logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Przyjaciółka mnie opuściła.
Autor: Julia (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2018-08-27 11:08

Dzień dobry.

Miałam kiedyś przyjaciółkę, której zwierzałam się ze swoich problemów. Myślę, że bardziej ja jej niż ona mnie. Chyba byłam dla niej ciężarem w okresie choroby taty. Pewnego dnia zmarł po długiej chorobie nowotworowej. Byłam przybita, czułam ból w sercu. Niestety, uczestniczenie w walce taty z wyniszczającą chorobą zakończone jego śmiercią spowodowały, że byłam nerwowa i wrażliwa. Parę razy doszło do kłótni z przyjaciółką gdzie kłóciłyśmy się wprawdzie o głupoty ale ja nie umiałam jej ustąpić tylko miałam do niej pretensje o różne sprawy. Byłam zbyt dumna, czułam, że powinna zrozumieć mój ból i wybaczyć mi. Niestety, moja przyjaciółka postanowiła mnie opuścić. Odwróciła się ode mnie zrywając kontakt i tak jest do dzisiaj.

Nie jest to ból taki jak po stracie taty, nie jest to wielka dziura w sercu. Przyjaciółka zostawiła po sobie drzazgę, która odzywa się i kłuje co jakiś czas. Moja przyjaciółka miała prawo mnie opuścić, nie żyć dłużej moimi problemami. Jest mi jednak bardzo przykro, chciałabym znaleźć sposób by przestać się obwiniać i wybaczyć sobie samej i jej.

 Re: Przyjaciółka mnie opuściła.
Autor: Marta (---.16-1.cable.virginm.net)
Data:   2018-09-09 23:14

Może spróbuj przeprosić, wyjaśnić (jeszcze raz?) dlaczego się tak zachowywałaś i poprosić o drugą szansę? Przyjaciół tak łatwo się nie znajduje i myślę, że warto się postarać, żeby odzyskać tę relację.

 Re: Przyjaciółka mnie opuściła.
Autor: Julia (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2018-09-12 00:30

Dziękuję za odpowiedź. Próbowałam. Ciężko to wytłumaczyć ale przy wyciąganiu do niej dłoni paradoksalnie tworzyłam jeszcze większy dystans między nami. Chciałam się pogodzić ale jednocześnie ciągle miałam do niej żal. Chciałam oczyścić atmosferę dlatego napisałam jej co leży mi na sercu. Niestety ona odebrała to jako pretensje a nie jako próbę wyjaśnienia sytuacji, tego co czuję. Byłam wobec niej szczera jednak ta szczerość mnie zgubiła. Uważam, że lepiej jest powiedzieć prawdę niż chować urazę w sobie bo inaczej taka sytuacja dalej się ciągnie i zaczyna być to niezdrowa więź. Nie żałuję, że podjęłam decyzję wyjawienia swoich uczuć i nie ukrywania swoich emocji bo byłabym nie w porządku wobec niej i samej siebie. Jednak przyjaciółka odebrała to w niewłaściwy sposób i postanowiła zakończyć naszą relację. Miała do tego pełne prawo. Opuściła mnie gdyż nie chciała dłużej dźwigać ze mną mojego cierpienia. Byłam nieszczęśliwa, ona chciała być szczęśliwa, więc w tym czasie było nam nie po drodze. Obawiam się, że stałam się dla niej ciężarem i dlatego tak to się skończyło. Ja już w tej kwestii nie mogę nic więcej zrobić. Czekałam też na kontakt z jej strony ale minęło już sporo czasu i wiem, że to nie nastąpi. Pozostało mi tylko zagoić rany, wybaczyć i zapomnieć. Mam innych znajomych, przyjaciół ale każdy jest dla mnie tak samo ważny. Dlatego będzie mi ta sprawa jeszcze długo ciążyć na sercu.

 Re: Przyjaciółka mnie opuściła.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2018-09-12 22:52

Myślę, że przyjaciólce zabrakło w tej relacji wzajemności. Ona była dla Ciebie, słuchała, znosiła Twoje humory, a na koniec usłyszała, że masz do niej jeszcze pretensje i że powinna Tobie wybaczyć. A gdzie w tym wszystkim ona, jej prawo do cierpienia i złego samopoczucia? Chyba bym postąpiła tak samo.

 Re: Przyjaciółka mnie opuściła.
Autor: Julia (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2018-09-13 23:36

Estero, ja bym nie postąpiła w ten sposób. Przyjaźń polega na dialogu i wybaczeniu a nie odwróceniu się na zawsze od kogoś z powodu paru kłótni, które wynikały z winy obu stron. Nie wiem czy kiedyś byłaś w podobnej sytuacji do mojej, jesteś w stanie sobie wyobrazić co czuje osoba, która żyje parenaście miesięcy ze świadomością tego, że jej najbliższa osoba odejdzie bo lekarze nie dają jej szans na wyzdrowienie. Proszę powiedz mi, Twoim zdaniem miałam błagać przyjaciółkę o wybaczenie żeby wróciła? Czy przyjaciółka, która wie jaka jest sytuacja musi demonstrować próbę sił? Czy najważniejsze w tym wszystkim było dochodzenie kto ma racje i czyje na wierzchu? Nie miałam siły, byłam tak wyczerpana, że każdy dzień był dla mnie wyzwaniem parę tygodni przed i po śmierci taty. Potrzebowałam swojej przyjaciółki jak powietrza, potrzebowałam ludzi by żyć i przeżyć stratę jednej z najważniejszych osób w moim życiu. Czułam się bardzo samotna, to był bardzo ciężki czas. Inicjowałam dialog z przyjaciółką by się pogodzić ale wolała odpisywać zdawkowo albo totalnie mnie ignorować. Estero, proszę, nie traktuj nigdy nikogo tak w danej sytuacji jak sama byś nie chciała być potraktowana będąc na jego miejscu. Pozdrawiam

 Re: Przyjaciółka mnie opuściła.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2018-09-14 00:02

Widzisz? Znowu Ty. A gdzie ona?
Wiesz, sama byłam ciężko chora. Ale to nie powód, żeby być totalnym egoistą, nastawionym tylko na branie. Może przyjaciółka też miała problemy, których Ty przez ponad rok nie chciałaś zauważyć, bierzesz to pod uwagę? Może też potrzebowała w tym czasie uwagi i wysłuchania. Chociaż przez jeden dzień? Może nie było żadnej próby sił, tylko wołanie o pomoc z jej strony?

"nie traktuj nigdy nikogo tak w danej sytuacji jak sama byś nie chciała być potraktowana będąc na jego miejscu" - może to właśnie powinnaś zastosować do przyjaciółki, postawić się na jej miejscu...

 Re: Przyjaciółka mnie opuściła.
Autor: Julia (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2018-09-14 00:41

Bardziej ja się zwierzałam bo tak zawsze miałam, przed chorobą taty, w trakcie i po niej. Moja przyjaciółka raczej nie lubiła zwierzeń, była skryta. I to nie tak, że tylko brałam. Właśnie paradoksalnie te głupoty to były kłótnie o to, że nic mi nie mówi co u niej tylko nie odzywa się tygodniami.

Podczas choroby taty potrzebowałam przyjaciół wokół siebie bardziej niż zwykle, to chyba normalne że człowiek zwraca się w takim czasie po pomoc czy to objaw zwykłego egoizmu?

I dodam krótko, nie miałabym sumienia zostawić przyjaciółkę w potrzebie nawet gdyby była nieznośna w tym czasie. Gdyby ona była na moim miejscu a ja na jej na pewno nie odeszłabym tylko znalazła sposób by sytuacja wróciła do normy. Przyjaźniłyśmy się ponad 12 lat. Gdybym tylko brała tak jak to Estero sugerujesz ta przyjaźń nie przetrwałaby takiego czasu. Gdyby było mi "łatwo" z tą sytuacją nie pisałabym na forum.

 Re: Przyjaciółka mnie opuściła.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2018-09-14 11:17

"Moja przyjaciółka raczej nie lubiła zwierzeń, była skryta. I to nie tak, że tylko brałam. Właśnie paradoksalnie te głupoty to były kłótnie o to, że nic mi nie mówi co u niej tylko nie odzywa się tygodniami|"
Zaakcentuję, powtarzając: "kłótnie o to, że nic mi nie mówi co u niej tylko nie odzywa się tygodniami"
Julio,
Coraz bardziej widać, że układ zwany przez Ciebie przyjaźnią był skomplikowany i jakoś nieproporcjonalny. Nie można urządzać kłótni o to, że ktoś nic nam nie mówi i jest skryty. Każdy ma prawo być, jak piszesz, skryty. Ma prawo mówić tylko tyle, ile chce! Widocznie taka osoba czuje, że nie jest gotowa z kimś o czymś porozmawiać. Nie chce, nie umie, nie potrafi, nie czuje się odpowiednio.
Gdyby ktoś mi urządzał awantury - kłótnie - o to, że nie mówię, to po pierwsze mnie nie szanuje, po drugie mnie atakuje, po trzecie ma roszczenia, po czwarte NIE jest przyjacielem. Przyjaciel sygnalizuje, że się troszczy i że jest gotów porozmawiać, posłuchać. Nie narzuca się. Nie żąda regularnego kontaktu. Nie wymusza zeznań, na litość boską. Przyjaźń zostawia wolność.

Nie piszę teoretycznie.
Nie jestem wylewna. A mam przyjaciół. Znamy swoje limity. Nie łamiemy ich.
Przyjaźń buduje się latami.
Żywi się ona wolnością i zaufaniem. Troską. Poczuciem bezpieczeństwa i akceptacji tego, że jesteśmy różni. Akceptacją granic. Cierpliwością. Modlitwą. Nie żądaniami. Nie naciskami na wyznania. Nigdy. Nie wyobrażam sobie awantury o to, że czegoś nie wiem i nie usłyszałam.
To jest niewątpliwie bardzo trudne. Do bólu trudne. Ale możliwe. Wiem. Doświadczam takich relacji.

"Gdyby ona była na moim miejscu a ja na jej na pewno nie odeszłabym tylko znalazła sposób by sytuacja wróciła do normy."
Każdy jest inny. Po pierwsze nie wiemy, mimo zaklęć, co byśmy zrobili w jakiejś sytuacji i co by z tego wyszło. Złudzenia. Naprawdę nie wiemy, nie byliśmy w niej jeszcze. Nie wiesz, czy znalazłabyś sposób, ponieważ NIE dysponujesz osobowością przyjaciela i to także od niego zależy "powrót do normy". Nie od Ciebie samej. No chyba że mówisz o normie jednostronnie narzucanej przez Ciebie.
Po drugie nie można przyjaźni mierzyć miarą: skoro ja mogę i umiem, i chcę, to ty też powinieneś. Zatem to, co Ty zakładasz, co Ty byś zrobiła, nie jest żadną podstawą do żądań czy łagodniej oczekiwań, by i druga strona zachowywała się symetrycznie.
Mierzysz swoją miarą "nie miałabym sumienia" - i jest w tym oskarżenie, tak to czytam.
Możesz uznać, że nie odpowiada Ci relacja, która nie spełnia Twoich oczekiwań. Trudno.
Osoba, o której piszesz, miała prawo uznać, że nie daje rady, jednak nie uniesie warunków, które Ty stawiasz. Trudno.

 Re: Przyjaciółka mnie opuściła.
Autor: Julia (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2018-09-14 19:48

Hanno, bardzo Ci dziękuję za wiadomość. Mogłabyś jeszcze coś napisać ze swojego punktu widzenia?

Właśnie moja przyjaźń z nią nie zdała egzaminu, kolokwialnie mówiąc.. Niestety, gdy choroba nowotworowa "wkracza" do więzi wiele tych więzi albo się umacnia albo rozpada...
Nie każdy jest w stanie to udźwignąć.

Obie stałyśmy się egoistkami dlatego przyjaźń nie przetrwała.

Dochodzi do nadinterpretacji z Waszej strony dlatego nie wiem jak mam jeszcze to wytłumaczyć ale tak, relacja z przejrzystej i jasnej stała się skomplikowana. Tym bardziej, że zaczęła się do tego mieszać osoba trzecia, która nie wiem czy pomagała czy na odwrót i tego się nie dowiem.

Sprostowanie: "Właśnie paradoksalnie te głupoty to były kłótnie o to, że nic mi nie mówi co u niej tylko nie odzywa się tygodniami. " - chodziło mi o to, że odzywałam się do niej np. pisałam sms, dzwoniłam ale to pozostawało bez odzewu co jakiś czas (było parę takich sytuacji). Nikt na nikim nic nie wymuszał i nie robił kłótni o to, że nie chce czegoś powiedzieć, więc to duża nadinterpretacja z Twojej strony.

Gdy ktoś się do mnie odzywa a ja nie mam czasu, ochoty na kontakt po prostu piszę, że potrzebuję czasu dla siebie czy, że jestem zajęta i że odezwę się za jakiś czas (taki sms zajmuje mi minutę). Nie ignoruję nikogo, nie odpisuję na wiadomości po paru dniach tylko jak tylko mogę to staram się do dwóch dni odpowiedzieć. Dla mnie to jest poniżające, piszę do kogoś (przyjaciółki), próbuję złapać kontakt a ta osoba to olewa. Może powinnam się takimi rzeczami nie denerwować ale dla mnie to jest brak szacunku do mojej osoby... Pracuję nad tym, żeby tego nie brać do siebie, nie przejmować się tym. No i o to między innymi doszło do kłótni...

Cierpię z powodu utraty przyjaciółki mimo, że ta relacja była nieproporcjonalna - mnie na tej znajomości po prostu (widocznie) bardziej zależało.

Hanno, napisałaś, że przyjaciel się nie narzuca. Wiesz dlaczego moja samotność była tak duża? Właśnie dlatego, że przyjaciółka postanowiła się nie narzucać. Nie dzwoniła zapytać jak się czuję, czy daję radę. To ja dzwoniłam zapytać co u niej za każdym razem i wtedy mogłam porozmawiać też o sobie. Nie wiem, czy to takie dziwne, że było mi źle i po prostu zadzwoniłam do bliskiej mi osoby? Tutaj można się przyczepić do tego, że nie biorę pod uwagę, że ta osoba nie będzie chciała rozmawiać tylko liczę na to, że mnie wesprze. Ale jak człowiek jest na dnie rozpaczy myśli tylko o tym, żeby się "wyrwać" z tego na chwilę i z kimś porozmawiać - by na chwilę nie myśleć o problemach. No tak to już jest, że jak ktoś woła o pomoc po cichu liczy, że ta pomoc nadejdzie.. Może i egoistyczne ale chyba ludzkie...

Zrozumiałam moją przyjaciółkę, zerwałam kontakt z nią i go nie szukam po nieudanych próbach poskładania relacji. Uszanowałam jej decyzję, mimo, że to jest jej decyzja, nie moja ale jak to mówią: do tanga trzeba dwojga.

Tak jak byłam w szoku po śmierci taty, gdzie człowiek długo zaprzecza i nie wierzy, że ta osoba odeszła na zawsze tak przyszedł następny cios, ale w końcu zrozumiałam, że nie walczy się o osoby, które nie chcą pozostać w naszym życiu. Mój tata walczył do końca by wygrać z rakiem mimo, że lekarze nie dawali mu najmniejszych szans. Zrobił to dla Rodziny, dla mnie i to on na zawsze pozostanie przy mnie, w moim sercu i Ci, którzy mnie nie opuścili i są ze mną nadal.

 Re: Przyjaciółka mnie opuściła.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2018-09-14 21:36

Przychodzi mi do glowy tylko jedno uzupełnienie.
Może problem jest po części także w niesprawnej komunikacji, zakłóconej, bo niejasnej? Nie wiem.
Ale zauważ:
1. piszesz:
"Właśnie paradoksalnie te głupoty to były kłótnie o to, że nic mi nie mówi co u niej tylko nie odzywa się tygodniami."
Czyli pisałaś: były kłótnie to, że nie mówi, nie odzywa się,
2. a po krótkim czasie zaprzeczasz:
"Nikt na nikim nic nie wymuszał i nie robił kłótni o to, że nie chce czegoś powiedzieć, więc to duża nadinterpretacja z Twojej strony"
Czyli teraz dowiaduję się, że nie było kłótni.
Dla mnie są to sprzeczne komunikaty. Może w Twoim zamiarze nie, ale efekt sprzeczny jest (i idzie za tym oskarżenie o nadużycie, nadinterpretację).
Widzisz, kwestia wrażliwości. Ktoś może nie wytrzymać podobnych niejasności i oskarżeń. Ma prawo nie chcieć się na podobne rzeczy narażać, bo go to przerasta, dotyka. Mnie to teraz nie boli, bo nie jestem w żadnej osobistej relacji do Ciebie... Widzę tylko niekonsekwencję wypowiedzi.


Świetne, moim zdaniem, spostrzeżenia:

1. "w końcu zrozumiałam, że nie walczy się o osoby, które nie chcą pozostać w naszym życiu".
Dodałabym: zależy, można czasem spróbować zawalczyć, ale znać miarę. Nie udaje się - dajemy wolność odejścia.

2. "Uszanowałam jej decyzję, mimo, że to jest jej decyzja, nie moja ale jak to mówią: do tanga trzeba dwojga."
Właśnie.
I wiesz co, wydaje się, że niektóre więzi (znajomości, koleżeństwa, kto wie, nawet przyjaźnie) są dane na pewien tylko czas. Na jakiś etap drogi. Tylko nieliczne zostają na bardzo długo, chciałabym, żeby na zawsze, ale pewności nigdy nie mam.
Dodam jeszcze, że nigdy nie wiadomo... Jest ktoś, z kim straciłam kontakt na całe 17 lat. Tak się życie ułożyło. Zobowiązania, przeprowadzki, zaangażowania, priorytety, praca. Długo. A teraz okazuje się, że choć w dużej odległości przestrzennej, nadal się lubimy i szanujemy, i choć kontakt jest rzadki, to bardzo sympatyczny, niesie szczerą radość, i gdy uda nam się spotkać (w porywach raz na rok), to zawsze mamy o czym wcale nie powierzchownie pogadać. Cenię to sobie.

 Re: Przyjaciółka mnie opuściła.
Autor: Julia (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2018-09-14 22:49

Haniu, cieszę się, że odpisałaś!

"Nikt na nikim nic nie wymuszał i nie robił kłótni o to, że nie chce czegoś powiedzieć, więc to duża nadinterpretacja z Twojej strony" - bo wcześniej napisałaś tak, że przyjaciółka miała jakieś swoje sprawy a ja się z nią spierałam, że ma je wyjawić, nie... Owszem, dopytywałam gdy widziałam, że coś jest nie tak ale nie stawiałam na swoim, przyjaciółka mi się zwierzała tylko jak sama tego chciała. Nikt na niej nie wymuszał zwierzeń, na litość..

Niestety, dochodzi do nadinterpretacji a wiadomo, aby to dobrze ocenić ktoś po prostu musiałby być mną albo przyjaciółką czyli stroną tej historii.

Nie chce czegoś powiedzieć a nie odzywa się to dwie różne rzeczy.
Mówiłam o braku kontaktu i już nawet nie chodzi o to, że ona go nie inicjowała tylko ja.
Chodzi o szacunek do drugiego człowieka.
Oczywiście, możesz teraz powiedzieć, że przecież przyjaciółka nie musi jak nie chce odpowiedzieć na wiadomość. Oczywiście, że nie musi. I nikt nie wymaga, że ma być tu i teraz natychmiast obecna (24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu;) dlatego, że jej potrzebuję bo mam doła. Nie. Ale zwyczajny gest szacunku w postaci krótkiej wiadomości - wiem, że piszesz ale nie mogę teraz być dla Ciebie spowodowałby, że nie czułabym się: zignorowana, olana. Nie musi wysyłać tej wiadomości, nie musi poświęcać tej minuty ale czyż nie byłoby to uprzejme gdyby wysłała i może nie wywołałoby to wtedy smutku u osoby, która próbuje się z nią skontaktować bo zawsze jest jakiś odzew. Może to złe porównanie ale to trochę tak jakbyś na żywo kogoś spotkała, mówiła mu cześć a on patrzył na Ciebie by za chwilę się odwrócić i odejść bez słowa. Oczywiście, to nie jest trafne porównanie bo internet, smsy, łącze telefoniczne spłycają nieco kontakt i nie można go utożsamiać z tym twarzą w twarz ale coś chyba w tym jest...

Moja przyjaźń zachorowała... Nie jestem bez winy bo wyraźnie napisałam, że chciałabym umieć sobie wybaczyć. Moja przyjaciółka też nie jest bez winy, dokładała swoje trzy grosze, też była nieugięta, nieustępliwa. Może brak kontaktu w tej sytuacji był najlepszym wyjściem dla niej, dla mnie zawsze jest szczera rozmowa i dialog, nigdy ucieczka i pozwalanie drugiej stronie na domysły i czekanie. Długo na nią czekałam ale się poddałam bo zrozumiałam, że czasem trzeba odpuścić dla własnego dobra.

Dziękuję za każdą wiadomość, która pozwoliła mi szerzej spojrzeć na tę sytuację, z innej perspektywy. Chciałam tę rozmowę przeprowadzić z przyjaciółką czyli osobą, która najlepiej wie jak to wszystko przebiegało ale nie dała mi takiej szansy.

 Re: Przyjaciółka mnie opuściła.
Autor: Mick (---.play-internet.pl)
Data:   2018-10-13 14:39

Cześć,

Jak dla mnie przyjaciółka była niedojrzała i nie umiała zrozumieć Twojej trudnej sytuacji co w końcu poskutkowało brakiem akceptacji. Znam wiele takich sytuacji kiedy ludzie opuszczają innych a przyczyny są prozaiczne.
Moja siostra została opuszczona przez przyjaciółkę tylko dlatego, że była ładniejsza. Do około 18 roku jakoś sobie radziła z tym faktem później kopnęła moją siostrę w tyłek mimo, że siostra bardzo ją lubiła.
Moja siostra zawsze mawiała: "Nie polegaj na ludziach" - to trudne ale chyba możliwe.
Mnie opuściło klika osób bo:
- Zazdrość (o talenty np. elektronika)
- Lepsza praca

Ciekawy przypadek pamiętam, że kolega mój zabraniał mi przychodzić do znajomych, których poznał przeze mnie i moją siostrę bo zwyczajnie był zazdrosny.

Pozdrawiam

 Re: Przyjaciółka mnie opuściła.
Autor: Julia (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2018-10-25 20:15

Dziękuję Ci Mick za odpowiedź.

Przyjaźń zakończyła się z wielu powodów, jednak decyzję o zerwaniu przyjaźni podjęła przyjaciółka, nie ja.

Natomiast wina tej sytuacji leży po obu stronach. Też mam sobie parę rzeczy do zarzucenia. Byłam "pod wpływem" emocji, które targały mną na co dzień, żyłam chorobą i śmiercią taty, można rzec - chorowałam razem z nim, czułam ból psychiczny i fizyczny (przytyłam, nie miałam sił). Miałam swoje humory.

Tata nie żyje, ja poskładałam z czasem swoje życie na nowo. Czuję ulgę bo tata odszedł spokojnie i cały czas jest ze mną (ale inaczej już, niestety)... Z własnego doświadczenia wiem, że nie należy źle oceniać ludzi, którzy cierpią i przeżywają tragedie tylko należy im wybaczać gdy nie zachowują się do końca tak jakbyśmy chcieli. Na prawdę ciężko być opanowanym i spokojnym gdy przeżywa się taki dramat w życiu dlatego osobą, które jednak umieją zachować spokój ducha w takiej sytuacji uważam należy się ogromny szacunek i podziw. A tym, którzy nie umieją - wybaczenie...

Cała ta sytuacja dalej mnie boli ponieważ była to bliska mi osoba ale patrzę ku przyszłości i otaczam się ludźmi, którzy mnie akceptują i zwyczajnie lubią. Często się uśmiecham i mam nadzieję, że nigdy więcej życie mnie tak nie doświadczy.

Pozdrawiam serdecznie.

 Re: Przyjaciółka mnie opuściła.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2018-10-27 05:41

Julio, z Twoich wypisów wynika, że ex-przyjaciółka wcale spełniała kryteriów, które wg Ciebie powinien spełniać dobry przyjaciel. Dlaczego więc tak bardzo Ci zależało (nadal zależy?) na zatrzymaniu jej przy sobie? Tobie ktoś nie pasuje, Ty nie pasujesz komuś. Po co próbować to na siłę ciągnąć.

Nie każda przyjaźń jest tak mocna, że przetrzyma wszystko. Przyjaźnie się kończą. Z różnych przyczyn. Owszem, możesz teraz rozpaczać, że masz drzazgę w sercu, że boli. Ale możesz też wykorzystać to bolesne doświadczenie bardziej konstruktywnie. Zdajesz sobie przecież sprawę, że popełniłaś błędy. Nie jesteś bez winy. Postaraj się wystrzegać podobnych błędów w przyszłości, kiedy będziesz budować nowe więzi z ludźmi. Może dzięki temu będą one lepsze, trwalsze.

Tak jak piszesz, powinniśmy sobie wzajemnie wybaczać przewinienia. Ale wybaczenie nie zawsze musi się wiązać z powrotem do dawnej bliskiej relacji.

 Re: Przyjaciółka mnie opuściła.
Autor: Julia (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2018-10-27 17:52

Dziękuję J za wiadomość.

Znałam tę osobę 12 lat i może dlatego tak trudno się z tym pogodzić. Ale czas leczy rany i pozwala w pełni zostawić za sobą przeszłość, wybaczyć sobie i bliźniemu.

pozdrawiam

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: