Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2014-05-09 16:18
Przede wszystkim uspokój się, bo nerwy w takich sytuacjach właśnie przeszkadzają wykorzystać inteligencję i refleks.
Najważniejsze jest to, że ta osoba "nie ma prawa do prawdy", czyli nie musi znać prawdy. Masz prawo nie zdradzać jej swoich tajemnic.
Katechizm Kościoła Katolickiego mówi:
"2488 Prawo do ujawniania prawdy nie jest bezwarunkowe. Każdy powinien dostosowywać swoje życie do ewangelicznej zasady miłości braterskiej. W konkretnych sytuacjach wymaga ona rozstrzygnięcia, czy należy ujawniać prawdę temu, kto jej żąda, czy nie.
2489 Miłość i poszanowanie prawdy powinny kierować odpowiedzią na każdą prośbę o informację lub ujawnienie prawdy. Dobro i bezpieczeństwo drugiego człowieka, poszanowanie życia prywatnego, dobro wspólne są wystarczającymi powodami do przemilczenia tego, co nie powinno być znane, lub do dyskrecji. Obowiązek unikania zgorszenia nakazuje często ścisłą dyskrecję. Nikt nie jest zobowiązany do ujawniania prawdy temu, kto nie ma prawa jej znać."
Oczywiście, jeśli tylko jest to możliwe, to trzeba szukać odpowiedzi, które nie są wprost kłamstwem. Często da się to zrobić, gdy wcześniej potrafimy przewidzieć pytania, gdy wiemy, że pewne osoby zawsze zadają niezręczne pytania. Osoby takie można "atakować" pytaniami zanim one zadadzą własne. Można im zaraz na wstępie opowiadać aż do znudzenia doskonały film ;)) Jak trzeba to można ich unikać, jeśli tylko to jest możliwe. Można przemyśleć sposób odpowiadania na drażliwe pytania, na spokojnie czasem się uda. Czasem wystarczy kogoś zapytać "a książkę o mnie piszesz?", czasem wystarczy samemu zadać jedno niedyskretne pytanie, bez czekania na odpowiedź, czasem wystarczy się umówić z kimś, żeby wołał Cię wtedy, gdy ta osoba się zbliży, dając sobie czas informacją "przepraszam, telefon chyba dzwoni, aaa, nie dzwoni" ;))
Nie złość się na mnie. Czasem naprawdę da się coś wymyślić, kiedy myśli się o tym na spokojnie, a domu, zanim to się zdarzy, a jest to zazwyczaj ta sama osoba.
Natomiast rzeczywiście są sytuacje, kiedy brak odpowiedzi lub zmiana tematu już jest odpowiedzią, a pytanie było zadane niespodziewane i zaskoczenie zmroziło mózg ;)) Wtedy trzeba pamiętać, że ocena takiej odpowiedzi (słowa w afekcie, a nie z premedytacją) jest zupełnie inna niż zwykłe kłamstwo. Bo masz prawo do zachowania prawdy dla siebie.
Tu KKK mówi:
"2484 Ciężar kłamstwa mierzy się naturą prawdy, którą ono zniekształca, zależnie od okoliczności, intencji jego autora, krzywd doznanych przez tych, którzy są jego ofiarami. Kłamstwo samo w sobie stanowi jedynie grzech powszedni; staje się ono jednak grzechem śmiertelnym, gdy poważnie narusza cnotę sprawiedliwości i miłości."
Tutaj cnotę miłości narusza nie odpowiedź, ale pytanie. (Warto o tym pamiętać, zadając innym niedyskretne pytania). Ciężar kłamstwa zależy od okoliczności, w tym przypadku może być tak, że w ogóle tego nie można traktować jak kłamstwo. Zasadniczo kłamstwo jest grzechem lekkim, ale tutaj może w ogóle nie być grzechem. Bo do tej prawdy ktoś nie miał prawa, a nawet ujawnienie prawdy może przynieść ogromną krzywdę i zniszczenia w życiu.
Uwaga, chcę być dobrze zrozumiana. Ja NIE NAMAWIAM do kłamania. Jeśli jest tylko możliwe, trzeba szukać lepszego wyjścia. Ale jeśli na zimno uznasz, że nie było innego wyjścia, a tą odpowiedzią NIE CZYNISZ NIKOMU ZŁA, to być może w ogóle to nie jest grzech. Bo jeśli się sama bronisz, ale wtedy wina spada na kogoś innego, to czynisz zło. Jeśli posługujesz się kłamstwem, żeby coś zyskać, to czynisz zło, bo chcesz mieć coś, co Tobie się nie należy. Trzeba każdą sytuację przemyśleć, a konfesjonał jest od tego, żeby si e poradzić. Tutaj (co jest normalne) nie chcesz mówić o konkretach, dlatego tak sobie gdybamy. W konfesjonale nie boisz się, że temat rozejdzie się po świecie. Tam spytaj dokładnie. Ale być może takiej odpowiedzi nie trzeba traktować jak kłamstwo. W późniejszej ocenie, po fakcie. Jeśli kapłan w konfesjonale upewni Cię, że to (konkretne "to") nigdy nie będzie grzechem (w tej sytuacji), to uspokoisz sumienie. Ale według mnie zawsze lepiej myśleć, że nie wolno i szukać innego rozwiązania. A dopiero w ocenie szukać usprawiedliwienia w emocjach i krzywdzie, jaka z powodu prawdy może nadejść.
Odwrotne postępowanie zazwyczaj szybko obniża poprzeczkę w mówieniu prawdy i łatwo rozciągnąć to na wiele innych sytuacji. Tacy jesteśmy, słabi.
|
|