Autor: Jo (---.f-net.pl)
Data: 2020-06-14 11:19
Witaj,
Tak też mam, a raczej miałam podobnie. Co jakiś czas dopadało mnie zniechęcenie a nawet swego rodzaju niechęć do praktyk religijnych, modlitwy. Czasami jakiś dziwny lek, strach przed Bogiem, ogromne poczucie grzeszności, z którym sobie nie radziłam. To powodowało kryzysy, chęć poddania się, rzucenia tego wszystkiego. Nawrócenie to jest proces, życie duchowe jest dynamiczne. Warto być tego świadomym.
Co mi pomogło? Stały spowiednik. Cierpliwie słuchał i prowadził. Na jego słowie mogłam się oprzeć. Uczyłam się słuchać bardziej rozumu niż odczuć. Pamiętaj, że te różne stany których doświadczasz mogą być niezależne od Ciebie, Twojej woli. Odczucie niechęci jest jakąś emocją, emocje są neutralnie moralnie. Nie świadczą o naszej wierzę bądź jej braku. Owszem, mogą pomóc lub przeszkodzić, w końcu człowiek jest całością. Ale nie powinny być miernikiem naszej wiary. Gdy się pojawia nie walcz z nimi, przyjmij je i oddaj Panu Bogu na modlitwie. Zaakceptuj, że one są i Ci towarzyszą mimo że tego nie chcesz. Ale się nie poddawaj. Módl się mimo niechęci, a jak osłabniesz to korzystaj z umocnienia w konfesjonale i Eucharystii. Wracaj, zaczynaj ciągle od nowa. Z czasem powinno się uspokoić.
Życzę powodzenia
|
|