logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 (nie)toksyczni ludzie.
Autor: Kaja (---.89-20-253.enivest.net)
Data:   2019-10-18 10:13

Cześć. Chciałam Was zapytać o taką rzecz. Otóż czasem zdarza mi się czytać artykuły psychologiczne różnej maści i często przeplata się w nich wątek toksycznych ludzi. Generalnie przerażają mnie trochę niektóre z tych artykułów bo są one dość ogólnie napisane a toksyczność można przyporządkować chyba każdemu. Chyba nikt z nas nie chce być toksyczny.

Zdarzają się różne sytuacje w życiu np. gdzie człowiek nie jest najlepszym kompanem do rozmów dla drugiego człowieka np. gdy spotyka go jakieś nieszczęście.
Wtedy pojawiają się różne emocje: smutek, złość, przygnębienia, niejednokrotnie depresja i to, chcą nie chcąc, oddziałuje na innych, u których np. wszystko jest ok i życie im się dobrze układa. Czyli powoduje, że Ci ludzie stykają się z czyimś nieszczęściem i to ponoć ma na nich nie najlepszy wpływ - odbiera im spokój.

Mam wrażenie (to są moje odczucia), że artykuły tego typu sugerują, że np. jak ktoś nie radzi sobie z problemami i tym samym zaczyna być ciężarem dla innych to taki człowiek zaczyna być często (nie zawsze) toksyczny. Szczęśliwy człowiek "musi" się wysilić dla osoby, która potrzebuje pomocy a to może szczęśliwej osobie "odebrać" dobre samopoczucie. Szczęśliwy człowiek może też nic nie zrobić dla tej osoby, po prostu chroniąc siebie może się odizolować i żyć tylko swoim życiem.

Osobiście nie zgodzę się z tym co wyżej napisałam bo gdy jestem szczęśliwa a spotykam na swojej drodze nieszczęśnika to staram się mu pomóc na ile mogę i oczywiście, jest mi go żal i czuję smutek z powodu jego sytuacji ale to nie zmienia generalnie mojego samopoczucia aż tak, żeby powiedzieć, że ten człowiek jest dla mnie toksyczny. Wręcz przeciwnie, paradoksalnie czuję jeszcze większą potrzebę cieszenia się z życia i celebrowania każdego szczęśliwego dnia bo nigdy nie wiem kiedy to ja będę miała gorszy czas. Dodatkowo czuję szczęście gdy uda mi się komuś pomóc, gdy wiem, że zrobiłam dla kogoś dobry uczynek.

Oczywiście, pewnie są ludzie którzy świadomie manipulują, zło czynią świadomie, nie liczą się z uczuciami drugiego człowieka, szukają korzyści tylko dla siebie. I uważam, że takich ludzi można śmiało nazywać toksycznymi.

Temat rzeka ale myślę, że gdybym np. po każdej kłótni z kimś twierdziła, że dana osoba jest dla mnie toksyczna to robiłabym krzywdę przede wszystkim sobie. Przy każdym nieporozumieniu lub odmiennych zdaniach musiałabym analizować czy powinnam na pewno się z kimś przyjaźnić bo przecież nasza relacja nie jest zawsze usłana różami.

A co Wy sądzicie na ten temat? :)

 Re: (nie)toksyczni ludzie.
Autor: MM (---.play-internet.pl)
Data:   2019-10-27 13:43

Dla mnie osoby "toksyczne" to nie są osoby, które zostały chwilowo dotknięte nieszczęściem i z tego powodu przeżywają smutek czy depresję. To są osoby, które mają destrukcyjny wpływ na otoczenie w trybie ciągłym, pomimo tego, że nie dotykają ich żadne widoczne trudy. Ich zachowanie wynika raczej z ich konstrukcji wewnętrznej. Są skupieni ciągle na sobie i swoich sprawach nie zauważając, że inni też mają swoje uczucia, zajęcia, problemy.

Dla przykładu - od matki czwórki dzieci mogą wymagać, żeby rzuciła wszystko i teraz nagle coś dla nich zrobiła, irytują się jeśli otrzymają odmowę - pojawia się złość, obrażenie, płacz, próby wywołania w drugiej osobie poczucia winy. I taka sytuacja powtarza się ciągle i ciągle. Jest to po prostu męczące.
Inny przykład. Ciągłe narzekanie, pomimo faktu, że ktoś ma pracę, bezpieczeństwo, rodzinę, zdrowie. Zawsze znajdzie się powód żeby ponarzekać, chociażby można powyzywać polityków. Niezbyt miło przebywa się w towarzystwie takiej osoby.

Takie osoby też potrzebują pomocy, pomocy która pozwoli im wyrwać się z utartych ścieżek zachowania.

 Re: (nie)toksyczni ludzie.
Autor: Mateusz (31.42.21.---)
Data:   2019-10-27 19:43

"Generalnie przerażają mnie trochę niektóre z tych artykułów bo są one dość ogólnie napisane a toksyczność można przyporządkować chyba każdemu. Chyba nikt z nas nie chce być toksyczny".

Dobrze to ujęłaś. Toksyczność można przyporządkować każdemu z nas, co jednak nie oznacza, że automatycznie stajemy się takimi osobami. Przykład? Ty jako osoba religijna (mam nadzieję, że taką jesteś) mogłabyś odznaczać się toksycznością w oczach osoby, która Boga nie potrzebuje, gdybyś na przykład miała zwyczaj nawiązywania do wiary w rozmowie. Czy przyznawanie się do Boga, mówienie o Nim innym jest złe? Absolutnie nie. Niektóre osoby po prostu mają alergię na tematy religijne i gdybyś często na nie wchodziła, mogłabyś otrzymać stosowną etykietkę nawet przy jak najlepszych intencjach ze swojej strony. Toksyczność jest zatem pojęciem względnym i wygodnym do używania w sytuacjach, gdy nie chce się dokonywać szerszego oglądu całej sprawy lub zaakceptować, że druga osoba to nie my. I co najważniejsze: można się z niej "wyleczyć" samemu albo też nawet pomóc innym, którzy borykają się z takim problemem.

"Zdarzają się różne sytuacje w życiu np. gdzie człowiek nie jest najlepszym kompanem do rozmów dla drugiego człowieka np. gdy spotyka go jakieś nieszczęście".

Przepraszam, ale to są bzdury. Jeśli ktoś ma problem, a my jesteśmy obok, to zawsze należy przynajmniej spróbować pomóc. Uznanie tak od razu, że nie damy rady mu pomóc to nic innego jak "dygoctwo", postawa, którą będę tępił chyba do końca życia, manifestowana przez sformułowania takie jak: "och, ja się do tego nie nadaję", "ach, nie dam rady", "oj, tak bardzo chciałbym/chciałabym pomóc, ale raczej tylko zaszkodzę". Tymczasem podstawowe pytanie do zadania takim ludziom brzmi: a czy w ogóle próbowaliście pomóc? Sto do jednego, że nie próbowali. Czasem człowiekowi w potrzebie wystarcza nawet czyjaś życzliwa obecność, sygnalizująca chęć pomocy. Wówczas po jakiejś krótszej lub dłuższej chwili może się on otworzyć i powiedzieć, na czym polega problem. A stamtąd wiedzie już w miarę prosta droga do jego rozwiązania. Dlatego też bardzo Cię proszę: staraj się nigdy nie postępować jak osoba dotknięta "dygoctwem".

 Re: (nie)toksyczni ludzie.
Autor: Kaja (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2019-10-28 17:27

Do Mateusza: nigdy nie zostawiam ludzi w potrzebie. Ci, którzy zostawiają, moim zdaniem, to często zwykli egoiści. Usprawiedliwianie się chronieniem własnego np. dobrego samopoczucia uważam za słabą wymówkę. Jednak są osoby faktycznie toksyczne, którym należy pomóc ale nie kosztem siebie samego to znaczy nie może nas taka osoba spychać "w dół" bo wtedy to my nagle możemy zacząć potrzebować pomocy. Czasem trzeba również chronić samego siebie ale to są skrajne przypadki gdy autentycznie mamy do czynienia z bardzo destrukcyjnym człowiekiem, który nie liczy się z nikim i z niczym.

 Re: (nie)toksyczni ludzie.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2019-10-28 21:35

Kaju, to dobrze, że artykuły psychologiczne różnej maści nie są dla Ciebie wyrocznią :) Ale skoro niektóre powodują w Tobie zamęt, wręcz przerażanie, może postaraj się na przyszłość staranniej dobierać lekturę. Wskazówki możesz znaleźć w artykule "Nie ma jednej psychologii" (klik).

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: