Autor: Marek (---.nwrknj.fios.verizon.net)
Data: 2021-12-23 00:58
Różnie bywało. Pisze ks. Konrad Szweda, Oświęcim, 7669:
"Jako kapłan zastanawiałem się, jak to pragnienie zaspokoić, skąd zdobyć hostie i wino, gdzie w takich warunkach odprawić Mszę świętą. Nadarzyła się stosowna okazja. Jesienią 1941 roku pracowałem w zewnętrznym komandzie Buna-Werke. Ksiądz proboszcz Skarbek z Oświęcimia przez cywilów dostarczał hostie, wino; przesłał także maleńki kielich z trzech części."
Były też przemycane (a z początku nawet dostarczane w paczkach z PCK) rodzynki, z których robiono mikroskopijne ilości wina mszalnego oraz pszenna mąka do zrobienia komunikantów.
Słowacki ksiądz Viktor TrstenskyM, który przeżył 45 lat w obozach niemieckich i potem komunistycznych wspomina: "sprawował tam Eucharystię: w ułamanej łyżce moczą się trzy rodzynki, jak w kielichu; na metalowym wieczku od konserwy leżą grudki ulepione z białej mąki. Po odprawieniu Mszy św. w myślach fryzjer rozniesie pokarm Eucharystyczny po barakach..."
(https://www.niedziela.pl/artykul/67488/nd/Swiadectwa-wiary)
|
|