądzanie? Osądzanie to wydanie wyroku potępiającego na kogoś, jak to czynili faryzeusze, a nie jak się mówi o kimś prawdę. Czy już nie można o wszystkim porozmawiać? Polecam zastanowić się nad tym co piszesz, bo mogę powiedzieć to samo, ty też nie masz prawa do osądzania, bo od tego jest Bóg. Nie mam na myśli tego by się porównywać. Za dużo przeszłam i znam cierpienie, wiem jak się czuje człowiek w takiej sytuacji. Wiem, że to właśnie zdrowa osoba wywyższa się i znęca nad chorą wiem, co mówię, bo tego doświadczyłam. Więcej wiary i miłości ci życzę. Bo widzę, że pisząc takim tonem, sama się wywyższasz, a tak nie może być.

Osądzanie to wydanie wyroku potępiającego na kogoś, a nie jak się o wszystkim rozmawia, więc to różnica. Za dużo wycierpiałam, żeby się porównywać. Wiem jak się człowiek czuje w takiej sytuacji. Jestem wrażliwa i wszystko bardzo przeżywam. Piszę o chorych i nie mam wcale na myśli jakiegoś porównywania się lub osądzania. I przeczytałam ten psalm. Radzę wam też przeczytać.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: Esterka (---.182.182.121.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2012-06-23 21:59

Zacytuję:
"jest mi o wiele gorzej niż innym";
"zastanawiam się, dlaczego Bóg mnie tak ukarał";
"Znam takie osoby i żadne nieszczęście na nich nie spada";
"chodzi mi o niepokutujących grzeszników, którzy olewają Boga całe życie";
"Wiem tylko, że Bóg na ziemi nie karze, ale będzie karał w wieczności";
"Na pewno żyje się dużo gorzej, niż innym";
"jeden ma ciężki, drugi inny krzyż" - (to mnie już totalnie rozwaliło).
Nie zrozumiałaś niczego z tego co ja i inni staramy się przekazać Ci. Koncentrujesz się na sobie i swojej chorobie, w tym sensie moim zdaniem choroba stała się dla Ciebie bożkiem, bo bożka można zrobić ze wszystkiego, nie muszą to być rzeczy materialne.
BTW: nie wiem, czy zauważyłaś to w mojej wcześniejszej wypowiedzi, ale też wiem co to znaczy choroba - i to taka, przy której wstanie z łóżka to ogromny wysiłek. Tylko wiesz, dla mnie choroba nie jest sensem życia i nie traktuję jej jako czyściec na Ziemi. Owszem, jest ograniczeniem, bo trudno prowadzić zajęcia ze studentami nie mając na to siły (przełożyć też się nie da, bo to w większości studenci zaoczni, którzy mają zajęcia od rana do wieczora, a i ja nie mam pewności, że na następnym zjeździe będę się czuła lepiej), ale wiesz co? Kiedy naprawdę robię co mogę, to nawet w tej niemocy Bóg mi błogosławi, tak bardzo, że sama jestem zaskoczona. Natomiast kiedy zachowuję się w sposób, który Ty nazywasz "prawdą", czyli wmawiam sobie jaka to ja jestem biedna, chora i nieszczęśliwa i prześladowana przez innych i odpuszczam sobie, wtedy widzę, jak faktycznie wszystko się zaczyna walić.
Pozdrawiam, odpoczywając (bo nie mam siły) i mając kilka ważnych rzeczy do zrobienia na wczoraj, mając świadomość, że dziś ich nie zrobię z braku sił.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: Tomek (---.acn.waw.pl)
Data:   2012-06-23 22:01

gwiazdo - próbujemy zobaczyć co Tobą motywuje. W pierwszej wypowiedzi pisałaś o "grzesznikach i bezbożnikach", którym nic nie jest. Jak zwróciliśmy Ci uwagę, że to nie niedosłuch jest problemem, lecz Twój stosunek do ludzi, trochę zmieniłaś ton, ale piszesz o tym, że mniej cierpią ci, którzy "Boga olewają", a na sam koniec o "wesołkach". Taki stosunek do bliźnich nie przybliża Cię do Boga. Nie pisz, że wybaczyłaś, skoro w sercu masz zadrę, która wychodzi w Twoich wypowiedziach. Najlepszą radą jaką mogę Ci dać, to prośba, abyś dobrze przepracowała swój żal. Wtedy znajdziesz siły, aby naprawdę wybaczyć, co może być wstępem do pokochania bliźnich: ale wszystkich bliźnich, a nie tylko tych, którzy dobrze Ci życzą. Nie denerwuj się na innych, którzy się tu wypowiadają. Naprawdę chcemy Ci pomóc i dobrze doradzić. Ale nie możemy Ciebie zmusić, żebyś przyjęła nasze słowa za dobrą monetę. :)

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: gwiazda (---.tktelekom.pl)
Data:   2012-06-23 22:25

"jest mi o wiele gorzej niż innym" - mam na myśli zdrowe osoby.
"zastanawiam się, dlaczego Bóg mnie tak ukarał" - bo ciężko mi zrozumieć dlaczego jeden cierpi mniej, drugi więcej, ale cóż niezbadane są wyroki Boskie, nawet ksiądz mi powiedział, że też nie wie dlaczego tak jest.
"Znam takie osoby i żadne nieszczęście na nich nie spada" - mam dużo osób znajomych, dla przykładu zastanawia mnie tylko to, dlaczego takim osobom wszystko wiedzie się, ale już przeczytałam psalm 73, teraz wiem.
"Wiem tylko, że Bóg na ziemi nie karze, ale będzie karał w wieczności" - to prawda polecam poczytać Dzienniczek św. s. Faustyny.
"Na pewno żyje się dużo gorzej, niż innym - chory zdrowego nie zrozumie i taka jest prawda, jeden ma ciężki, drugi inny krzyż" - bo też to prawda ksiądz na kazaniu mówił, że jeden ma tylko jeden, inni kilka krzyży, ale każdy ma swój. Nie muszą podobać Ci się moje wpisy, bo widzę odbierasz to całkiem inaczej. Moim zdaniem bożek jest wtedy, jak się czci wszystko tylko nie Boga. Nie wiem jak to odbierasz, Esterko, bo ja tak, że to Bóg powinien być na pierwszym miejscu. Uświadomiłaś mi tylko, że nie warto się użalać nad sobą. Owszem, na co dzień się z tym już pogodziłam, tylko pisałam już wcześniej, że są takie chwile, iż jest mi naprawdę ciężko. Może i czuję trochę niechęć do osób, które nadal naśmiewają się, bo jak wybaczyć, powiedz mi, kiedy to ciągle trwa. Co mam z takimi osobami zrobić? Jest pewna osoba, która nadal zachowuje się jak w podstawówce. W sercu staram się nie nosić żalu, ale to jest najgorsze patrzeć, kiedy osoba z klasy, która sama się ze mnie naśmiewała kiedyś, nadal wrogo nastawiona jest do mnie. Sama mnie skrzywdziła, a teraz krzywo patrzy, jakbym jej krzywdę zrobiła. Nie będę ukrywać, że wiele osób się od niej odwróciło z powodu jej charakteru. Nie umiem sobie poradzić z jedną osobą i nie wiem po prostu co robić. Nie pisałam wszystkiego, ale teraz już napisałam o co mi chodzi.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: Iness (---.dip.t-dialin.net)
Data:   2012-06-23 23:25

Kochana Gwiazdo, rozumiem Cię i bardzo współczuję. Twoje przemyślenia świadczą o wrażliwości i chęci zrozumienia przyczyny niezawinionego cierpienia.
Moja odpowiedz:
Poprawne pytanie nie jest: "dlaczego" Bóg to cierpienie dopuszcza, ale "w jakim celu". To kolosalna różnica. Nasz Bóg ma taki zwyczaj, że ze zła wyprowadza dobro. Jakie dobro, zapytasz? Tym wielkim dobrem jest np, abyśmy Go bardziej pokochali, rozumieli i pragnęli być jak najbliżej Jego serca.
On chce, abyś Mu zaufała i nie poddawała się rozpaczy.
Lepiej nie porównuj się z nikim, ani z mniej, ani z więcej cierpiącymi. Zostaw to Bogu, bo to jest Jego "system wychowawczy", o którym nie mamy bladego pojęcia. Po prostu zaufaj Mu, że On o tym wszystkim wie, i wie też, jak Ci dopomóc, jeśli Mu na 100% zaufasz.
Proszę Cię o ten odważny krok: oddaj bezwarunkowo Bogu Twoje cierpienie, Twoje życie, Twoją przyszłość i Twoje pytania, mówiąc: "Jezu, ufam Tobie. Nie rozumiem Cię, ale mimo to ufam Tobie." Wtedy otrzymasz pokój serca, a uśmiech zagości na Twojej twarzy.
Aby było Ci łatwiej przeżyć te ciężkie chwile, a nawet odczuć ulgę, zapraszam Cię jeszcze na Msze św. w intencji uzdrowienia, które są odprawiane regularnie w prawie każdym mieście. Np. w Łodzi w kościele Jezuitów. Nawet są transmitowane (ale oczywiście lepiej być osobiście). Na samym dole tej oto strony masz link: http://www.odnowa.jezuici.pl/
Jak dobrze poszukasz, znajdziesz takie Msze blisko swojego domu. Wielu nieuleczalnie chorych i cierpiących doznaje na tych Mszach bliskości Boga i Jego łaski uzdrowienia lub ulgi w cierpieniu.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: salamanka (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-06-24 02:46

Mam wrażenie, że czerpiesz satysfakcję z przekonania, iż ci, którzy tu na ziemi nie cierpią tak jak Ty, na pewno będą mieli "gorzej" po śmierci - bo tak będzie "sprawiedliwie". Nie wydaje mi się, żeby takie pocieszanie się było bardzo chrześcijańskie. Może jeśli dotrze do Ciebie, że to tak nie działa i po śmierci wcale nie musisz mieć lepiej niż ci, którzy na ziemi nie cierpieli - będzie Ci łatwiej.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: 38 na karku (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-06-24 10:43

Każdy człowiek ma swoje problemy. Jeśli nie jest chory, może cierpieć z powodu wielu innych rzeczy. I żaden inny człowiek o tym nie musi wiedzieć. Nieraz tak się przyglądam moim znajomym.
A co do starych "znajomych", niezbyt rozgarniętych, czym się przejmujesz? Są niedojrzali, albo głupi. Nie warto się tym przejmować. Często miałam znajomych podobnych do Twoich. Bardzo pomaga lekceważenie ich głupoty. Jak widzą, że spływa to po Tobie, znudzi im się. A jak widzą, że działa, tym bardziej ich kusi.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: Tionne (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2012-06-24 13:42

Nie przejmuj się więc osobą, która cię kiedyś krzywdziła i dziś patrzy na ciebie wrogo. Tym bardziej, że inni też odwrócili się od niej. Pamiętaj zwłaszcza te osoby, które były twoimi dobrymi bliskimi koleżankami. A nie skupiaj się na tych gorszych, bo to zatruwa ciebie, nie ich.
"Sama mnie skrzywdziła, a teraz krzywo patrzy, jakbym jej krzywdę zrobiła." - Może wydaję ci się tylko, jesteś przewrażliwiona. Może ta osoba ma taki wyraz twarzy, bo ma jakieś problemy i ma zły charakter. Nie zwracaj na nią uwagi. Jak cię skrzywdziła to pierwsza powinna do ciebie podejść.
Byłaś może na Mszy o uzdrowienie? Jak nie, wybierz się. Bóg naprawdę uzdrawia na takiej Mszy. Tylko nie wszystkich. Tylko parę osób. Ale warto chodzić i szukać takich Mszy z charyzmatykiem w pobliżu, bo na którejś z nich to ciebie może Pan Bóg uzdrowić.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: Kaya (---.play-internet.pl)
Data:   2012-09-27 00:39

Droga Gwiazdo,
Wiedz, że nie jesteś jedyna na świecie jeśli chodzi o niedosłuch. Co więcej, wielu ludzi żyje z tą wadą nawet o tym nie wiedząc. Ostatnio coraz częściej spotykam się z opinią, iż aparaty słuchowe staną się tak popularne jak okulary lub szkła kontaktowe i to jest już kwestia niedalekiej przyszłości.
Odnosząc się do twoich słów: "Aparat nie zastąpi mi naturalnego słuchu i nigdy nie będę w nim idealnie słyszeć", nie wiem kiedy ostatnio zmieniałaś aparat ale może powinnaś pomyśleć o nowym aparacie, najnowszej generacji?
A odnośnie cierpienia, trochę z innej beczki, mam koleżankę, która po wypadku usłyszała diagnozę iż w ciągu kilku bądź kilkunastu lat nie będzie w stanie chodzić o własnych siłach (doznała nietypowego urazu kolana) i nie istnieje żadna rehabilitacja czy operacja, która byłaby w stanie pomóc. Tak się dziewczyna przeraziła i załamała, że na kolejną wizytę poszła dopiero po sześciu latach. Otrzymała podobną diagnozę, i co? ... znowu załamana i zapłakana, bez chęci do życia. Najgorsze, że nikt nie potrafi jej pomóc nawet pocieszyć. Nie poruszam tematu jej choroby, bo boję się wywołać ten stan przygnębienia, bezsilności i rozpaczy. Myśląc o niej jestem smutna i przygnębiona, bezsilna. Z drugiej strony, kiedy myślę o niej i jej problemie moje troski stają się jakieś małe, niewyraźne a właściwie ich nie ma. Zanim ją poznałam i nie wiedziała z czym się boryka, wydawało mi się, że Bóg mnie ukarał a mój defekt (zachowam dla siebie szczegóły:) jest pępkiem świata ale (paradoksalnie) dzięki Bogu otrzymałam wsparcie od najbliższych. Szczególnie od mojego męża, który kolejny raz uświadomił mi, że akceptuje mnie taką jaka jestem i jak bardzo mnie kocha.
Wracając do mojej koleżanki, dzięki niej zaczęłam doceniać każdą chwilę życia, delektować się nim. Staram się patrzeć na ludzi w inny sposób. Dostrzegam ich troski i cierpienia. Nie jestem TYLKO JA.
Życie jest takie krótkie, szkoda czasu na żal. Lepiej poświęcić czas na miłość. Czerpmy radość z życia i zarażajmy radością innych a wtedy inni też radośnie spojrzą na nasz.
Mam nadzieję, że podniosłam na duchu moim wpisem.

 Re: Mam dość życia z niedosłuchem.
Autor: Karolina (109.207.103.---)
Data:   2018-07-02 14:53

Od 7 roku noszę aparaty słuchowe. Nie mam prawa nawet myśleć że zasługuję. Nie żywię urazy do kogoś kto kazał mi leki które przyczyniły się do niedosłuchu. Nie miał pojęcia ani lekarz ani rodzice że leki zaszkodzą.
Żyję nadzieją wiarą że odzyskam zdrowie psychiczne. Zawsze pragnę być zdrowa.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: