Autor: Joanna (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data: 2023-05-15 19:15
Mam wrażenie, że na siłę wymyślasz pytania. I to coraz bardziej "ciekawe". A to teraz naprawdę mnie zaskoczyło. Naprawdę jest tak jak piszesz? W takim razie idź do kościoła, na Mszę św. i patrząc na Hostię w czasie Podniesienia albo przyjmując Komunię św., powiedz, że brakuje Ci Jezusa, Jego obecności, Jego miłości, Jego spojrzenia. Powiedz to Jezusowi patrzącemu na Ciebie z Hostii. Obecnemu tam. Albo jeszcze lepiej zrób to w czasie adoracji. Patrząc na Hostię w monstrancji, czyli właśnie na Jezusa, powiedz, że Ci Go brakuje. Jego obecności, Jego spojrzenia. Możesz też pójść przed obraz Jezusa Miłosiernego albo po prostu odszukać go w internecie. Patrząc na Niego, w Jego oczy, w to spojrzenie tak pełne miłości, potrafisz powiedzieć, że brakuje Ci Jego spojrzenia? On z tego obrazu patrzy w taki sposób, jakby prosto, bezpośrednio i tylko na Ciebie. Ta uniesiona dłoń, która chce Cię przytulić. Jeśli tylko Mu na to pozwolisz. Jeśli patrząc na ten obraz, w dalszym ciągu brakuje Ci Jego spojrzenia, to patrz tak długo, aż w końcu zobaczysz to, że On cały czas na Ciebie patrzy. Dotyka Cię tym spojrzeniem, przytula. Patrz tak długo, aż to poczujesz.
Piszesz też, że brakuje Ci Jego słów i Jego rad. Więc weź do ręki Pismo św. i otwórz je. Dalej Ci tych słów brakuje? Jeśli tak, to zacznij czytać. Czytać i słuchać. To wszystko są Jego słowa. Jego rady. Skierowane do Ciebie. W ogóle w tym Słowie, tym Słowem jest On - Jezus, więc nie tylko słowa, ale też Jego obecność, której tak Ci brakuje.
Piszesz, że tyle chciałbyś Mu opowiedzieć. A co stoi na przeszkodzie? Jeśli chciałbyś, to zrób to. Opowiedz. Opowiadaj. On właśnie na to czeka. Daj Mu się "napić" swoich słów. On na nie czeka. Nawet więcej - prosi Cię o to. Znasz ten fragment - "Daj Mi pić." (J 4, 7) To nie są słowa skierowane tylko i wyłącznie do tej kobiety. On mówi tak również do Ciebie. Prosi o to też Ciebie. Piszesz, że tyle chciałbyś od Niego usłyszeć. To zacznij słuchać. Zejdź z nieba na ziemię i spróbuj Go dostrzec obok siebie. Bo jest bliżej niż myślisz. Na wyciągnięcie ręki.
I może spróbuj sobie wyobrazić, co czuje Jezus stojąc obok Ciebie, patrząc na Ciebie, mówiąc do Ciebie, przytulając Cię i słysząc to wszystko, co tutaj teraz napisałeś - że Ci Go brakuje, Jego spojrzenia, Jego miłości, Jego słów, Jego obecności. On Ci to wszystko daje, a Ty nie dostrzegasz, żyjesz jakąś "tęsknotą". Masz Jezusa, Jego obecność, miłość, Jego słowa - masz to wszystko na wyciągnięcie ręki, a tęsknisz do Niego czy za Nim. Szukasz Go gdzieś w niebie. Błądząc gdzieś w obłokach. Trochę jak ci uczniowie idący do Emaus, którzy szli razem z Nim, obok Niego, rozmawiali z Nim, patrzyli na Niego, a nie widzieli, że to On. Dlaczego nie widzieli? Bo "oczy ich były jakby przesłonięte." (Łk 24, 16) Albo w innym tłumaczeniu - "myśli tak zajęte". Być może Twoje myśli albo oczy też takie są. I dlatego nie dostrzegasz tego wszystkiego i żyjesz albo chcesz żyć tęsknotą. A nie lepiej zdjąć z oczu tą przesłonę i cieszyć się obecnością Jezusa już tutaj, na ziemi?
|
|