Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2015-06-13 04:21
"to, co tam zobaczyłam, źle wpływa na moją wiarę. Chodzi o to, że ci ludzie oficjalnie głoszą jedno, a w rzeczywistości robią drugie. (...) Mam ochotę odejść od tej wspólnoty"
Gdyby tak do tego podchodzić, to trzeba by "wypisać się" z Kościoła. Nie jest Ci wstyd za niektórych katolików? Bo mnie bardzo jest czasem wstyd. A potem sobie myślę: no fajnie, a ja? Przecież każdy z nas głosi co innego, a robi co innego. Owszem, w różnym stopniu, ale te różnice są u każdego z nas. Każdy grzech to "robienie co innego". To prawda, że pewnych grzechów nie popełniam. Ale skoro wydaje mi się czasem, że jestem lepsza od innych, dużo więcej wiem i rozumiem, to równocześnie powinnam być tysiąc razy lepsza od tych innych. A jak nie jestem, to nie jest wstyd? Jeśli Bóg nam więcej dał, to i my mamy więcej dawać. Nasz grzech może być jeszcze większym zgorszeniem. A z kolei: jeśli nie jestem lepsza od tych innych tylko gorsza, no to czym się gorszę u innych?
Wiara jest we mnie, jest moją własnością, moim życiem. Nie może zależeć od innych. Ma zależeć tylko ode mnie. Jeśli zależy od innych, to znaczy, że jest bardzo słaba. Mocna wiara, kiedy widzi zło, nie ucieka, ale przeprasza Boga za to zło i próbuje Mu to wynagrodzić. Jeśli w nas nie ma tego odruchu wynagradzania (tylko odruch ucieczki), to nasza miłość do Boga jest marniutka.
Nie, to wcale nie znaczy, że namawiam Cię do pozostania we wspólnocie, w której się źle czujesz. Chodzi o zrozumienie, że nie istnieje wspólnota doskonała ludzi, bo nikt z nas nie jest doskonały. Doskonała jest tylko Wspólnota Trójcy Świętej. Nie jest doskonała żadna wspólnota ludzka, podobnie jak rodzina, którą założysz, czy klasztor, który założysz, nigdy doskonały nie będzie. Ale pomimo to mamy w tych wspólnotach żyć. Takiej czy innej.
Nie musimy się trzymać pierwszej. Mamy prawo szukać takiej, która nam najbardziej odpowiada. Ale w każdej pojawi się jakieś zło, w każdej znajdzie się ktoś, za kogo trzeba się będzie wstydzić, ponieważ każdy z nas jest grzeszny, a czasem te kłopoty ze sobą mamy większe, nawet bardzo duże.
Poza tym wspólnota to nie jest coś constans. Ludzie przychodzą i odchodzą. Poszczególny człowiek raz jest na swoich szczytach, raz na swoim dnie. To ciągle pulsuje, żyje, zmienia się. Nie wiesz jakie będzie w niej jutro. Gorsze czy lepsze. Oczywiście, że ważne jest jacy gromadzą się tam ludzie, ale bardziej patrz na to, czy idea wspólnoty jest Ci bliska czy obca. Czy pomaga Ci zbliżać się do Boga, czy nic nie wnosi. Współżycie z tymi ludźmi to czasem jest wielki dar, a czasem wielka praca nad sobą. Praca, którą i tak musisz wykonać, w jakiejkolwiek wspólnocie będziesz (rodzinie, zakonie, pracy). Nawet tu na forum, choć przychodzimy z własnej woli i z dobrą wolą, zdarzają się starcia. Musimy uczyć się cierpliwości, zrozumienia, wybaczania, trzymania na wodzy własnych emocji. Bo też jesteśmy wspólnotą ludzi grzesznych, niedoskonałych. W każdej wspólnocie musimy się uczyć relacji międzyludzkich, w każdej wspólnocie jest raz lepiej, raz gorzej. Ale to i ode mnie zależy jaka ta wspólnota będzie. Ode mnie zależy jaka będzie wspólnota w tym miejscu, gdzie ja jestem. Mam ją właśnie w tym miejscu doskonalić. I w każdej wspólnocie to właśnie jest najtrudniejsze. Nie wspólna modlitwa, nie sposób wysławiania się, nie czytanie Biblii. Tego można się łatwiej nauczyć. Nauczyć się i już umieć. Natomiast relacji międzyludzkich będziemy się uczyć w każdej wspólnocie do końca życia. Zawsze będą nowe wyzwania, nowe problemy. Ciągle będziemy zaskoczeni cudzym zachowaniem, ale też ciągle będziemy zaskakiwani własnym zachowanie, własnymi odruchami, własnymi słabościami.
Nie szukaj wspólnoty doskonałej, z doskonałymi członkami. Szukaj wspólnoty, która na aktualnym etapie życia najwięcej Ci daje. Z wyjątkiem małżeństwa, każdą wspólnotę można kiedyś zmienić. Bo nasze potrzeby się zmieniają. Ale wszędzie możemy spotkać kogoś, za kogo będziemy się wstydzić. Twoim zadaniem jest żyć tak, żeby to nie za Ciebie inni się wstydzili. Rzadko udaje nam się to w stu procentach. Każdy z nas niejednokrotnie wstydzi się za samego siebie.
|
|