Autor: B. (---.191.139.166.ipv4.supernova.orange.pl)
Data: 2020-03-04 02:38
"Czy to będzie brak miłosierdzia z naszej strony, gdy poprosimy, żeby więcej na najważniejsze uroczystości naszych dzieci nie przyjeżdżała z kolejnym partnerem?"
Katarzyno, oczywiście że powinnaś to powiedzieć, ale chyba masz kłopot z tym, co i jak powiedzieć.
Po pierwsze, w cztery oczy.
Po drugie życzliwie, z miłością i troską.
Napisałaś "Nigdy nie upomniałam jej, zawsze jest udawanie, że wszystko ok."
NO WŁAŚNIE...
Sednem jest to, że siostra żyje z kolejnymi mężczyznami w grzechu cudzołóstwa, co blokuje możliwość uzyskania odpuszczenia grzechów, czyli powoduje jej osobistą tragedię, z której jak widać nie zdaje sobie sprawy. A także, jak napisałaś, jest zgorszeniem, złym przykładem dla jej i Twoich dzieci (i dla innych osób).
Miałam podobną sytuację, gdy starsza już pani zapytała mnie "co o tym sądzisz, jest pan, który się chce do mnie wprowadzić?" Odpowiedziałam: Co takiego? Jak chce razem zamieszkać, to niech się ożeni, wtedy będzie „po Bożemu” (ta pani była wdową, była wierząca). Po śmierci męża miała dwóch takich panów kolejno mieszkających z nią, więc potraktowałam jej pytanie poważnie. W efekcie nie było już kolejnego pana żyjącego z nią "na kocią łapę", Bogu dzięki.
Innym razem kochana koleżanka z pracy opowiadała mi, że jakiś miły pan tak się nią zauroczył, że czekał na nią kilka godzin. Powiedziałam, że przecież ma męża… (była rozwódką). Nigdy potem nie było śladu kontynuowania tej znajomości.
Katarzyna, to co chcesz powiedzieć jest słuszne, tylko oprócz dobrej troski o swoją rodzinę (dzieci) dołącz troskę o siostrę męża, o jej zbawienie. Myślę, że nie chodzi Ci o to, żeby (jak pewnie trochę w nerwach napisałaś), żeby "na najważniejsze uroczystości naszych dzieci nie przyjeżdżała z kolejnym partnerem", tylko zapewne chodzi Ci o to, żeby "w ogóle" nie przychodziła z mężczyzną, który nie jest jej mężem sakramentalnym. W świetle prawa kościelnego (i Bożego) nadal jest mężatką.
Napisałaś, że „wzięła ślub kościelny z (…) mężczyzną, potem się z nim rozwiodła”. Właśnie, ma więc męża sakramentalnego, któremu złożyła publicznie uroczystą przysięgę przed Bogiem i ludźmi, że go nie opuści aż do śmierci. Pan Jezus powiedział „(…) Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela” Mt 19,6 Rozwód cywilny tego nie zmienia, małżeństwo sakramentalne trwa nadal.
Będąc mężatką sakramentalną ma trzy możliwości, aby żyć zgodnie z Bożym Prawem:
1) czynić starania o powrót do męża sakramentalnego
2) czynić starania o skorzystanie z udogodnienia które ostatnio Kościół udostępnił na dużą skalę - o uznanie małżeństwa sakramentalnego za zawarte nieważnie,
3) i trzecia możliwość - podjąć decyzję o życiu w samotności, bez mężczyzny.
Siostra męża jest jeszcze młoda, ma 32 lata, jest w wieku rozrodczym, hormony działają.
Tymczasem nie ma ona wsparcia religijnego od nikogo, nawet od własnej mamy, która Prawo Boże odkłada na bok i uznaje, że „ona nie może być sama, że jest znerwicowana”.
Siostra męża potrzebuje pomocy, umocnienia religijnego (nie potępienia, ale uświadomienia jej).
Znam osoby, które gdyby takie słowa umocnienia w dobrym otrzymały, to ich życie prawdopodobnie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Ileż aborcji było dlatego, że ktoś zaniedbał wesprzeć zagubioną kobietę lub nie umiał tego zrobić.…
Katarzyno, kierunek Twojego myślenia jest dobry, tylko spróbuj zamienić niechęć do siostry męża w troskę o nią o jej zbawienie. Jeżeli w tym duchu będziesz rozmawiać także z mężem, to i Twoje dzieci mogą to usłyszeć i odnieść duchową i moralną korzyść.
Przypomina mi się modlitwa królowej Estery w bardzo trudnej sytuacji: „(…) Daj odpowiednią mowę w usta moje przed obliczem lwa (…)” Est 4,17a
Niech Pan Bóg da w Twoje usta odpowiednie słowa, niech da Ci siły i mądrość.
Serdecznie pozdrawiam.
|
|