logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Moje życie jest podczas 12-16 godzin snu.
Autor: ehhhh (---.fiberlink.pl)
Data:   2021-09-22 21:58

Witam.

Piszę ten wątek gdyż może to pomoże. Od 20 lat cierpię na schizofrenię prostą. Od tego czasu nie żyję tak naprawdę a wyczekuję końca. Kontakty z ludźmi mam takie jakie sobie w nocy wyśnię. W zasadzie moje życie jest podczas tych 12-16 godzin snu a poza tym nie ma nic. Muszę być 30 mg dawce Arypiprazolu. Próby odstawienia kończą się fatalnie. To nie wchodzi w grę. Jedną z moich Nowenn Pompejańskich odmówiłem w intencji między innymi mego zdrowia. Zero efektu w tym kontekście, jest coraz gorzej. Bliscy w ogóle mnie nie rozumieją. Mówią tylko abym się przebudził i zaczął żyć. W porywach usilnienia woli, zdobywam się najwyżej na marzenia o prawdziwym życiu. I tak w kółko. Nie wiem po co Bogu takie coś jak ja.

Najgorsze jest to że jako osoba wierząca i pragnąca już od dłuższego czasu tylko Boga - tylko Jego, chociaż w sumie to ciężko stwierdzić ile jest we mnie zła - odnoszę wrażenie iż moje życie nijak nie może się Jemu podobać. Mimo że myślę tylko o Bogu. Jestem jak w potrzasku ze związanymi wszystkimi kończynami, najwyżej mogę się modlić i oddawać Mu wszystko czym jestem czyli takie "mniej niż nic". A i tak odnoszę wrażenie że rzeczywistość nigdy nie istniała. Jest wytworem mojej wyobraźni. Samorzutną projekcją mojego chorego umysłu. Straszne.

Kończąc proszę o radę co począć i o dziesiątkę różańca za mnie.

Pozdrawiam
ehhhh

 Re: Moje życie jest podczas 12-16 godzin snu.
Autor: Akittm (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2021-09-30 14:18

Powinieneś znaleźć kierownika duchowego i też w Twoim przypadku psychoterapia raczej będzie czymś, co możesz odbyć za darmo. Ostatnio spotkałam kogoś kto choruje na taką samą chorobę jak Ty. On raczej stara się ukrywać przed ogółem ludzi i chorobę, i swoją duchowość. Dba o życie sakramentalne i sporo przebywa w barach/restauracjach/kawiarniach, modli się też za innych. Zaczepił mnie na Adoracji, bo chciał się pomodlić w mojej intencji. Najlepiej będzie, jak zaczniesz wychodzić z domu. Może być do kościoła :) Ja poznaję ludzi głównie w kościele i obok. To, co się dzieje w Twojej głowie to jedno, to, co jest w rzeczywistości na około to drugie. Nie można za bardzo polegać na tym, co ma się w środku (a bywa, że trzeba to odrzucać). Nie powinnaś/-neś zostawać z tym sam/-a.
Pomodlę się za Ciebie :)

 Re: Moje życie jest podczas 12-16 godzin snu.
Autor: Kl (---.204.83.38.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2021-09-30 15:22

Pierwsze co to 12-16h snu normalne nie są i może to być skutek leków, ale nie musi. Próbowałeś porozmawiać z psychiatrą i powiedzieć mu o tym spaniu? Powinien wiedzieć i o Twoim samopoczuciu również. Teleporad udzielać nie zamierzam. Powiedz mu to i już.

Schizofrenia prosta bardzo podobna jest do depresji, a nawet depresji ludzie nie rozumieją, nie mniej rozumiem, że to boli slyszeć słowa "zacznij żyć". To tak jak do kogoś na wózku powiedzieć "wstań, no dalej, to w Twojej głowie, no wstawaj..." tu się nic nie poradzi, chyba ze ich olśni.
To co mówisz - poczucie alienacji, że rzeczywistość nie istnieje to objawy Twojej choroby. Musisz zaakceptować, że to objaw. To co widzisz istnieje (bo w schizofrenii prostej nie ma objawów wytwórczych jak halucynacje), mimo, że czujesz inaczej. Na pewno potrzebujesz psychoterapii, bo nie masz wsparcia. Nie powiedziałeś nam nic czy pracujesz czy studiujesz.

Nie rób sobie ciśnienia i się nie fiksuj, że się Bogu nie podobasz i musisz zrobić to czy tamto. Nie jesteś winny, że masz schizofrenie i masz jej objawy. Wpadasz w pętlę lęku pt boisz się, że jesteś gorszy i Twoje życie jest złe - modlisz się do Boga jeszcze bardziej - czujesz że nie możesz tego robić w pełni, bo jesteś chory i Twoim zdaniem zawsze będzie to niewystarczające i wracasz do punktu startu gdzie stwierdzasz, że Twoje życie Mu się nie podoba. Błędne koło. Na pewno masz coś co jest dla Ciebie mile/ ciekawe/ interesujace/ inne - cokolwiek. Staraj sie skupić na tym i zregenerować a potem wróć do spokojnej modlitwy. Nawet jeśli uważasz, że za słaba i beznadziejna. Może słaba? Może i beznadziejna? A może nie? Ja uważam, że nie.

Mądre słowa przeczytałam na którymś katolickim portalu, że modlitwa nie może życia rujnować. Nie można przez modlitwę zaniedbywać zycia czy podstawowych obowiązków. Nie można rzucać pracy tylko dlatego, że trzeba odmówić nowenne. To musi być idealny złoty środek. Wyrzeczenie ale bez rujnowania siebie i zycia. Bo to zamyka nas na to co ważne, na prawdziwą modlitwe z serca. Rodzi sie lęk, że musismy sie modlić, ale z drugiej strony praca czy inne obowiązki są zaniedbane. A jak chcemy zająć się obowiązkami to lęk, ze nie można się mniej modlić, bo to sie Bogu nie podoba. U Ciebie jest podobnie. Wpadłeś w błędne koło o które przy lęku bardzo łatwo. Daj sobie czas. Módl sie na spokojnie. Tyle ile możesz i jak możesz i nie rób ciśnienia, że to się Bogu nie podoba. Bo na pewno podoba.

Jestes wrażliwą osobą, jesteś bardziej czuły, masz wiecej wątpliwości, jesteś chory, ale to tyle. Taki jesteś. To, że masz schizofrenie, nie oznacza, że jesteś gorszy. Dołącz może do jakiejś wspólnoty, może psychoterapia grupowa (nie wiem czy akurat przy schizofrenii robią) no ale może to?

Schizofrenia Cię nie definiuje, nawet jeśli stwarza pewne ograniczenia. Pomyśl tak - osoby głuchonieme od urodzenia - czy Bóg ma być zły, że modlą się zupełnie inaczej niż wszyscy? Inaczej niż mówi Kościół? Inaczej to wyrażają? Czy to nijakie i gorsze? Czy głuchoniemy sam na siebie ma być zły? Czy jak ktoś z Afryki modli się inaczej to jest gorszy i sie nie podoba (pomijając inne wyzania to sam Kościół katolicki również ma wiele odcieni)?

Ty masz schizofrenie, modlisz się inaczej, tak jak potrafisz i pewnie lepiej niż niektórzy bez schizofrenii. Boisz się, że to nie wystarczające i nierealne bo taka Twoja choroba. Ktoś "zdrowy" się nie modli na Różańcu bo pracuje 300h w miesiącu i nie ma czasu po ludzku na regularny rożaniec żeby to mu życia nie zrujnowało, ale w wolnych chwilach modli się z całego serca gorąco. Czy to są gorsze przypadki? Nie. Twój nie jest. Głuchoniemy nie jest. Nie jesteś gorszy u Boga przez to, że masz inne życie i inne możliwości. Jak to zrozumiesz, znajdziesz grupę ludzi o podobnych doświadczeniach i najlepiej pójdziesz na psychoterapię to myślę, że może się Twój nastrój poprawić, ale pewności nie ma nigdy.


A dziesiąteczkę odmówię :))))))

 Re: Moje życie jest podczas 12-16 godzin snu.
Autor: Bea (---.centertel.pl)
Data:   2021-09-30 23:32

Nie znam się na tej chorobie, na pewno porada o kierowniku duchowym jest dobra.
Sugeruję też, dla siebie (i być może ku korzyści innych, potrzebujących), zacząć pisać książkę, pamiętnik lub bloga? Bo masz ładny styl, a Twoje przeżycia mogą być cenne i pomóc innym, jak również Tobie (autoterapia). Może w tym znajdziesz cel życiowy.

 Re: Moje życie jest podczas 12-16 godzin snu.
Autor: ehhhh (---.16-4.cable.virginm.net)
Data:   2021-10-01 07:08

Dziękuję Wam wszystkim za rady i za modlitwę. Co prawda moich 2 stałych spowiedników wybyło do innych parafii ale postaram się o kolejnego. :) Trudna rada lecz faktycznie będzie trzeba w moim przypadku również iść do psychologa - psychoterapia i ta druga - grupowa nadadzą się pewnie aby mnie trochę rozruszać.

Co do mówienia psychiatrze o moich 12-16 godzinach spania na dobę to a i owszem powiedziałem, jak również o tych „mega-zastygach” umysłowych, które mam przez kilka godzin raz na kilka dni, ciekawy przypadek medyczny, mój psychiatra pierwszy raz się z tym zetknął, w sieci też nic o czymś podobnym nie ma. Krótko mówiąc jest to taki nagły zstój myśli, wszystko się zapętla, nie mogę prawie się ruszać, oddychać, patrzę się w 1 punkt który co jakiś czas zmieniam, rozpatrując różne zdarzenia z przeszłości, czas dziwnie leci - wydaje mi się że trwa to wieczność. Gdy idę spać a po tych moich wielu godzinach snu się budzę wracam do stanu sprzed „ataku”. W zasadzie psychiatra stwierdził że nie zaleca odstawiania leku i nic więcej nie radzi.

To chyba nieodpowiednie miejsce, ale nadmienię pokrótce, iż szukam dziewczyny… Samotność to nic fajnego.

Dzięki raz jeszcze i pozdrowionka, pomodlę się za Was.

ehhhh

 Re: Moje życie jest podczas 12-16 godzin snu.
Autor: Ktoś (---.interkonekt.pl)
Data:   2021-10-03 07:21

Leki psychotropowe trzeba brać codziennie o stałej godzinie. Wtedy leki psychotropowe są najskuteczniejsze. Broń Ciebie Panie Boże nie poddawaj się odstawiając samowolnie leki. Leki to podstawa. Inaczej wracasz do tych samych objawów na początku choroby. Trzeba poprosić najbliższych o dopilnowanie w braniu leków.
Czy bierze Pan leki systematycznie?

 Re: Moje życie jest podczas 12-16 godzin snu.
Autor: ehhhh (---.16-4.cable.virginm.net)
Data:   2021-10-04 06:59

Leki biorę codziennie o 5:10 rano. +/- 10 minut. Sam doszedłem do wniosku o nieodstawialności leku szybciej od psychiatry. Już lepiej byłoby wziąć ogromny głaz przywiązać do nogi i wrzucić do morza niż zaprzestać brania Arypiprazolu. Problem jest jednak dużo większy. Nawet na lekach żyję w kompletnie i tylko moim własnym świecie gdzie nigdy nikogo nie spotkam. I to mnie martwi. Ciekaw jestem jakie zapatrywania miałby Bóg na moje ewentualne stwierdzenie „Boże, dałeś mi tak zrytą psychikę że już na zawsze będę nieszczęśliwy i chcąc/niechcą i tak będę sam. Uznaj przynajmniej mnie za męczennika i czystego mimo że nałogowo się masturbuję, bo kto wie? Może gdybym nie miał tej choroby byłbym z własnego wyboru bezżenny? Nie znam innej rzeczywistości - tylko tą niedolę. Czasem myślę sobie że już zawsze będę tym wybrakowanym. Nawet w wieczności.”

Tak wgl to nigdy nie miałem też pracy ani zwierzaka jako ja sam, bo rodzinnie kiedyś mieliśmy, ani nic nie miałem. Jestem No-life’m - w całej rozciągłości tego stwierdzenia.

Czas dziwnie płynie. Mam wrażenie że już żyję na padole łez od jakichś kilkuset lat.

Pozdrawiam.
ehhhh

 Re: Moje życie jest podczas 12-16 godzin snu.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2021-10-04 15:47

To jedyne życie, które masz, więc myślenie, kim byłbyś w innym (może bezżennym z wyboru), nie ma większego sensu. Moim zdaniem nie pomaga.
Nie przekonuje mnie myślenie: Panie Boże, takim mnie stworzyłeś, takim mnie masz, ja tu grzeszę, a Ty mnie uznaj za bezgrzesznego. Bo w innym życiu może byłbym itp.
Nie mnie na pewno oceniać stopień odpowiedzialności moralnej osób z Twoją przypadłością, ale w Twojej wypowiedzi jest coś, co wydaje mi się jakimś prowokowaniem, spradzaniem ile można, czymś ze zwalniania się.

Piszesz bardzo sprawnie, więc masz całkiem niezłe możliwości. Może Twoją szansą są zajęcia oparte na tej umiejętności? Nie wiem.

 Re: Moje życie jest podczas 12-16 godzin snu.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2021-10-04 17:29

A korzystasz z terapii zajęciowej, grup wsparcia? Tam są osoby w podobnej sytuacji.
Dziewczyna to nie jest lekarstwo na samotność.

 Re: Moje życie jest podczas 12-16 godzin snu.
Autor: Akittm (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2021-10-05 01:54

"Nawet na lekach żyję w kompletnie i tylko moim własnym świecie gdzie nigdy nikogo nie spotkam."

"Uznaj przynajmniej mnie za męczennika i czystego mimo że nałogowo się masturbuję, bo kto wie? Może gdybym nie miał tej choroby byłbym z własnego wyboru bezżenny?"

"Tak wgl to nigdy nie miałem też pracy ani zwierzaka jako ja sam, bo rodzinnie kiedyś mieliśmy, ani nic nie miałem. Jestem No-life’m - w całej rozciągłości tego stwierdzenia."

"Czas dziwnie płynie. Mam wrażenie że już żyję na padole łez od jakichś kilkuset lat."


1. To, że żyjesz we własnym świecie, w którym nikogo nie spotkasz, nie jest kwestią choroby tylko wyizolowania. Życie w świecie, którym nikogo nie spotykasz, oznacza brak głębokich więzi.

2. Nałogowa masturbacja jest wynikiem osamotnienia. Wielu ludzi nie mających schizofrenii popada również w taki sam nałóg. Nawet ludzie w związkach. Osamotnienie może istnieć nawet, kiedy jest się w grupie ludzi i jest się zamkniętym na relacje. To może nie być oczywiste, można rozmawiać z innymi i spędzać z nimi czas, a jednocześnie być zamkniętym: nie używać swojej kreatywności, tego co ma się w sobie, w służbie innym i nie przyjmować od innych (jest różnica między przyjmowaniem a braniem); można udawać lub żyć pod innych czy ukrywać swoje prawdziwe uczucia przed każdym i nie być sobą.

3. Co Cię powstrzymuje przed podjęciem pracy? Nie leżysz obłożnie chory. Jest wiele zajęć, które mógłbyś wykonywać. Nie musiałbyś od razu iść do pracy na ośmiogodzinną czy dłuższą zmianę. Może być 3/4 etatu czy 1/2. To naprawdę dziwne. Może to kwestia tego ile masz lat... Nie znalazłam takiej informacji, ale jeśli chorujesz 20 lat, to 20 masz na pewno. Jesteś dorosły.
Domyślam się, że otrzymujesz rentę i najpewniej żyjesz z rodziną. W ten sposób nie musiałbyś się nawet przejmować: "A co jeśli z pracą nie wyjdzie?", bo to nie tak, że jak Cię wyleją, to nie będziesz miał za co żyć.

4. To, że czas dziwnie płynie (te "kilkaset lat"), to również wynik wyobcowania. Ty nie wiesz, co to znaczy te kilkaset lat, bo niewiele lat przeżyłeś. Już człowiek bliżej setki niż dwudziestki ma o tym lepsze pojęcie. Właśnie przez relacje z innymi ludźmi zyskujemy lepsze pojęcie o czasie i o tym, jak płynie. W końcu żyjemy w czasie, nie w wieczności. Życie ma wiele wymiarów. Jeśli jakieś kluczowe z nich (relacyjność) są usunięte, to taki jest efekt w odczuciu. Może nie u każdego, ale jesteś inteligentną osobą i stawiasz sobie pytania dotyczące moralności i egzystencji. Pochwalić również mogę Twój styl pisania. Nie myślałeś o studiach?

5. To, że nie masz relacji (głębokich relacji) z innymi nie do końca da się usprawiedliwić chorobą. Twoja choroba nie przekreśla też możliwości związania się z kobietą w związku małżeńskim. Ostatnio słyszałam o małżeństwie, w którym mąż choruje na schizofrenię. Kobieta wyszła za tego człowieka, mając tego świadomość.
Czystość to coś, co jest Ci potrzebne nie tylko w perspektywie życia w samotności, inaczej druga osoba (ewentualna małżonka) będzie w użyciu. A wtedy, po jakimś czasie nadejdą problemy małżeńskie, zacznie się sypać i... Idąc za Twoją logiką, najpewniej złożysz to na chorobę, bo mam wrażenie, że tylko szukasz wymówek i usprawiedliwienia.

6. Nic nie usprawiedliwia grzechu. To takie myślenie: jest mi niewygodnie, bo nie dostałem od Boga dokładnie tego, czego chciałem i w momencie, w którym zdecydowałem się to dostać. Nie szukaj usprawiedliwienia, bo będzie Ci jeszcze ciężej.
Jak wygląda Twoje życie sakramentalne?

7. Szukaj pomocy (stały spowiednik, terapia). Dalej, wychodzenie do innych (może jakaś wspólnota/praca/wolontariat/kółko zainteresowań).
Chodzi o to, że żeby coś zmienić, trzeba szukać sposobu, który na to pozwoli.

8. Czym się interesujesz? Jak spędzasz dnie?

 Re: Moje życie jest podczas 12-16 godzin snu.
Autor: Kl (---.8.156.217.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2021-10-05 19:39

@Aktimm Twoja wypowiedź nie ma nic wspólnego z wiedzą medyczną, są to własne opinie w stylu "wydaje mi się, bo ja tak mam". Izolacja społeczna jest jednym z objawów negatywnych schizofrenii (pozytywne nie występują w schizofrenii prostej). Tak samo jak anhedonia. To są objawy choroby. Mogłabym się rozpisywać.

W razie wątpilowości zachęcam do zapoznania się z "Psychiatria" Gałeckiego z 2018. Str 165 rozdział VIII Schizofrenia, zaburzenia typu schizofrenji i urojeniowe (F20-F29 ICD). Jest to oficjalny podręcznik do Lekarskiego Egzamini Końcowego i Państwowego Egzaminu Specjalizacyjnego z psychiatrii.
Twoja wypowiedź jest niezgodna z wiedzą medyczną, z prawdą.

Dodam, że to trzeba trochę pacjentów ze schizofrenią widzieć, albo omawiać, bo książka to sucha wiedza. Wątpię, że masz taką wiedzę, bo byś nie pisała takich rzeczy.

 Re: Moje życie jest podczas 12-16 godzin snu.
Autor: Jasna (---.wieszowanet.pl)
Data:   2021-10-05 20:14

Co do małżeństwa - na pewno każdą sytuację trzeba indywidualnie. Kościół wymaga zdolności do podjęcia obowiązków małżeńskich; obowiązków, a nie zdolności do zaspokajania własnych potrzeb. Choroby mają różne oblicza, a chorzy różną odpowiedź na leki, więc nie da się przykładem znajomych czegokolwiek podpowiadać. Byłabym tu bardzo ostrożna.

 Re: Moje życie jest podczas 12-16 godzin snu.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2021-10-05 23:30

K1 - ale wiesz chyba, że w chorobach i zaburzeniach psychicznych istnieje niebezpieczeństwo identyfikacji z chorobą (nie wiem jak to nazwać inaczej... stawiania znaku równości między objawami a osobowością?) i usprawiedliwiania wszystkiego, zwłaszcza niepowodzeń chorobą. Dobrzy psychologowie zwracają na to uwagę i część terapii polega na odróżnieniu tych dwóch sytuacji i przywróceniu sprawczości w działaniu. Czyli: jestem chory, więc mogę czuć się osamotniony i to jest normalne, ale MOGĘ też podjąć konkretne kroki, żeby z tego osamotnienia wychodzić, choćby uczestnicząc w grupie wsparcia.

Autorze, dobrze by było, żebyś znalazł kierownika duchowego. Są księża, którzy są jednocześnie psychologami i idealnie byłoby dla Ciebie takiego znaleźć, ale to nie jest konieczność. Kierownik pomoże Ci odróżnić to, co wynika z choroby i co możesz sobie odpuścić, a co jest duchowe bądź grzeszne i nad czym możesz pracować. Przykładowo: wymieniona przez Ciebie masturbacja wg Katechizmu Kościoła Katolickiego jest grzechem ciężkim, ale w pewnych okolicznościach ciężar grzechu może być zmniejszony. Analogicznie: grzechem nie jest nałóg, ale może nim być brak podejmowania walki z nałogiem. Czyli np. nałogowy alkoholik nie grzeszy pijąc, ale grzeszy nie podejmując prób leczenia i oczywiście grzeszy krzywdząc innych pod wpływem alkoholu.

 Re: Moje życie jest podczas 12-16 godzin snu.
Autor: Kl (---.8.156.217.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2021-10-06 15:53

@Estera wchodzisz w temat psychoterapii ale psychoterapia to metoda leczenia, w której staramy się znaleźć zasoby na minimalizację objawów aby móc sprawnie funkcjonować. Co nie zmienia faktu, że objawy takie jak alienacja są. Problemy z relacjami są. Nie można powiedzieć, że ktoś ze schizofrenią jest leniwy i skupiony na chorobie i to jego wina, że nie ma relacji ani pracy, bo nie wiemy jakie ma zasoby a jeśli jest przed psychoterapią to na 99% nie ma ich wystarczających. To trochę jak zwyrodnienie biodra i problemy z chodzeniem (ból)- można powiedzieć jesteś leniwy nie chcesz chodzić. Taki ktoś może dosłownie przestać chodzić i siedzieć na kanapie, bo rodzina pomaga, ale nie można mówić że tych problemów z chodzeniem w zwyrodnieniu biodra nigdy nie ma i ta osoba akurat przesadza. Może faktycznie dla niej ból jest taki mocny, że ruszyć się nie może. Tego nie wie nikt. Jest coś takiego jak skala bólu VAS gdzie chory ocenia ból od 1-10. Jeden przy prawie takim samym schorzeniu jak nie lżejszym da więcej punktów inny mniej.

Jednym z objawów schizofrenii jest abulia czyli brak siły i motywacji do działania. To raczej nie wystąpi przy zaburzeniach lękowych. To występuje głównie w depresjach i schizofreniach. To jest objaw, a nie kwestia zatapiania się w chorobie. Tego nie można kwestionować. Faktycznie, sytuacja autora może wskazywać, że ma zasoby, KTÓRYCH TERAZ NIE WIDZI i może być komponentą zatapiania się w chorobie i od tego jest psychoterapia, ale to nie jest sytuacja 0/1. Problemy z relacjami, alienacja, osamotnienie są w schizofrenii. Po prostu. Z tym można walczyć i minimalizować, ale te problemy są.

Istnieje szansa, że autor jest osamotniony i nie ma to wspólnego z chorobą, ale to czysta teoria, bo ma inne typowe objawy choroby. Może mieć komponentę, ale nie jest to tryb 0/1 i skłanianie się, że przesadza.

Wymyślony przykład (tylko do zobrazowania).
Jednym z objawów przywry krwi może być krwawienie z pęcherza. Jesteśmy w Japonii, jest chory z krwawieniem pęcherza od roku (twierdził, że nic mu nie jest, przejdzie samo i jakoś to będzie, dlatego nie przyszedł wcześniej). Wyszła mu przywre krwi. W międzyczasie mu wychodzi załóżmy rak pęcherza, który też objawia się krwiomoczem. Przywra może spowodować raka pęcherza, ale rak mógł być teoretycznie przed przywrą. Czy można powiedzieć na 100%, że przywra wywołała raka a krwiomocz jest przez przywre? CZy może jednak najpierw był rak i krwiomocz, który pacjent bagatelizował a dopiero potem złapał przywrę? Nie da się tu na 100% powiedzieć.
Schizofrenia objawia się tak jak powiedział autor, więc raczej przyczyną jego objawów w większym stopniu jest choroba a w mniejszym kwestie "skupienia na chorobie". W chorobach psychicznych tym bardziej należy być obiektywnym.

Tak jak kwestia grzeszy/ nie grzeszy jest ciężką do rozstrzygnięcia czasami, to myślę, że ludzka psychika i różnorodność objawów i przebiegu tej samej choroby u różnych ludzi jest jeszcze trudniejsza do rozstrzygnięcia. A psychoterapia jest wskazana i autorowi polecam jeszcze zanim znajdzie wspólnotę.

 Re: Moje życie jest podczas 12-16 godzin snu.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2021-10-06 17:11

Na, ale Ty jesteś lekarzem - specjalistą psychiatrą czy psychologiem - terapeutą? Bo jak by nie patrzeć, wszystkim być nie możesz, zatem w jednym przypadku teoretyzujesz i domniemywasz, co swoją drogą nie podoba Ci się u Akittm.

Właśnie w chorobach i zaburzeniach psychiki (znasz różnicę między jednym a drugim, prawda?) trudno o obiektywizm, bo zbyt dużo jest tam "może", "chyba" i odczuć subiektywnych. Jedno zdanie pacjenta, jeden objaw może decydować o tym, jak się nazwie to, co mu dolega i w rezultacie o zastosowanych lekach. Weźmy depresję: leki się dobiera tak naprawdę na zasadzie prawdopodobieństwa tego, że zadziałają, po czym obserwuje pacjenta. Jeśli działają, zostają i obserwujemy dalej, jeśli nie działają albo skutki uboczne przewyższają efekt terapeutyczny - bierze się kolejny lek i zaczyna kolejną iterację, ze zmodyfikowanymi warunkami początkowymi. Problem się, zaczyna, kiedy kilka kolejnych leków nie zadziała, a pacjent się zniechęca i stwierdza, że nic mu już nie pomoże.

Jedno jest pewne: jeśli autor nie zrobi NIC, to jego sytuacja się nie zmieni. To zdaje się Einstein powiedział, że robiąc ciągle to samo, trudno oczekiwać innych rezultatów. Nawet nie mając motywacji, można coś zrobić. Powoli, małymi kroczkami, często odpoczywając. I do tego zachęcamy autora.

PS. Zdziwisz się, ale abulia może występować przy zaburzeniach lękowych. Tym bardziej, że zaburzenia lękowe często współistnieją z depresją. Ale to już wynika z tego, że jak piszesz, organizm i mózg człowieka nie działają 0/1.

PS2. Nie porównuje się chorób i zaburzeń psychicznych z somatycznymi. To coś zupełnie innego. Takie porównania robią więcej krzywdy niż pożytku.

 Re: Moje życie jest podczas 12-16 godzin snu.
Autor: Kl (---.204.48.200.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2021-10-06 19:58

@Estera Można być i terapeutą i lekarzem (i znam takich psychiatrów i niepsychiatrów) Psychiatria i elementy psychoterapii częsti się przeplatają (tylkk do tyyuły terapeuty trzeba zrobić kursy). Medycyna bez psychologii też nie istnieje. Schodzisz z konstruktyenej dyskusji opartej na dowodach (przytoczyłam min ksiazke) na powoli niekonstruktywną dyskusję. Nie jestem zobowiązana ujawniać jakichkolwiek prywatnych informacji tutaj.

(...)
---
1. Przypominam, że FPK nie jest forum dyskusyjnym (ani medycznym). Krótkie dyskusje dopuszczane są w drodze wyjątku.

2. Proszę o większą staranność podczas pisania. Poprawianie błędów pisowni, a zwłaszcza licznych literówek, nie należy do ulubionych zajęć moderatorów ;)

z-ca moderatora

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: