logo
Sobota, 20 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Bardzo się boję zaangażować w związek.
Autor: Krysia31 (---.static.sl-net.pl)
Data:   2014-08-06 02:49

Witam wszystkich gorąco.

Otóż mam problem i to troszke dziecinny, moze by się wydawalo dla innych, ale dla mnie wielkiej wagi.a mianowiecie 6 misiecy temu zapoznałam na portalu randkowym "Przeznaczeni" meżczynę odrazu wpadlismy sobie w oko pisanie codzienne zainteresowania itp na skype. On wówczas latał jak oszalaly i namawial mnie na spotkanie ja niestety byłam wtedy nie zadobrym w stanie psychicznym depresyjnym i urwałam ten kontakt i znajomosc sie zakonczyła .Po 5 miesiacach odezwałam sie do niego w postaci kolezenskiej i zaczęlismy znów ze sobą pisac jasno mi postawił sprawe ze mu sie podobam i bardzo chce sie zemną spotkac i mnie poznac porozmawiac itp w realu. Odrazu na wstepie powiedziałam mu ze choruję na psychoze maniakalną depresyjną i myslałam ze to da mu do myslenia i zrezygnuje i sie zastanowi. Po zatym nie ukrywam bardzo mi się podoba jako mezczyzna, ale jestem dośc powściągliwa i rozważna w tym co robie i raczej nie patrze przez rózowe okulary i jak czuje stany euforyczne zakochania staram sie ochłnąc i kalkuluje on tez podobnie podchodzi teraz jestesmy na etapie ja bym to nazwała ciszy po wymianie smsów obupólnych ze "wzajemnie nam sie brakuje. "I mój problem polega na tym ze bardzo sie boje ze sie zaangazuje albo co gorsza zakocham dlatego unikam spotkania a z drugiej strony bardzo bym chciała. Te moje przerazliwienie wynika z wczasniejszych nieudanych zwiazków. zakonczonych zranieniami. Zbyt wszystko analizuje dopatruje sie nie wiem jak podejsc do tej znajomości tym bardziej ze to skype nie real. Pozatym mam w głowie ze moze chce mnie wykorzytać itp. nie wiem moze przewrazliwiona jestem. Bardzo prosze o jakieś wsakzówki .Z góry dziękuje

 Re: Bardzo się boję zaangażować w związek.
Autor: Maggy (---.dynamic.vectranet.pl)
Data:   2014-08-10 21:11

Trochę się dziwię, że gościowi, którego nie znasz, mówisz o tak intymnej sprawie jak choroba. Bez sensu według mnie. A to o czym piszesz, o tych Twoich lękach to już sprawa do przepracowania z terapeutą z tego co widzę. "Ty chcesz, ale nie chcesz albo tak trochę chcesz". Kocioł po prostu. Po co do niego napisałaś, skoro się boisz spotkać? Po co mu zawracasz głowę, skoro jest w Tobie jak jest? Po co to wszystko? Takie pisanie dla samego pisania przez skype'a? Kolejne bezsensowne działanie. Piszesz, że napisałaś do niego, jak to określiłaś, "w postaci koleżeńskiej". Wcale nie o tą "postać koleżeńską" Ci chodziło. Stań w prawdzie. Najpierw poukładaj w sobie to co należy poukładać i dopiero wtedy zacznij zawracać komuś głowę. Mówię serio - terapeuta potrzebny Ci od zaraz, jeśli chcesz sobie to życie fajnie przeżyć nie raniąc innych.

 Re: Bardzo się boję zaangażować w związek.
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2014-08-11 09:48

"Poza tym mam w głowie ze moze chce mnie wykorzytać"

No może chcieć, tego nie da się wykluczyć, ale też dlaczego od razu o to podejrzewać? Ludzie poznani w realu też czasem mogą Cię wykorzystać, niewiele się to różni od siebie. Ale dopóki nie spotkasz się z tym człowiekiem to nic nie będziesz o nim wiedzieć. Ponieważ jesteś rozsądna, to na pewno na pierwsze spotkania nie umówisz się na późny wieczór w zamkniętym pomieszczeniu, tylko środku dnia, w przestrzeni publicznej, kawiarnia, spacer w centrum - tam, gdzie będą ludzie i skąd łatwo będzie samej wrócić do domu. Zobaczysz jak się zachowuje, czego chce, jak szybko przejdzie do "rękoczynów". Przecież to nie musi się skończyć od razu ślubem, dlaczego nie mieć jednego znajomego więcej?

"boje sie ze sie zaangazuje albo co gorsza zakocham dlatego unikam spotkania a z drugiej strony bardzo bym chciała"

Ale to przecież zawsze Ci "grozi" :)) Takie jest życie, że człowiek się zakochuje, rozstaje, cierpi i znowu zakochuje. Chyba że świadomie z góry wybiera inne życie, ale nie jako ucieczkę od zakochania, tylko jako skierowanie na COŚ ważniejszego. Każde zakochanie to nowe doświadczenie i w ten sposób trzeba do tego podejść. Owszem, może przynieść ból, ale przynosi też wiele radości. Dlaczego patrzysz jedynie na ból? Ból też jest normalnym doświadczeniem (chyba że jest się czego wstydzić, wtedy bardziej boli, ale już na własne życzenie) i trzeba się go w życiu nauczyć, bo nie od każdego bólu da się uciec. Nad uczuciami też musisz się uczyć panować i zakochania też nas tego uczą. Np. że nie można zbyt szybko dawać całej siebie, bo na wszystko jest czas. Od samego spotkania na kawie uczucie tak szybko nie rośnie. Ale gdy pozwolisz sobie na intymne gesty, to może w sekundzie osiągnąć szczyty. Wniosek? Przedłużać rozmowy na kawie, a odkładać intymne spotkania. Az człowieka lepiej poznasz, przekonasz się że ma o czym rozmawiać, że bez seksu (nie tylko bez współżycia) potrafi wytrzymać. Trzeba siebie samą poustawiać. A że i tak może boleć? No może. Ale rezygnować z miłości tylko dlatego, że czasem boli? Szkoda, naprawdę szkoda. Nie wiem na czym polegały te "wcześniejsze nieudane związki" i ile było winy jego, ile Twojej, a może niczyjej winy nie było - ale właśnie każde kolejne zakochanie powinno mieć w sobie już więcej doświadczenia, czyli powinno już być inne, mądrzejsze. Nauka gry na gitarze też boli. Biedne palce i zmarnowane tyle czasu. Takie jest życie, że często coś boli. Ale nie warto uciekać od życia.
"Rozczarowania bojąc się, trwóg siłą
czary odpychasz, żyjąc na ugorze.
Takeś się serce przed goryczą skryło
Że słodkie życie znaleźć cię nie może" (Staff)

Nie wiem czy ten człowiek wart jest Twojego czasu. Nie wiem, czy po pierwszym spotkaniu nie lepiej będzie się zwinąć. Ale kawę z nim można wypić. Nawet po to, żeby mu potem nie zawracać więcej głowy. I sobie też. Bo dopóki się nie rozstaniecie (nawet jak nigdy się nie spotkaliście), to ciągle będziesz trochę zajęta, a do kolejnych związków trzeba być wolną.

"Odrazu na wstepie powiedziałam mu ze choruję na psychoze maniakalną depresyjną i myslałam ze to da mu do myslenia i zrezygnuje i sie zastanowi."

Naprawdę myślisz, że ktoś Ci uwierzy? Że po to pisałaś do niego, żeby on zrezygnował? No proszę Cię... Pozwól sobie na szczerość. Miałaś nadzieję, że nie zrezygnuje, prawda? Też uważam, że nieznajomemu nie mówi się o zbyt osobistych sprawach, bo nie wiesz, czy kiedyś tego nie wyśmieje, ale trudno. Zastanów się jednak po co to robisz, bądź przed sobą uczciwa. Wtedy będziesz też uczciwa wobec innych. Jeszcze raz mówię: nie mam pojęcia czy on jest wart spotkania, ale pamiętaj, że na portalach internetowych są żywi ludzie, którzy też mają oczekiwania i też potrafią cierpieć. Nie baw się nimi.

Owszem, na portalach randkowych można znaleźć przyjaciela. Ale jednak ludzie tam wchodzą po to, żeby znaleźć coś więcej. Pamiętaj o tym i nie dziw się, że chcą iść krok dalej i szybciej poznać się w realu. Dopiero gdy "nie wyjdzie" można zostać przyjaciółmi. Jeśli nie jesteś gotowa na "więcej", to nie wchodź jeszcze na te strony. Przyjaciół szukaj gdzie indziej.
Uwaga na wszelki wypadek: przez "więcej" rozumiem możliwość zakochania się, a nie "rękoczyny". Na to jest czas. Wcześniej trzeba się poznać. Jeśli chłopaka interesuje tylko ten temat, to nie warto tego ciągnąć.

 Re: Bardzo się boję zaangażować w związek.
Autor: babcia (---.dsl.bell.ca)
Data:   2014-08-13 02:45

Droga Krysiu, czy dobrze zgaduje ze masz 31 lat? A wiec jestes dojrzala osoba. Rownoczesnie nie jestes ani za stara ani za mloda na zmiane w swoim zyciu. Powinnas jak najszybciej spotkac sie z czlowiekiem ktorego potrafilas zauroczyc swoja osoba. Moge sie mylic, dlatego powinnas osobiscie w realu spotkac sie jak pisze Bogumila. Na pierwszym spotkaniu zobaczysz czy ma glowe, dwie rece i dwie nogi i czy ten na ktorego patrzysz jest tym ktory ciebie fizycznie nie odpycha. Mysle ze jak pojdziesz na spotkanie jak na spotkanie kolezenskie to sama nie bedziesz czula jakiegos zobowiazania. Jezeli bylas taka odwazna zeby zawrzec znajomosc przez internet to na pewno sobie poradzisz chocby na tym pierwszym spotkaniu. W obecnych czasach ludzie nie maja takich mozliwosci jak za moich mlodych lat, teraz wam trudniej spotkac swoja druga polowke bo pozniej sie decydujecie na zmiane stanu, dlatego internet jest dobrym miejscem na spotkanie (oczywiscie trzeba przy tym miec oczy i uszy otwarte i byc rozumnym). Krysiu glowa do gory nie rob glupot, nie opowiadaj wszystkiego o sobie na pocztku, zostaw pewne rzeczy na pozniej. Chce ci rowniez powiedziec ze znam 2 pary ktore poznaly sie przez internet a jedna z nich jest moja chrzesniaczka i te pary (malzenstwa) sa razem od 4 i 6 lat.

 Re: Bardzo się boję zaangażować w związek.
Autor: xoxo (---.derkom.net.pl)
Data:   2014-08-14 10:28

Krysiu odwagi! :) Babcia dobrze ci napisała, Bogumiła też. Nie wywleka się intymnych, osobistych spraw od razu, bo się można przejechać i wtedy będzie bolało, mówię to z autopsji. Też jestem za tym żebyś szła do przodu z życiem i jasno się określiła czego chcesz. Dziewczątkiem już nie jesteś, tylko kobietą, więc nie ma na co czekać na idealnego księcia z bajki, ludzie nie są idealni, a nawet jak ci z tym panem nie wyjdzie to będziesz już bardziej wiedziała czego chcesz od związku, czego oczekujesz, co ci się nie podoba, będziesz silniejszą osobą. A może właśnie to ten, nigdy nie wiesz póki nie poznasz. Jasne, pełno świrów i kłamców w necie, o tym też się przekonałam, ale są też i wartościowi ludzie. Nie odbieraj sobie sama szansy. I jeszcze jedno: nie baw się ludźmi, taka postawa "chciałabym, ale się boję, ale i tak zawracam ci głowę" jest nie fair, bo mącisz komuś w głowie, w uczuciach, zabierasz jego cenny czas i możesz nawet nieświadomie zranić. Albo chcesz, albo nie i tego się trzymaj, nie rób nikomu wody z mózgu. A jak panu zależy tylko na seksie, to zwiewaj ile sił w nogach.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: