Autor: Gabi (---.citykom.de)
Data: 2020-11-20 20:39
Imię :-)
Moja śp. babcia wyszła za mąż w wieku 24 lat, mama i ciocia również, więc ja byłam na 200% przekonana, że w odpowiednim czasie i miejscu zjawi się w moim życiu rycerz na białym koniu i staniemy szczęśliwi na ślubnym kobiercu. Zgodnie z moim przeznaczeniem w wieku 24 lat :-) Latka mijały, rycerze się pojawiali, ale bez białego konia, więc czekałam wytrwale na tego Jedynego i wyłamałam się niestety z tradycji rodzinnej :-(
Przed trzydziestką znalazłam chyba w czasopiśmie "Miłujcie się" modlitwę do św. Józefa o dobrego męża i zaczęłam ją odmawiać chyba dwa albo trzy razy dziennie, aby św. Józef na pewno mnie usłyszał i nie zapomniał o mojej prośbie, tak mi na tym zależało :-) Teraz na wspomnienie tej desperacji po prostu umieram ze śmiechu :-) Modliłam się wytrwale, ale ponieważ na zewnątrz nic się nie działo, zaczęłam wewnętrznie odpuszczać. Pan zaczął mnie uwalniać od tej desperacji, kierować mój wzrok ku Sobie, obdarzać wewnętrznym pokojem. Odkryłam dzięki łasce Bożej, że moje szczęście ani spełnione życie nie zależy od tego, czy wyjdę za mąż czy też nie, czy spotkam kogoś na zawsze czy też zostanę singielką. Nie potrzebuję drugiej osoby, aby mnie wypełniła sobą i uszczęśliwiła, gdyż prawdziwym szczęściem i spełnieniem jest tylko ON. Nikt inny tak mnie nie zna i nie kocha jak Pan. Gdy pozwoliłam Panu uzdrawiać moje spragnione miłości serce, poczułam się wolna, aby oddawać Mu swoje życie oraz wszystkie pragnienia, otwierać się na Jego wolę, która jest samą Miłością. Nauczyłam się rozkoszować byciem sobą, cieszyć się życiem, relacjami, otaczającym mnie światem. Byłam w stanie poznawać osoby rodzaju męskiego w wolności bez wypatrywania od razu kandydata na męża :-) W tamtym okresie niezwykle mocno przemawiały do mnie słowa Koheleta:
"Wszystko ma swój czas,
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem:
Jest czas rodzenia i czas umierania,
czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono (Koh 3, 1-2)
czas miłowania i czas nienawiści,
czas wojny i czas pokoju" (Koh 3, 8).
I pytałam Pana, kiedy nadejdzie dla mnie czas miłowania. I ufałam Mu, że On wie najlepiej, co jest dla mnie dobre, gdyż czułam całą sobą, iż "Niedobrze być człowiekowi samemu” (Rdz 2, 18). Pewnego dnia całkiem nieoczekiwanie, nie licząc na nic ani niczego się nie spodziewając poznałam kogoś, kto póżniej został moim mężem :-)
Z dzisiejszej perspektywy widzę, jak bezcenny był ten okres singielstwa, aby poznać lepiej siebie, pogłębić relację z Panem, nauczyć się kochać w wolności i przyjmować drugą osobę jako dar. Oczywiście to wszystko jest procesem niezakończonym i staram się codziennie otwierać się na Jego wierną łaskę, gdyż każdy dzień jest nową szansą na wzrastanie w miłości i tylko ona się liczy :-)
"Raduj się w Panu,
a On spełni pragnienia twego serca.
Powierz Panu swoją drogę
i zaufaj Mu: On sam będzie działał" (Ps 37, 4-5).
|
|