Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2013-03-27 15:52
Po 20 latach z natury rzeczy spowiedź musi być ogólnikowa. Nie jesteś w stanie wypowiedzieć całego zła, które było w Tobie, na dodatek z obowiązującą przy każdym grzechu ciężkim liczbą grzechów i okolicznościami. Nawet sobie tym nie zawracaj głowy.
Napisałeś: "nie poszlo tak jak sobie zaplanowalem". Rozumiem więc, że przygotowałeś się do niej, tylko jesteś rozczarowany, bo inaczej sobie to wyobrażałeś. Ale ważne, czy nic nie zataiłeś i nie chciałeś oszukać? Z przerażenia pewnie miałeś pustkę w głowie, połowa albo więcej grzechów uciekła, a te co powiedziałeś były tak rzucone bez dłuższego pochylenia się nad problemem? A wiesz ile razy to się zdarza nawet przy normalnych, częstych spowiedziach? Ale właśnie dlatego lepiej chodzić często, bo tylko wtedy masz szansę na zapamiętanie grzechów, wypowiedzenie większości i na mniej uginające się nogi :)) Wszystkiego nigdy się nie powie, zapominanie jest rzeczą normalną, ale sakrament pokuty ma także charakter uzdrawiający, więc następnym razem będzie lepiej :))
Moim zdaniem szkoda, że nie poszedłeś do komunii. Najważniejsze tutaj było przełamanie się po tylu latach i uwierzenie w Boże Miłosierdzie. Jeśli nie oszukałeś świadomie kapłana, to całe to zamieszanie w Tobie, zapomnienie, przykre uczucia - jest czymś bardzo zwyczajnym. Niespełnienie, które jest w Tobie, jest też na poziomie uczuć. Pewnie że szkoda. W takiej sytuacji chciałbyś fruwać z radości (nie żyłeś przez dwadzieścia lat! Właśnie zmartwychwstałeś). Ale ten brak radości (czyli jakaś Twoja strata) możesz ofiarować Bogu za swoje grzechy. Bóg za Ciebie umierał, a Ty się przejmujesz brakiem radości?
Jeszcze raz:
- Czy chciałeś coś zataić? Przyjść po 20 latach, drżeć ze strachu i oszukiwać księdza (Boga się nie da) - to dla mnie tak wielki absurd, że nie wierzę, żebyś się na to zdecydował. I za chwilę bać się jeszcze bardziej i mieć dodatkowy tak bardzo ciężki grzech? Nie wierzę. Ale to ważne, więc pytam: czy chciałeś coś przemilczeć, nie przyznać się, oszukać w konfesjonale? Tylko wtedy spowiedź jest świętokradzka. Wszelkie zapomnienie nie ma znaczenia. To jest sprawa na później. Teraz w Niebie biją dzwony z radości, że wróciłeś do Boga. Ciesz się tym, a nie płącz, że po ludzku mialo być inaczej. I tak nigdy byś wszystkich grzechów z 20 lat nie wymienił. Nie da się. Ważne, że chciałeś powiedzieć wszystko.
Dopiero teraz, kiedy już wróciłeś do Boga, możesz razem z Panem Bogiem sprzątać resztę serca. Jestem pewna, że dopiero teraz zaczniesz sobie przypominać wiele innych grzechów, których nie wyznałeś. Wiesz, to jest tak samo jakbyś umył bardzo brudne okna i zmienił bardzo brudną firankę. Zrobiło się jasno i teraz widzisz więcej brudu w domu. Trzeba się zabrać do sprzątania. Powoli, bo roboty jest dużo i musi starczyć sił. A siły masz brać właśnie z tej spowiedzi, z tego pojednania.
Ty natomiast (zakładam, że nie chciałeś w konfesjonale oszukać) robisz tak: umyłeś okna, zobaczyłeś bałagan w domu, usiadłeś i płaczesz jaki to masz bałagan. A dlaczego nie cieszysz się, że jest dobry początek, że okna czyste i piękne? Pochwal się tym. Fiknij kozła z radości. Zjedz dobre lody. Przecież już jesteś z Bogiem. Tak, właśnie teraz przez długi jeszcze czas będziesz widział swój brud. Tak ma być. Twoje serce będzie teraz bardziej wrażliwe na grzech, dlatego więcej widzisz. Bo w sercu jest jaśniej. Ale jak bierzesz miotłę i zamiatasz - nie musisz dokładnie wiedzieć jakie drobne śmieci lądują w koszu. Jeśli jednak przypomnisz sobie stary grzech ciężki, to się nie zamartwiaj, tylko powiedz o nim przy następnej spowiedzi.
To jest obowiązek. Nie musisz jednak biegać z nim specjalnie do spowiedzi. Pamiętaj: zapomnienie nie jest winą. Przypomniany sobie grzech ciężki wypowiedz przy okazji następnej spowiedzi. A teraz sprzątaj po kolei każdy kąt i myśl raczej o tych grzechach. Z czasem całe mieszkanie będzie czyste. Żeby dobrze posprzątać, trzeba brać po kolei różne miejsca, a nie naraz wszystko.
|
|