logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Boże działanie w waszym życiu.
Autor: oliwia (---.static.ip.netia.com.pl)
Data:   2021-01-24 11:01

Chciałabym posłuchać waszych historii, o tym co Bóg uczynił w waszych życiach. Co umocniło waszą wiarę, pokazało, że Bóg jest. Czasami to z pozoru małe przypadki, ale my wiemy, że to moc z góry. Podzielcie się historiami jeśli chcecie.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Marcin (---.centertel.pl)
Data:   2021-01-24 12:58

Wiarę umacniam poprzez codzienne wpatrywanie się w oblicze Jezusa Miłosiernego i z całunu raz w tygodniu, polecam i Tobie

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Magdalena (---.centertel.pl)
Data:   2021-01-24 14:41

Robisz jakąś ankietę? Czy po prostu zbierasz informacje do opracowania artykułu?
Piszesz ze chcesz "posłuchać", to najlepiej będzie przez internet wysłuchać świadectw i zwierzeń. Jest ich tam całe mnóstwo. Polecam.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Asia (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2021-01-24 19:39

Dlaczego tak od razu atakujesz kogoś, Magdaleno? Tak zaraz na "dzień dobry." I z tego co kojarzę, to chyba nie pierwszy raz w ten sposób. Jesteś na forum, jak piszesz, już dłuższy czas. I tak witasz nowych uczestników? Od razu wskazując im drzwi i sugerując, żeby sobie poszli? Dlaczego chcesz ich przepędzić w jakieś inne, niby lepsze dla nich miejsce w sieci? Jeśli przyszli tutaj, to pozwól im tu zostać. Niech sami po jakimś czasie zdecydują czy znaleźli tutaj to, czego szukali. Albo pozwól im tutaj to odnaleźć. Nie zniechęcaj i nie zrażaj kogoś tak od razu. Ludzie są różni i po jednych takie coś "spłynie", a inni, bardziej wrażliwi wezmą to sobie do serca i będzie im przykro, że ktoś ich tak "wita". Przeganiając zaraz jak tylko weszli. Taki wątek założony przez kogoś, to jest coś jakby taka izdebka otwarta przez niego. Jedna z wielu tutaj. Taki pokoik, miejsce, do którego ten ktoś zaprasza innych. W którym czeka na innych. Pozwól mu w nim być. Jeśli nie chcesz, nie musisz do niego wchodzić. Ale pozwól komuś w nim być. Może nawet spróbuj w tym kimś dostrzec Jezusa, który prosi - "Daj Mi pić." (J 4, 7) Jeśli tak spojrzeć, to Twoja dzisiejsza odpowiedź, to jakby - "Idź się napić gdzie indziej." Jak myślisz, jak się poczuł słysząc takie słowa?

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Magdalena (---.centertel.pl)
Data:   2021-01-24 21:46

Asiu,
Podziel się lepiej z Oliwią, "co Bóg uczynił w Twoim życiu". Jesteś za bardzo przewrażliwiona. Jest to moja podpowiedz i zarazem odpowiedz. I nic więcej. Proszę Cię nie szukaj podtekstów, bo mnie obrażasz pisząc w ten sposób. Chyba za bardzo rozwinęłaś swoją wyobraźnię. Nie pomyślałaś o tym?

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: oliwia (---.static.ip.netia.com.pl)
Data:   2021-01-25 00:59

Magdaleno, nie robię ankiety ani nie zbieram informacji do opracowania artykułu. Jestem lekko zszokowana twoją odpowiedzią, która ma bardzo nieprzyjazny oddźwięk i dziwi mnie to, dlaczego tutaj, dlaczego w tym wątku. Nie widzę, żeby w moim pytaniu było cokolwiek nieodpowiedniego i wymagającego twojego ironicznego, nieprzyjemnego odzewu. Dziękuję serdecznie za „polecenie” internetu, właśnie z niego korzystam pisząc na forum.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Aneta (77.87.0.---)
Data:   2021-01-25 10:02

Oliwo, dziękuję za Twoje pytanie. Chętnie podzielę się ty, jak wielki rzeczy mi Pan uczynił. Było sobie dwoje ludzi. Rok po ślubie (1973 rok) ona urodziła syna, który zmarł po czterech dniach. Potem bardzo chorowała, długo starali się o kolejne dziecko. Po dziewięciu latach zaszła w ciążę. Od lekarza usłyszała "Pani nie przeżyje tej ciąży". Skierowanie na terminację podarła i rzuciła mu na biurko. Na szczęście była już w szpitalu, gdy pod koniec ciąży nastąpił masywny krwotok - łożysko centralnie przodujące. Gdyby była w tym czasie w domu, raczej nie zdążyliby jej uratować. Ani dziecka. Pilna cesarka, wybudzenie z narkozy. Ma pani dziewczynkę. Dziewczynce dano na imię Aneta :). W wieku 20 lat miałam drobną operację - korekta przegrody nosowej, ale w pełnej narkozie. Już po wybudzeniu, gdy byłam już w swojej sali i wydawało się, że wszystko jest w najlepszym porządku, nastąpiło zatrzymanie oddechu i krążenia. W tym czasie moja ciocia, która pracowała w tym szpitalu kilka pięter niżej, nagle postanowiła mnie odwiedzić. Gdyby nie przyszła, pewnie nie pisałabym teraz na tym forum. Przypadek to ulubiony pseudonim Pana Boga. Nie wspominam o drobniejszych sprawach, typu nieoczekiwana oferta pracy w momencie, kiedy jej bardzo potrzebowałam i milion innych "szczęśliwych zbiegów okoliczności". On jest i działa, często się dobrze ukrywa i trzeba wysiłku, żeby Go dostrzec.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Magdalena (---.centertel.pl)
Data:   2021-01-25 10:29

Oliwio,

Nie było nic "nieodpowiedniego " w wątku Twoim, ani też nic złego w mojej odpowiedzi. Bo gdyby tak było, ks. Moderator zatrzymałby oba wpisy. Zaufaj.

Jeżeli interesują Cię świadectwa spotkania Boga w życiu ludzi nawracających się, to przecież możesz wiedzę swoją poszerzyć i wzbogacić także i na innych katolickich portalach lub odsłuchać na audio bukach. To jest uwaga i jedynie DODATKOWA PROPOZYCJA do Twoich poszukiwań. I tyle (!)

Niemniej, bardzo zachęcam wszystkich chętnych do udzielania Oliwii własnych świadectw "o Bożym działaniu w życiu osobistym".

Pozdrawiam

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Gabi (---.versanet.de)
Data:   2021-01-25 11:56

oliwio :-)

Niezwykle piękne świadectwa można znaleźć na stronie
https://deon.pl/wiara/swiadectwa

Właśnie dzisiaj przeczytałam najświeższe świadectwo, historię mamy, która spędziła na patologii ciąży 3 tygodnie i dzięki wstawiennictwu ks. Jerzego i jego mamy urodziła zdrową córeczkę.

A propos maleństw, jak się niedawno dowiedziałam, FPK ma "własnego" dzidziusia, o uratowanie którego modliło się w swoim czasie mnóstwo osób:
https://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=415259&t=375452

Dzidziuś jest już dzisiaj "dorosły", ma 4 latka i nazywa się Marcelinka :-) A był zagrożony aborcją.

"Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego" (Łk 1, 37).

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: antonima (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2021-01-25 12:09

Nie powiedziałabym, że to Asia jest przewrażliwiona. Ja też odebrałam odpowiedź Magdaleny jako napastliwą i nieprzyjemną. Magdaleno, jest takie powiedzenie: "Jeśli jedna osoba mówi ci, że jesteś pijany, możesz to zignorować. Jeśli mówią ci to dwie osoby, możesz zacząć się niepokoić. Jeśli wszyscy dookoła ci to mówią, to idź do domu i połóż się spać."
Warto się zastanowić, jak nasze wypowiedzi są odbierane przez ich adresató i osoby postronne, zwłaszcza na takim forum jak to, gdzie ludzie szukają pomocy.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Gabi (---.versanet.de)
Data:   2021-01-25 14:27

Kochane Dziewczyny :-)

Tutaj na FPK bardzo trudno trafić na ślepo we wrażliwość odbiorcy nie widząc jego naturalnej reakcji, mimiki, nie słysząc głosu. Każdy z nas ma inaczej nastawiony swój filtr odbierania wiadomości, więc co dla jednego będzie neutralne, dla innych będzie może graniczyło ze szorstkością, opryskliwością, obojętnością, brakiem wrażliwości, zaś dla jeszcze innych może oznaczać przewrażliwienie albo nawet egzaltację. Ufam, że każdy odpowiadający tutaj kieruje się dobrą wolą i życzliwością, która leży w granicach jego możliwości. Mamy swój potencjał, ale również granice :-)

Nie sądzę, aby Moderator miał do dyspozycji jakiś rentgen i "prześwietlał" nasze wiadomości pod kątem wrażliwości odbiorcy. To po prostu niemożliwe :-)

A tak ogóle to podziwiam Maryję, Która w moim odbiorze została przez Jezusa potraktowana szorstko, np. w Kanie Galilejskiej "Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto?" (J 2, 4) albo
"Odpowiedział im: «Któż jest moją matką i [którzy] są braćmi?» I spoglądając na siedzących dokoła Niego rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką» (Mk 3, 33-35).
Jezus znał Maryję "od podszewki", więc wiedział, na co może Sobie pozwolić w relacji do Swojej Matki. Gdyby jednak zwrócił się w podobny sposób do mnie, to uciekłabym Mu, gdzie pieprz rośnie i musiałby mnie dłuuuugo przekonywać, że co innego miał na myśli i wcale nie chciał mnie zranić :-)

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Juwka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2021-01-25 14:34

Polecam świadectwo Tomka Budzyńskiego można znaleźć na yt

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Margaret (---.wieszowanet.pl)
Data:   2021-01-25 17:16

Mnie też dziwią takie wpisy wyglądające na ankietę albo jakiś początek wątku na forum dyskusji pt. świadectwa. Forum pomocy - czyli w czym możemy Ci, Oliwio, pomóc. Czego potrzebujesz? Po co Ci te historie?
Wg regulaminu "Formuła forum to 'pytanie-odpowiedz'. " Jakie jest Twoje pytanie?
Może jest jakiś problem do rozwiązania, jakaś Twoja wątpliwość i chciałabyś ją rozwiać. Ale nic o tym nie napisałaś. Wręcz przeciwnie. Wyznałaś wiarę w Boże działanie.

"Idź się napić gdzie indziej" Asiu, moderator nie raz już tak sugerował. Krytykowałaś go za to?

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Asia (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2021-01-25 19:45

Do Margaret

Ksiądz Moderator przeważnie odsyłał do konfesjonału, czyli wprost w ramiona Jezusa. To już lepszego odesłania nie mogło być - prosto do źródła. Jak można byłoby kogokolwiek za taką sugestię krytykować? Tylko podziękować. I można powiedzieć, że robił to właśnie w odpowiedzi na te słowa - "Daj Mi pić." Słowa, które jako ksiądz mógł słyszeć albo słyszał właśnie w konfesjonale. "Daj Mi pić", czyli jakby - "Przyprowadź do Mnie ludzi. Tutaj, do konfesjonału. Jestem spragniony ich obecności. Tęsknię za nimi. Chcę im pomóc. Uleczyć ich. Przyprowadź ich tutaj." Kierując kogoś do konfesjonału właśnie to robił.

Odsyłał też w inne miejsca, wskazując np. konkretne strony w internecie. Wiedząc, że właśnie tam dana osoba może się "napić" tego, o co prosi albo czego szuka. Że tutaj jej tego nikt nie zapewni. Zresztą podobnie z konfesjonałem.

Tak że Księdzu Moderatorowi należą się w każdym przypadku słowa podziękowania za te sugestie. Za wskazanie właściwej drogi. Skierowanie na właściwy tor.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Margaret (---.wieszowanet.pl)
Data:   2021-01-25 20:48

Asiu, a co jest złego w odesłaniu po świadectwa, których już jest naprawdę mnóstwo i są cenne? Dla mnie - skoro nie ma konkretnej potrzeby, nie mam co pisać. Tylko to, co napisałam do Oliwii.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Asia (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2021-01-25 22:01

Magdaleno, jeśli chodzi o moją wrażliwość, to cieszę się, że mam właśnie taką. Bo ona mi pozwala albo pomaga dostrzec to Boże działanie w moim życiu, o które pyta Oliwia. Jego działanie. Jego obecność. Ślady Jego obecności. Których jest tak wiele. Bóg, "który jest w ukryciu." I właśnie ta wrażliwość pozwala trochę jakby wejść w to ukrycie. Zobaczyć Go w ukryciu. Dostrzec Go w czymś z pozoru zwykłym - choćby w kropelkach deszczu zawieszonych czy osiadłych na gałązkach. Zaraz po tym jak deszcz przestaje padać. Kropelki, przez które Bóg się uśmiecha. Taki Jego uśmiech, który się w nich kryje. W każdej z nich. Albo słońce, które nagle wychodzi zza chmur rozświetlając sobą wszystko wokół. Jakby On w ten sposób mówił - "Jestem tutaj. Uśmiechnij się."
Albo szelest skrzydeł przelatujących obok albo zaraz nade mną gołębi. Ta niesamowita melodia. Taki Jego dotyk. Albo poranna droga do pracy "za rękę" z kosami. Których "dzwonienie" rozbrzmiewa z każdej strony. Otacza mnie sobą. Trochę jak taka procesja. Dla mnie to wszystko to są właśnie takie ślady Jego obecność. Bliskiej obecności. Które ta wrażliwość pozwala mi dostrzec.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Asia (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2021-01-25 22:41

Margaret, w samym odesłaniu nie ma nic złego. Ale sposób, w jaki zrobiła to Magdalena w moim odczuciu był bardzo niemiły. A oprócz tego, skoro Oliwia przyszła właśnie tutaj, skoro wybrała właśnie to miejsce, to dlaczego od razu odsyłać ją gdzieś indziej? Takie świadectwa, tak jak piszesz, są w różnych miejscach, na różnych stronach. Ale tutaj też może je znaleźć. Może te inne już wcześniej czytała. Może chciała posłuchać też innych. Może oprócz nich szuka też czegoś innego. O czym wcale nie musi pisać. I może to, co tutaj przeczyta w jakiś sposób jej w tym pomoże. Pomoże to coś odnaleźć. Dlaczego jej na to nie pozwolić? Z jakiegoś powodu wybrała właśnie to miejsce, to forum. W jakiś sposób trafiła właśnie na tą stronę. Jakby to miejsce było nieodpowiednie albo jakieś inne bardziej właściwe, to myślę, że Ksiądz Moderator powiedział by jej to zaraz na początku. Tak jak to robił w innych wątkach odsyłając na inne strony. Jeśli tego nie zrobił, to tym samym, jako Gospodarz tego forum, otworzył przed nią drzwi zapraszając do środka. Jeśli weszła, to pozwólmy jej tu zostać - tak długo jak będzie chciała. I niech czuje się tutaj chciana.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Gabi (---.versanet.de)
Data:   2021-01-28 10:12

Asiu :-)

Dziękuję Ci za Twoje piękne wpisy budzące zaufanie, emanujące niezwykłym ciepłem, pogodą ducha oraz ogromną wrażliwością, która jest darem Pana dla Ciebie i dla nas wszystkich :-)

(Tak oto wątek o świadectwach przekształcił się w wątek o postrzeganiu świata, wrażliwości. Ale na pewno ta ostatnia jest również w pewnym sensie działaniem Boga w naszym życiu :-)

Asiu, podoba mi się Twoje ostatnie zdanie "I niech czuje się tutaj chciana." Myślę, że odzwierciedla ono w jakimś stopniu ideę tego Forum: aby każdy czuł się tutaj dobrze, bezpiecznie jak w domu, chciany, tak jak wszyscy jesteśmy chciani i kochani przez naszego najlepszego Ojca. W takiej komfortowej atmosferze łatwiej się otworzyć i nasze słowa, przez które Duch Święty działa jak chce, łatwiej trafią do serca odbiorcy.

Pozdrawiam w Panu :-)

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Margaret (---.wieszowanet.pl)
Data:   2021-01-28 23:09

To zdecydowanie różnice w odbiorze, pewnie wynikające z różnej wrażliwości, opinii i doświadczeń. Dla mnie forum nie jest od słodzenia, a tak mi pachną te koncepcje. Oczywiście, akceptacja osoby, jej przyjęcie, zdecydowanie tak. Czasem są wątki, które wyglądają i chyba są zadaniami z katechezy, a jest w regulaminie, że to nie to miejsce. Na moje oko to miłosiernie wstawiony wpis nie na temat. Ale ja to służbistka jestem. Byłabym mocnym cenzorem chyba :)

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Gabi (94.134.89.---)
Data:   2021-01-29 11:15

Margaret :-)

Dlaczego wyrażenie pozytywnego zdania o kimś jest od razu słodzeniem? Mnie się wpisy Asi po prostu się podobają i chyba mogę to zasygnalizować, bo się nadażyła okazja. Moderator i tak sam zdecyduje, co z tym zrobić, więc ja nie widzę żadnego problemu. Gdybym widziała Asię osobiście, też bym jej to powiedziała, ale nie mam takiej możliwości.

Asiu i Margaret, bądźcie spokojne, mój wpis nie jest słodzeniem. Problem polega na tym, że komunikacja na Forum (pewnie każdym, bo nie mam innego doświadczenia) między uczestnikami jest ograniczona z wiadomych powodów. Ale Moderator czuwa :-)

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Margaret (---.wieszowanet.pl)
Data:   2021-01-29 12:30

Ponoć osoby wysokowrażliwe są też mocno empatyczne. To chyba cecha niektórych tutaj. I w moim odbiorze może to być za słodkie. Już też kiedyś pisałam, że niektóre wypowiedzi dotyczące relacji z Bogiem odbieram jako egzaltację, która jest mi zupełnie obca.
Poczucie bycia chcianym to nie jest dla mnie (główna) idea tego forum. Takie doświadczenie to w realu. Tu wskazówki, podpowiedzi rozwiązań. Pewnie, że może się zdarzyć coś szczególnego, jak we wspomnianym niedawno wątku o Joli i jej córce Marcelinie. Oj dobra, już sama nie wiem, o co mi chodzi. Tzn. coś wiem, ale pisanie o tym byłoby zbyt osobiste, a tego w necie unikam.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Gabi (94.134.89.---)
Data:   2021-01-29 20:42

Margaret :-)

Chodzi mi o tzw. egzaltację. Bardzo dawno temu byłam osobą niewylewną, moje podejście do wiary było raczej bezuczuciowe, a jakiekolwiek okazywanie uczuć wprawiało mnie w zażenowanie, ponieważ uczucia postrzegałam jako wyraz słabości i coś wstydliwego. Jako zbędną egzaltację odbierałam np. pozdrowienia znajomych sióstr zakonnych (znają mnie od dzieciństwa) "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!", adorację Najświętszego Sakramentu, Mszę Św. w dzień powszedni a nie tylko w niedzielę zgodnie z przykazaniem, częstą spowiedź itd. Dziwiłam się, że siostry noszą na piersi Krzyżyk, co traktowałam jako obnoszenie się z wiarą, a pójście do klasztoru wydawało mi się czymś bardzo podejrzanym. Słuchanie ich radosnych wypowiedzi o Bogu wywoływało u mnie niesmak, ponieważ traktowałam Go z "należytym" dystansem. Nawet czytając Ewangelię św. Jana, a dokładniej Ostatnią Wieczerzę, byłam zniesmaczona, że Jan przekroczył ten dystans i ośmielił się spocząć (!) na piersi Jezusa. W ogóle nie potrafiłam pojąć, jak Jezus mógł pozwolić na takie spoufalenie się z Nim, przecież jest Bogiem!

Z czasem (był to bardzo długi proces) udało się Panu przebić się przez moją skorupę i mury Jerycha runęły. Podziwiam Jego wytrwałość i determinację, z jaką działa w moim życiu :-) Nigdy się nie poddaje i bardzo dobrze, gdyż Jemu zawdzięczam, że staję się coraz bardziej sobą. Mam obecnie lepszy dostęp do swego serca, a tym samym do Niego, gdyż ON w nim mieszka. Teraz dla mnie jest to normalne, ale przedtem byłoby egzaltacją :-)

Piszę tutaj dlatego, aby dawać świadectwo działania Bożego w moim życiu. A czy i jak mi się to udaje, to niech już ON sam osądzi :-)

Napisałam to też dla Ciebie, Margaret, bo Cię w jakimś sensie rozumiem. Mam nadzieję, że Ty mnie teraz również :-)

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Margaret (---.wieszowanet.pl)
Data:   2021-01-29 22:23

Gabi, więc teraz ja w swojej wrażliwości wyznam, że poczułam się gorsza od Ciebie. Bóg Cię przemienił, zmieniłaś się w egzaltowaną, a ja zostałam na jakimś smętnym etapie. Na pewno nie z taką intencją to pisałaś. Czy jest w ogóle sens pisać (do siebie to mówię)?

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2021-01-30 17:41

"nie robię ankiety ani nie zbieram informacji do opracowania artykułu"

Oliwio, czy mogłabyś napisać, dlaczego prosisz o świadectwa? Co jest powodem, że chciałabyś ich posłuchać?

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Gabi (94.134.89.---)
Data:   2021-01-30 18:03

Margaret :-)

Dziękuję Ci za szczerość, chwała Panu! I to nie jest słodzenie :-)

"Czy jest w ogóle sens pisać (do siebie to mówię)?"

Pozwolisz? Dlaczego miałabyś nie pisać? Każda wypowiedź jest cenna. Nigdy nie wiesz, kiedy i przez które Twoje słowo Pan zechce przemówić do serca odbiorcy. Nie stawiajmy Mu granic, pozwólmy Mu działać tak, jak ON chce. ON pragnie jedynie naszej gotowości do współpracy oraz nasze umysły, serca, ręce i nogi do Swojej dyspozycji. Nie zniechęcaj się, bo to jest ulubioną metodą złego ducha, aby gasić w nas wiarę w Niego i w siebie. Ja również pisząc tutaj walczę ze zniechęceniem. Co o mnie ludzie pomyślą? ;-) Że egzaltowana, że słodzę itd. ;-) Kim jestem, żeby dawać świadectwo? Zwykłym śmiertelnikiem jak wszyscy tutaj.
Ale wtedy myślę o tym, że Jezus się nie poddawał, nie oglądał się na opinię innych, chociaż na pewno się smucił. Był jednak całkowicie wolny, autentyczny do końca, inaczej nie byłby w stanie zrealizować Swojej Misji do końca, inaczej nie byłoby nas tutaj na FPK. Ja wciąż walczę o swoją wolność.

"ja zostałam na jakimś smętnym etapie"

Smętny etap to połowa mojego życia z przebłyskami Światła. Kiedyś moje życie duchowe było jałowe i beznadziejne. Msze św. niedzielne wiejące nudą, zarezerwowane w moim odczuciu dla samotnych staruszków (nie chcę nikogo urazić tym określeniem). Gdy już nie wiedziałam, co ze sobą począć i w którym kierunku iść, pod natchnieniem zaczęłam rozpaczliwie błagać wraz z Maryją o Ducha Świętego dla mnie jako Kierownika Duchowego. "Daj mi usłyszeć radość i wesele, a rozradują się kości skruszone" (Ps 51, 8). Przyszedł do mnie z nieoczekiwaną mocą w Sakramencie Bierzmowania, który przyjęłam w wieku 23 lat bardzo świadomie i z największym pragnieniem, na jakie było mnie wtedy stać. Wierzyłam, że tylko ON może mnie uratować z tego marazmu, w którym ugrzęzłam. Powiedzenie TAK swojemu istnieniu i człowieczeństwu, odkrywanie swojej tożsamości, pogodzenie się ze swoimi ograniczeniami, przeżywanie codzienności jako daru, miłość Boga i bliźniego oraz wiele innych darów zawdzięczam tylko i wyłącznie Jemu. "Błogosławcie Pana, wszystkie Jego dzieła,
na każdym miejscu Jego panowania; błogosław, duszo moja, Pana" (Ps 103, 22).

"Bóg Cię przemienił, zmieniłaś się w egzaltowaną"

Ale to nie jest tak, że odtąd fruwam tylko w uniesieniu, proszę Cię :-) Gdy traktuję Go poważnie, ON udziela mi Swojej łaski, lecz jeśli się na nią zamykam, to bardzo boleśnie doświadczam swoich ograniczeń, a Jego Słowa nabierają mocnego wydźwięku: "Wytrwajcie we Mnie, a Ja [będę trwał] w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie - jeśli nie trwa w winnym krzewie - tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami. Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna" (J 15, 4-11).

"poczułam się gorsza od Ciebie"

Margaret, porównywanie się z innymi to perfidna pułapka złego ducha, w którą ja również częstokroć wpadam tak jak każdy z nas. Nikt nie jest ani lepszy, ani gorszy. Wszyscy są piękni i bezcenni, wyjątkowi i niezastąpieni w Jego oczach. Bóg nie potrzebuje kopii, więc nigdy nie będziemy drugą św. Marią Magdaleną, św. Faustyną, św. Teresą z Avila albo św. Ignacym z Loyoli itd. Za każdym razem gdy się z kimś porównuję, wpadam w dołek, a przecież to odciąga od Pana i zamyka na Jego łaskę. ON chce, abyśmy Mu ufali bezgranicznie i oczekiwali od Niego wszystkiego. To nie drugi człowiek obok ani jakiś Święty jest miarą naszej doskonałości, lecz ON Sam, zaś Jego najgorętszym pragnieniem jest wydobywanie z nas tego niepowtarzalnego Piękna i Dobra, które w nas złożył. ON jest w nas sprawcą naszego chcenia i działania, zaprasza nas nieustannie do Źródła wody życiodajnej, chce gasić w nieskończoność nasze pragnienie, zaś my mówimy Mu: "To nie dla mnie. Ja tak nie potrafię. Jestem gorsza od niej/od niego. Jestem beznadziejna." W taki sposób podcinamy tylko sobie skrzydła i najważniejsze blokujemy Jego działanie. ON ma moc, chce w nas działać, a my Mu odpowiadamy: "To jest niemożliwe." Nie traktujemy Go poważnie, nie ufamy bezgranicznie jak dziecko swemu najlepszemu Ojcu.

Życie z Nim to codzienne otwieranie się na Jego łaskę i wierność Mu mimo wszystko. Innej sensownej drogi nie ma. Bez Niego nie ma nic.

Margaret, nie znam Cię, ale może to Słowo Ci pomoże
https://deon.pl/wiara/komentarze-do-ewangelii/effatha-to-znaczy-otworz-sie-mk-731-37,170094

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2021-01-30 19:17

Gabi, niby z jednej strony napisałaś, że nie należy się porównywać, ale z drugiej dajesz do zrozumienia swoimi wpisami, zwłaszcza ostatnim, że jesteś na jakimś wyższym etapie w życia duchowego niż Margaret. A w moim odczuciu macie po prostu inne podejście do dawania świadectw. Margaret jest znacznie bardziej powściągliwa niż Ty, co osobiście postrzegam jako zaletę.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Gabi (94.134.89.---)
Data:   2021-01-31 12:42

J :-)

Dziękuję za wyrażenie opinii. Rozumiem, że każdy może to odbierać inaczej.

Nie wiem, czy istnieją "wyższe" i "niższe" etapy życia duchowego, gdyż nie jestem teologiem, ale osoby tutaj aktywne z pewnością wiedzą na ten temat więcej. Tak jak kiedyś pisała akitt, dla mnie również to nie jest gra i kolejnych etapów nie zamierzam zaliczać. Dla mnie wiara to po prostu relacja i o tym próbuję tu pisać. To podobnie jak w przyjaźni: z jedną przyjaciółką spotykam się raz do roku, z inną może codziennie, ale z każdą mam dobry kontakt i tego wcale nie stopniuję ani definiuję.

Wszystko, o czym piszę, wynika z mojego zainteresowania wiarą, którą traktuję poważnie i staram się ją pogłębiać, również poprzez czytanie różnych książek na ten temat. Wiele rzeczy nie rozumiem, ale te, które do mnie w jakiś sposób przemawiają, zapadają mi w serce, w pamięć, gdzieś tam je przetwarzam i staram się coś zastosować w swoim życiu. Oczywiście mogłabym podawać częściej, na jakiej lekturze się opieram, ale nie wiem, czy to kogoś interesuje. Dlatego uważam, że nie piszę nic nowego, bo to wszystko już istnieje i jest dostępne dla każdego, ale nie każdego może interesuje, może nie ma czasu na lekturę. Piszę więc, jak potrafię i mam nadzieję, że może coś komuś się przyda i pomoże. I tyle. Naprawdę nie mam najmniejszego zamiaru przyczyniać się do jakiegoś porównywania się, przecież to nie są jakieś zawody, w których startujemy tutaj ani egzamin do zdania. Proponowałabym więcej luzu, jeśli mogę się tak wyrazić :-) Z drugiej strony jesteśmy na Forum Pomocy Katolika, więc temat wiary chyba jest jak najbardziej naturalny :-) Do mnie np. czyjeś świadectwo przemawia mocniej aniżeli przeczytana książka na ten sam temat.

Jeszcze tylko chciałabym dodać, że jeśli już w ogóle mówić o jakichś wyższych etapach, to dla mnie #%@&* jest na etapie nieosiągalnym. Przy nim chciałabym się schować ;-) Ale bardzo cenię sobie wpisy też innych osób na Forum, podziwiam ich erudycję, znajomość Pisma św. oraz innych źródeł, styl wypowiedzi, są dla mnie przykładem. Nie chcę wymieniać tutaj imion, aby nie słodzić ;-)

J, dziękuję za spostrzeżenie, postaram się je uwzględnić zgodnie z możliwościami, chociaż jestem świadoma tego, że nie mam żadnego wpływu na odbiór innych. Zresztą Moderator mógłby coś skrócić albo zmienić, gdyby było niewłaściwe :-) Nie mam osobiście nic przeciwko :-)

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Margaret (---.wieszowanet.pl)
Data:   2021-01-31 19:21

Gabi, "smętny etap" w moim wpisie nie był samooceną, ale właśnie zestawieniem z Tobą. Nie uważam, żebym miała smętną relację z Bogiem. Odebrałam to tak, jak J. Że też kiedyś miałaś jak ja, teraz inaczej - które brzmi jak lepiej. A to jest po prostu inaczej. A odebrałam to tak, że napisałaś, że właśnie Ty jesteś na etapie właściwszym. Ale oczywiście jakieś moje kompleksy na pewno mają wpływ na odbiór.
Więź z Bogiem jest dla mnie sprawą osobistą, nawet intymną. Więc niekoniecznie do opowiadania tak o. Jest na to czas i miejsce.

J., chodźmy gdzieś na kawę:-)

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2021-02-01 01:19

Do Margaret: z wielką przyjemnością, mimo że kawy nie piję :)

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2021-02-01 02:25

Gabi, w Twoich wpisach jest wiele uśmiechów. Odpowiadasz nimi także na krytykę.
Czy są one jedynie oznaką uprzejmości z Twojej strony? Czy mają związek z Twoim stanem uczuciowym? Wyrażają radość? Usiłuję Cię zrozumieć i nie potrafię. Między innymi z powodu tych uśmiechów.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2021-02-01 09:54

Racja, J. No, niestety, tak to jest z emotikonami (tzw. uśmiechy itd.). Wbrew pozorom to fatalne narzędzie, bardzo kuszące i (zbyt) łatwe w użyciu, ale oducza ludzi jasnego i precyzyjnego wyrażania uczuć. Doświadczasz tego skutków. Piszący nie ubierają uczuć czy opinii w słowa, wklejają uśmieszki itd., tym samym zaburzając komunikację i utrudniając odbiór.
Na zgubnej niejednoznaczności się nie kończy. To prowadzi także do zubożenia słownictwa i mniejszej sprawności wysławiania się na piśmie.

Jak to było u wieszcza? Piszę, bom smutny i sam pełen winy...

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Margaret (---.wieszowanet.pl)
Data:   2021-02-01 11:36

J., to tym bardziej, bo ja też nie :)

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Margaret (---.wieszowanet.pl)
Data:   2021-02-01 15:17

Gabi,
gdy zastanawiam się, czy pisać, nie mam na myśli tego, czy to komuś pomaga. Staram się, żeby tak było, a czy tak się dzieje, to nie wiem i to zostawiam (nie rozmyślam nad tym).
Wątpliwości mam, czy czasem nie piszę czegoś, co komuś może sprawić przykrość (nie chodzi mi o napisanie czegoś dla kogoś trudnego, a co uważam, że jest pożyteczne) i czy sama nie będę się źle czuła po napisaniu czegoś. Zdarza mi się coś napisać i nie wysłać.
Czyli takie primum non nocere.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Gabi (---.citykom.de)
Data:   2021-02-01 17:57

Margaret :-)

Ja Twój krótki wpis zinterpretowałam jako wyraz niezadowolenia ze status quo oraz nieśmiałą prośbę o wsparcie, więc spróbowałam Ci pomóc. Zaś teraz śmiać mi się chce z siebie, że tak się zapędziłam w pomaganiu Tobie :-)

"A to jest po prostu inaczej."

Zgadzam się i myślę, że nie ma okresów ani lepszych, ani gorszych. Wszystko jest w życiu po to, abyśmy nieustannie wzrastali. Czasem ten wzrost jest niezwykle bolesny, ale Pan chce towarzyszyć nam Swoją łaską. Wiele razy ocalił mnie od śmierci duchowej i fizycznej, i nadal ratuje. Z wdzięczności pragnę więc wielbić Go przez całe życie, obecne i przyszłe. Stąd wypływa moje świadectwo wiary i staram się zgodnie ze swoimi możliwościami dzielić się tym na FPK i w taki sposób zachęcać do składania ufności w Nim, gdyż

"ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły: biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą" (Iz 40, 31).

Tutaj na FPK czuję się bezpiecznie, ponieważ łączy nas płaszczyzna wiary w Boga oraz życzliwe podejście do ludzi wierzących i nie tylko, przynajmniej ja tak to odbieram. W moim środowisku, gdzie mieszkam, jest z tym trudno. Kościół katolicki w Niemczech przeżywa kryzys, zresztą jak wszędzie na Zachodzie. Ludzie masowo odchodzą z Kościoła, więc ja jestem szczęśliwa, że istnieje FPK i oby istniało jak najdłużej :-)

"Więź z Bogiem jest dla mnie sprawą osobistą, nawet intymną".

Dla mnie również, dlatego są rzeczy, którymi się dzielę tutaj, na inne tematy porozmawiam z przyjaciółkami lub siostrami zakonnymi, inne poruszę ze znajomym kapłanem, zaś jeszcze inne zachowam dla siebie. Na wszystko jest czas i miejsce, Margaret, również w moim życiu ;-)

J, Margaret, Hanna :-)

Jestem z natury osobą pogodną, otwartą i staram się traktować ludzi z uśmiechem oraz życzliwością, uwielbiam też żartować, ale w granicach zdrowego rozsądku. W necie doświadczam mocno z tym związanych ograniczeń, więc próbuję to wyrazić poprzez odpowiednie :-) albo ;-) Właściwie jestem osobą początkującą w pisaniu na Forum, stąd te trudności z przekazem i odbiorem. Mam nadzieję, że uda mi się metodą prób i błędów znaleźć złoty środek, zanim się zniechęcę. Liczę też na wasze życzliwe wsparcie, gdyż jesteście tutaj weterankami :-) Zauważyłam już, że są tutaj stali bywalcy jak też osoby, które się pojawiają i znikają. Nie wiem, czy weterani już się nie znają z realu, bo przebywają ze sobą dłużej. Gdy pojawia się nowa osoba na FPK, ludzie się naturalnie przyglądają i budują swój obraz (który jest tylko jakimś wycinkiem rzeczywistości) na podstawie wpisów, gdyż dostępu do innych kanałów informacji oczywiście brakuje. Zdaję sobie sprawę z tych ograniczeń i dlatego staram się być ostrożna i dyplomatyczna w swych wypowiedziach, bo wiem, że o nieporozumienie i niezamierzone zranienie nietrudno. Z jednej strony chciałabym pozostać sobą, lecz z drugiej też nie sprawić nikomu przykrości. Każdy ma swoją wrażliwość oraz granice, wolę więc dwa razy się zastanowić, zanim coś napiszę. Ale nawet przy najlepszych chęciach i tak z nadaniem oraz odbiorem można nie trafić.
Hanno, ponieważ poruszyłaś temat wyrażania emocji w komunikacji internetowej, chciałabym Cię zapytać, jakie są inne możliwości. Wszystko werbalizować? Tzn. np. jestem zachwycona, zafascynowana albo zniesmaczona, wkurzona itd.? Czy to nie jest balastem komunikacji? Poza tym dla mnie np. oznaczałoby podwójną „pracę“. Nie dość, że szlifuję swoje wpisy od strony merytorycznej, aby nie pisać byle czego i byle jak, żeby Moderator mnie stąd nie wyrzucił ;-), to jeszcze musiałabym uważać, jak ubrać swoje uczucia w słowa. Masakra po prostu :-) Hanno, wybaczysz mi?;-) (Ale chętnie się też czegoś dowiem.) Mam nadzieję, że nasz wieszcz również. Zresztą w tamtych czasach nie miał dostępu do internetu :-)

J, Margaret :-)

Mam jeszcze do was neutralne pytanie: Jak pojmujecie świadectwo wiary? Bo mam wrażenie, że na tym polega problem w odbiorze. Może się podzielicie tutaj swoim świadectwem? Akurat jesteśmy w odpowiednim wątku.

Życzę wam smacznej kawy albo herbaty, a jako że mamy okres karnawału, to może jeszcze jakiś pączek? ;-)

P.S. Poruszyłam wiele aspektów, ale mam nadzieję, że też wiele się przez to wyjaśniło.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Margaret (---.wieszowanet.pl)
Data:   2021-02-01 20:20

Gabi,
kiedyś mi bardziej pasowało opisywanie świata definicjami; dziś już nie. Więc nie powiem, co to świadectwo. A rozbudowanego opisu też nie potrafię.
Żadnych pączków. Dość mam już kg.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2021-02-02 04:13

"Może się podzielicie tutaj swoim świadectwem? Akurat jesteśmy w odpowiednim wątku".
Gabi, daj już spokój, proszę. Nie jestem z tych, co potrafią i lubią wypracowania pisać. A jak Duch Święty mówi "nie", to żadnego świadectwa z mojego stukania w klawiaturę nie będzie. Może być sobie wątek, mogą być nawet chętni do czytania. Nie ta pora.
Na FPK już napisałam to i owo, co można by podciągnąć pod świadectwo. W stosownym czasie.

"W necie doświadczam mocno z tym związanych ograniczeń, więc próbuję to wyrazić poprzez odpowiednie :-) albo ;-)"

Niektóre emotikony w Twoich wpisach niespecjalnie mi współgrają z treścią. A już kiedyś, dawno temu, przejechałam się na sztucznych uśmiechach. Wydawało mi się, że ktoś naprawdę bardzo lekko traktuje moje "żarty" (dosłowniej - docinki). Prawda była inna.
Dla jasności. Przestałam posługiwać się ironią na forum. Ale Ciebie przez te nie zawsze pasujące do treści uśmiechy po prostu trudniej mi zrozumieć. Nadal nie wiem, czy szczerze Cię cieszą krytyczne uwagi.

A tak w ogóle, to nie obiecuj sobie zbyt wiele po tym forum. Piszę to, żeby oszczędzić Ci rozczarowań, bo chyba zbyt entuzjastycznie do niego podchodzisz.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Dorota (---.satfilm.com.pl)
Data:   2021-02-02 09:00

Drogie Panie, czytam wasze dysputy z wielkim zaciekawieniem. Wiele miłości bliźniego w nich widać i wiele chęci do jak najlepszego pokazania swoich myśli i przekonań. Myślę, ze właśnie dajecie świadectwo wiary.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2021-02-02 15:15

Do Gabi
"Hanno, ponieważ poruszyłaś temat wyrażania emocji w komunikacji internetowej, chciałabym Cię zapytać, jakie są inne możliwości. Wszystko werbalizować?"

Skoro pytasz - to tak, moim zdaniem jednak werbalizować. Zwłaszcza, gdy chodzi o temat poważny i pomoc komuś. Niezobowiązujące Twoje czy moje prywatne rozmówki towarzyskie oraz gry słów rządzą się innymi prawami, ale to nie to miejsce.

Odnoszę wrażenie, że tu, ze względu na cel forum odpowiedzialność za słowo jest większa niż w pogaduszkach. Owszem, to wymaga pewnego wysiłku, ale ze względu na dobro innego człowieka warto. Werbalizacja nie jest narzędziem doskonałym, ale z pewnością ma szanse dać więcej precyzji niż wymiana wieloznacznych banalnych symboli.
Werbalizacja rozwija też werbalizującego.

Doświadczyłaś już, że nie wszyscy mogą i muszą jednoznacznie interpretować emotikony. Zależy Ci na szlifie merytorycznym? Te znaki nie służą też wcale merytorycznemu szlifowi, o którym piszesz. Po prostu, im ułomniejsze, bardziej powierzchowne narzędzie (a emotikonki takie są, to droga na skróty, bez precyzji), tym mniejsza wartość merytoryczna przekazu.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Gabi (---.citykom.de)
Data:   2021-02-02 18:38

Margaret :-)

Rozumiem, ja modelką nie jestem, ale na parę pączków w karnawale sobie pozwalam. Popielec już za dwa tygodnie, więc wyrzutów sumienia nie będę miała.

J :-)

„A jak Duch Święty mówi "nie", to żadnego świadectwa z mojego stukania w klawiaturę nie będzie.“

No cóż, do mnie Duch Święty mówi akurat „tak”, więc staram się Go słuchać, ale różnie bywa u mnie z tym słuchaniem.

„Niektóre emotikony w Twoich wpisach niespecjalnie mi współgrają z treścią.”

Ja pisząc chyba bardziej się skupiam na treści niż na emotikonach. Tak w ogóle to :-) traktuję jak uśmiech (uprzejmy, życzliwy, serdeczny), zaś ;-) jako żart.

„Nadal nie wiem, czy szczerze Cię cieszą krytyczne uwagi.”

Tak, doceniam i przysłuchuję się do uwag osób najbliższych oraz przyjaciół, którzy mnie znają całe życie lub trochę krócej. Myślę, że pozytywna krytyka takich osób przyczynia się do tego, że możemy się rozwijać, stawać się lepszymi, aby bardziej kochać Boga, bliźniego oraz samych siebie.

„A tak w ogóle, to nie obiecuj sobie zbyt wiele po tym forum.”

Moim zdaniem nie mam zbyt wygórowanych oczekiwań wobec FPK. Cenię wirtualne towarzystwo osób wierzących, kierujących się podobnymi wartościami, nie zadowalających się życiem powierzchownym, lecz poszukujących głębi. Od takich osób można się nauczyć czegoś dobrego albo się podzielić z nimi tym dobrem, które posiadamy.

Pani Doroto :-)

„czytam wasze dysputy z wielkim zaciekawieniem”

Miło mi, dziękuję Pani za wpis. W realu mam zawsze przed sobą rozmówcę, lecz tutaj mam wrażenie, że piszę do komputera i z nim rozmawiam, dlatego trochę dziwnie się czuję, ale się cieszę, że ktoś to czyta.

Hanno :-)

Dziękuję za cenne wskazówki. Obracam się w środowisku niemieckojęzycznym, więc tym bardziej zależy mi na pielęgnowaniu ojczystego języka. Wprawdzie nie czuję się jeszcze jak latarnik z noweli Henryka Sienkiewicza, ale wkładam znaczny wysiłek w zachowaniu przyzwoitego poziomu polszczyzny, np. poprzez lekturę. Zauważyłam też, że praca nad tekstem sprzyja poszukiwaniu nowych środków wyrazu, tym samym rozwija moje słownictwo.

"Niezobowiązujące Twoje czy moje prywatne rozmówki towarzyskie oraz gry słów rządzą się innymi prawami, ale to nie to miejsce."

Masz rację, elektroniczne formy komunikacji cechuje też pewna wygoda, z drugiej jednak strony postrzegam je jako źródło zagrożenia, ponieważ mogą prowadzić do zubożenia języka. Dotyczy to właśnie emotikonków, które są wygodne, lecz banalne i do tego niejednoznaczne w odbiorze.

"Werbalizacja rozwija też werbalizującego."

To brzmi bardzo kusząco, więc spróbuję stopniowo rezygnować z emotikonków i skupić się na werbalizacji uczuć, gdzie to będzie możliwe i potrzebne. Czuję się w jakiś odpowiedzialna za komunikaty, które wysyłam, nie tylko od strony merytorycznej, ale też formalnej. Chciałabym jednak również, aby moje wpisy nie były pozbawione życzliwości i ciepła i nie wyglądałyby jak sucha instrukcja obsługi "życia z Bogiem". Podam przykład. Gdyby ktoś mi napisał: Gabi, Bóg Cię kocha./Gabi, Bóg Cię kocha. :-), to ja osobiście wolałabym wariant drugi, ponieważ poprzez ten uśmiech na końcu odbieram wypowiedź jako bardziej pozytywną. Tak jakby Bóg się uśmiechał do mnie.

Pozdrawiam serdecznie :-)

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2021-02-02 22:52

Gabi,
ciepło i życzliwość są przekazywalne werbalnie, nie obawiaj się, to możliwe. To, czy słowo będzie ciepłe, nie zależy wcale od protezy w postaci emotikonów. Co więcej, lista ikonek jest dość krótka, lista środków językowych - barrrdzo długa i zróżnicowana. To obiecujące.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Margaret (---.wieszowanet.pl)
Data:   2021-02-03 10:16

Gabi,
napisałaś: "Podam przykład. Gdyby ktoś mi napisał: Gabi, Bóg Cię kocha./Gabi, Bóg Cię kocha. :-)"
A ja wolałabym przykład 1. Tak konkretnie przekaz prawdy. Przykład 2 z tym znaczkiem to nie wiem, czy ktoś żartuje czy się z kogoś/czegoś śmieje.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Gabi (---.citykom.de)
Data:   2021-02-03 12:15

Margaret :-)

Ja się tylko życzliwie uśmiecham i w realu doświadczam, jak ludzie pozytywnie reagują na taki uśmiech, nawet obcy, np. kasjerka w supermarkecie. Teraz z powodu maseczki jest to utrudnione, więc przynajmniej widać uśmiechnięte oczy i na szczęście słychać jeszcze intonację wypowiedzi, ale i tak jesteśmy wzrokowcami. Komunikacja internetowa jest pod tym względem w moim odczuciu uboższa i dlatego próbuję się ratować emotikonami. Jak widać z różnym skutkiem, ale intencje mam zawsze jak najlepsze: przekazać odbiorcy życzliwy i ciepły komunikat, ponieważ taka jestem w realu. Tutaj również pragnę pozostać sobą.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2021-02-03 16:11

Gabi, ja też wolę info Bóg Cię kocha bez emoji. Ten uśmiech w moim odczuciu powoduje, że informacja staje się różowo brokatowa, z jednorożcami i tęczą, przekazywana przez egzaltowaną nastolatkę, której największym problemem są połamane tipsy, a wiarę opiera na emocjach. Nie żebym miała coś do brokatu, jednorożców i emocji, ale miłość Boża to coś bardzo, bardzo serio.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2021-02-03 17:08

Gabi, emotikony to znaki z natury dosyć prymitywne, ograniczone, bez niuansu, bez precyzji, bez możliwości porządnego i wielopoziomowego opisu świata. Nie uratujesz się nimi w sytuacji niedostatku środków wyrazu, nie wzbogacisz przekazu, choć tego chcesz. To właśnie jest "pisanie byle jak", żeby posłużyć się Twoimi słowami. Droga w dół.
Komunikat z emotikonami, zwłaszcza z licznymi emotikonami, niestety Twoich intencji jednoznacznie nie przekazuje. Nie mówi wiele o tym, jaka jesteś w realu - sygnalizuje tylko, że zależy Ci (jak teoretycznie każdemu użytkownikowi tych symboli) na szybkości i wygodzie, preferujesz ogólnikowy niejednoznaczny skrót, nie zaś staranność werbalnego przekazu. Nie znam interpretacji, która mówiłaby: znak w postaci :) oznacza życzliwość wobec świata. Z góry skazujesz się więc na przynajmniej częściowe niepowodzenie komunikacyjne.
Skoro to Twój świadomy wybór, nie ma sprawy. Tylko że tekst upstrzony emotikonami pewną część potencjalnych czytelników odstręcza. Rozumiem ich. Warto się po prostu z tym liczyć.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Gabi (---.versanet.de)
Data:   2021-02-03 18:33

Estero,

dziękuję Ci bardzo za wpis. Bardzo mi tego tu brakowało, takiej zwykłej, ludzkiej reakcji na moje wpisy. Bo jednak komunikacja na FPK jest raczej jednostronna, tzn. prośba o pomoc - reakcja. Rozumiem tę ideę i akceptuję w pełni, ale czułam się trochę jak na ulicy jednokierunkowej, tym bardziej że jestem tutaj raczej nowa. A tu raptem ni stąd, ni zowąd posypały się wpisy, a wszystko się zaczęło od mojej wiadomości do Asi. Więc ja się ogromnie cieszę i dziękuję wam wszystkim: Margaret, J, Hanno, Doroto i Estero za wasze życzliwe wypowiedzi. Widzę, jak Pan działa przez was w zupełnie dla mnie nieoczekiwany sposób. Dziękuję też Moderatorowi za to, że pozwala tutaj na taką wymianę myśli i nie jest takim surowym cenzorem jak Margaret. Margaret, sama przyznałaś, że byłabyś :-)

Uśmiałam się mocno z tego obrazu egzaltowanej nastolatki, gdy wyobraziłam siebie w brokacie na różowo z jednorożcem w garści i do tego z tipsami. Nigdy taka nie byłam, poza tym ten etap wiekowy mam już dawno poza sobą. Estero, wiem, że nie miałaś mnie na myśli, niemniej jednak ten obraz przemówił do mnie bardzo sugestywnie.

Hanno,

dziękuję Ci bardzo za cenne wskazówki dotyczące komunikacji. Mogę zapytać, czy jesteś językoznawcą? A jeśli tak, to czym się konkretnie zajmujesz?

"Z góry skazujesz się więc na przynajmniej częściowe niepowodzenie komunikacyjne."

Akurat tego chciałabym uniknąć, więc na pewno wezmę Twoje uwagi do serca.

"Tylko że tekst upstrzony emotikonami pewną część potencjalnych czytelników odstręcza."

Nie jestem na bieżąco w tej kwestii, ale czy nie jest tak, że używanie emotikonów jest raczej domeną ludzi młodych? Z pewnością są jakieś badania naukowe na ten temat, w jakim przedziale wiekowym emotikony królują najbardziej. Chociaż nie jestem nastolatką, ale w komunikacji SMS są dla mnie czymś normalnym. Dla moich rodziców byłyby jednak niezrozumiałym balastem.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2021-02-03 20:34

"ciepło i życzliwość są przekazywalne werbalnie, nie obawiaj się, to możliwe. To, czy słowo będzie ciepłe, nie zależy wcale od protezy w postaci emotikonów"

Hanno, a jak to się robi? W bezpośredniej komunikacji mamy mowę ciała: gesty, wyraz twarzy, ton głosu. One bardzo wiele mówią. Rozmowy wyłącznie głosowe, choć trochę uboższe, również pozwalają na pozawerbalny przekaz, uzupełniając ten werbalny. Nie wiem jak to jest u innych, ale kiedy sama czytam czyjąś wypowiedź, to moja wyobraźnia automatycznie mi coś dodaje. Łapię się na tym, że przypisuję wypowiadającej się osobie jakiś nastrój, "słyszę" ton jej głosu. Zdaję sobie sprawę, że mogę się mylić, często nie rozumiem, dlaczego odbieram to tak, a nie inaczej. Zdarza się, że to samo odczytuję na różne sposoby i pojęcia nie mam, który jest bliższy rzeczywistości. I właśnie emotikona dodana przez piszącego pomaga mi w zrozumieniu - pod warunkiem, że w pełni współgra z treścią.

Na przykład Twoje wpisy (całokształt) są w moim odbiorze bardzo rzeczowe i życzliwe. Ale ciepła w nich nie wychwytuję. Dla mnie ciepło idzie w parze z uśmiechem. A u Ciebie uśmiechu nie widzę. Widzę zawsze powagę. Może mój odbiór bierze się stąd, że wiele osób przynajmniej od czasu do czasu na forum się uśmiecha (emotikony). A może też jest tak, że Ty ciepła okazać tutaj nie chcesz. Uważasz, że życzliwość wystarczy.

Naprawdę nie wiem, jak wyłącznie werbalnie wyrazić ciepło. Może to dobre ćwiczenie dla osób sprawnych językowo. Ja do takich nie należę. I chyba zawsze będę potrzebowała protez.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Gabi (---.versanet.de)
Data:   2021-02-03 20:42

Powracając stricte do tematu wątku: natrafiłam dzisiaj w internecie na wiadomość z Hiszpanii:

https://info.wiara.pl/doc/6717068.Wybuch-zniszczyl-cztery-pietra-budynku-i-tabernakulum-A-hostia

https://info.wiara.pl/doc/6698505.Mlody-ksiadz-oraz-elektryk-czlonek-neokatechumenatu-wsrod

Czyż to nie jest cud? Pan jest wielki! ON jeden ocalał, Ten, Który jest Dawcą Życia i samym Życiem.

Zaznaczę, że ja nie szukam cudów ani żadnych sensacji. Ale gdy widzę Jego bezbronność i kruchość w Hostii, później zaś czytam o tym, że jako Jedyny przeżył taką eksplozję, to trwam w niemym zachwycie nad Jego mocą.

Pozdrawiam serdecznie

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2021-02-03 21:05

Gabi,
owszem, jestem w sensie zawodu tym, kim odgadłaś, ale na tym poprzestaniemy. Proszę zrozumieć, nie jest w moim najlepiej rozumianym interesie rozsiewanie w internecie bardziej szczegółowych informacji o sobie.
Prywatny sms i niniejsze forum o formule pytanie - odpowiedź, dodam: forum, które uważam za najpoważniejsze z dotąd spotkanych forów religijnych, rządzą się moim zdaniem innymi prawami. Inny gatunek tekstu, inne cele, inny odbiorca, inne relacje między autorem a czytelnikiem.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2021-02-03 21:23

"Moim zdaniem nie mam zbyt wygórowanych oczekiwań wobec FPK. Cenię wirtualne towarzystwo osób wierzących, kierujących się podobnymi wartościami, nie zadowalających się życiem powierzchownym, lecz poszukujących głębi. Od takich osób można się nauczyć czegoś dobrego albo się podzielić z nimi tym dobrem, które posiadamy".
"Dziękuję też Moderatorowi za to, że pozwala tutaj na taką wymianę myśli i nie jest takim surowym cenzorem jak Margaret".

Gabi, obawiam się, że jednak masz :) Wątki, w których Moderator pozwala wszystkim się wygadać do woli, należą na forum do rzadkości. Nie każdemu to odpowiada. Ludzie czasem odchodzą. Większe możliwości pod tym względem stwarza Forum Dyskusji. Jakby co, spróbuj tam.
Nie zrozum mnie źle. Nie próbuję Cię stąd wyrzucać. Po prostu chcę Ci uświadomić, jak tu jest. Oszczędzić rozczarowań.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Margaret (---.wieszowanet.pl)
Data:   2021-02-03 22:16

Taka myśl mi przyszła po lekturze tych wpisów na temat komunikacji - skoro tak jest między ludźmi, to jak tu zrozumieć Boga, którego nie mamy pozawerbalnie za bardzo jak poznać? Jak dobrze zrozumieć Jego słowo bez obrazu i dźwięku? Poruszenia serca przeważnie delikatne i dyskretne.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Margaret (---.wieszowanet.pl)
Data:   2021-02-04 11:07

Żeby było jasne - te pytania to nie są pytania, na które chcę tu odpowiedzi (Gabi, słyszysz?). Taka po prostu refleksja, związana też z tematem wątku. Tym pierwszym tematem.

Hanno, zawsze myślałam, że "życie" nie ma liczby mnogiej. Więc nie można powiedzieć: "w waszych życiach", "uratować kilka żyć ludzkich". Czy może to już dopuszczalne? Może to kalka z angielskiego?

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Gabi (---.versanet.de)
Data:   2021-02-04 13:58

Hanno,
rozumiem i szanuję Twoją decyzję. Ja również piszę o sobie tylko w ramach świadectwa wiary. Zapytałam, ponieważ wyczułam w Tobie pokrewną duszę, jeśli mogę się tak wyrazić, tzn. osobę pasjonującą się językiem. Przypuszczam, że inni tego nie zrozumieją, ale ja po prostu lubię języki i przede wszystkim kocham język ojczysty, który stanowi najważniejszą część mojej tożsamości narodowej, o którą tutaj bardzo dbam. Myślę, że dla rodaków w kraju zanurzonych w kulturze polskiej, oddychających na co dzień mową ojczystą, jest to w ogóle temat z pogranicza science fiction, dla mnie zaś to codzienność.

„forum, które uważam za najpoważniejsze z dotąd spotkanych forów religijnych”

Właśnie dlatego chcę tutaj być, a właściwie przebywam już od dawna jako obserwatorka i czytelniczka w ukryciu. Zaglądam tu chyba od 2004 roku, kiedy to przez przypadek natrafiłam na tę stronę i bardzo ją polubiłam, bo mogłam się nauczyć wielu pięknych rzeczy. Byłyście dla mnie niczym guru, tryskałyście mądrością, erudycją, lekkością konwersacji, dowcipem itd. (Hanno, nie wiem, od kiedy jesteś na forum, bo w to specjalnie nie wnikam, ale Ciebie również zaliczam do tych osób.) Przy was czułam się jak niemowlę w powijakach, zastanawiałam się, skąd wy to wszystko macie i zazdrościłam wam tego wybornego towarzystwa. Poznałam też Bognę i Bogumiłę, ale nie z widzenia tylko z czytania. Szkoda, że ich już tutaj nie ma. Dlaczego wyszłam z ukrycia? Ponieważ Duch Święty ostatnio się we mnie uaktywnił i zachęcił, sama bym na to nie wpadła. A zresztą może za długo was czytałam ;-) Teraz widzę, że nie jesteście duchami, ale realnymi rozmówcami, którzy reagują na moje wpisy i muszę się ciągle szczypać, że to prawda, że raptem się obracam w wirtualnym towarzystwie moich guru i czuję się jak Alicja w Krainie Czarów po drugiej stronie lustra.

P.S. Moje wpisy pozbawione emotikonów odbieram teraz trochę jak pozbawione życia, jak po "amputacji emocjonalnej".

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2021-02-04 16:16

Margaret,
słowo "życie" nadal nie ma - zgodnie z normą - liczby mnogiej. Na wszelki wypadek sprawdziłam w najnowszych (2020) zapisach poradni jezykowej PWN.
Inna rzecz, że ludzie tej normy nie zawsze przestrzegają.

J., piszesz:
"Naprawdę nie wiem, jak wyłącznie werbalnie wyrazić ciepło. Może to dobre ćwiczenie dla osób sprawnych językowo".
Oczywiście, odcięcie możliwości pozawerbalnych sprawy nie ułatwia. Zauważ, że literatura funkcjonuje jednak całkiem nieźle bez emotikonek i bez mowy ciała.

Można rozwijać umiejętności werbalne. Myślę, że to jest ćwiczenie dla każdego. Co więcej, sedno nie polega na sprawności językowej czy uzdolnieniach lingwistycznych. To kwestia wyboru pewnego sposobu komunikacji, umiejętności mówienia o sobie, o własnych potrzebach, emocjach i odczuciach. Tego się można nauczyć.
Polecam np. książeczkę "ABC psychologii komunikacji" nieodżałowanej Elżbiety Sujak. Jej kursy (w realu oczywiście) uważam za bezcenne.

Publiczne strony internetowe nie są - dla mnie osobiście - najlepszym miejscem do nieskrępowanego wyrażania intymniejszych uczuć, świadomie trzymam dystans. Rzecz wyboru.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Gabi (94.134.89.---)
Data:   2021-02-04 18:41

J,
„Wątki, w których Moderator pozwala wszystkim się wygadać do woli, należą na forum do rzadkości.”

Wiem o tym, bo obserwowałam już takie wątki i byłam wtedy ich najsurowszym cenzorem :-) Nie mogłam pojąć, dlaczego Moderator pozwala na taką wymianę zdań, jeśli nie jest to Forum Dyskusji i ma działać według formuły pytanie – odpowiedź, zaś teraz sama się cieszę, że Moderator okazuje wyrozumiałość pod tym względem. Czytając wasze wpisy tutaj chcę czasem po prostu się odezwać, o coś zapytać, ale nie chcę się narzucać. Np. długo się zastanawiałam, aby napisać do Asi, gdyż nie wiedziałam, jak zareaguje. Zauważam też, że moja wrażliwość/empatyczność bywa nie tylko zaletą jak np. w realu, lecz tutaj czasami po prostu kulą u nogi. Może więc na przyszłość się postaram mniej się przejmować odbiorem, na który i tak nie mam wpływu. Jest to dla mnie nowym wyzwaniem, ponieważ w komunikacji bezpośredniej takich trudności nigdy nie mam. W razie niezrozumienia można natychmiast wszystko wyjaśnić.

„Po prostu chcę Ci uświadomić, jak tu jest. Oszczędzić rozczarowań.”

Dziękuję Ci za życzliwość oraz troskę, ale ja po wielu rozczarowaniach życiowych staram się nie przywiązywać zbytnio do swoich oczekiwań. Próbuję się raczej otwierać na Pana i Jego propozycje, które i tak są o niebo lepsze niż moje.

Margaret, usłyszałam Cię i zrozumiałam.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2021-02-04 22:18

Hanno,
mam poleconą przez Ciebie książeczkę. Wiele mi dała. Ale pomogła głównie w czytaniu cudzych wpisów na FPK, a nie w pisaniu. W razie potrzeby potrafię wyeliminować jedno z moich czterech uszu. To drażliwe. Na szczęście nigdy nie było u mnie dominujące.

Czy dobrze Cię zrozumiałam, że aby okazać komuś ciepło w sposób werbalny, trzeba odkryć przed nim świat własnych uczuć? Jeśli tak, to jak to zrobić, żeby poświęcić uwagę rozmówcy (proszącemu o pomoc), a nie skupiać jej na sobie? Czy jest to w ogóle możliwe w krótkiej odpowiedzi? Pytam o to ciepło, ponieważ wydaje mi się, że dla wielu osób komfort psychiczny jest sprawą bardzo ważną. Tego się tutaj spodziewają. I jednocześnie uważam, że koncentracja na osobie rozmówcy jest nie mniej istotna. A mnie takie zadanie na pewno przerasta.

Przy mojej próbie pisania bez ŻADNEGO emotikona (dopiero w tym wątku zaskoczyłam, że to rodzaj męski) czuję się podobnie jak Gabi. Niemniej wolę te wpisy Gabi, w których one nie występują. W dużych ilościach.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2021-02-05 11:37

"Czy dobrze Cię zrozumiałam, że aby okazać komuś ciepło w sposób werbalny, trzeba odkryć przed nim świat własnych uczuć?"
J, nie wiem. Wysoko podnosisz poprzeczkę. Trzeba to przemyśleć.
Musiałabyś chyba sobie zdefiniować, jak rozumiesz to ciepło.
Czy i jak odróżnia się ciepło od życzliwości (bo takie rozróżnienie pojawiło się w wątku, nie z mojej strony).
Trzeba byłoby odróżnić zachowania grzecznościowe (co wcale nie znaczy fałszywe), grzeczność opartą tylko na konwencji (niekoniecznie ujawnianej i niekoniecznie zgodnej z przekonaniem) od tych nastawionych na bardziej osobistą relację.
Trzeba byłoby wziąć pod uwagę różnice temperamentów, typy wrażliwości, sposób nawiązywania relacji itd.
I jeszcze dookreślić, jak rozumiesz odsłanianie uczuć.
Dużo, za dużo tych czynników.
Nie mam tu odpowiedzi.

Mam przekonanie, że życzliwość nie musi być czuła i cieplutka. Czasem wymaga np. potrząśnięcia kimś, twardego postawienia granic itd.
Brokat i pastelowe jednorożce albo sypiące się z ekranu rozćwierkane kwiecie jabłoni czy innej wiśni (widziałam kiedyś taką pobożną stronkę, rozpacz w kratkę, szczyt infantylnego kiczu, ale intencje zapewne były dobre) nie są w moim stylu.

Odcięcie sfery pozawerbalnej utrudnia komunikację. Ale nie uniemożliwia. Można się z kimś najgłębiej przyjaźnić, widując się raz na trzy lata. Reszta w szczerej korespondencji (kontakt werbalny, tu wymaga odsłaniania siebie), nawet bez telefonu. I w modlitwie.
To działa.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Asia (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2021-02-05 19:04

"Jego słowo bez obrazu i dźwięku"

Dla mnie w tym Słowie jest dźwięk. I obraz też. Jego słowa w Piśmie św. brzmią - i ciekawe, że nie zawsze tak samo. To samo zdanie czy fragment. Można usłyszeć ton głosu, zobaczyć uśmiech albo czasem smutek. Usłyszeć to w sobie. To brzmienie. Tą ich melodię. Tych słów. Ciepło w głosie.

"jak wyłącznie werbalnie wyrazić ciepło"

Myślę, że trzeba spróbować wczuć się w sytuację osoby piszącej. Spróbować dostrzec jej nastrój w tym, co pisze. Wsłuchać się w brzmienie jej słów - tych pisanych. One zawsze jakoś brzmią. I to daje się wyczuć. Nie ma pewności, że dobrze, ale można spróbować iść za tym brzmieniem. Zaufać temu, co się czuje. Jak się "słyszy". I zanim się coś odpisze, to przeczytać to, co ten ktoś pisał, przynajmniej jeszcze raz. Czasem może więcej. Przynajmniej ten fragment, do którego ktoś chce się ustosunkować. Nie pisać tak od razu. Pod wpływem chwili. Wsłuchać się w to. Spróbować wyobrazić sobie co ta osoba może czuć, jak się może czuć. I co bym chciała usłyszeć - czy w tym przypadku przeczytać - na jej miejscu. Po prostu wczuć się w jej sytuację. Spróbować to zrobić. Odpisując można wcześniej poprosić Jezusa, żeby pisał razem ze mną. Żeby mi w tym pomógł. Zresztą chyba po prostu ważna jest intencja. Jeśli pisząc będę chciała przekazać komuś ciepło, jakby otoczyć go nim, to myślę, że tak się stanie. I jak dla mnie emotikony nie są tu potrzebne. Czy ułatwiają odbiór? Nie wiem. Wstawienie uśmiechu na końcu zdania nie sprawia automatycznie, że te słowa stają się milsze, cieplejsze. Nie zmieniają tonu wcześniejszej wypowiedzi. A czasem mam wrażenie, że ktoś tak myśli. Ton oddają słowa, a taka emotikonka, uśmiech, czasem zupełnie nie idzie z tym w parze. Co ten ktoś pisze. Czasem trochę jakby ktoś chciał w ten sposób coś załagodzić. Albo ukryć. Jakby przykryć tym uśmiechem. Zasłonić się nim.

To tak od mojej strony. Ale ktoś może to widzieć zupełnie inaczej. Zresztą to chyba też zależy od charakteru danej osoby. Od tego jaka jest na co dzień. Np. mam wrażenie, że Gabi teraz, rezygnując z tych uśmiechów, nie jest sobą w tych wpisach. Że została jakby przygaszona. Że te wypowiedzi, którymi została jakby zaatakowana, zgasiły w niej tą radość i entuzjazm, który ma w sobie. W każdym razie trochę go stłumiły, przygasiły. Że ona go teraz ukrywa gdzieś w sobie. Trochę jakby ukrywa siebie. Siebie w sobie. Pisząc teraz chyba trochę się kontroluje. A przez to nie jest do końca sobą.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2021-02-06 00:25

Hanno,
dziękuję Ci za podzielenie się swoimi przemyśleniami. Pisać wprawdzie mnie nie nauczyłaś, ale pomogłaś mi w zrozumieniu, dlaczego odróżniam życzliwość od ciepła i jaki ma to związek z emotikonami, a dokładnie z jednym - z uśmiechem. To zrozumienie siebie samej jest dla mnie bardzo ważne, jednak zbyt osobiste, żeby o tym pisać.

Podobnie jak Ty jestem przekonana, że życzliwość nie musi być czuła i cieplutka. Uważam, że w niektórych przypadkach okazywanie czułości może wręcz szkodzić. Osoby nadmiernie spragnione ciepła chcą czasem wyłącznie tego jednego. A jak dostają, stoją w miejscu. Nie rozwijają się, nie dojrzewają. Nie są zainteresowane konstruktywnym rozwiązywaniem swoich problemów.

Asiu,
bardzo często, zanim komuś odpowiem, czytam jego wpis(y) parę razy. Nierzadko mam kilka wariantów odpowiedzi. Taki ich zarys, w głowie. Staram się rozeznawać, czym naprawdę się kieruję. Zdarza się, że napisaną częściowo lub w całości odpowiedź po prostu kasuję.

Wychwytuję w Twoich wpisach ciepło, ale nigdy nie będę pisać w podobny sposób. Nie byłabym wtedy sobą. Moja wrażliwość jest odmienna. Całkowicie.

Tak jak Ty uważam, że niektórych wpisów nie łagodzi wstawiony na końcu uśmiech. Ale z kolei inne potrafię przeczytać różnorako. Dodany uśmiech mi wtedy wskazuje, co powinnam wybrać.

W moim odczuciu Gabi nie została "jakby zaatakowana". Spotkała się po prostu z rzeczową krytyką. Powiedziałabym żartem, że po tylu latach na forum też się jej należy. Czy zgasiło to w niej radość i entuzjazm? Oby nie. A jeśli przytłumiło trochę egzaltację, to wyjdzie jej to na dobre.

Gabi,
Bogumiła nie udziela się na FPK, ale możesz łatwo wrócić do jej forowych wpisów (link podał Moderator w wątku rocznicowym). Jest jednak nadal obecna - w "Refleksjach katolika". Służy teraz ludziom trochę inaczej, ale wciąż - jak dawniej - stara się prowadzić ich do Boga.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Krystyna (---.elblag.vectranet.pl)
Data:   2021-02-06 11:53

Jeśli uśmiech traktować tylko jako próbę okazania własnej radości to rzeczywiście - może drażnić, bo i co komu do tego, że jemu tak wesoło?
Bez postawienia w centrum nie siebie, ale osoby poszukującej tutaj pomocy tak to wygląda.
A gdyby już zapomnieć o sobie na chwilę (to wszędobylskie JA) i wczuć się w stan emocjonalny autora wątku... Po drugiej stronie np. przerażony skrupulant. Odpowiedź z uśmiechem pełni w tym przypadku bardzo ważną rolę, znaczy: rozchmurz się, nie martw się, bo nie ma powodu.
Można by pewnie napisać o tym j/w, ale to już nie będzie to samo.
Owszem, nadmiar emotikonów jak każdy nadmiar może być męczący a nawet irytować, ale żeby całkowicie ich zaniechać to, uważam, nie najlepszy pomysł.
Są wątki, w których niepodobna odpowiedzieć autorowi bez uśmiechu, są takie, w których uśmiech nie przystoi.
Byle nie szkodzić...

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Margaret (---.wieszowanet.pl)
Data:   2021-02-06 14:51

Czytam teraz pewną książkę i dowiaduję się, jak różne ludzie mają mózgi pod względem ich funkcjonowania. Jedni nie potrafią odczytywać emocji, a inni słyszą kolory i prawie czytają w myślach. Uczę się nie zakładać, że inni odbierają świat podobnie jak ja. Te różnice mogą być znaczne.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Gabi (---.versanet.de)
Data:   2021-02-06 17:11

Asiu,
cieszę się, że się odezwałaś, gdyż zaczęłam już się zastanawiać, czy wyrażając pozytywną opinię o Twoich wpisach nie przekroczyłam w jakiś sposób Twojej osobistej granicy. Podziwiam Twoją empatyczność, gdyż opierając się wyłącznie na czyichś wypowiedziach potrafisz tak odgadnąć ich autora. Zdarza się, że czytając Twoje wpisy mam wrażenie, że piszesz o mnie i nie mogę się temu nadziwić, bo przecież się w ogóle nie znamy, tzn.tylko z FPK. Może cechuje nas podobna wrażliwość? Wydaje mi się, że wrażliwość w ogóle jest jakby szóstym zmysłem, dzięki któremu można dotknąć serca człowieka i nawet w jakiś sposób Boga, jeśli ON na to pozwala. Nigdy taka nie byłam, ale teraz mam wrażenie, że im bardziej się staram na Niego otwierać, tym bardziej mnie uwrażliwia, daje jakby inne spojrzenie, inne uszy, inne serce, bardziej z ciała niż z kamienia. Zawsze zachwycałam się pięknem otaczającej przyrody, ale nigdy nie kojarzylam jej z Nim. Było to dla mnie czystą abstrakcją. Teraz zaś dostrzegam Go wszędzie, ślady Jego niepojętego piękna, np. też w kropli porannej rosy na źdźble trawy. ON tam był zawsze, ale moje oczy Go nie widziały, były jakby na uwięzi. Obecnie czuję się tak, jak gdyby łuski mi z oczu opadły, a właściwie to ON je zdjął i jestem Mu za to ogromnie wdzięczna.
Natrafiłam w internecie na wiersz „Dotyk Boga”, który niezwykle pięknie oddaje to, co spróbowałam opisać:

Człowiek wyszeptał: "Boże, przemów do mnie".
I oto słowik zaśpiewał. Ale człowiek tego nie usłyszał...

Więc człowiek krzyknął: "Boże, przemów do mnie!"
I oto błyskawica przeszyła niebo. Ale człowiek tego nie dostrzegł...

Człowiek rzekł: "Boże, pozwól mi się zobaczyć."
I oto gwiazda zamigotała jaśniej. Ale człowiek jej nie zauważył...

Więc człowiek wrzasnął: "Boże, zrób cud!"
I oto urodziło się dziecko. Ale człowiek nie dostrzegł w tym daru i piękna stwórczej Miłości Pana.

Płacząc w rozpaczy, człowiek powiedział: "Dotknij mnie, Boże, bym wiedział, że jesteś tu."
Więc Bóg schylił się i dotknął człowieka. Ale człowiek najpierw schował się przed wiosennym promieniem słońca w cień, a potem strzepnął "namolnego" motyla ze swego ramienia i poszedł dalej...

Człowiek siedząc przed komputerem płakał: "Boże, potrzebuję Twojej pomocy!"
I oto dostał e-mail z dobrym słowem i słowami zachęty.
Ale człowiek skasował go i pogrążając się w egoizmie kontynuował płacz.

Także w małych i prostych rzeczach
BÓG JEST WŚRÓD NAS
(http://www.adalbertus.katowice.opoka.org.pl/przemow.html)

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Asia (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2021-02-06 22:27

Gabi, śliczny wiersz :) Dziękuję. Uśmiechnęłam się czytając go. Właściwie to trochę jakby on się do mnie uśmiechnął. Wiersz albo może Bóg przez niego. Miło było też przeczytać to, co napisałaś do mnie - zarówno teraz jak i wcześniej.

A tak jeszcze jeśli chodzi o to słodzenie, które wtedy tak wzięłaś do siebie - ten wpis Margaret - to myślę, że on raczej był skierowany do mnie, nie do Ciebie. Że Margaret miała tu na myśli raczej mój wpis - czy może wpisy - nie Twój. Że te słowa o słodzeniu były do mnie. Wprawdzie nie wyprowadziła Cię wtedy z błędu, nie powiedziała, że to nie chodzi o Ciebie, ale tak mi się wydaje, że to wtedy było do mnie. A ja wcale nie miałam zamiaru nikomu słodzić. Po prostu wydaje mi się, że każdy, kto tutaj przychodzi, zasługuje na to, żeby go przyjąć. Każdy ma prawo zadać jakieś pytanie i jeśli zostało "przepuszczone" przez Moderatora, to znaczy, że nie było nieodpowiednie. Czy zostało - jak napisała Margaret - "miłosiernie wstawione"? Tego nie wiem. Ale nawet jeśli, to zostało. I mnie na miejscu Oliwii byłoby przykro będąc tak "przywitaną". W ogóle myślę, że zepsuliśmy jej ten wątek. I ja się czuję tutaj winna. Bo wszystko się zaczęło od mojego wpisu, którego może nie powinnam była wysyłać. Chciałam dobrze, a wyszło chyba inaczej... Może jakby nie ten mój wpis wtedy, to może ten wątek by inaczej wyglądał. Oliwio, przepraszam...

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Gabi (---.versanet.de)
Data:   2021-02-07 12:25

Asiu :-)

Cieszę się, że mnie rozumiesz. Jednak wrażliwość jako cecha może być też bardzo przydatna, ale to chyba zależy od sytuacji. Niech każdy z nas pozostanie sobą, gdyż to jest moim zdaniem ogromnym bogactwem i w życiu, i tutaj na FPK. Gdyby Bóg chciał inaczej, to by nas stworzył według określonego, ograniczonego schematu, a jednak tego nie uczynił. Zostaliśmy stworzeni na Jego obraz i podobieństwo, ON zaś jest nieskończony i wszelkie Piękno w Nim jest po prostu bezgraniczne. My zaś jako Jego ukochany pyłek, Jego umiłowane Dzieci Boże, odbijamy Jego nieskończone Piękno w jakiś sposób, może najskromniejszy, ale jednak zgodnie z naszymi możliwościami. To Piękno, które w nas złożył, jest takim malutkim ziarenkiem i dzięki Jego hojnej łasce może kiełkować i nieustannie się rozwijać, gdyż Jego łaska nie ma granic, to my Go ograniczamy, budujemy jakieś tamy nieufności i wtedy ma jakby związane ręce, gdyż szanuje wszelkie nasze decyzje.

Racja, słodzenie odebrałam jako skierowane do siebie, a jest mi całkiem obce, więc szczerze mówiąc w ogóle nie zrozumiałam, o co poszło. Może Margaret po prostu się podzieliła swoimi refleksjami, tak jak to czyni w innych swoich wpisach, gdy do nikogo się nie zwraca. Chociaż czytam was od czasu do czasu chyba od 2004, nie wnikam specjalnie w szczegóły komunikacji. Interesują mnie przede wszystkim tematy i zawarte w nich doświadczenie, z którego można się wiele dobrego nauczyć. Dopiero teraz uczestnicząc już aktywnie poznaję na bieżąco style waszych wypowiedzi oraz obserwuję sposoby komunikacji. Innej możliwości poznać was nie mam. Mi przede wszystkim chodzi o przekazanie Dobrej Nowiny. Nie jestem żadnym kaznodzieją i nie zamierzam nim być. Ale doświadczam w swoim życiu, jak się Pan nade mną pochyla z ogromną troską, ciepłem i życzliwością, delikatnie, pełen Miłosierdzia. Toteż ja chciałabym i próbuję nieśmiało naśladować Mistrza i pochylać się nad spotykaną osobą w życiu i tu na FPK z troską, ciepłem i życzliwością, delikatnie. Brakuje mi bardzo komunikacji niewerbalnej, gdyż w realu czasem wystarczy spojrzenie, uśmiech, dotyk i już wszystko wiem. Tutaj staram się przestawić na całkiem inne tory, więc się bawię językiem, ale sprawia mi to ogromną frajdę, gdyż lubię pisać. Jedni wyrażają siebie poprzez muzykę, inni przez malarstwo albo taniec czy coś innego, ja zaś poprzez pisanie. Lecz doświadczenie na forum to co innego. Tutaj są żywi czytelnicy, którzy mogą odbierać komunikaty niekoniecznie tak, jak zostały zamierzone przez nadawcę. I to jest całkiem normalne, ale ja się tego właśnie uczę.

Chciałabym jeszcze się podzielić refleksją, która do mnie przyszła dopiero tutaj pisząc na FPK. Zauważam namacalnie, że słowo ma potężną moc, a Słowo Boga największą. Pan zbawił cały świat jednym Słowem, Któremu na imię Jezus. Objął Swoją mocą wszystkie pokolenia ludzi od pierwszej pary Adama i Ewy aż do ostatniego człowieka na Ziemi, którego imienia jeszcze nie znamy.

„Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył
i darował Mu imię
ponad wszelkie imię,
aby na imię Jezusa
zgięło się każde kolano
istot niebieskich i ziemskich i podziemnych.
I aby wszelki język wyznał,
że Jezus Chrystus jest PANEM-
ku chwale Boga Ojca” (Flp 2, 9-11).

Słowo ludzkie nie ma takiej mocy, a jednak potrafi uskrzydlać tak, że odbiorca może poszybować ze szczęścia do Nieba albo zmiażdżyć, zdruzgotać, że pozbawi chęci życia i zostawi niegojącą się ranę na dłuższy czas. Zgodnie z przysłowiem: Słowa leczą, słowa kaleczą.

„Dobre słowa są plastrem miodu, słodyczą dla gardła, lekiem dla ciała” (Księga Przysłów 16, 24).

„Złe słowo zastąpić umie bombę atomową” (Jan Sztaudynger).

„Słowa to tylko rzędy liter, a jednak wypowiedziane z sensem potrafią koić lub ranić, niczym sztylety” (Autor anonimowy).

„Słowa potrafią uderzać mocniej niż czyjaś pięść” (Autor anonimowy).

Dotąd w życiu niespecjalnie się zastanawiałam nad mocą słowa, dopiero tutaj dzięki wam. Wydaje mi się (i tutaj, Asiu, całkowicie się z Tobą zgadzam), że najważniejsza jest intencja, którą zna Pan, ponieważ tylko ON potrafi przeniknąć nasze serca. Jeśli zależy nam przede wszystkim na dobru bliźniego i ufamy Mu, to ON pokieruje naszą wypowiedzią odpowiednio i dotknie serca drugiego człowieka tak, jak będzie dla niego najlepiej: poprzez nasze słowo, emotikon, wielokropek i nawet milczenie. Jego działanie nie zna granic, tylko trzeba Mu zaufać.

Asiu, chciałabym Cię uspokoić, jeśli pozwolisz. Proszę, nie czuj się winna, że wątek się rozwinął tak, jak się rozwinął. Przecież świadectwo Bożego działania aż z niego tryska w moim odczuciu. Staramy się przez cały czas o zrozumienie bliźniego, okazujemy życzliwość, cierpliwość, wymieniamy się refleksjami. Próbujemy wczuć się w rozmówcę i uszanować jego postrzeganie świata, a jednocześnie chcemy pozostać sobą i to jest po prostu bezcenne. Dla mnie jest to autentyczna miłość bliźniego. Ale oczywiście Jego doskonałość nie zna granic, więc jesteśmy ciągle zapraszani do wzrastania. Zresztą jeśli Moderator zechce, to stworzy dla Oliwii jeszcze dziesięć takich wątków. Pod tym względem jest "wszechmocny" i sam może zdecydować ;-)

Oliwio, odezwij się proszę i uspokój Asię i jej wyrzuty sumienia. Chyba że Cię zanudziłyśmy i poszłaś sobie w siną dal.

P.S. Napisałam Twoje imię i ręce same "pobiegły" do emotikonu, więc niech tak zostanie. Taki mój luksus, na który mogę sobie pozwolić przy okazji niedzieli ;-)

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Margaret (---.wieszowanet.pl)
Data:   2021-02-07 15:06

Asiu i Gabi,
o słodzeniu pisałam z jednej strony ogólnie, a z drugiej ta myśl przyszła po przeczytaniu Waszych wpisów. Każdej z Was.
pozdrawiam.

A ja nie lubię pisać; pewnie dlatego moje wpisy takie koślawe.

Mnie się podobają, w sensie: przemawiają do mnie, różne biblijne metafory słowa Bożego, np.: ogień, młot kruszący skałę, światło, miecz, woda, ziarno, pokarm.

Oliwia chyba ma swój nowszy wątek, nie?

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Gabi (---.versanet.de)
Data:   2021-02-07 19:27

Margaret,
dziękuję za wyjaśnienie sprawy. Ja np. Twoich wpisów (ani żadnych innych) nie odbieram jako koślawych. Uważam, że każdy ma swój styl wypowiedzi. Cenię autentyczność.

J,
sposoby wyrażania uczuć oraz emocji to są bardzo interesujące kwestie, zresztą jak cała komunikacja interpersonalna. Ludzka ekspresja nie ma granic. Czy czytałaś kiedyś o rozmaitych rodzajach uśmiechu? Jak wypływa z pewnego badania, można rozróżnić aż 50 jego rodzajów, np. uśmiech szczery, uśmiech zalękniony, uśmiech lekceważenia, uśmiech złagodzony, uśmiech zdeprymowania, uśmiech przyjemnej złości, uśmiech przyjemnego lekceważenia, uśmiech flirciarski, uśmiech uległości, uśmiech słuchacza oraz – co najważniejsze – uśmiech fałszywy. Więcej pod poniższym linkiem:
https://www.psychologiawygladu.pl/2016/03/18-rodzajow-usmiechu-wedug-paula-ekmana.html

Napisałaś do Hanny: „Podobnie jak Ty jestem przekonana, że życzliwość nie musi być czuła i cieplutka.”

Zgadzam się z wami. Z jedną życzliwością potraktuję np. kasjerkę w supermarkecie, z inną koleżankę z pracy, zaś przyjaciółkę jeszcze inaczej. To zależy od relacji i też od naszych intencji, bo chyba można też przyjaciółkę „poczęstować” życzliwością kasjerki, ale nie wiem, czy będzie zachwycona. Przyjaciółka, nie kasjerka ;-)

„Uważam, że w niektórych przypadkach okazywanie czułości może wręcz szkodzić. Osoby nadmiernie spragnione ciepła chcą czasem wyłącznie tego jednego. A jak dostają, stoją w miejscu. Nie rozwijają się, nie dojrzewają. Nie są zainteresowane konstruktywnym rozwiązywaniem swoich problemów.“

Racja, ale moja refleksja, jeśli pozwolisz, pobiegła tutaj trochę innym torem. A jeśli np. dalej okazywać komuś ciepło, jakąś czułość (o ile w ogóle jest stosowna), ale oczywiście z umiarem, zdrowym rozsądkiem. Może taka osoba, o ile jest choć troszeczkę refleksyjna, traktowana w podobny sposób zacznie się z czasem zastanawiać, skąd takie traktowanie i dlaczego? Skąd miłość bliźniego? Czym się kierujemy? Dlaczego nie rezygnujemy itd.? Może zaistnieje szansa i coś zaświta w jej głowie, jakaś myśl o Bogu, coś, co ją do Niego w jakiś sposób zbliży? Może dzięki cierpkim doświadczeniom życiowym np. oddaliła się od Pana, a taka cieplejsza życzliwość ją poruszy? Tego nigdy nie wiemy, więc może lepiej nie dozować tak? To są moje luźne refleksje na ten temat, który poruszyłaś. Wszystko oczywiście zależy od osoby i sytuacji, nie chcę tutaj generalizować.

„Czy zgasiło to w niej radość i entuzjazm? Oby nie. A jeśli przytłumiło trochę egzaltację, to wyjdzie jej to na dobre.”

Nie zgasiło i nie zgasi, bez obawy. Ja się tak łatwo nie poddaję. ;-) Cenię wasze interesujące spostrzeżenia i uważam je za ubogacające. Widzę, że coś nas łączy i coś nas różni. Ale przecież to jest całkowicie normalne tak jak w realnym życiu. W moim odczuciu każdy z nas ma inaczej ustawiony filtr postrzegania rzeczywistości i jest mi z tym bardzo dobrze, o ile nikt tego nie będzie kwestionował, bo ja nie kwestionuję. Szanuję i cieszę się, gdy ktoś mnie szanuje i obdarza zaufaniem. Więc co dla Ciebie, J, jest egzaltacją, dla mnie nie jest, zaś co dla mnie będzie zaletą, dla Ciebie nie itd. itp.

W jakiś sposób „wyrosłam” na wpisach Bogumiły, bo czytałam je z wielkim zaciekawieniem, często po kilka razy. Bogumiło, pozdrawiam Cię bardzo serdecznie, o ile nas jeszcze czytasz. Twoja wierna fanka ;-)

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Release (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2021-02-07 20:11

Gabi, wróć do siebie, proszę :) Nie daj się tej analizie wartości i słuszności emotikonów. Inni niech piszą jak chcą Ty bądź sobą, uprzejmie proszę :) Ja akurat się w tym wątku nie wypowiadałam bo właśnie przez tego typu analizy i kilka wpisów w innym wątku i w tym które nie mieszą się w granicach mojej wrażliwości, ciepła, dystansu i pogody ducha nie odczuwam już wewnętrznego przynaglenia odkrywania siebie. Dla Ciebie, ale tylko na chwilę, żeby nie było ;), odstąpiłam od milczenia widząc jak sama siebie zabrałaś przez te analizy naukowe co do tych ";)))" a to wcale a wcale mi się nie podoba;). Gabi, Ty akurat rozumiesz, myślę, mój emotikon ostatni "uśmiechowy" bo po prostu masz bardzo ciepłą duszę, a to też jest ogromny skarb i dbaj o niego i nie pozwól sobie go odebrać to znaczy inaczej - nie odbieraj go sobie sama ;). Włącz żar serducha i idź drogą którą szłaś a wypowiedzi bez ":))" zostaw tym które są z nimi zgodne.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: HalinaMR (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2021-02-07 20:35

Też się zastanawiam Oliwio dlaczego zadałaś takie pytanie.
Myślę, że umiejętność dostrzegania w życiu działania Boga zależy od poziomu wrażliwości i świadomości religijnej.
To co wierzący nazwą Bożym działaniem, inni określą mianem losu, zbiegu okoliczności, własnych dążeń i skuteczności działania itd.
Nie wszystkie moje doświadczenia nadają się na forum, ale o niektórych napiszę.

Pewien profesor pediatrii 25-letniej mamie powiedział: "Może pani urodzić jeszcze co najmniej 5 takich synów. Z tym proszę sobie dać spokój, szkoda pani pieniędzy i zdrowia." Syn skończył 39 lat.
Dziewczynka w 3. klasie szkoły podstawowej zachorowała, przestała chodzić, organizm przestał przyjmować jakiekolwiek leki. Pewien lekarz sprowadził leki z Anglii, ale powiedział, że skutkiem ubocznym tych zastrzyków będzie opóźnienie w rozwoju umysłowym. Dziewczynka skończyła znaną uczelnię z wynikiem bdb, 2 rodzaje studiów podyplomowych. Ponieważ nie miała koneksji a polski rynek pracy nigdy nie był stabilny, potrafiła 5 razy zmienić zawód na taki jaki był w zasięgu jej możliwości bez układów żeby godnie żyć niezależnie od "dobrej" woli mężczyzny.
Mama jechała z córką na zakupy. Doszło do zderzenia z autem prowadzonym przez Niemca. Kiedy auto straciło przyczepność i kątem lewego oka widziała pień drzewa tuż przy swoim lewym ramieniu, krzyknęła odruchowo:"Jezu ratuj!!!" . Auto było totalnie rozbite, mama i córka wyszły bez zadrapania.
Do dziś nie wiem w jaki sposób uniknęłam zderzenia z drzewem, wyprowadziłam rozbite auto z poślizgu, niczego nie pamiętam. Ale jednego jestem pewna, ja tylko siedziałam za kierownicą...

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Gabi (---.versanet.de)
Data:   2021-02-08 12:52

HalinoMR,

"Myślę, że umiejętność dostrzegania w życiu działania Boga zależy od poziomu wrażliwości i świadomości religijnej."

Zgadzam się z Tobą całkowicie. Dziękuję Ci za piękne świadectwo, którym zapragnęłaś się tutaj podzielić. Pan jest wielki, a Miłosierdzie Jego nie zna granic. Niech Cię błogosławi i strzeże.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2021-02-08 19:41

"sposoby wyrażania uczuć oraz emocji to są bardzo interesujące kwestie"
"Czy czytałaś kiedyś o rozmaitych rodzajach uśmiechu?"

Gabi, staram się koncentrować w tym wątku wyłącznie na komunikacji na FPK, skoro już taki temat poboczny się tutaj pojawił. W rozmowy od słowa do słowa na coraz nowe tematy nie chcę tutaj wchodzić. Nawet gdyby były interesujące. Dla mnie FPK to nie pogaduchy w realu. Owszem, krótkie dygresje od czasu do czasu uważam za przydatne, ale powierzchowne rozmowy na wiele tematów naraz już nie.


"nie odczuwam już wewnętrznego przynaglenia odkrywania siebie"

Release, może dobrze się stało. Takie przynaglenia odkrywania siebie, a dokładniej swojej relacji z Bogiem, bo zdaje się, że o to Ci chodzi (chyba kojarzę wątek), niekoniecznie pochodzą od Niego. Mnie ostrzegano na wczesnych etapach formacji duchowej, że zły duch też czasem pobudza do działań z pozoru dobrych. Jest inteligentnym graczem. Umie przewidzieć, że może się to skończyć wypaleniem, zniechęceniem itp. Nie próbuję twierdzić, że tak było u Ciebie. To wymaga rozeznania, a forum na pewno nie jest do tego odpowiednim miejscem. Ja tylko sygnalizuję możliwość, bo zauważam w Twoim zachowaniu drastyczną zmianę, czyli totalne zamknięcie, które też - w moim odczuciu - za dobrze nie wygląda, podobnie jak nadmierne otwarcie. Zamiast więc popadać z jednej skrajności w drugą, może warto pójść w kierunku rozsądnego umiaru?

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Gabi (---.versanet.de)
Data:   2021-02-08 21:23

Release :-)

Cóż za miła niespodzianka! Wiesz, że czekałam, aż się odezwiesz (podobnie jak w przypadku Asi)? I zastanawiałam się, gdzie się ukryłaś, w którym Niebie przebywasz? Gdybym miała siebie wyrazić, tę Jego radość, która we mnie kipi, to mój wpis składałby się z samych emotikonów. Wyobrażasz to sobie? Ja próbuję wyobrazić przerażenie na FPK razem z Moderatorem włącznie, więc tego nie uczynię, zachowam powściągliwość ;-)

Release, ale Ty też się nie poddawaj, przecież Twój żar serca nie zgasł :-) Przypuszczam, że w realu jesteś chodzącą eksplozją radości. Na piśmie trudno to wyrazić, ale próbuj dalej, bądź wytrwała, chyba że Duch Święty radzi coś innego. Rozumiem, że to analizowanie Twoich wpisów mogło Ci nie przypaść do gustu delikatnie mówiąc, broniłaś się dzielnie, podziwiałam Cię. Byłam zaskoczona takim niespodziewanym „atakiem” na Twoją relację z Panem, a przecież Pan prowadzi każdego tak, jak chce, tak jak Mu pozwalamy otwierając się na Jego łaskę i nic komu do tego. Wszelkie wątpliwości można przecież wyjaśnić w realu z kierownikiem duchowym. Każdy się dzieli tutaj swoim dobrem z innymi, aby kogoś podbudować, zachęcić, dodać odwagi i oczekuje szacunku. Każdy jest wolny i może słuchać, tzn. czytać lub nie czytać, wziąć jakieś słowo do serca albo i nie. Dla mnie bezcenna na FPK jest ta różnorodność ścieżek do Pana, spojrzenia na wiarę, na życie itd., ale staram się nikogo nie oceniać, ponieważ Pan mnie również nie ocenia, chociaż nikt jak ON nie zna mojego serca, a jednak nie ocenia. Akceptuje, szanuje, wspiera, więc i dla mnie są to wartości, którymi chciałabym się kierować i przekazywać dalej.

Wróć, Release, uprzejmie proszę ;-) Przecież FPK istnieje tylko ze względu na Niego i ze względu na Jego ukochane Dzieci, do których pragnie dotrzeć z naszą pomocą, nawet jeśli jesteśmy Jego nieużytecznymi sługami, marnymi narzędziami w Jego dłoniach. Tak jak Asia pragnę, aby każdy tutaj znalazł swoje własne miejsce, gdyż w Jego Sercu jest przecież miejsce dla każdego.

Cieszę się ogromnie, że przerwałaś swoje milczenie i proszę Cię o więcej :-)

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Release (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2021-02-08 22:21

J, doceniam Twoje dobre intencje sugerując rozeznanie co do poruszanej rzeczy. O tym czy podjęłam rozeznanie w onej sprawie, czy rozeznaje pisać nie będę bo jednak decyzja o nieodkrywaniu siebie na tym forum jest aktualna i niezmienna. Została ona podjęta po wpisach w wątku o którym wspomniałaś. Wyciągnęłam wnioski i wiem, że już nigdy więcej takiego błędu nie popełnię bo odkrywać intymności duszy swojej choćby w najszczerszej intencji dla dobra człowieka i choćby anonimowo bezpieczniej i zdrowiej jest tylko przed tymi którzy nas kochają bo wtedy wiadomo, że widzą to co jest, przyjmują to jak jest a nie to co im się wydaje, że jest. Darujesz sobie wtedy czytania absurdalnych interpretacji ocen "ekspertów" od duchowości nie mających za krzty wyczucia, zatrzymania w cichości i pokorze przed czymś tak świętym jak jedyna w swoim rodzaju (każdy jest inny) relacja drugiego człowieka z Najświętszym. Odstąpiłam od tego mojego postanowienia tylko ze względu na Gabi widząc jak pod wpływem wpisów kogoś wyżej odebrała w swoim pisaniu to co było jej znakiem szczególnym, co było wyrazem ważnej części jej ciepłej, pogodnej duszy. Tyle.
Gabi, bądź sobą bo taka jesteś najfajniejsza ;).

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Release (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2021-02-08 22:41

Gabi, chciałabym żeby mogło być inaczej ale nawet jeśli broniłam dzielnie, jak napisałaś, swoich świętości to jednak dawka agresywnej wręcz momentami i zadziwiająco porównującej ich oceny była tak duża, że nawet dla takiej człeczyny zdystansowanej do samej siebie i świata jak ja to była dawka wręcz śmiertelna "na śmierć." ;)
Ściskam Cię bardzo mocno i szczególnie tych którzy Cię w prawdzie i radości Ducha Bożego odczytują i przyjmują z całym dobytkiem Twego przepięknie ciepłego, łagodnego i czułego inwentarza duchowego ;)

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2021-02-09 04:10

Jeszcze parę słów o komunikacji.

"nie mających za krzty wyczucia"

Release, masz teraz pretensje do swoich rozmówców w tamtym wątku za brak wyczucia. Piszesz, że dla Ciebie to "była dawka wręcz śmiertelna "na śmierć" ;)". No to po co w trakcie wymiany zdań wtykałaś co kawałek roześmianą szeroko buźkę? I dlaczego przedstawiłaś się werbalnie na FPK jako osoba silna mocą Jezusa, mająca dystans do siebie? Dlaczego tak długo wprowadzałaś forowiczów w błąd?

Jaka teraz naprawdę jesteś? Poraniona? Żartująca? Jeśli to pierwsze, to w jakim celu znów wsadziłaś ten mylący ";)"? A jeśli drugie, to dlaczego rzucasz oskarżeniami, i to mocnymi?

Może ta sztuczna wesołość jakoś Ci pomaga trzymać fason. Ale z pewnością utrudnia zrozumienie.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Dorota (---.satfilm.com.pl)
Data:   2021-02-11 07:59

Nadal śledzę wątek i chciałabym przy tej okazji prosić MARGARET o tytuł książki o której wspomina w dyskusji. Bardzo mnie zaciekawił jej temat.
Do J:
Pewnie masz dobre intencje, ale Twoje wypowiedzi odbieram jakoś tak nieprzyjemnie. Dlaczego tak krytykujesz, pouczasz? Przecież nie znasz tych ludzi, a ich intencje w moim odczuci są dobre. Pewnie mnie też udzielisz pouczenia. Trudno, przyjmę na klatę. Zdecydowanie bardziej wole krytykę Michała, pomimo jej powierzchownej szorstkości. Twoja sprawia wrażenie wyniosłej. To oczywiście też moje odczucia, które mogą być niezgodne z Twoimi intencjami, ale ty postępujesz podobnie - prawda?

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2021-02-12 02:33

Doroto,
naprawdę nie wiem, jak mam formułować swoje wypowiedzi, żebyś odbierała je inaczej. Nie jako pouczenia czy krytykę, ale dialog o dążeniu do lepszej komunikacji na forum. W moim ostatnim wpisie celowo na samym początku umieściłam zdanie: "Jeszcze parę słów o komunikacji". Po to, żeby ewentualni czytelnicy z takim nastawieniem podeszli do dalszej części. Starałam się następnie pokazać na konkretnych przykładach, jak wesołe buźki nie współgrają z treścią, jakie zamieszanie w odbiorze wprowadzają, jak utrudniają zrozumienie piszącego, a zwłaszcza poznanie jego prawdziwego stanu emocjonalnego. Odnoszę wrażenie, że nie przeczytałaś tego wpisu pod takim kątem, pod jakim chciałam, żeby był czytany. Czy zechciałabyś spróbować jeszcze raz?

Zdaję sobie sprawę, że ten mój ostatni wpis nie należał do najłagodniejszych. Celowo napisałam trochę ostrzej. Bo do najłagodniejszych też nie należały wpisy Release. A chciałam, żeby zauważyła, że nie jest wcale jedyną ofiarą złej komunikacji. I że do takiego stanu rzeczy też się przyczyniła.

Przypuszczam, że na Twój odbiór moich wypowiedzi wpływ mogła mieć wymiana zdań, do której doszło między nami na forum jakiś czas temu. Właśnie ta o sarkazmie. Nie odczytywałaś wtedy moich wpisów zgodnie z tym, co chciałam przekazać. Czyli jako mojej próby uchwycenia dobra w tym, gdzie dobra nie widzę, jako krytycznej refleksji nad MOJĄ wcześniejszą postawą na forum, jako moich starań, żeby pokazać (wyjaśnić), co ma wpływ na moje sumienie, co je kształtuje lub kształtowało. Choć początek tamtej naszej rozmowy wyglądał obiecująco (rzeczowy ton), koniec był niestety komunikacyjną porażką (dostrzegłam u Ciebie negatywne emocje).

Znów wracasz do tych dobrych intencji. No i co z tego, że każdy je ma, skoro przez nieumiejętną komunikację wychodzi potem co wychodzi. Dlatego ja szukam rozwiązań, żeby lepiej się dogadywać, bo właśnie przez nieporozumienia ludzie niepotrzebnie cierpią. I widzę je w podciągnięciu się w komunikacji. Hanna poleciła książkę. Podpisuję się pod jej radą.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Dorota (---.satfilm.com.pl)
Data:   2021-02-12 08:19

Do J: taka mnie refleksja naszła, że są ludzie z którymi lubimy przebywać, rozumiemy ich przekaz, sposób myślenia i postrzegania rzeczywistości i są tacy z którymi nie bardzo nam po drodze. Ich sposób bycia i wyrażania myśli jakoś do nas nie przemawia i wtedy zwyczajnie nie nawiązujemy z tymi ludźmi głębszych relacji. Porównałabym to do różnych częstotliwości nadawania. Nie chciałabym Cię urazić i rozumiem, ze masz dobre intencje, ale jakoś tak właśnie trudno Cię odbierać. Takiego ciepła i pogodny brakuje mi w Twoich słowach. To oczywiście tylko mój odbiór. Być może spowodowany brakami w wykształceniu, niższym poziomem rozwoju duchowego, czy nawet emocjonalnego. Być może fakt, ze w tych sferach mnie przewyższasz powoduje, że nie dostrzegam w twoich wpisach życzliwości, a drobiazgowe czepianie się szczególików. Wpisy Release czy Gabi bardziej do mnie przemawiają i dostrzegam w nich "miłość bliźniego". O to, to właśnie "miłość bliźniego", to chyba jest jedna z najistotniejszych wartości wypowiedzi. Komunikacja to sztuka, nie każdy jest w tej dziedzinie wirtuozem, ale nie oznacza to że problemy w precyzyjnym wyrażaniu myśli, mają być kryterium zezwalającym na rzeczoną wypowiedź.
W każdym razie mnie emotikonki nie przeszkadzają, ani nie pomagają w odbiorze treści pisanej. Są czymś w rodzaju ozdobnika, jak kiedyś inicjały na początku wyrazu. Tam też były różne przekazy w formie mikroobrazów.
Wróciłaś też w swojej odpowiedzi do rozmowy o sarkaźmie. Muszę przyznać, ze trochę analizowałam wtedy Twoje intencje i częściowo zrozumiałam o co Ci chodziło. Sarkazm uderza w miłość bliźniego. Ale reszty Twojego pisania nie pojęłam gdyż zawierało jakieś treści ukryte, kontekst niezrozumiały - mający wydźwięk tzw. wyższego wtajemniczenia, tylko dla wybranych.
Nie wiem o jakiej książce piszesz, nie mogłam znaleźć wpisu z jej tytułem.
Ponawiam prośbę do MARGARET o tytuł książki o której w tym wątku wspomina.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Margaret (---.wieszowanet.pl)
Data:   2021-02-12 15:38

Doroto, czytam, ale całościowo nie polecam. Bo coraz mniej naukowe mi się to wydaje. To jest o zdecydowanych różnicach między prawo- a lewopółkulowcami; co jest mitem. Ciekawe są dla mnie opisy konkretnych osób, z którymi autorka się w swojej pracy spotkała. Chodzi o osoby nadwydajne mentalnie.

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2021-02-12 23:17

"Porównałabym to do różnych częstotliwości nadawania"

Doroto, w porozumiewaniu się właśnie o te częstotliwości chodzi. Nasze (Twój i mój) odbiorniki i nadajniki nie są zestrojone. Tak mi się wydaje.

"są ludzie z którymi lubimy przebywać, rozumiemy ich przekaz, sposób myślenia i postrzegania rzeczywistości i są tacy z którymi nie bardzo nam po drodze"

Połączyłaś w jedno parę elementów. U mnie działa to trochę inaczej. Lubienie wcale nie musi iść w parze z łatwością porozumiewania się czy szybkim podążaniem za sposobem myślenia. Mam takie relacje i bardzo je cenię.

"Takiego ciepła i pogodny brakuje mi w Twoich słowach. To oczywiście tylko mój odbiór. Być może spowodowany brakami w wykształceniu, niższym poziomem rozwoju duchowego, czy nawet emocjonalnego".

Zacytuję własne słowa z tego wątku: "Naprawdę nie wiem, jak wyłącznie werbalnie wyrazić ciepło". Ta moja nieumiejętność była już przedmiotem rozmowy z Hanną. Pisałaś, że śledzisz wątek. Czy nie zauważyłaś tego? Jeśli nie, to bardzo nieuważnie czytasz. I to jest Twój brak. A nie ta cała reszta, którą wymieniasz, próbując się SAMA stawiać niżej ode mnie.

"Nie wiem o jakiej książce piszesz, nie mogłam znaleźć wpisu z jej tytułem".

Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2021-02-04 16:16
A może u Ciebie nie wyświetla się cały wątek? I jest to techniczny problem, a nie żaden brak uwagi?

"Muszę przyznać, ze trochę analizowałam wtedy Twoje intencje i częściowo zrozumiałam o co Ci chodziło. Sarkazm uderza w miłość bliźniego. Ale reszty Twojego pisania nie pojęłam gdyż zawierało jakieś treści ukryte, kontekst niezrozumiały - mający wydźwięk tzw. wyższego wtajemniczenia, tylko dla wybranych".

Zdaję sobie sprawę, że nie zawsze dostatecznie jasno się wyrażam. Być może w lepszym zrozumieniu mnie pomogłoby skupienie się na treści tego, co piszę, a nie na analizie moich intencji. Mam zwyczaj doprecyzowywać swoje wypowiedzi, jeśli zachodzi potrzeba.
Przyznaję, że jeden akapit miał nieco tajemniczy wydźwięk, choć wcale nie jestem pewna, czy o ten sam nam chodzi. Podzieliłam się tą moją tajemnicą jedynie z zaufaną osobą. I tego tematu, nawet gdyby był niejasny, na pewno na forum rozwijać nie będę.
Bardzo mnie cieszy, że choć częściowo mnie zrozumiałaś :) I mój wysiłek, żeby się dogadać, nie poszedł całkowicie na marne :)

 Re: Boże działanie w waszym życiu.
Autor: Dorota (---.satfilm.com.pl)
Data:   2021-02-15 14:47

"ABC psychologii komunikacji" - znalazłam !!! :-)

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: