Autor: xc (---.158.216.98.pat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data: 2013-06-30 08:52
Przykro mi z powodu Pani sytuacji. Przepraszam ale to co Pani opisuje, to nie jest stan faktyczny tylko prezentacja Pani punktu widzenia. I tak: nikt (przynajmniej w oficjalnej nauce Kościoła) nie twierdzi, że wszyscy samobójcy są osobami chorymi psychicznie, niezrównoważonymi i tak dalej. Co to znaczy "twierdzicie, że ... to grzech". Kto są owi "ci"? Ja? Ksiądz proboszcz? Papież? Moi sąsiedzi z naprzeciwka?
Wiara chrześcijańska opiera się na paru fundamentach. Jednym z nich jest posłuszeństwo Bogu. Boga uważamy za dawcę życia i jedynego tak naprawdę uprawnionego aby życie to odebrać. My po prostu nie mamy prawa, wynika to z nasze wiary. A że dzieje się tak, że ludzie ludziom życie odbierają (także sami sobą) to inna sprawa. Sprawa na tyle ważna, że poddajemy ją refleksji, namysłowi, rozwadze, osądowi. Profesor filozofii wyrazi tę refleksję inaczej niż moja sąsiadka, pani Krysia, która nad Platona przedkłada "Barwy szczęścia". Wszyscy, tak czy inaczej, zdajemy sobie sprawę, że samobójstwo to akt w sumie tragiczny, desperacki, wyraz braku nadziei. A nadzieja jest jedną z zasadniczych cnót chrześcijańskich.
Proszę więc nie uogólniać i nie dziwić się, że wśród owych "tych" są ludzie, który trudno pogodzić się z czymś tak tragicznym.
Mam nadzieję, że Pani sytuacja polepszy się na tyle, że dostrzeże Pani różnicę między człowiekiem a zwierzęciem. Bo takowa jest.
|
|