logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Wolny zwiazek - czy jestem potępiona?
Autor: Jola (---.zetosa.com.pl)
Data:   2001-12-04 13:47

Zyję w wolnym związku. Była to moja decyzja, podjęta po długim rozważaniu i głębokim zastanowieniu.
Od 1999 roku jestem z dobrym człowiekiem, Artur pochodzi z Armenii. Nie moglismy się pobrac ponieważ są duże problemy z unormowaniem jego pobytu w Polsce. Walczyliśmy na miarę naszych możliwości 2 lata, niestety nic nie dało się zrobić w tej kwestii z pewnych dla nas znanych powodów. W tym roku podjęłam decyzję. Postanowiliśmy, że mimo niesprzyjajacych okoliczności zalegalizowania związku będziemy od teraz razem. Postanowiliśmy założyć rodzinę, jestem w ciąży.
Mam 25 lat, jestem osobą wierzącą a mimo to zyję w grzechu - świadomie.
Moje życie religijne nie zmieniło się, a jeżeli tak to tylko pod tym względem że więcej się modlę. Nadal chodzę do kościoła co niedzielę i wszystko inne robię jak dawniej. Wiem, że nie moge dostać rozgrzeszenia więc nie przystępuję do Sakramentu Pokuty. Taki stan będzie się utrzymywał gdzieś dwa lata, bo dopiero po tym czasie uda się rozwiązać nasze problemy i zalegalizowac związek państwowo, a przede wzystkim wziąść Slub Kościelny. Slub Koscielny pozwoli wyzbyć się tego grzechu w jakim teraz żyjemy, czyli życie w związku nie sakramentalnym.
Trudne jest moje życie i decyzje jakie muszę podejmować ale czy jestem całkowicie teraz potępiona jeżeli wszystko robie tak świadomie z poczuciem grzechu? Przecież dobrze wiem że względem wiary w Boga nie powinnam tak robić a jednak robię co robie i liczę przy tym na to że później będzie mi dane rozgrzeszenie. Podlreślam przy tym ,że decyzje moje sa świadome ale wymuszone przez życie i prawo ludzkie zapisane na ziemi.
Gdyby nie było tego prawa, nic nie stałoby na przeszkodzie aby życ normalnie bez grzechu . Gdyby nie było prawa wymyślonego przez ludzi to prawo Boże dawałoby nam możliwośc wyboru, wybór nasz na pewno byłby zgodny z prawem Bożym, czyli nie byłoby grzechu.
Obecnie jest tak, względem prawa Bożego nie ma przeszkód do zawarcia Sakramentu Małżeństwa ale biorąc pod uwagę prawo państwowe nie mamy takiej możliwości, a tu na ziemi ludzi obowiązuje to drugie prawo.
Proszę o komentarz. Będę bardzo wdzięczna za wszelką pomoc. Czekam na wszystkie rady, i odpowiedzi na pytanie : Czy jestem potepiona?
Dziękuję.

 Re: Wolny zwiazek - czy jestem potępiona?
Autor: Andrzej Waśko SDS (---.tele2.pl)
Data:   2001-12-05 12:10

'Zyję w wolnym związku' (...)

Jola,

'Wolny zwiazek' jest to cos wewnetrznie sprzecznego jak 'sucha woda' czy 'kwadratowe kolo'. Albo cos jest zwiazkiem i sie wiazemy wplywajac na swoje losy albo jestesmy wolni, nie mamy zwiazku. Nie moze byc zwiazek, ktory jest jednoczesnie wolny. Tak jak nie moze ktos byc trzezwy, kiedy jest pijany. Czlowieku drogi, Ty probujesz sama soba manipulowac (bo mna nie zamanipulujesz), wmawiajac sobie cos, co jest wewnetrznie sprzeczne. A dlaczego sobie wmawiasz takie absurdy? Zeby nie nazwac rzeczy po imieniu. Wewnetrznie sprzeczne wyrazenie 'wolne zwiazki' jest uzyte (mimo, ze absurdalne) po to, zeby ukryc, o jakie zwiazki chodzi. A chodzi o zwiazki nieplodne, niewierne, nietrwale, powierzchowne, prymitywne, egoistyczne, nieodpowiedzialne. Kto sie w towarzystwie pochwali, ze moim idealem jest zwiazek nieplodny, niewierny, nietrwaly, powierzchowny, prymitywny, egoistyczny, polegajacy na popedach, nieodpowiedzialny? Nikt tego nie powie :)). Zatem zeby ukryc przed soba prawde, to zamiast zwiazki te okreslac merytorycznie, uzywamy sobie takich wyrazen 'wolne zwiazki'. I zaden logik swiata nie protestuje! Kolejny absurd tego swiata :-). Ale czlowiek juz jest taki irracjonalny. Nasze czasy to kryzys ludzkiego myslenia. Zyjemy w czasach, gdzie jest racjonalnosc w nauce i technice, a szalona irracjonalnosc w odniesieniu do czlowieka. Rzadzi ucieczka od faktow.

'My sie tak kochamy, ze slub jest nam niepotrzebny'. Gdybyscie sie naprawde kochali, gdybyscie sobie ufali we wzajemna milosc, to nawet slub by wam nie przeszkodzil byc szczesliwym malzenstwem. A jesli boicie sie zadeklarowac 'biore cie za zone/meza i slubuje ci milosc, wiernosc i uczciwosc malzenska az do smierci', jesli tego sie boicie, to znaczy ze sobie nawzajem nie ufacie, ani sobie samym nie ufacie, ze mozecie sie pokochac wiernie i nieodwolalnie. Wiedzac teraz, gdzie jestescie, macie szanse dorastac do milosci.

Czlowiek ma ciagle tendencje, by szukac mniejszej milosci od propozycji Bozej. Bo mniejsza milosc bylaby latwiejsza, stawialaby mniej wymagan. Pokuse mniejszej milosci mamy nie dlatego, ze ta wieksza, Boza, nam sie nie podoba. Wrecz przeciwnie - podoba sie, nasze serce teskni za nia. Tylko nie podobaja sie nam wymagania zwiazane z Boza miloscia. Zyjemy w czasach, w ktorych ludzie probuja wykoncypowac nowe pomysly na milosc malzenska i rodzicielska: milosc do pierwszej proby, wolny zwiazek, milosc mylona ze wspolzyciem etc. Dzisiaj jest moda na milosc niewierna, nieplodna, odwolalna, do pierwszej trudnosci. Dopoki jest nam milo i dobrze, to jestesmy razem, a jak nie, to sie rozejdziemy. W naszych czasach jako ideal pedagogicznej poprawnosci jest nam proponowana milosc mala, wrecz karykaturalna. Dlaczego? Bo ona nie stawia zadnych wymagan. Cala tajemnica. Nie dlatego, ze tesknimy za taka miloscia. Nikt z ludzi nie chcialby byc kochany taka karykaturalna miloscia: ze mnie ktos kocha dopoki jest mu ze mna dobrze i sie mna cieszy, a potem mnie wyrzuci. To jest proponowane przez media, sami mlodzi ja wymyslaja i marza wrecz o niej, bo nie stawia wymagan. Zadnych wymagan. Proponujacy taka milosc ma aplauz wsrod mlodziezy, bo nie stawia mlodym ludziom zadnych wymagan. Ale ta 'milosc', jak kazda karykatura i imitacja musi sie zemscic na czlowieku, ktory zastapi rzeczywistosc jej karykatura.

cdn.

 Re: Wolny zwiazek - czy jestem potępiona?
Autor: Andrzej Waśko SDS (---.tele2.pl)
Data:   2001-12-06 12:17

/ciag dalszy/

Konsekwencja szukania znacznie mniejszej milosci od propozycji Bozej jest po pierwsze analfabetyzm w odniesieniu do milosci malzenskiej i rodzielskiej, a po drugie sceptycyzm.

Ludzie rozumieja matematyke, biologie, chemie, troche ekonomii i polityki, a sa analfabetami w rozumieniu istoty milosci malzenskiej i rodzicielskiej. Malzenstwo uwazaja za mile bycie razem, dopoki jest nam milo; wychowanie zrownuja z tolerowaniem i zostawianiem wolnosci dzieciom i inne tego typu toksyczne absurdy, mylenie milosci z seksualnoscia, z emocjami, mylenie milosci wychowujacej z naiwnoscia i poprawnoscia polityczna. Zyjemy w czasach szalonego analfabetyzmu w ogole, a w odniesieniu do milosci malzenskiej i rodzicielskiej w szczegolnosci.

Sceptycyzm wobec milosci malzenskiej i rodzicielskiej. Nawet osoby rozumiejace istote Bozej propozycji optymalnej milosci miedzy kobieta a mezczyzna sa sceptykami: ja wiem, jaka milosc proponuje Pan Bog, wiem, ze moje serce za tym teskni, ale w naszych czasach to jest niemozliwe. Takiego malzenstwa sie juz nie zawrze, bo nie ma z kim, bo sam do tego nie doroslem, inni nie dorosna etc. Wspolczuc nalezy takim osobom, bo jesli taka milosc nie jest na nasze czasy, to co oznacza ta deklaracja? To znaczy, ze nie wierza, ze jest na swiecie chocby jedna osoba, ktora ich moze pokochac nieodwolalnie i wiernie. I nie wierza, ze sami moga chociaz jedna osobe na swiecie pokochac nieodwolalnie i wiernie. Zadna to radosc. Bo ja w to wierze, a wy mi deklarujecie, ze w to nie wierzycie. Smutne. Wprawdzie moje zycie jest radosne i sie nim ciesze, ale smutne mi zyc wsrod ludzi, ktorzy nie wierza, ze chociaz jedna osoba na swiecie moze was pokochac nieodwolalnie i wiernie. To zaden postep i nowoczesnosc. Zaden rozkwit cywilizacji. To co mowia toksyczne media, co mowia koledzy i kolezanki to zadna postepowosc i nowoczesnosc. To jest rozpaczliwe, ze w Twoim gronie nikt nie wierzy w milosc wierna, uczciwa, nierozerwalna, w milosc, za ktora najbardziej tesknicie.


Milosc malzenska i rodzicielska

Malzenstwo nie jest pomyslem czlowieka. To jest pomysl Pana Boga. Nikt z ludzi nie wpadlby na pomysl takiego ulozenia wiezi miedzy kobieta a mezczyzna, aby sobie powiedzieli 'biore cie za zone/meza i slubuje ci milosc, wiernosc, uczciwosc i ze cie nie opuszcze az do smierci.' Na taki pomysl bysmy nie wpadli. My ludzie mozemy wpasc na pomysl, ze drugi czlowiek jest dla mnie narzedziem uzycia, ze jest moim sluzacym, ze zaspokaja moje potrzeby, ze jest mi wygodny, ale nie ze ja ryzykuje moje zycie laczac nasze losy i ze ci slubuje. Na pomysl tak niezwyklej wiezi miedzy kobieta a mezczyzna bysmy nie wpadli. Stajemy sie jednym cialem, ze chcemy miec dzieci. Tak sobie ufamy, ze sie nie porzucimy, nie poranimy, ze milosc do smierci, ze milosc plodna, owocna. To jest pomysl Pana Boga. Nie da sie zatem przezyc milosci malzenskiej, rodzicielskiej, bez Pana Boga. Bez Autora pomyslu nie da sie zrealizowac Jego pomyslu. Potrzebna jest licencja i prawa autorskie. Stad ostatnie zdanie przysiegi malzenskiej: Tak mi dopomoz Panie Boze Wszechmogacy w Trojcy jedyny. Nie moj pomysl, moja sila tego nie zrealizuje, dlatego nie ma wiezi malzenskiej bez wiezi z Bogiem.

 Re: Wolny zwiazek - czy jestem potępiona?
Autor: klaryssa (---.warszawa.cvx.ppp.tpnet.pl)
Data:   2001-12-07 00:53

Witam!
Pare słów do Ojca Andrzeja.

/ciach/

klaryssa, formula tego Forum to pytanie-odpowiedz.

Natomiast do wymiany pogladow
1. Zachecam do uzycia priva adwersarza.
2. Postawilismy Forum Dyskusji http://katolik.pl/forum/list.php?f=2

alternatywnie mozesz zaczac nowy temat.

pzdr
Andrzej Wasko
moderator

ps. chetnie Ci odpisze, jednak trudno odpisac nie majac adresu :(

 Re: Wolny zwiazek - czy jestem potępiona?
Autor: lidka (---.radom.cvx.ppp.tpnet.pl)
Data:   2001-12-07 17:24

Pan Bóg Cię nie potępia - tego możesz być pewna. Więc nie czuj się potępiona. Kocha Cię bardzo, bez względu na to w jakiej sytuacji życiowej się znajdujesz. Tu nie ma żadnych wątpiwości i zastraszanie się nie jest odpowiednie. Przemyśl swoją sytuację i uczyń wszystko (jeśli tego chcesz), żeby zalegalizować ten związek przed Nim.
Serdecznie Cię pozdrawiam
L

 Re: Wolny zwiazek - czy jestem potępiona?
Autor: Zośka (---.katowice.cvx.ppp.tpnet.pl)
Data:   2001-12-07 23:37

Odpowiedź na twoje rozterki zna Pan. Kościół określa to jednoznacznie, a ja wierzę, że Jego miłość jest silniejsza. Moja propozycja; módl sięw tej sprawie i proś Pana o rozwiązanie sytuacji zgodnie z Jego wolą. Bądź gotowa jednak by tą wolę wypełnić. Wierzę, że Jego miłość jest najsilniejsza, On nas kocha!

 Re: Wolny zwiazek - czy jestem potępiona?
Autor: Slawek (---.lublin.cvx.ppp.tpnet.pl)
Data:   2001-12-08 13:17

Bog jest miłosierny, wracaj do Boga, napewno Ci wybaczy

 Re: Wolny zwiazek - czy jestem potępiona?
Autor: Renata (198.93.75.---)
Data:   2001-12-10 19:22

Jola jezeli kochasz tego czlowieka i chcesz z nim zwiazac sie na cale zycie w zwiazku malzenskim przed Bogiem MOZESZ TO ZROBIC jest w prawie kanonicznym forma sakramentu malzenstwa tzw. UTAJONA. (patrz Kodeks Prawa Kanonicznego kanony 1130-1133.) Osoba, ktora z przyczyn wlasnie roznych barier prawa imigracyjnego nie moze zalegalizowac swojego zwiazku malzenskiego, moze PROSIC w parafi o celebracje tego malzenstwa w sposob utajony w twoim przypadku bedzie ono utajone na czas tych 2 lat dopoki nie otrzymacie pozwolenia panstwowego. Wy bedziecie poslubieni przed Bogiem a pozniej wedlug prawa swieckiego zalegalizujecie ten zwiazek w sposob cywilny.
Zycze powodzenia
Renata

 Re: Wolny zwiazek - czy jestem potępiona?
Autor: Tadeusz (213.25.39.---)
Data:   2001-12-11 10:29

W ramach małżeństwa konkordatowego istnieje taka możliwość całkiem oficjalnie:

...Nie zostaje też wykluczona możliwość zawarcia tylko ślubu kościelnego przez ochrzczonych - jest to jednak możliwe tylko po uzyskaniu odpowiedniej zgody własnego ordynariusza i po uświadomieniu nupturientom (tzn. osobom zamierzającym zawrzeć związek małżeński), iż - analogicznie, jak w poprzedniej sytuacji - wobec prawa cywilnego małżonkami się nie stają (co z kolei ma swoje konsekwencję w tym, że ich małżeństwo nie wywiera skutków w systemie prawa państwowego). Zgoda ordynariusza miejsca potrzebna jest dlatego, iż sytuacja zawierania jedynie ślubu kościelnego przez wierzących dopuszczana jest tylko w wyjątkowych wypadkach z ważnych przyczyn pastoralnych - Konferencja Episkopatu Polski na zebraniu plenarnym 4 czerwca 1998 r. podjęła uchwałę, iż "wierni Kościoła katolickiego w Polsce zawierający małżeństwo kanoniczne, mają obowiązek uzyskania dla niego skutków cywilnych, zapewnionych w Konkordacie (art.10)".

Z artykułu ks. Marka Górki, który ukazał się w GN z dnia 15. 11. 1998

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: