Autor: Andrzej (---.toya.net.pl)
Data: 2018-10-06 20:52
Wyobraź sobie, że jest ktoś, kto jest synem bogatego człowieka. Pracuje z nim w firmie rodzinnej, ale jego ojciec jest bardzo wymagający. Cały dzień ciężko pracuje i nie ma wiele czasu na rozrywkę , po prostu na nic. Zaczyna źle myśleć o ojcu, że go żle traktuje i myśli , że jak wyjedzie do Anglii to więcej zarobi i nie będzie mu ojciec cały czas rozkazywał. Mówi mu, Ojcze daj mi swoje udziały w firmie, żebym je mógł komuś sprzedać i założyć swój własny interes. Ojciec przepisuje mu udziały, ale że interes jest rodzinny to jego brat proponuje Ci najlepszą cenę i bratu odprzedaje udziały. Z dużym majątkiem wyjeżdża w nieznane. W Anglii początkowo dobrze mu się wiedzie, ma wielu starych polskich przyjaciół, których poznaje z facebooka i otwiera firmę. Niestety prowadzi niezbyt spokojne i rozsądne życie i wydaje bardzo dużo pieniędzy na różnych imprezach i spotkaniach towarzyskich. Po dwóch latach jego firma staje się niewypłacalna a przyjaciele odwracają się od niego, kiedy prosi ich o pożyczkę. Zatrudnia się w restauracji na zmywaku i zastanawia się czy nie lepiej byłoby pracować u ojca jako zwykły magazynier, bo praca i utrzymanie w Anglii na tym stanowisku nie daję mu wiele nadziei na rozwój. W końcu przychodzi do niego szef i ogłasza , że zamyka restaurację w wyniku braku klientów i braku dochodowości. Przez kilka tygodni szuka pracy, ale ponieważ jest zima i klimat chłodny zapada na ciężkie zapalenie płuc. Przyjmują go do szpitala, ponieważ został wyrzucony z mieszkania przez wynajmującego mu- z powodu zaległości czynszowych. Po kilkutygodniowym pobycie w szpitalu ciężkie zapalenie płuc zostało wyleczone, ale szpital oznajmia, że każdy kto nie ma ubezpieczenia zdrowotnego musi płacić z własnej kieszeni za leczenie - i szpital wystawia mu rachunek 5000 funtów. Młody człowiek nie wie co robić, myśli o najgorszym, w końcu wpada na pomysł, że stanie przed polskim sklepem i będzie żebrał na kartę do telefonu, aby zadzwonić do domu. Przez pół dnia uzbierał kilka funtów, ale po południu spotyka go zziębniętego koleżanka z liceum i zaprasza go na gorącą kawę do restauracji. On ze wstydu przed nią, że nie ułożyło mu się życie milczy. Ona rozumie jego sytuację i daje mu 100 funtów i namawia go do kontaktu z ojcem. Chłopak dzwoni do ojca z wyjątkowym strachem, bo zerwał z nim całkiem kontakt - nie rozmawiali przez trzy lata. Płacze przez telefon i prosi o pieniądze na powrót. Ojciec przesyła mu pieniądze na konto i chłopak kupuje bilet następnego dnia i reguluje rachunek w szpitalu. Ojciec witając się z nim na lotnisku bardzo się cieszy i zabrał jego kolegów i koleżanki z miasteczka, aby go uroczyście przywitali. Ojciec szukał go przez angielską policję i polską ambasadę, ale mu wyjaśnili, że nie mają żadnych informacji z rejestru zaginionych, ani żadnego zgłoszenia śmierci, a syn jest dorosły więc nie mają obowiązku poszukiwań. Ojciec do końca miał nadzieję, że syn powróci cały i zdrów.
Ta opowieść jest wymyślona, ale uważam , że nie powinno się źle myśleć o Panu Bogu.
|
|