Autor: Gabi (---.versanet.de)
Data: 2021-02-07 12:25
Asiu :-)
Cieszę się, że mnie rozumiesz. Jednak wrażliwość jako cecha może być też bardzo przydatna, ale to chyba zależy od sytuacji. Niech każdy z nas pozostanie sobą, gdyż to jest moim zdaniem ogromnym bogactwem i w życiu, i tutaj na FPK. Gdyby Bóg chciał inaczej, to by nas stworzył według określonego, ograniczonego schematu, a jednak tego nie uczynił. Zostaliśmy stworzeni na Jego obraz i podobieństwo, ON zaś jest nieskończony i wszelkie Piękno w Nim jest po prostu bezgraniczne. My zaś jako Jego ukochany pyłek, Jego umiłowane Dzieci Boże, odbijamy Jego nieskończone Piękno w jakiś sposób, może najskromniejszy, ale jednak zgodnie z naszymi możliwościami. To Piękno, które w nas złożył, jest takim malutkim ziarenkiem i dzięki Jego hojnej łasce może kiełkować i nieustannie się rozwijać, gdyż Jego łaska nie ma granic, to my Go ograniczamy, budujemy jakieś tamy nieufności i wtedy ma jakby związane ręce, gdyż szanuje wszelkie nasze decyzje.
Racja, słodzenie odebrałam jako skierowane do siebie, a jest mi całkiem obce, więc szczerze mówiąc w ogóle nie zrozumiałam, o co poszło. Może Margaret po prostu się podzieliła swoimi refleksjami, tak jak to czyni w innych swoich wpisach, gdy do nikogo się nie zwraca. Chociaż czytam was od czasu do czasu chyba od 2004, nie wnikam specjalnie w szczegóły komunikacji. Interesują mnie przede wszystkim tematy i zawarte w nich doświadczenie, z którego można się wiele dobrego nauczyć. Dopiero teraz uczestnicząc już aktywnie poznaję na bieżąco style waszych wypowiedzi oraz obserwuję sposoby komunikacji. Innej możliwości poznać was nie mam. Mi przede wszystkim chodzi o przekazanie Dobrej Nowiny. Nie jestem żadnym kaznodzieją i nie zamierzam nim być. Ale doświadczam w swoim życiu, jak się Pan nade mną pochyla z ogromną troską, ciepłem i życzliwością, delikatnie, pełen Miłosierdzia. Toteż ja chciałabym i próbuję nieśmiało naśladować Mistrza i pochylać się nad spotykaną osobą w życiu i tu na FPK z troską, ciepłem i życzliwością, delikatnie. Brakuje mi bardzo komunikacji niewerbalnej, gdyż w realu czasem wystarczy spojrzenie, uśmiech, dotyk i już wszystko wiem. Tutaj staram się przestawić na całkiem inne tory, więc się bawię językiem, ale sprawia mi to ogromną frajdę, gdyż lubię pisać. Jedni wyrażają siebie poprzez muzykę, inni przez malarstwo albo taniec czy coś innego, ja zaś poprzez pisanie. Lecz doświadczenie na forum to co innego. Tutaj są żywi czytelnicy, którzy mogą odbierać komunikaty niekoniecznie tak, jak zostały zamierzone przez nadawcę. I to jest całkiem normalne, ale ja się tego właśnie uczę.
Chciałabym jeszcze się podzielić refleksją, która do mnie przyszła dopiero tutaj pisząc na FPK. Zauważam namacalnie, że słowo ma potężną moc, a Słowo Boga największą. Pan zbawił cały świat jednym Słowem, Któremu na imię Jezus. Objął Swoją mocą wszystkie pokolenia ludzi od pierwszej pary Adama i Ewy aż do ostatniego człowieka na Ziemi, którego imienia jeszcze nie znamy.
„Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył
i darował Mu imię
ponad wszelkie imię,
aby na imię Jezusa
zgięło się każde kolano
istot niebieskich i ziemskich i podziemnych.
I aby wszelki język wyznał,
że Jezus Chrystus jest PANEM-
ku chwale Boga Ojca” (Flp 2, 9-11).
Słowo ludzkie nie ma takiej mocy, a jednak potrafi uskrzydlać tak, że odbiorca może poszybować ze szczęścia do Nieba albo zmiażdżyć, zdruzgotać, że pozbawi chęci życia i zostawi niegojącą się ranę na dłuższy czas. Zgodnie z przysłowiem: Słowa leczą, słowa kaleczą.
„Dobre słowa są plastrem miodu, słodyczą dla gardła, lekiem dla ciała” (Księga Przysłów 16, 24).
„Złe słowo zastąpić umie bombę atomową” (Jan Sztaudynger).
„Słowa to tylko rzędy liter, a jednak wypowiedziane z sensem potrafią koić lub ranić, niczym sztylety” (Autor anonimowy).
„Słowa potrafią uderzać mocniej niż czyjaś pięść” (Autor anonimowy).
Dotąd w życiu niespecjalnie się zastanawiałam nad mocą słowa, dopiero tutaj dzięki wam. Wydaje mi się (i tutaj, Asiu, całkowicie się z Tobą zgadzam), że najważniejsza jest intencja, którą zna Pan, ponieważ tylko ON potrafi przeniknąć nasze serca. Jeśli zależy nam przede wszystkim na dobru bliźniego i ufamy Mu, to ON pokieruje naszą wypowiedzią odpowiednio i dotknie serca drugiego człowieka tak, jak będzie dla niego najlepiej: poprzez nasze słowo, emotikon, wielokropek i nawet milczenie. Jego działanie nie zna granic, tylko trzeba Mu zaufać.
Asiu, chciałabym Cię uspokoić, jeśli pozwolisz. Proszę, nie czuj się winna, że wątek się rozwinął tak, jak się rozwinął. Przecież świadectwo Bożego działania aż z niego tryska w moim odczuciu. Staramy się przez cały czas o zrozumienie bliźniego, okazujemy życzliwość, cierpliwość, wymieniamy się refleksjami. Próbujemy wczuć się w rozmówcę i uszanować jego postrzeganie świata, a jednocześnie chcemy pozostać sobą i to jest po prostu bezcenne. Dla mnie jest to autentyczna miłość bliźniego. Ale oczywiście Jego doskonałość nie zna granic, więc jesteśmy ciągle zapraszani do wzrastania. Zresztą jeśli Moderator zechce, to stworzy dla Oliwii jeszcze dziesięć takich wątków. Pod tym względem jest "wszechmocny" i sam może zdecydować ;-)
Oliwio, odezwij się proszę i uspokój Asię i jej wyrzuty sumienia. Chyba że Cię zanudziłyśmy i poszłaś sobie w siną dal.
P.S. Napisałam Twoje imię i ręce same "pobiegły" do emotikonu, więc niech tak zostanie. Taki mój luksus, na który mogę sobie pozwolić przy okazji niedzieli ;-)
|
|