logo
Czwartek, 28 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Przemijanie z możliwością zatracenia siebie.
Autor: Wojtek (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2021-05-06 10:02

Od pewnego czasu szukam w Bogu ukojenia, uspokojenia wewnętrznego niepokoju związanego z nieznaną przyszłością. Obserwuję jak wiele osób w średnim wieku umiera. Uczestniczę w pogrzebach, nawet odejścia artystów jak np. Krzysztof Krawczyk jest dla mnie refleksją nad tym że coś odchodzi i już nie będzie tak jak dawniej. Staram się modlić np. odmawiając różaniec który daje poczucie wewnętrznego ciepła płynącego przez wstawiennictwo Najświętszej Marii Panienki. Chciałbym czuć, że można znaleźć oparcie w drugim człowieku, że życie nie polega tylko na wymaganiu od innych i że można polegać na drugim człowieku, który pomoże, doradzi i pocieszy. Mam wrażenie że nauka i technika wyzwala poczucie zagubienia. I pisząc do Was drodzy forumowicze katoliccy i tak pozostajemy w odosobnieniu zdani na dźwiganie bagażu codzienności. Jeśli ktoś chce dodać słowa otuchy na czas trwania w doczesności czy propozycji dzielenia się on line to poproszę.

 Re: Przemijanie z możliwością zatracenia siebie.
Autor: Marek (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2021-05-06 13:16

Może ten tekst:
Tym różni się "pokój" od "świętego spokoju"
https://deon.pl/wiara/komentarze-do-ewangelii/tym-rozni-sie-pokoj-od-swietego-spokoju,390464

Na zachętę jedno zdanie: "Pamiętajmy o jednej rzeczy, że nigdy nie osiągniemy pokoju w sensie "świętego spokoju".

 Re: Przemijanie z możliwością zatracenia siebie.
Autor: A2 (---.icpnet.pl)
Data:   2021-05-06 14:42

Bardzo sceptycznie podchodziłbym do szukania "oparcia w drugim człowieku". Oparciem jest tylko Pan Bóg. Pan Bóg posługuje się ludźmi - ale nadal oparciem jest tylko On. Inni ludzie o tyle są przydatni, o ile wskazują Jego, bądź do Niego prowadzą. Poczytaj świętych - np. św Faustynę. Poznanie Pana Boga daj pokój - także z tym, że kiedyś umrzemy. A i tak będziemy żyć.

 Re: Przemijanie z możliwością zatracenia siebie.
Autor: Danusia (178.219.104.---)
Data:   2021-05-06 20:36

Wojtku, zgadzam się z Tobą w całości. Mnie akurat nie dotyka tak fakt odchodzenia tych, których znałam, kochałam. Uważam że kiedyś i ja do nich dołączę ale to jeszcze nie ten czas. W ogóle nie traktuję wieczności jako coś nieznanego, strasznego, niewiadomego. Mam wrażenie, że to jest tylko przejście z jednego pokoju do drugiego. Życie na innych zasadach. Przez jakiś czas kiedy miałam właśnie niepokój egzystencjalny, chodziło o zmianę miejsca zamieszkania. Pytałam Boga a tu wciąż i wciąż: Do domu Ojca
"Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie! W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem." J 14, 1-3
Na pewno te słowa mnie napełniały ogromnym pokojem, że Bóg czuwa a ja tak bardzo to przeżywam. Jednak do dziś nie rozumiem, o co chodzi z tymi mieszkaniami, które Jezus przygotowuje dla nas :) Poważnie, nie wiem. Przyjęłam to słowo w sposób dosłowny. Odniosłam wrażenie, że nie należy aż tak silnie wiązać się z tym co na ziemi, bo to szybko przeminie. W tym już obecnym czasie raczej skłaniam się do myśli jakbym siedziała w poczekalni i kompletnie nie wiedziała co dalej? Jakby się roztrzaskało to, co doczesne ale mam świadomość, że to doczesne jest zanurzone w tym co wieczne. Dlatego ciekawi mnie każdy nadchodzący dzień, bo wiem że to podarunek od Boga.
Piszesz o nauce i technice, która wyzwala w nas poczucie zagubienia. Czy ja wiem? Trochę tak ale nie traktuję tego poważnie.
Urządzenia dają nam wiele ułatwień przez co zyskujemy czas dla siebie, co nie znaczy, że pracując nimi, trochę stajemy się automatyczni.
Dlaczego czujesz się odosobniony?

 Re: Przemijanie z możliwością zatracenia siebie.
Autor: Mateusz (---.dynamic.mm.pl)
Data:   2021-05-06 21:16

"szukam w Bogu ukojenia, uspokojenia wewnętrznego niepokoju związanego z nieznaną przyszłością"

To, że przyszłość jest w dużej mierze nieznana jest pozytywne. Czułbyś się lepiej, gdybyś wiedział dokładnie, kiedy spotka (nie może spotkać - mówimy tu o pewności) Cię coś złego, a Ty niekoniecznie będziesz w stanie temu zapobiec? Nie sądzę. Jeśli nie dostarczasz sobie negatywnych bodźców (demotywatorów - to nie kryptoreklama, skądś wzięła się ta nazwa) to pracujesz nad tym, aby wszystko szło w dobrym kierunku, bo każdy chce raczej dobrze dla siebie i innych.
"Obserwuję jak wiele osób w średnim wieku umiera".
Tylko w średnim? W obecnych czasach zgony występują w każdej grupie wiekowej. A właściwie to zawsze tak było.

„coś odchodzi i już nie będzie tak jak dawniej”.
Myślisz tak tylko przy okazji pogrzebów? Jeśli naprawdę chcesz się wykończyć, to powiem Ci, że jest jeszcze gorzej. Żaden dzień, ze wszystkim, co go tworzyło, już się nie powtórzy. Naprawdę warto żyć świadomie, zamiast smucić się dopiero zdawszy sobie sprawę z tego, że czegoś już nie ma.

„Chciałbym czuć, że można znaleźć oparcie w drugim człowieku, że życie nie polega tylko na wymaganiu od innych i że można polegać na drugim człowieku, który pomoże, doradzi i pocieszy. Mam wrażenie że nauka i technika wyzwala poczucie zagubienia”.
Żyjemy w społeczeństwie, więc uzyskanie pomocy od innych jest jak najbardziej możliwe. Jeśli jednak chcesz, aby inni Cię wspierali, to warto zrobić pierwszy krok i samemu udzielić im wsparcia w potrzebie. Zasada wzajemności zawsze zadziała prędzej czy później, o ile nie będziemy robić komuś „wypominków”, że my przecież mu pomogliśmy, a on do tej pory nie chce się odwdzięczyć.

„I pisząc do Was drodzy forumowicze katoliccy i tak pozostajemy w odosobnieniu zdani na dźwiganie bagażu codzienności”.
Ojojoj, Wojciechu gdybyś tak raczył przykręcić kurek od patosu w swojej wypowiedzi, byłbym zaiste ukontentowany. Poza tym jestem zaproszony do codziennego odkrywania skarbu codzienności, brania tego, co dobre i wyciągania wniosków z tego, co negatywne, co również należy ocenić in plus. I to samo dotyczy również Ciebie i każdego człowieka.

„Jeśli ktoś chce dodać słowa otuchy na czas trwania w doczesności czy propozycji dzielenia się on line to poproszę”.
Czy nie jest to zbyt wielkie zadanie dla jednej osoby? „Ktoś” to raczej liczba pojedyncza, nie wiem, czy dałby radę zapewniać Ci motywację do życia każdego dnia przez X kolejnych lat. Poszukaj raczej kogoś, kto pokaże Ci, że można żyć zamiast tylko egzystować, a nawet cieszyć się z tego faktu.

 Re: Przemijanie z możliwością zatracenia siebie.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2021-05-07 01:36

Nauka i technika nie muszą przeszkadzać. Wybierz to, co Ci pomaga.
Technika daje nam (mi na pewno) szansę na kontakty z ważnymi dla nas osobami. Do jednej mam tylko 8 tys. km w linii prostej, do innych jakieś drobne 250 km, 300, 350... Nie muszę czekać na dyliżans, gołębia pocztowego, statek opływający dwa kontynenty i inne równie romantyczne środki, które jednak redukowały kontakty.

 Re: Przemijanie z możliwością zatracenia siebie.
Autor: Wojtek (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2021-05-07 08:34

Dziękuję za odpowiedzi. Nie sposób odnieść się do każdego słowa pocieszenia czy pobudzenia do działania. Danusiu moje poczucie odosobnienia może wynikać stąd, że moje kontakty ograniczają się do członków rodziny, ewentualnie przyjaciół a chciałbym, aby móc dzielić się wiarą na co dzień z innymi wiernymi. Właśnie małej cząstki próby zrozumienia mojego stanu ducha doświadczyłem przez wasze odpowiedzi i odosobnienie jest mniejsze. Dziękuję Markowi, A2, Danusi, Mateuszowi oraz Hannie za odpowiedzi.

 Re: Przemijanie z możliwością zatracenia siebie.
Autor: Danusia (178.219.104.---)
Data:   2021-05-07 12:58

Wojtku, rozumiem Ciebie. Ale bliskość to tete-a-tete :) Dzielisz się wiarą właśnie z tymi najbliższymi, bo ich widzisz i w jakimś sensie znasz. Zauważ, że Pan Jezus po uzdrowieniu czy uwolnieniu człowieka, prosił by wracał do domu i by nawet nikomu nie opowiadał o tym. Ciekawe, nie musiał opowiadać bo w jego życiu były ewidentne zmiany in plus. Taka więc bliska relacja jest możliwa z samym Bogiem, bo my jako ludzie różnimy się i mamy inną amplitudę odczuwania czy przeżywania. Nie zawsze jesteśmy dobrze zrozumiani. Myślę że chodzi Ci właśnie o to, by być w wierze zrozumianym by łączył was ten sam Duch. Tak, to jest piękne i możliwe ale dzieje się to poprzez te kontakty, które są w Twojej codzienności.
Widzisz, dostrzegam taki ewenement w swoim otoczeniu, gdzie owszem, osoby bierzmowane ale obecnie poza Kościołem w sensie praktyk religijnych nawet w ostrej krytyce a może i czasem "prześladowania" wobec wyznających Boga. I co zauważam że przez te osoby Bóg mówi i działa w naszych relacjach. Jest to dla mnie cierpienie, bo bardzo trudno się porozumieć co z niektórymi. Nie mam jednak wyjścia i muszę to znosić. To jest mój "chleb powszedni" :D
Wróć do pokory i dziękuj Bogu za to, co teraz i za to co masz. Na pewno nie ma u Pana Boga monotonii, kiedyś da Ci coś innego ale ważne jest też by wołać do Niego, z tymi pragnieniami jakie rodzą się w Twoim sercu, bo to przy zawierzeniu życia Bogu, Duch Święty tak prowadzi.

 Re: Przemijanie z możliwością zatracenia siebie.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2021-05-07 13:52

"chciałbym, aby móc dzielić się wiarą na co dzień z innymi wiernymi".
Znam tylko jedną receptę: wspólnota katolicka w realu. Tam będzie i codzienność, i żywy człowiek, i borykanie się z trudami, i szansa poznawania się bez kreowania czegokolwiek za pośrednictwem ekranu. I żywa liturgia.
Forum Ci sprawy Twoich potrzeb trwale nie załatwi.
Dlaczego?

Otóż w internecie to się raczej nie udaje, o ile nie istnieje wspólnota w świecie rzeczywistym. Internet może być pomocą dla wspólnoty realnej, ale raczej nie jedyną metodą kontaktu. Tu mogę podać się za nieszczęśliwą nastolatkę, steraną życiem babcię sześciorga genialnych a niewdzięcznych wnucząt, profesora naprawdę dobrego uniwersytetu lub kogo tam chcesz. Od miłośniczki tzw. tradycji po wyznawczynię potwora Spagetti. Jeśli się tylko wystarczająco konsekwentnie postaram (treściowo i językowo), zachowam na długo taki wizerunek. I pożyjemy tak sobie, pogadamy może i pobożnie w przestrzeniach dobrze kamuflowanej kreacji, inaczej fałszu, a życie mija, bez sensu.

Interesowałam się sprawą forów swego czasu poniekąd zawodowo, ale i przez pewien czas - pracując wolontaryjnie. Niestety, znakomita większość znanych mi katolickich forów dyskusyjnych polega na anonimowym, często nieodpowiedzialnym, jałowym, prowokacyjnym itede międleniu tematów, wojenkach różnych partii, spotkaniu skrajności aż po herezje, udowadnianiu sobie, kto jest prawowierny, a kto rujnuje Kościół (niekiedy swój prywatny kościółek) i dlaczego itd. To bardzo często, zbyt często nie jest niestety sensowne dzielenie się wiarą. Jestem o tym głęboko przekonana.
Dlatego najserdeczniej odsyłam do spotkań w realu, najwyżej wspomaganych elektronicznie. Pandemia pandemią, wspólnoty działają. Może nie wszędzie, ale warto szukać, odczytać, co dla Ciebie odpowiednie i się z czasem zakorzenić.

 Re: Przemijanie z możliwością zatracenia siebie.
Autor: Wojtek (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2021-05-08 10:41

Dziękuję Danusiu za Twoje słowa pełne choć małej próby zrozumienia tego co czuję. Istotnie żyjemy w świecie pośród ludzi którzy przyjęli sakrament bierzmowania a mimo to wypowiadają słowa które wywołują cierpienie. Ktoś mi powiedział, że Kościół tryumfujący będzie na tamtym świecie. Ponadto Hania w oryginalny sposób ujęła to aby odpuścić sobie fora w poszukiwaniu spotkań wspólnotowych. Faktycznie tutaj można się kreować na kogoś kim się nie jest. Chociaż próba precyzyjnego opisania za pomocą słów tego co się czasami czuję może stanowić pewnego rodzaju wyzwanie. Stąd modląc się językami można poczuć ulgę, wypowiadając coś nie wypowiadalnego tym samym próbując wyrazić swój stan Ducha w serdecznej i szczerej rozmowie z Bogiem. To bardzo szeroki temat i moje nieudolne próby znalezienia słów mogą być śmieszne. Trudno kontynuować ten wątek chcąc wyrazić istotę życia Duchowego, bo jak ktoś zauważył każdy z nas przeżywa w sobie znany sposób.

 Re: Przemijanie z możliwością zatracenia siebie.
Autor: Marcin (---.centertel.pl)
Data:   2021-05-16 13:28

Dobrze że w Bogu szukasz ukojenia. To właściwy kierunek.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: