logo
Sobota, 20 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Co za życie.
Autor: Mojojojo (---.icpnet.pl)
Data:   2021-01-24 17:10

Szczesc Boze. nie wiem juz gdzie szukac pomocy. nic w zyciu mi nie wyszlo malzemstwo sie rozpadlo zona zostawila mnie z dwojgiem nastolatkow. po prostu zaszla w ciaze z innym. do tego choruje na nieuleczalna chorobe kregoslupa i jestem na wpol inwalida juz i choroba postepuje. 90 procent dnia leze w lozku nie moge chodzic juz normalnie i pracowac. wiem ze bede inwalida calkowitym na starosc. z tego powodu jestem zniszczony juz bardzo psychicznie. nie widze nic pozytywnego w moim zyciu. mam mysli samobojcze juz codziennie. tak mi zle w zyciu. nic nie mam nic w zyciu nie osiagnalem i czesto wyje po nocach jak dziecko. nie mam tutaj obok mnie nikogo wszyscy sie odsuneli (no bo po co sluchac o problemach innych) bardzo wstyd mi przed moimi dziecmi ze taki jestem no i do tego dochodzi jeszcze to ze nie dogaduje sie w ogole z moim 17 letnim synem. po 15 latach pracy w uk nie mam nic na starosc bo zawsze bylo wazniejsze to zeby pomagac innym zawsze mowilem. a tam. sa biedniejsi i potrzebujacy bardziej niz ja. nienawidze juz swojego zycia do tego stopnia ze wszystko mi jedno czy umre i kiedy. Modle sie do Boga ale juz trace nadzieje na to wszystko. nigdy nie oczekiwalem od zycia niewiadomo czego no a moze trzeba bylo. uczylem sie latami w Polsce. tez nie wiem po co. tylko rodzicom problemy stwarzalem bo musieli mnie finansowac i moja nauke. Dlaczego moje zycie jest takie bezsensowne i chyba Pan Bog nie slyszy kiedy do niego mowie bo mam w zyciu coraz gorzej.

 Re: Co za życie.
Autor: Aneta (77.87.0.---)
Data:   2021-02-01 17:32

Myśli samobójcze ZAWSZE są wskazaniem do pilnej konsultacji psychiatrycznej. Bóg działa poprzez ludzi, także przez lekarzy. Nie wstydź się i nie wahaj zwrócić po specjalistyczną pomoc psychologiczną i psychiatryczną. W miastach powiatowych działają centra zdrowia psychicznego, osoby z myślami samobójczymi mogą tam uzyskać szybką i bezpłatną pomoc. Zadzwoń i chociaż porozmawiaj, to do niczego nie zobowiązuje, a może to być pierwszy krok do zmiany Twojego życia.

 Re: Co za życie.
Autor: Maciek (---.dynamic-2-waw-k-4-3-0.vectranet.pl)
Data:   2021-02-01 18:52

a ja od siebie polecam - na wszystkie kłopoty - codzienny różaniec. Warto spróbować podjąć takie postanowienie żeby odmawiać go przez miesiąc. Jak nic się nie zmieni to bardzo bym się zdziwił. No i oczywiście konsultacja psychologiczna/psychiatryczna.

 Re: Co za życie.
Autor: Krystyna (---.elblag.vectranet.pl)
Data:   2021-02-01 19:58

Przede wszystkim nie obwiniaj siebie o to, że tak wygląda Twoje życie. Bo przecież to nie Twoja wina, że chorujesz. Każdy chciałby być zdrowym, pracować i cieszyć się życiem. Że znajomi, a nawet rodzina odsuwają się czasem w takiej sytuacji to niestety, smutny fakt. Jednakowoż przeszukaj dokładnie kontakty w telefonie i... może znajdzie się tam osoba, z którą dałoby się odnowić kontakt?
Pilnie potrzebne Ci wsparcie psychiczne, przyjaciel potrzebny od zaraz.
Masz problemy ze swoim dorastającym synem. Napisz, o co głównie chodzi? Może udałoby się jednak Wam dogadać?
Może forumowicze coś podpowiedzą w tej kwestii.

 Re: Co za życie.
Autor: Taka ja (84.64.180.---)
Data:   2021-02-02 13:04

Witam Cie serdecznie Mojojojo,

Pierwsza rzecza, ktora prage Ci napisac jest to, ze Pan Jezus bardzo Cie kocha i jest z Toba w tym cierpieniu. Jestes umilowanym synem Pana Boga i nic nie moze Ci odebrac tej godnosci dziecka Bozego. Wierze, ze nie jest latwo, ale wiedz, ze nie jestes w tym sam, Jezus niesie krzyz razem z Toba. Zlacz swoje cierpienie z Jego meka. Pan Jezus bardzo Cie kocha.

Druga kwestia to Twoje zdrowie, przede wszystkim psychiczne. Jak napisaly powyzej madre osoby warto udac sie po porade do psychologa. Nie mieszkam w Pl wiec nie do konca wiem jak to teraz funkcjonuje czy mozna sie dostac do psychologa na kase zdrowia i jakie sa terminy wizyt, ale z pewnoscia sa jakies poradnie psychologiczne, ktore zaoferuja pomoc. Warto wpisac w wyszukiwarke i udac sie po porade, chocby telefonicznie. To nie zaden wstyd poprosic o pomoc. W tym samym czasie warto wybrac sie do spowiedzi i na rozmowe 'duchowa' z jakims ksiedzem. Bedzie to dzialanie z 'dwoch frontow' i Pan Bog z pewnoscia Cie w tym wesprze.

Kolejna sprawa to Twoje problemy z kregoslupem. Czy proces chorobowy mozna spowolnic, jesli tak to moze z tym pomoc lekarz. Wspomniales, ze 90% dnia lezysz w lozku, czy jest ktos kto moglby Ci pomoc udac sie fizycznie do lekarza? Warto sie dowiedziec czy mozna zrobic cos, zeby zatrzymac ten proces. Oczywiscie, nie znam sytuacji do konca i prosze jak cos nie obrazac sie o moje pytania czy porady, w zaden wypadku nie mam tu zlych intencji.

A propos problemow z synem tak jak napisala Krystyna powyzej, co jest jest sednem tych problemow?

Pozdrawiam Cie Mojojojo. Z Panem Bogiem.

 Re: Co za życie.
Autor: Dorota (---.satfilm.com.pl)
Data:   2021-02-02 13:36

Czy mieszkasz w Polsce, czy za granicą?

 Re: Co za życie.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2021-02-02 20:25

Jak już napisali poprzednicy, przy stanach depresyjnych i myślach samobójczych konieczna jest konsultacja z lekarzem, być może leki i terapia.

