logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Moja 14 latka kupiła karty tarota.
Autor: agata (---.centertel.pl)
Data:   2019-06-23 14:19

Rozmawiałam z nią o niebezpieczeństwie. Ona się z tego śmieję i mówi, że bedzie wrozyć. Co robić? Czy mam je jej zabrać?

 Re: Moja 14 latka kupiła karty tarota.
Autor: Kitty (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2019-06-28 21:53

Tak i wyrzucić. A gdyby przyniosła paczkę papierosów, to też miałaby Pani wątpliwości, co robić?

 Re: Moja 14 latka kupiła karty tarota.
Autor: Kalina (---.play-internet.pl)
Data:   2019-06-28 23:43

"22 Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła"
1 Tes 5

Agato, karty tarota są złem. Radziła bym jednak użyć metod "pokojowych" Coś chyba szwankuje w waszych relacjach a i z wiarą córce chyba nie po drodze. W tej sytuacji jest wielce prawdopodobne, że po wyrzuceniu pojawią się następne. Podsuń córce do odsłuchania na youtube świadectwa osób opętanych, im mocniejsze w zniewoleniu, tym lepiej. Nie takie młode dziewczątka doprowadzały się do samozniszczenia duchowego i fizycznego. Może taki obraz cudzych doświadczeń przemówi do córki.

Skontaktuj się z portalem:
www.egzorcyzmy.katolik.pl
Może tam uzyskasz radę jak postępować, by zdusić w zarodku rodzący się problem. Karty są do wyrzucenia ale chodzi o to by uniknąć rozwiązania siłowego, bo przy takiej postawie córki będziecie się przepychać. Trzeba spróbować dotrzeć do córki przez świadectwa. Albo osoby kompetentne.

 Re: Moja 14 latka kupiła karty tarota.
Autor: antonima (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2019-06-29 06:06

Jak zabierzesz, to kupi nowe i lepiej schowa.

Porozmawiaj z córką. Dlaczego w ogóle czuje potrzebę wróżenia? Czy to aktualna moda w szkole, czy może coś poważniejszego? Może w jej życiu dzieje się coś, o czym nie wiesz, a co napawa ją lękiem o przyszłość i to jest swoistą próba uzyskania nad tym kontroli?

Wątpię, żeby na nastolatce zrobiły wrażenie świadectwa o opętaniu, raczej ryzykujesz, że cię wyśmieje i nie potraktuje troski poważnie. Spróbuj ją raczej przekonać, że wróżby (tarot czy inne) nie pomagają rozwiązać problemów, a wręcz mogą je skomplikować zafalszowujac obraz sytuacji. Wróżby to uciekanie od problemów, a nie mierzenie się z nimi.

 Re: Moja 14 latka kupiła karty tarota.
Autor: agata (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2019-06-29 11:18

Dziękuję Kalinko,

tez myslałam o pokojowym rozwiązaniu.
Ale wyszło inaczej. Zabrałam córce karty, pod jej nieobecność. Przyszła do domu i się zaczęło, Krzyki, szukanie kart w szafkach (wywalanie z nich). Jest oburzona, że zabrałam jej własność. Ze wyrzuci tez coś mojego. Albo pozdejmuje krzyże ze ścian.
W sumie ma rację z jednej strony patrząc. A z drugiej? To ja jestem dorosła, mieszka z nami. I czy ja mam się dostosowac do nastolatki? Tylko jej bunt nie pozwala jej stosowac się do tego co mówie. Bo mówię głupoty o jakiś zniewoleniach itp. A ona w to nie wierzy i w Boga tez nie wierzy. i mówi, że robi mi na złość, bo ten mój Jezusek...

Nie chce nic ogladac na temat zniewolen. Ona uwaza, żę to ja ją ograniczam, Uwaza, karty itp to swietna zabawa.
Nie chce tez z nikim rozmawac. Ona wie lepiej.

 Re: Moja 14 latka kupiła karty tarota.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2019-06-29 19:43

Świadectwa o opętaniu moga być na takim etapie... fascynujące. Jak horror. Albo będa instrukcją do działań buntowniczych. Odradzam.

 Re: Moja 14 latka kupiła karty tarota.
Autor: Monia (---.wist.com.pl)
Data:   2019-06-29 21:59

Zawierz dziecko Matce Bożej i Jej Niepokalanemu Sercu, jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś. Można tego dokonać indywidualnie w wybrany dzień albo w pierwszą sobotę miesiąca na Jasnej Górze czy w Niepokalanowie poprzez wysłanie formularza online, jeśli nie możesz być obecna. Możesz zamówić msze święte wieczyste np. u Ojców Werbistów za córkę. Być może córka zechciałaby nosić "Cudowny Medalik"? Jeśli nie, to za radą świętego Maksymiliana wszyj go dyskretnie w jej ubranie albo połóż między rzeczy. I módl się za dziecko przede wszystkim, jest szansa że się opamięta, znudzi. Z doświadczenia wiem, że straszenie opętaniem, wyrzucanie, grzebanie w rzeczach może sprawić, że zacznie je przechowywać gdzie indziej, np. u koleżanki. Albo nauczy się dodatkowo wróżyć ze zwykłych kart do gry, bo są one odpowiednikiem kart Tarota. Rozmawiaj z córką i módl się za nią.

 Re: Moja 14 latka kupiła karty tarota.
Autor: MM (---.play-internet.pl)
Data:   2019-06-29 22:59

Z tego co piszesz to raczej problemem jest ogólnie brak wiary, a nie same karty. Trzeba zająć się tym epicentrum problemu (brak wiary), a nie tylko jego skutkami (wróżby). Musisz przemyśleć, jak to się stało i jak to naprawić. Stoję na stanowisku, ze dzieciom lepiej wpajać wartości, niż wydawać polecenia, do których mają się stosować (nie neguję tego, że czasem polecenia sa potrzebne, ale nie powinny stanowić sedna relacji i wychowywania).
Toczysz jakąś wojnę pod tytułem, kto do kogo ma się dostosować. A to Bóg powinien być najważniejszy. Zaczęłabym rozmowę z córką, od tego, że ją kocham, i ze Bóg też ją kocha. I to by była cała rozmowa na pierwszy dzień.

 Re: Moja 14 latka kupiła karty tarota.
Autor: B. (---.191.94.27.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2019-07-02 17:38

Rozmawiać można, gdy jest wzajemny szacunek. Kłótnia to brak możliwości komunikacji, rozmowa taka nie ma sensu.
"Kocham cię dziecko i mam istotne powody, że wyrzuciłam te karty. Dlaczego - powiem ci jak będziesz odzywać się spokojnie i z szacunkiem do mnie i o Bogu"

Jest mnóstwo sytuacji, gdy dziecko coś potrzebuje od rodziców.

Może spokojne "kocham cię i dam ci co potrzebujesz, ale jeżeli poprosisz grzecznie i spokojnie".
.
Za każdym razem można wymagać grzeczności.

Przypomnij sobie czas, gdy może Ty miałaś jako nastolatka okres buntu (jeżeli miałaś), to powinno Ci pomóc.

Gdy moment będzie właściwy, a córka pewnego dnia spokojna i skłonna do rozmowy, możesz przekazać córce podstawowe informacje na temat wróżb.

„Kocham cię dziecko (…)”

Bóg nazywa wróżby „obrzydliwością” (Pwt 18,10-14).
Jaką siłę pytają ludzie idąc do wróżki czy stawiając tarota, skoro Bóg zabrania takich rzeczy?
Słyszy się, że jakiś horoskop czy wróżba sprawdziły się. Jeżeli sprawiła to jakaś siła, to zbuntowana przeciw Bogu, bo On, jak czytamy wyżej, nazywa takie praktyki obrzydliwością. Nazwę duchów, które zbuntowały się przeciw Bogu, znamy wszyscy...

Wklejam Ci dobry tekst „Wróżka NIE”, wydany przez Jezuitów. Córka może przeczytać, albo wydrukuj, przygotuj się, podkreśl najważniejsze i rozmawiaj z córką.

Może być, że po takiej rozmowie córka nie przyzna Ci od razu racji. Ale Twoje rzeczowe słowa będą w niej „pracować”. Po jakimś czasie będzie podejmować decyzje z uwzględnieniem Twoich rad i informacji udzielonych z miłością.

Serdecznie pozdrawiam.

* * *

Wróżka? NIE!

Korzystanie z usług wróżek i innych form przepowiadania przyszłości jest grzechem - mówi o tym Pismo święte i Katechizm. Teoretycznie więc sprawa jest prosta. Problem jednak polega na tym, że dzisiejszemu człowiekowi nie wystarczy powiedzieć: „to jest grzech i koniec dyskusji", ale należy przekonać jego rozum i serce. A to o wiele trudniejsze.
Przede wszystkim, jako chrześcijanie, powinniśmy teraz wziąć do ręki Pismo święte i otworzyć Księgę Powtórzonego Prawa (Pwt 18, 10-13), a następnie Katechizm Ko-ścioła Katolickiego (KKK, 2116). Dlaczego tak ważne jest, abyśmy odwołali się do Pisma świętego i Katechizmu? Czy nie wystarczy uwierzyć temu, co mówi ten tekst? Nie wystarczy.

Jeśli chcemy być uczciwymi chrześcijanami, to podawane nam informacje powinniśmy sprawdzać.
„Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusta, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni. Z powodu tych obrzydliwości wypędza ich Pan, Bóg twój, sprzed twego oblicza. Dochowasz pełne] wierności Panu, Bogu swemu” (Pwt 18, 10-13).

„Należy odrzucić wszystkie formy wróżbiarstwa: odwoływanie się do szatana lub demonów, przywoływanie zmarłych lub inne praktyki mające rzekomo odsłaniać przyszłość. Korzystanie z horoskopów, astrologia, chiromancja, wyjaśnianie przepowiedni i wróżb, zjawiska jasnowidztwa, posługiwanie się medium - są przejawami chęci panowania nad czasem, nad historią i wreszcie nad ludźmi, a jednocześnie pragnieniem zjednania sobie ukrytych mocy. Praktyki te są sprzeczne ze czcią i szacunkiem -połączonym z miłującą bojaźnią - które należą się jedynie Bogu.” (KKK, 2116)
A zatem, jeśli spotkamy w życiu kogokolwiek, kto zajmuje się wróżeniem, prze-powiadaniem przyszłości lub przywołuje dusze zmarłych, aby poznać swoją przyszłość itd. - choćby był to lider, ksiądz lub siostra zakonna - to wiemy, że osoba ta nie idzie w kierunku wskazanym przez Boga. Ani święcenia kapłańskie, ani habit, ani funkcja lidera nie gwarantują nieomylności. Jeśli takimi praktykami zajmują się osoby wierzące - z reguły twierdzą one, że mają ten dar od Boga, że Jezus daje im tę moc. Wiemy jednak, że Bóg nie może działać sprzecznie z samym sobą, a Pismo święte i Katechizm są dla nas większym autorytetem niż ktokolwiek inny, choćby niezwykle obdarowany.

Owszem, Bóg może dać komuś dar proroctwa (por. KKK, 2115), ale taki dar nie działa „na zawołanie" - ktokolwiek do mnie przyjdzie, ten dowie się o swojej przyszłości. Żaden z proroków nie prowadzi swojego gabinetu. Charyzmatyk z darem proroctwa ma wspólnotę i to w niej posługuje, charyzmaty bowiem objawiają się szczególnie we wspólnocie. One budują Ciało, czyli Kościół, którego Głową jest Chrystus. Jeśli więc Bóg mówi w Biblii, że nie życzy sobie przepowiadania przyszłości - ten, kto się tym trudni, nie może budować Ciała, ponieważ sprzeciwia się woli Jezusa, jego Głowy.
Czasem wróżby lub przepowiednie sprawdzają się. Jak więc temu nie wierzyć?
Nikt nie twierdzi - ani Biblia, ani Katechizm - że przepowiadanie przyszłości jest okłamywaniem ludzi. Rzeczywiście, niektórzy jasnowidze to zwykli oszuści, opowiadający bajki. Gorzej z tymi, którzy naprawdę mówią o tym, co się wydarzy. Człowiek nie zna niczyjej przyszłości tak po prostu. Musi go o tym poinformować ktoś, kto istnieje poza czasem. Potrzebne są więc „moce" czy „energie", które jasnowidz musi usłyszeć lub poczuć, aby powtórzyć nam ich komunikat. Kto więc jest tą mocą lub energią? Na pewno nie Bóg, skoro jest przeciwny takim praktykom. W takim razie pozostaje zły duch, który z zasady robi wszystko, czego Bóg sobie nie życzy.
I tu dotykamy sedna problemu. Otóż, jeśli zły duch chce być doradcą mojego życia, to ja, chrześcijanin, mówię zdecydowanie: NIE CHCĘ takiego doradcy. Moje życie jest w rękach Boga. Włos mi z głowy nie spadnie, bo On mnie kocha. Nie muszę odwoływać się do kogoś, kto mi opowie o mojej przyszłości. Do szczęścia jest mi potrzebny tylko Jezus i Jego miłość.
Grzechy, o których teraz mówimy, dotykają problemu panowania nad czasem. Są próbą wejścia w świat Boga. Gdy w raju wąż rozmawiał z niewiastą, tłumaczył jej, że zakaz Boga jest bez sensu. Przekonał Ewę, że jeśli spróbuje zabronionego owocu, pozna to, co wie tylko Bóg. Ewa zapragnęła wejść w ten świat Boga i uległa pokusie, ale konsekwencje tego były tragiczne.
Nasza wiara nie polega na panowaniu nad czasem, ale na uznaniu, że Panem czasu jest Bóg. On jest Panem życia i śmierci. Jest także moim Panem. A skoro uznaję Go za Pana, to powierzam Mu swoje życie. Pozwalam, aby mnie prowadził - wierząc i ufając, że z takim Pasterzem nic mi nie grozi. Tej postawie sprzeciwia się wróżbiarstwo, horoskopy i pozostałe propozycje złego ducha, po to, abyśmy byli prowadzeni przez kogoś lub przez coś innego niż Bóg.
Codziennym lekarstwem na pokusę poznawania przyszłości jest modlitwa i życie sakramentalne, i prowadzące do coraz głębszego zawierzenia Bożej Opatrzności.

Przesądy

Przesąd to wiara w zależność zachodzącą między wydarzeniami naszego życia a tym, co ma nas spotkać albo już nas spotkało. Zasadniczo sprowadza się do przekonania, że niektóre wydarzenia mają na nas sprowadzić nieszczęście, a inne szczęście. Widzimy zatem, że przesąd u swych podstaw sprzeciwia się chrześcijaństwu. Propaguje myślenie magiczne - że nasze zachowanie jest zdeterminowane czymś niezależnym od nas. Wiara w przesądy pozbawia nas wolności, co w konsekwencji zaprzecza temu, że jesteśmy w rękach Boga. Przyjmowanie przesądów oznacza, że ktoś inny niż Bóg determinuje nasze życie. A to dalekie jest od postawy chrześcijańskiej.
Czym więc wytłumaczyć fakt, że społeczeństwa chrześcijańskie pełne są przesądów? Przesądy są w nich zazwyczaj mieszaniną spłyconej wiary i myślenia magicznego. W społeczeństwach, w których większość ludzi jest wierząca - wiara przyjmuje także formę ludową, a to z kolei powoduje pewne jej wypaczenia i uproszczenie. Najczęściej są to uproszczenia mieszczące się w granicach naszej wiary. Z czasem niektóre z nich przyjmują rolę symbolu, z którym identyfikują się wierzący. Następnie nasza identyfikacja staje się tak silna, że gdy ktoś obraża taki symbol religijny - czujemy, że obraża nas i naszą religię. Dlatego też można zauważyć, że im bardziej świadoma jest wiara danego człowieka, tym trudniej urazić jego uczucia religijne.

Liczby obdarzone mocą?

Aby zrozumieć nieco proces tworzenia się przesądów, zatrzymajmy się na kilku z nich związanych z liczbami. Wiemy dobrze, że w Biblii pełno jest liczb, które coś symbolizują. Ale wiemy również, że istnieje numerologia - dziedzina magii, która przez liczby próbuje wyjaśnić nasze życie. Chrześcijaństwo adoptowało niektóre liczby do swojej wiary jako liczby symboliczne. Zobaczmy kilka przykładów:
- mamy cztery Ewangelie kanoniczne, bo Dobra Nowina rozchodzi się na cały świat, czyli w cztery strony świata.
- liczba siedem oznacza pełnię, a zatem szóstka oznacza brak pełni. Dlatego też mamy siedem sakramentów, siedem grzechów głównych,... a to rodzi przesąd, że siódemka jest liczbą szczęśliwą. Zaś trzy siódemki to już szczyt szczęścia, bo trójka jest liczbą Boską.
- liczba sześć w formie trzech szóstek jest symbolem diabła. Diabeł imituje Baranka, dlatego szóstki są trzy (udają Boga), ale są to ciągle szóstki, czyli nieusuwalny brak pełni.

Widzimy więc, że nasza wiara posługuje się liczbami w formie symbolicznej. W praktyce jest to szczególnie widoczne podczas liturgii, gdzie wiele gestów i śpiewów wykonujemy trzykrotnie: trzy razy bijemy się w piersi, trzy razy śpiewamy „Panie, zmiłuj się” albo „Święty, Święty, Święty...".
Niestety pobożność ludowa potrafi też bardzo łatwo przenieść symboliczne znaczenie liczb na życie przesądami. Przesądny chrześcijanin uważa, że jakaś liczba przynosi mu szczęście (np. siódemka lub trójka), a jak ognia wystrzega się liczby 666. Jeśli więc przypadkowo otrzyma bilet lub banknot, który w swoim numerze będzie miał 666, to będzie zaniepokojony. I jest w tej wierze w liczby konsekwentny: chce mieć trzy siódemki lub trzy trójki w numerze telefonu albo na tablicy rejestracyjnej, ale zrobi wszystko, aby nie mieć tam trzech szóstek, bo boi się że to może sprowadzić diabła w jego życie. Jest to oczywisty przykład myślenia magicznego.

Modlitwa magiczna

Spotykamy się też czasem z przesądnym odmawianiem modlitw. Ktoś np. wierzy, że aby modlitwa „zadziałała", to trzeba ją odmawiać 33 razy (a pewnie najlepiej 333). A gdy przypadkowo przerwie się taką modlitwę - przestaje się liczyć. Absurdalna koncepcja, a jednak często chrześcijanie wierzą w takie bzdury i mnożą łańcuszki modlitw. Jest to sposób złego ducha na zniewolenie człowieka pobożnego: jeśli nie można go zniewolić złem, to trzeba spróbować pozorami dobra. Cel jest zawsze jeden: pozbawić człowieka wolności, którą daje mu Jezus.

Uwaga: piątek trzynastego!

W podobny sposób zrodziła się „pechowa trzynastka" albo „piątek trzynastego". Trzynastka była liczbą burzącą porządek tworzony przez liczbę dwanaście (3x4), stała się więc symbolem zniszczenia, zamętu i nieszczęścia. Ale wiele osób wcieliło ten symbol w przesąd i... boi się trzynastki. W USA powstają wysokie budynki bez trzynastego piętra, a w samolotach i kinach nie ma trzynastego rzędu ani trzynastego miejsca w rzędzie. Wymiar symboliczny zwykłej liczby stał się przesądem, który determinuje myślenie i zachowanie tysięcy ludzi. Zwłaszcza jeśli do liczby trzynaście dodamy dzień męki Chrystusa, czyli piątek - powstaje wtedy złowieszczy „piątek trzynastego". Dzień, w którym przesądni wolą nie wychodzić z domu, a już na pewno nie podejmą żadnej ważnej decyzji. Oczywiście, taka postawa nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Co więcej, jest zaprzeczeniem Dobrej Nowiny, która prowadzi nas do wolności, a nie do życia w lęku.

Ryż, monety i ślubne suknie
Widzimy zatem, w jaki sposób zły duch potrafi kusić ludzi pobożnych. Jego cel jest jeden: przekonać człowieka, że nie jest wolny, że musi się ciągle jakoś zabezpieczać, co w konsekwencji oznacza, że Chrystus nie wyzwolił nas do końca.

Szatan „podchodzi" nas szczególnie w ważnych wydarzeniach naszego życia: narodziny, istotne decyzje, ślub, śmierć... W tych przełomowych momentach człowiek ma skłonność, aby myśleć o sensie swojego życia, a zatem wybiegać myślą do Boga, który jest Panem wszystkiego. Nie dziwi więc, że większość przesądów dotyczy właśnie tych ważnych momentów, bo wówczas szatan szczególnie się stara, aby zająć nas czymś innym niż Bóg. Zły usilnie przekonuje, że powodzenie małżeństwa zależy nie od małżonków i ich życia w Bogu, ale np. od tego, czy pan młody zobaczył pannę młodą w sukni ślubnej przed ceremonią zaślubin, czy też nie. Zapewniam więc, że narzeczeni więcej skorzystają na tym, gdy suknię ślubną wybierać będą razem, niż gdy panna młoda będzie ukrywać przed przyszłym mężem szczegóły swej garderoby, w obawie, że ujawnienie ich ściągnie na oboje nieszczęście.

Zamiast walki z wiatrakami

Jak zatem zachowywać się wobec przesądów? Jasne jest, że nie możemy ich popierać. Ale czy warto z nimi walczyć? Wydaje się, że walka z przesądami jest bez sensu, ponieważ są one zbyt mocno powiązane z symbolicznym wymiarem naszego życia. Jednak co robić, gdy zobaczymy, że ktoś puka w niemalowane drewno, cofa się, gdy czarny kot przebiegnie mu drogę, nie wita się przez próg, szybko cofa rękę, by nie podać jej „na krzyż" podczas przekazywania znaku pokoju albo odmawia jakąś modlitwę w magiczny sposób? Jako ludzie żyjący wiarą bardziej świadomie, otrzymujemy w takiej sytuacji ważny sygnał, że nasz znajomy zbanalizował Dobrą Nowinę, a jego wiara przypomina folklor. A zatem, przy innej okazji warto podjąć z nim rozmowę o Jezusie, o wierze, wolności i zbawieniu. Nie trzeba od razu nawiązywać do przesądnego zachowania tej osoby. Jeśli ktoś odnowi relację z żywym Jezusem, sam odstawi na bok wszelkie przesądy. Zamiast więc walczyć ze skutkami słabnącej lub źle rozumianej wiary I - uderzajmy w źródło problemu i zmierzajmy do tego, aby chrześcijanin żył świadomy faktu, że on sam i całe jego życie jest w ręku Boga.
www.odnowa.jezuici.pl/sklep

 Re: Moja 14 latka kupiła karty tarota.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2019-07-03 05:31

"w Boga tez nie wierzy"

Skoro córka w Boga nie wierzy, to argumenty oparte na wierze do niej nie trafią. Nawet osoby wierzące, które zasmakowały w ezoteryce, często są na nie zamknięte, a co dopiero zbuntowana nastolatka.

"mówi, że robi mi na złość, bo ten mój Jezusek..."

Co ten "Twój Jezusek"? Czy dowiedziałaś się, o co córce chodzi? To może być ważne. Zachęć ją, żeby wypowiedziała do samego końca to, co ją gryzie. Bo najwyraźniej coś jej leży na sercu.
Osobiście przymknęłabym NIECO oko na formę ("Twój Jezusek"). Nie wymuszałabym na niej pozornego szacunku do Boga.

"Ona uwaza, żę to ja ją ograniczam"

A czy również uważa, że nie powinnaś? Czy to pierwsze Twoje "nie zgadzam się", które usłyszała w życiu? Czy do tej pory córka zawsze robiła co chciała? Czy może dopiero od niedawna zaczęła się buntować? Czy jej bunt związany jest wyłącznie ze sprawami wiary?

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: