Autor: Anonimowy (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2019-08-12 16:27
Witam, sprawa jest dość skomplikowana i bardzo proszę aby ktoś spojrzał na to ze strony duchowej i udzielił porady. Otóż miesiąc temu po 7 latach związku i roku od zaręczyn narzeczony zerwał zaręczyny po miesięcznej „separacji” po kłótni, która była moją nieadekwatna reakcją na wyjazd narzeczonego do kolegi w weekend, który mieliśmy spędzić razem. Ostatnia taka moja reakcja miała miejsce pół roku wstecz ale jakoś się dogadaliśmy i miałam tak więcej nie reagować. Niestety ale w trakcie związku zdarzało mi się go bardzo źle traktować. Raniłam go słowami i czynami, ciągle się fochałam. Niestety wywyższałam się tym, że studiuję prestiżowy kierunek a on szedł po najmniejszej linii oporu, próbując go w ten sposób zmotywować ale on tylko przez to czuł się gorszy. W pewnym sensie wyżywałam się na nim gdy miałam gorsze momenty w życiu. Przez te pól roku od kłótni do kłótni, narzeczony bardzo nalegał abyśmy pojechali zarezerwować salę i bardzo się starał mi dogodzić i unikać kłótni. Wielokrotnie ja i jego rodzice się go pytaliśmy się go czy on na pewno chce ślubu - zapierał się że tak pomimo, że wie jaka jestem ale bardzo kocha. Co prawda dla niego ślub to była raczej kwestia papieru, zależało mu abyśmy za rok zamieszkali razem w jego rodzinnym mieście i moja rodzina nie patrzyła na nas krzywo, że żyjemy bez ślubu. Także uważał, że rozwód to nic złego. Jednak ja miałam wątpliwości co do ślubu ale nie wyobrażałam się rozstać i go zostawić po tym wszystkim co przeszliśmy. Obawiałam się, że kiedyś może odejść gdyż już raz to zrobił po 4 latach związku. Wtedy odszedł ze względu na to jak go traktowałam i zaczął spotykać się z inną dziewczyną co mnie bardzo zraniło. Wróciłam do niego ale nie potrafiłam sobie z tym poradzić i mu ciągle wypominałam a on w sumie dzielnie znosił moje zachowanie. Dodatkowo mama mowiła mi, że to nie jest kandydat dla mnie, że będę nieszcześliwa. Moi rodzice nie popierali tego narzeczeństwa gdyż mój narzeczony i jego rodzina była niepraktykująca. Mama bała się, że odejdę od Boga (ale mama też nie była zadowolona z poprzedniego mojego kandydata, który był bardzo głeboko wierzący...). Narzeczony starał się chodzić ze mną do kościoła w niedziele ale gdy byliśmy w różnych miastach to wydaje mi się, że nie chodził. Mówił, że chodzi dla mnie aby mnie uszczęśliwić a nie dla Boga. Będąc z nim czułam misję aby pomóc mu się nawrócić, chociaż pewnie źle to robiłam poniekąd wymuszając na Nim pójście do kościoła żeby nie było kłótni. Niestety będąc z Nim nie zawsze byłam bardzo blisko Pana Boga. Wielokrotnie sama próbowałam zawalczyć o czystość z odzysku. Przy zerwaniu zaręczyn powiedział, że to przemyślał i to jest koniec i nigdy nie wróci. Był to akurat ostatni dzień nowenny rozwiązującej węzły. Trochę się załamałam ale nie tak bardzo jak przy pierwszym rozstaniu. Wiedziałam też, że bardzo cierpi i po rozstaniu dzwoniłam na chwilę zapytać się czy wszystko u niego w porządku. On także chciał utrzymywać kontakt. Po tygodniu zadzwonił stęskniony i rozżalony czemu ja to zniszczyłam. Kolejne telefony to była sinusoida, jednego dnia chciał zerwać kontakt, innego prosił abyśmy sobie pomogli i poszli do psychologa. W tym czasie dwukrotnie zaproponował spotkanie. Były to niesamowite spotkania, podczas których wyznawał mi miłość i głeboko patrzył w oczy. Na tą chwilę wycofał się z kontaktu i powiedział, że żałuje spotkań, że nie możemy być razem bo ja się nigdy nie zmienię i będziemy się kłócić i ucierpią na tym dzieci. Wspomniał, że jego mama popiera jego decyzję pomimo, że wczesniej pomogła Nam się zejść. Modle się intensywnie i chodzę codziennie na Mszę i do komunii. Nie wiem czy Pan Bóg chcę mnie przywołać do porządku za moje zachowanie i nauczyć pokory czy uchronić mnie przed nieudanym małżeństwem. Boję się, że któreś z Nas w przyszłości może żałować rozstania (szczególnie narzeczony gdyż jest tak bardzo wrażliwy i zmienny). Nie wiem czy mam nalegać abyśmy poszli do psychologa i podjęli ostateczną decyzję czy pozwolić Bogu działać i czekać na bieg wydarzeń. Chciałabym też mieć czyste sumienie, że zrobiłam wszystko co mogłam bo niestety mam wyrzuty sumienia.
Każda opinia będzie dla mnie bardzo cenna. Bóg zapłać.
|
|