Poza tym:
- kiedy leżysz w łóżku, możesz się modlić. Ty jeszcze trochę chodzisz, możesz się ruszać. Poczytaj o Marcie Robin - zachorowała będąc młodą dziewczyną, ponad 50 lat spędziła w łóżku, będąc całkowicie sparaliżowaną, nie jedząc i nie śpiąc. Dodatkowo przez 40 lat była niewidoma. Modlitwy i cierpienie możesz ofiarować w dowolnych intencjach, w tym za dogadanie się z synem.
- "nie mam tutaj obok mnie nikogo wszyscy sie odsuneli (no bo po co sluchac o problemach innych)" - wiesz, każdy ma swoje problemy i też chciałby czasem o nich opowiedzieć, nie tylko słuchać o problemach innej osoby. poza tym rozmowy też nie muszą się toczyć wokół chorób i problemów, jest mnóstwo innych tematów.
- "uczylem sie latami w Polsce. tez nie wiem po co. tylko rodzicom problemy stwarzalem bo musieli mnie finansowac i moja nauke" - umiesz pisać. A to, czego się nauczyłeś możesz w różnym stopniu wykorzystywać. Stephenowi Hawkingowi paraliż nie przeszkodził w byciu jednym z najlepszych współczesnych fizyków, słyszałam wręcz (ale nie jest to potwierdzona opinia), że mówił, że gdyby był zdrowy, nie miałby tyle czasu na pracę umysłową.
-"nie dogaduje sie w ogole z moim 17 letnim synem" - spójrz na sytuację z punktu widzenia syna: dziecko w najtrudniejszym momencie rozwoju opuściła matka, na ojca niespecjalnie może liczyć, bo jest zajęty sobą, nic dziwnego, że się pogubił. Pamiętaj, że to ciągle dziecko, że buzują w nim hormony i nie bardzo ma się na kim w życiu oprzeć. Tak, wiem, pewnie twierdzi że jest DOROSŁY i ma wszystko i wszystkich w nosie, ale to ciągle pogubiony dzieciak. Poza tym, skoro Ty leżysz, to pewnie dzieci, oprócz szkoły, zajmują się domem, co? To ciężka praca. Nie pomaga w tym pandemia i nauczanie zdalne - jako nauczycielka widzę, że moja młodzież nie daje rady psychicznie i strasznie mi ich szkoda. Spróbuj pogadać z synem o tym wszystkim, przeproś go za to, że być może stawiasz mu za duże wymagania, mów mu, że jesteś z niego dumny (bo jesteś, prawda?)
"Dlaczego moje zycie jest takie bezsensowne" - jest takie, bo Ty je za takie uważasz. Bezsensem jest dla Ciebie wychowywanie dzieci? Jeśli tak, to kolejny powód dla którego nie możesz dogadać się z synem.
-"wiem ze bede inwalida calkowitym na starosc" - masz dar proroctwa? Ja nie wiem, czy dożyję starości, a tym bardziej w jakim stanie fizycznym i psychicznym. Zachorować może każdy, umrzeć z dnia na dzień też.
-"nienawidze juz swojego zycia do tego stopnia ze wszystko mi jedno czy umre i kiedy" STOP. To Bóg jest Panem życia i śmierci i to On decyduje kiedy umrzesz. Ty nie jesteś Bogiem.
Myśli samobójcze pojawiają się często u osób, które tracą kontrolę nad własnym życiem. Wtedy pojawia się pokusa: nie panuję nad życiem, ale zapanuję nad własną śmiercią.
-"po 15 latach pracy w uk nie mam nic na starosc bo zawsze bylo wazniejsze to zeby pomagac innym zawsze mowilem. a tam. sa biedniejsi i potrzebujacy bardziej niz ja" - pomoc innym to raczej powód do dumy, nie wstydu.
Zamiast mówić, ze Twoje życie nie ma sensu, poszukaj tego sensu. Nikt tego za Ciebie nie zrobi. Zacznij od prostych rzeczy, choćby krótkiego spaceru jeśli masz siły, a jeśli nie to chociaż popatrzenia za okno na tę dawno nie widzianą zimę. Naucz się dziękować Bogu za to, co masz (dom, łóżko, ciepło, synów, jedzenie). Przypomnij sobie, co lubiłeś robić albo zastanów się, co lubisz i możesz robić i rób to. Nawet jeśli to będzie 5 minut dziennie. Możesz np. słuchać audiobooków, w takiej formie dostępna jest też Biblia. Zastanów się, jak możesz wspierać synów.
Kilka lat temu chłopak z zanikiem mięśni, Bartek, już nieżyjący, przejechał na wózku całą Polskę, oczywiście z pomocą innych osób. Pomyśl, dlaczego ludziom chciało się pomagać jemu, a od Ciebie się odsuwają.
Tu masz link do podróży Bartka i filmik. Wózek jest elektryczny, bo chłopak był tak chory, że rękami też ledwie ruszał:
https://dziennikpolski24.pl/dal-rade-na-wozku-inwalidzkim-przejechal-cala-polske/ar/10539795
https://www.youtube.com/watch?v=oSsATo8pHGk&t=780s&ab_channel=StudioHDPlatonPolitechnikaKoszali%C5%84ska

 Re: Co za życie.
Autor: Mojojojo (51.146.91.---)
Data:   2021-02-03 18:44

za granica.

Konsultacje z lekarzem sa. online oczywiscie czy to neurolog czy pomoc psychologa. twarza w twarz nie ma mowy o takiej wizycie. tak czy tak te konsultacje i rozmowy nie pomagaja mi wcale.
Co do syna to chyba mnie obwinia za to jak sie rzeczy maja i chyba nie wstydzi ojca kaleki bo juz tak nie raz mnie nazwal. nie slucha mnie probuje czasem narzucac mi swoje zdanie i nie ma zbytnio szacunku do mnie, widze to bo go znam i widze jego zachowanie.
Co do procesu spowolnienia choroby to juz jest spowolniona jak mozna tylko. laduje w siebie kilogramy tabletek plus do tego zastrzyki dochodza.
Naprawde wstydze sie mojego zpapranego zycia. coz wszyscy chca byc piekni i mlodzi i nie obchodza ich ludzie z problemami podobnymi do mnie. mysle ze duzo ludzi tez tak mysli.
Modle sie do Boga i czasem pytam Go dlaczego tak sie stalo ze problemem dla mnie jest nawet przewrocenie sie z boku na bok w nocy. ehh czasem tez mysle dlaczego ludzie ktorzy sa zli falszywi i uciekajacy od Boga sa zdrowi zyja bez wiekszych problemow.
Ktos tam napisal o osobach obok mnie. ehh nawet Swieta spedzilem sam Nowy Rok tak samo samemu mimo to za mieszkam z dziecmi. Synem i corka - oni oczywiscie w swoich pokojach. wiadomo jaka jest mlodzierz teraz w czasach elektroniki gier i wszystkich tych rzeczy.
To co lubialem robic odpada do tego potrzebae sa pieniadze i sprawnosc fizyczna
A jeszcze jedno co do dzieci to dzieki Bogu sa zdrowe jak na razie i zawsze chcialem im zapewnic dobry start w zyciu ale teraz to raczej sie ma nijak,
Inwalida juz chyba jestem jesli przejscie 100 m powoduje bol no i przed tym musze sie nalykac tabletek p bolowych choroba atakuje mi juz stawy kolanowe i biodrowe i jest nieuleczalna.
Dlaczego Bog karze poczciwych ludzi bo tak o sobie mysle. pomagalem ludziom takze finansowo kupujac jedzenie itp
Czasem mysle o tym po co Bog powolal mnie na ten swiat skoro tak to zycie moje wyglada ale chyba ma jakis cel bo juz raz naprawde cudem przezylem wypadek samochodowy (nie z mojej winy) ktory moglem skonczyc ze skutkiem smiertelnym.

 Re: Co za życie.
Autor: A. (---.toya.net.pl)
Data:   2021-02-03 19:50

Witam,
współczuję Panu sytuacji, ale wiem że to niemożliwe (nie mam dzieci i żony i jestem sprawny).
Posługuje się Pan internetem i ma sprawny umysł. Słyszałem może pół roku temu w telewizji o rządowym programie (polskim) dla niepełnosprawnych leżących w łóżku. Zajmowali się jakąś realną pracą przy komputerze, mimo że leżeli w łóżku z racji niepełnosprawności. Być może ktoś z forum może Panu dać lepsze namiary na ten program. Ewentualna praca nie zmieni diametralnie Pana życia (może go zmienić Pan Bóg), ale sam wiem jak ciężko jest gdy się nie ma pracy i czuje się niepotrzebnym. Praca i modlitwa na pewno Panu pomogą.

Pozdrawiam

 Re: Co za życie.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2021-02-03 22:39

A czy Ty w ogóle chcesz, żeby psycholog Ci pomógł? Czy stosujesz się do jego rad? Co robisz, żeby zmienić swoje nastawienie? Samo nic się nie zrobi...
Co do syna... Czy Ty go szanujesz? Czy jesteś dla niego oparciem? Czy starasz się o jego dobro? Co powoduje, że dzieci Cię odrzucają? Myślę, że nie chodzi o Twoją chorobę, jeśli już, to o Twoje skupienie na sobie.
Technologia technologią, ale dzieci zamknięte cały dzień w swoim pokoju... Moglibyście chociaż razem w karty pograć, to da się robić na leżąco. Doceniasz to, co robią? Chwalisz je? Dziękujesz za pomoc? Jesteś z nimi w ich problemach, czy są zostawione same sobie?

"Dlaczego Bog karze poczciwych ludzi bo tak o sobie mysle" - dlaczego ludzie mają raka? Dlaczego wyczekane dziecko rodzi się chore i szybko umiera? Dlaczego jedni mają takie problemy, a inni inne? Tak można bez końca. A ja zapytam: gdzie Bóg obiecał bezbolesne i bezproblemowe życie na ziemi? I skąd wiesz, że "ci źli" żyją bez większych problemów? Może po prostu się z nimi nie obnoszą? Albo wydają się źli, bo sobie z nimi nie radzą?

"Czasem mysle o tym po co Bog powolal mnie na ten swiat skoro tak to zycie moje wyglada" - pytaj Go o cel Twojego życia, Twoją misję. On wiedział, że będziesz chory i przygotował dla Ciebie taki talent, który w tej sytuacji możesz rozwijać.

"To co lubialem robic odpada do tego potrzebae sa pieniadze i sprawnosc fizyczna" - no, ja też baletnicą nie zostanę, ani łyżwiarką figurową, ani nawet pilotem. A zajęć różnych mam tyle, że mi życia na wszystkie nie starcza. Ty, jeśli tylko będziesz chciał, też znajdziesz coś, co Ci sprawia przyjemność, tylko wiesz, to trzeba szukać, a nie jojczeć.
"coz wszyscy chca byc piekni i mlodzi i nie obchodza ich ludzie z problemami podobnymi do mnie". Jeszcze raz: Każdy ma swoje problemy, ale nie każdy zadręcza nimi świat. Mam ponad 80-letnią ciocię, piękną i młodą duchem, którą kocham odwiedzać. Ona nie narzeka, choć miałaby na co. Wizyta u niej to sama przyjemność, mimo, że widać, że np. ciężko jej chodzić. Bije od niej niesamowita życzliwość do innych. Jeśli w ogóle wspomina o swoich bolączkach, to w formie krótkiej informacji i zaraz znajduje inne tematy.
Dla kontrastu: czytam Twój ostatni post i wiesz co? Tam jest tylko narzekanie. Nawet nie próbujesz z niego wyjść. Wszystkie konstruktywne rady zawarte w tym wątku, nie tylko moje, odrzucasz i jest tylko jedno wielkie ojojoj, jaki jestem nieszczęśliwy. Jeśli tak samo traktujesz ludzi na żywo, to nie dziwię się, że jesteś sam. A życie ucieka, dzieci się oddalają, młodszy i sprawniejszy nie będziesz.

 Re: Co za życie.
Autor: aga (---.static.ip.netia.com.pl)
Data:   2021-02-04 02:24

Masz szczęście mieszkasz za granicą. Masz zapewnioną dobrą opiekę i dach nad głową. W Polsce miałbyś nic. Doceń to co robi obce państwo dla Ciebie. Tacy chorzy jak Ty w Polsce nie mają tak dobrze jak Ty masz. I dzieci będą mieć dobry start byle się tylko uczyły. Nie będą musiały emigrować za chlebem. Mój znajomy kilka lat pracował za granicą i wrócił do Polski z niczym. Tutaj pracował za grosze a jak zachorował to gdyby nie pomoc rodziny nie miałby nawet opieki lekarskiej bo nie był ubezpieczony. Tez nic nie miał ale nie narzekał. Miał tylko starą matkę. Zmarł na raka pojednany z Bogiem i zadowolony. Bo miał taki charakter, że nie narzekał na swoje smutne życie a co więcej lubił się śmiać i żartować. Może zobacz w końcu coś dobrego wokoło siebie?

 Re: Co za życie.
Autor: Krystyna (---.elblag.vectranet.pl)
Data:   2021-02-04 09:22

Problemy z dorastającymi dziećmi to rzecz normalna. Upatrywanie ich źródła w Twojej chorobie, że dzieci wstydzą się Ciebie, że nie szanują z tego powodu, to błędny kierunek. Raczej Ty sam, jak widać, masz teraz niskie poczucie własnej wartości i projektujesz takie myślenie na innych. Może gdybyś był zdrowy, aktywny zawodowo dorastający syn pozwalałby sobie w kwestii "odmiennego zdania" na o wiele więcej?
Dzieci na pewno Ciebie kochają. One też są poranione odejściem matki, może tak naprawdę potrzebują i oczekują Twojego wsparcia.
Proponuję szczerą rozmowę z nimi, może jakieś "przepraszam" (nie, nie, nie za to że jesteś chory), opowiedz im o swojej samotności i o tym, że kochasz je. Dobre relacje z dziećmi to bardzo ważne dla każdego rodzica, a dla chorującego to już arcyważne. Szukaj dróg porozumienia z nimi. Nawet te gry, w które one grają, zaproponuj może, że też byś chętnie pograł... To też (na początek) może być dobre, aby zbliżyć się do siebie.
Czy dzieci utrzymują kontakt z matką?

 Re: Co za życie.
Autor: Margaret (---.wieszowanet.pl)
Data:   2021-02-04 22:11

Mojojojo, co za życie? Twoje. I to w subiektywnej ocenie. Jesteś poczciwy, żona Cię zostawiła dla innego, choroba ogranicza, dzieci się wstydzą.
Czy jest coś na co masz wpływ?

Estero, Hawkinga bym za przykład nie dawała. Przypadek jeden na miliony. Zdecydowanej większości ludzi na to nie stać: intelektualnie, emocjonalnie.

 Re: Co za życie.
Autor: Mojojojo (51.146.91.---)
Data:   2021-02-05 03:16

Jak mam nie miec niskiego poczucia swojej wartosci jak wszystko sie schrzanilo. Z matka corka nie utrzymuje kontaktu, syn tylko jak cos chce od niej to wtedy tak. Na co mam wplyw....chyba tylko na ilosc modlitwy do Boga. Ktos tam wyzej napisal ze nie narzekac..... to sprobuj znalezc pozytywne rzeczy w egzystencji w ktorej nie mozesz chodzic nie mozesz spac. nie zycze nikomu tej choroby.

 Re: Co za życie.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2021-02-05 11:06

Żyjesz.
Masz lokum. Nie wegetujesz na ulicy. Dowiedz się, ilu jest na świecie bezdomnych.
Masz dzieci.
Masz chleb.
Masz prąd, komputer albo telefon oraz ewidentnie internet. Dowiedz się, ilu ludzi w skali świata tego nie ma. Nie, wcale Ci się to nie należy, nawet w XXI wieku. To rodzaj luksusu, cokolwiek o tym myślisz.
Umiesz pisać i czytać. Sprawdź sobie poziom analfabetyzmu w skali świata.
Masz wykształcenie.
Masz taki czy inny dostęp do leczenia, leków i zastrzyków, pisałeś o tym. To też nie jest żadna oczywistość.

Myśli samobójcze są powodem do natychmiastowej, a w każdym razie tak szybkiej, jak można, konsultacji medycznej. Najpierw rodzinny, potem psychiatra albo od razu psychiatra. Doraźnie psycholog. To się leczy, rozwiązuje.
No to w tym Cię już nie wyręczymy. Twój ruch. Trzeba się zarejestrować. Weź za to dzisiaj. Teraz, gdy przeczytasz, zacznij szukać miejsc, gdzie takie wsparcie możesz dostać. Poproś dzieci, by Ci pomogły. Nie obwiniaj ich.

Pisz nam co wieczora, co już zrobiłeś. Konkretnie.

 Re: Co za życie.
Autor: Mojojojo (51.146.91.---)
Data:   2021-02-05 16:27

Dobrze tak zrobie
Masz racje o tym co napisalas o tych wszystkich rzeczach.

 Re: Co za życie.
Autor: Margaret (---.wieszowanet.pl)
Data:   2021-02-06 21:13

Mojojojo, co Ci daje narzekanie? Oczywiście, jeśli jest ktoś do takiego podejścia przyzwyczajony, to nie tak łatwo przestać.
Ale tak rozsądnie, czy coś Ci to daje? Czy jak ponarzekasz to czujesz mniejszy ból? Czy poprawia Ci się humor? Czy relacje z dziećmi są lepsze?

Po drugie, zastanawia mnie ta część: "po 15 latach pracy w uk nie mam nic na starosc bo zawsze bylo wazniejsze to zeby pomagac innym zawsze mowilem. a tam. sa biedniejsi i potrzebujacy bardziej niz ja."
Czy najbardziej potrzebującymi Twojej uwagi i troski były żona i dzieci? Czy były zawsze ważniejsi niż ci biedni potrzebujący?

 Re: Co za życie.
Autor: Taka ja (84.64.180.---)
Data:   2021-02-07 14:23

Witam Mojojojo,

Wspolczuje Ci z calego serca zaistnialej sytuacji. Sama wiem z autopsji, ze narzekanie jednak troche uwalnia i mozna poczuc sie troszke lepiej. Nie rozwiazuje jednak problemu. Warto wtedy przyjzec sie mu doglebnie. Czy sednem problemu nie jest to, ze czujesz sie malo wartosciowy i niekochany? Wszystko inne jest bolesne, ale mysle, ze tutaj lezy glowny problem. Z tego polozenia moze Cie wyleczyc tylko uzdrawiajaca milosc Boga. Musisz zmienic swoja hierarchie wartosci i skoncentrowac sie na Panu Bogu. W Jego oczach masz wartosc chocbys zrobil podle rzeczy, a w oczach swiata mial bardzo niewiele. Twoje zycie moze przyniesc wspaniale owoce dla ludzi dookola Ciebie. W tym zyciu nie zawsze wszystko jest po naszej mysli, ba, czesto gesto wlasnie nie jest, ale warto miec swiadomosc, ze to jest chwilowe, ze to sie skonczy. Mysle, ze przede wszystkim powienienes pojsc do spowiedzi i na rozmowe duchowa, a w miedzyczasie do psychologa. Pan Bog moze Cie wyciagnac z marazmu i poczucia bezcelowosci i bardzo mozesz sie mu przydac tutaj na ziemi :-)

Wspominasz, ze zona odeszla od Ciebie. To straszna rana, ale mozesz sie modlic o laske przebaczenia jej i modlic sie o nawrocenie dla niej. Mozesz tez naprawic relacje z dziecmi ladujac w nie poklady milosci. Nie sadze, ze sie wstydza taty z powodow zdrowotnych. Ty masz byc ich sila, wsparciem i wszystko to mozesz im dac w takim, a nie innym polozeniu.
Apropos sytuacji w UK, mnostwo jest ludzi, ktorzy bedac tutaj lata nie maja nic. Ja znam bardzo wielu, to tylko mit, ze jest to kraj mlekiem i miodem plynacy. Znam mnostwo anglikow, ktorzy nie maja w perspektywie ziemskiej zbyt wiele, bo jak w kazdym kraju i tutaj tez jest bieda. Kluczowa sprawa to sie nie porownywac kto ma wiecej. Wiem, ze to strasznie trudne i czasami to lata pracy, ale warto sprobowac.
Nie wiem z jakiego jestes regionu w UK, ale jest mnostwo wspanialych polskich ksiezy w tym kraju, ktorzy moga chciec sie podjac kierownictwa duchowego, ktore w polaczeniu z terapia u psychologa moze dac fenomenalne efekty. Jesli czujesz, ze obecne porady nic nie daja, moze to byc dlatego, ze psychologowie w UK nie maja stricte chrzescijanskiego podejscia i czasami ich poradnictwo moze wyrzadzic szkode dla ducha. Natomiast jest teraz wielu chrzescijanskich terapeutow, ktorzy oferuja porady online. Moze zechcialbys z tego skorzystac?

Najwazniejsza w tym zyciu jest milosc do Boga. Milosc, ktora sie chce dzielic i dawac, a to moze robic kazdy w kazdym polozeniu. Zycze Ci wszystkiego co najlepsze. Jesli czujesz, ze masz slaby dzien psychicznie wracaj tu i pisz, badz tez online sa miejsca gdzie mozna poprosic o modlitwe.
Warto tez spojrzec na to co napisaly osoby powyzej.

Z Panem Bogiem.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: