logo
Czwartek, 28 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Grzech przeciw Duchowi Świętemu nie może być odpuszczony?
Autor: , (---.centertel.pl)
Data:   2021-12-19 22:18

Szczęść Boże

Dlaczego grzech przeciwko Duchowi Świętemu nie może zostać odpuszczony? Co gdy człowiek np. Zgrzeszy zuchwale licząc na Miłosierdzie Boże? Ten człowiek nie dostanie wtedy rozgrzeszenia? Pan Bóg mu wtedy nie odpuści tego grzechu?

Z góry dziękuję za odpowiedź.

 Re: Grzech przeciw Duchowi Świętemu nie może być odpuszczony?
Autor: Danusia (178.219.104.---)
Data:   2021-12-20 15:01

Duch Święty zawsze prowadzi do jedności, do poznania Boga Ojca przez Jezusa Chrystusa. Skoro ktoś jest zamknięty, obojętny na działanie Ducha Świętego, tym samym żyje na poziomie doczesnym. Myśli że jakoś to będzie, że przecież jest Boże miłosierdzie i tak przez całe życie zamiast Boga wychwalać i dziękować za wszystko, podejmując dobre dzieła, szlifując cnoty, to doczesność tak go wchłania i pochłania, że staje się utracjuszem wszelkich łask Bożych i nie ma nic wspólnego ze swoim Stworzycielem. Daj Boże żeby to w końcu pojął do jakich wielkich rzeczy jest powołany człowiek. Choćby do miłości Boga i bliźniego. To nie chodzi o odpuszczenie grzechu tylko o zmarnowany czas i życie. Już tego się nie cofnie, a na ziemi mamy określony czas życia.

 Re: Grzech przeciw Duchowi Świętemu nie może być odpuszczony?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2021-12-20 18:39

"Co gdy człowiek np. Zgrzeszy zuchwale licząc na Miłosierdzie Boże?"
Może to być pewien rodzaj bezczelności, że tak powiem: "ja tu sobie pogrzeszę i co mi tam, mam w nosie przykazania, a Ty, Boże, musisz mi to kiedyś przebaczyć".
Może temu człowiekowi nie starczyć czasu na poproszenie Boga, by przebaczył. Może w sobie tak dalece zatrzeć, zniekształcić obraz dobrego Boga, że - to tylko obraz - nie zdąży sobie uświadomić przed śmiercią, co jest najważniejsze.

 Re: Grzech przeciw Duchowi Świętemu nie może być odpuszczony?
Autor: nowy (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2021-12-21 02:54

Jeśli dobrze rozumiałem ten problem, to grzech przeciw Duchowi Świętemu polega na na odrzuceniu Bożego Miłosierdzia. W praktyce sprowadza się to do tego, że grzesznik nie idzie do spowiedzi (odrzuca natchnienia Ducha Świętego, które go do tego nawołują), a bez spowiedzi nie ma odpuszczenia grzechów.

 Re: Grzech przeciw Duchowi Świętemu nie może być odpuszczony?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2021-12-21 03:52

"bez spowiedzi nie ma odpuszczenia grzechów"
Niezupełnie.
np. https://www.niedziela.pl/artykul/50972/W-jaki-sposob-mozemy-uzyskac-odpuszczenie

 Re: Grzech przeciw Duchowi Świętemu nie może być odpuszczony?
Autor: komputer zapomiał (---.17-3.cable.virginm.net)
Data:   2021-12-22 19:48

Wow! Bynajmniej nie chciałbym tego tematu poruszać (i nie wejdę w dyskusję, bo to dla księdza dyskusja). W przypadku grzechów są różne okoliczności (łagodzące i obciążające, ale to temat rzeki pełnej herezji typu modnego ostatnio przebaczenia międzypokoleniowego, w skrócie "hulaj dusza piekła nie ma").
Kilka uwag. W zasadzie powinniśmy przystępować do sakramentu pokuty i pojednania już pojednani z Bogiem (przygotowanie do spowiedzi po to jest). Jak to zrobić? Oczywiście najlepiej wzbudzić w sobie żal doskonały (to znaczy najlepiej wzbudzac w sobie żal doskonały "na zawołanie" - jeśli ktoś potrafi, ja nie, za bardzo przyzwyczaiłem się do moich grzechów, polecam wstawiennictwo Ducha Świętego i Anioła Stróża). Spowiedź to powinna być formalność na końcu procesu. (Na końcu będzie czemu - to dla niecierpliwych)
Oczywiście w ostateczności do wzbudzania żalu doskonałego i niedoskonałego służy konfesjonał (ale nie do końca jest takie jego przeznaczenie, a ksiądz też człowiek i ma potrzeby, także fizjologiczne).
Do przebaczenia grzechów w zasadzie (pod zwykłymi warunkami) wystarcza zwykły żal za grzechy (któż jest doskonały? - jak mawia papież Franciszek)
Grzech jest owocem relacji miedzy nami a Bogiem (katolicyzm jest religią relacyjną - jak mawia papież emeryt Benedykt XVI). Jakie relacje takie grzechy.
Stąd się wzięło pojęcie grzechu przeciwko Duchowi Świętemu.
Tak więc skoro pojednanie dokonało się (powinno) wcześniej, to po co konfesjonał i spowiedź?
Nikt nie jest dobrym sędzią we własnych sprawach. Mamy tu w okolicy pytania skupulanckie (typu pokus, które grzechami nie są) i pytania wykazujące totalne lekceważenie Boga i siebie samego (Bóg zawsze traktuje nas poważnie - inaczej nie może, w przeciwieństwie do nas - im poważniej to robimy, tym bardziej niepoważni jesteśmy), które ocierają się o grzech w którym człowiek sam staje przeciwko sobie w drodze do "rozgrzeszenia", wolę raczej pojednania, albo zasypania przepaści między nami a Bogiem, którą wykopaliśmy z takim mozołem.
Ten człowiek siedzący w konfesjonale (podziwiam, że w dzisiejszym Kościele są jeszcze ludzie, którym się chce, może dlatego, że oficjalnie jeszcze nie udało się zlikwidować wszystkich grzechów odgórnie) jest od tego, by nam w tym pomóc, on tego za nas nie zrobi.
Nasz grzech jest trojaki. Po pierwsze uderza w nas samych, po drugie uderza we wspólnotę (nasze otoczenie), której przedstawicielem widzialnym jest spowiednik (nie tylko Boga reprezentuje), nie będziemy się spowiadali każdemu w Kościele jak pierwsi chrześcijanie, zresztą zapewniam, że nie o taki "powrót do korzeni" chodzi w Kościele - byłem świadkiem takich nabożeństw pokutnych (u protestantów oczywiście), w których ludzie wychodzili na środek i na kolanach z płaczem wyznawali swoje grzechy przed wszystkimi (mocne wrażenie), a po pół roku dalej robili to samo (więc podejrzewam jakiś "błąd w metodzie" gdzieś po drodze, choć niekoniecznie jak ten z wywoływaniem "ducha świętego" przy pomocy talerzyka).
Generalna zasada polega, że ja tego chcę, bo mi zależy, a nie że taki jest obyczaj, że się z tym źle czuję, albo rodzice każą, czy cuś takiego.
Jeśli jest to akt szczery, to możemy podejrzewać, że z całą pewnością nastąpi po nim atak szatana. Np. Jest możliwe, że przed spowiedzią rzadziej grzeszyliśmy, niż po. (Dla szatana grzesznik jest mało interesujący [każdy grzech śmiertelny, jest śmiertelny a nie "mający pozór dobra"], on już jest jego, a wokół tyle innych zdobyczy, natomiast po spowiedzi, sytuacja się odwraca - narobiliśmy mu znowu trochę roboty [I to przed Świętami!]. Więc postara się nam udowodnić, że spowiedź [sakrament] nic nie zmieniła w naszej sytuacji, co tak na marginesie, dowodzi, że jednak tak.) Albo możemy być pewni skrupułów [czy to rzeczywiście była szczera spowiedź? Czy wszystko wyznałem? Czy tak jak trzeba? itd.]
Tak by to można dłuuugo.
Co to ten sakrament? Widzialny ZNAK niewidzialnej RZECZYWISTOŚCI.
Oczywiście nie znak magiczny. Trzeba w niego wierzyć. To nie działa jak talerzyk. To nie działa na tej zasadzie, że publicznie jest bardziej widzialne niż w konfesjonale, ale jakby tak w telewizji to by było jeszcze bardziej publicznie, a najlepiej to książkę o tym napisać, przepraszam, zapomniałem, że książki zlikwidowano, ta skleroza, no to może film jakiś, można wrzucić na you tuba, albo coś inkszego u Zuckenberga [i jeszcze zarobić].
Weźmy na ten przykład Jezusa. To był taki jeden Gościu (kto by tam w Niego dzisiaj wierzył, który "świeci nam przykładem" [ale nie przesadzajmy, bo kto to lubi].
Przyjmijmy jednak ciągle jeszcze, to karkołomne założenie, że był Bogiem (wiem, że przesadzam, ale czasem trzeba). Więc co ten Bóg robi. Ano różne dziwne rzeczy. Przynoszą do niego paralityka (spuszczają mu go na głowę przez dziurę w dachu), a on zamiast go uzdrowić (albo lepiej spuścić..., co przeszkadza? Ja bym tak zrobił), mówi: "Odpuszczone są ci twoje grzechy", a potem każe mu ze sobą zabrać np. łóżko. (Przedkłada odpuszczenie grzechów, nad świadczenie uczynków miłosierdzia! Ja bym powiedział, że to zakrawa na bezczelność.) Albo uzdrawiając paralityka w szabat(!!!), każe mu jeszcze nosić ze sobą to łóżko! Po co? Jest wyjaśnienie najprostsze, (ale go nie powiem, bo wydaje mi się, że "znam się na ludziach"), więc przyjmijmy to drugie, że jednak był Bogiem. Wiec co ten Bóg robi? Ano chyba zna się na ludziach, skoro ich stworzył. Więc wie, że my zapominamy. Ktoś może leżeć sparaliżowany kilkadziesiąt lat i jest to dotkliwe, wiec jak przestanie być, to jest to duża zmiana, ale ręczę, że zapomni o niej po miesiącu, albo dwóch. Ale o tym, że w szabat jako Żyd nosił łóżko, nie zapomni. A jak zapomni, to sobie przypomni. Zaraz, zaraz, czemu ja nosiłem w szabat łóżko? Bo Jezus mnie uzdrowił i tak mi kazał (znaczy się byłem też sparaliżowany, a nie tylko zgodnie z przykazaniem - odpoczywałem sobie). Głupie to było, ale to było wtedy kiedy Jezus mnie uzdrowił. No dzisiaj już taki głupi nie jestem, więcej nosił łóżka nie bendem. Tak więc po to m.in. jest spowiedź.
Jak szatan przyjdzie i zacznie marudzić, to mogę mu powiedzieć. Może i źle się przygotowałem, może i nie potrafię żyć bez grzechu, to znaczy łatwiej mi w grzechu, niż bez, ale Jezus mnie z niego wyzwolił, bo tak mi powiedział jak paralitykowi, a ja wtedy stałem w kolejce do konfesjonału, wszedłem do środka wyznałem jak potrafiłem i zostałem uwolniony. Pamiętam, że to zrobiłem, nawet poprosiłem kolegę, by mi telefonem zdjęcie zrobił, jak wchodzę, o tu mam na telefonie, więc się odczep. Mam sklerozę, ale nie aż taką. Dawniej to bym musiał świadka poszukać, ale za nowoczesności to my mamy telefony i co nam zrobisz?
Młodzi muszą się przyzwyczaić, że starzy marudzą. Od tego są stare lata - kiedyś wszystko było lepsze i starzy ludzie tak nie truli jak teraz, np.: Pandemia! Pandemia! Pandemia! (Było się przyzwyczaić przez dwa lata, poćwiczyć cierpliwość i zapomnieć jak kiedyś było - pandemia potrwa tak długo, aż przestanie być potrzebna, a to jeszcze potrwa, oj potrwa, mimo, ze grecki alfabet powoli się kończy, niestety skleroza nie przychodzi sama z siebie, trzeba jej pomóc)
Wiencej nie bendem. (się odzywał) w tym temacie. Nie chcem i nie muszem.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: