logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Usycham duchowo. Brakuje mi myślących podobnie.
Autor: Monika (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2023-05-26 19:12

Od jakiegoś czasu widzę, że dosłownie "usycham" duchowo. Nigdzie nie mogę znaleźć duchowości mi odpowiadającej. Nie dlatego, że jestem "wybredna", czy coś w tym rodzaju. Po prostu mam wrażenie, że z biegiem lat Kościół (zwłaszcza lokalny) ma mi coraz mniej do zaoferowania. Jestem od lat zafascynowana duchowością przedsoborową, lecz taka msza jest odprawiana przez pewnego przyjezdnego kapłana w moim mieście ok. raz w roku, w kościele sióstr zakonnych. Nie jest ten fakt nigdzie nagłaśniany, nie jest to podawane w ogłoszeniach w moim kościele (choć księża na pewno o tym wiedzą, bo kościołów katolickich mamy w tym mieście jedynie 3). W związku z tym, często dowiaduję się już po fakcie o tym, że odbyła się taka msza. Swego czasu w moim kościele zebrała się grupa osób, która uczestniczyła w pewnych rekolekcjach, te osoby utworzyły wspólnotę, lecz spotkania wspólnotowe (tej oraz innych wspolnot) nasi księża traktowali marginalnie, żeby nie powiedzieć gorzej (na tego typu spotkaniach raczej nie wypada zbierać ofiary na tacę, więc z takich spotkań Kościół, co zrozumiałe, się nie utrzyma). Starsi księża jeszcze robią wszystko "po staremu" i to jest ok, młodzi nawet na nabożeństwach majowych wprowadzili ostatnio kilka nowych wezwań i starsze panie gubiły się w śpiewie, który znają przecież od dekad. Msze są coraz krótsze, odprawiane "po łebkach". A przecież muszę być posłuszną katoliczką, więc nie pójdę i nie nawymyślam tym kapłanom, zwłaszcza ich dobrze nie znając, bo narobię więcej szkody, niż pożytku. Mogę się co najwyżej za nich pomodlić (I cały czas to robię). Parę lat temu gdy byłam młodsza i funkcjonował chór kościelny, księża czasem głośno komentowali wygląd jego członkiń (uważam, że dopóki chodzimy do kościoła w godnym stroju, nie powinno nikogo interesować, jak wygladamy - a odwrotnych przypadków tam na 100% nie zarejestrowałam). Ludzie odwracają się od Kościoła, znam może 3 osoby (każda z innej parafii), które przyznają, że regularnie przychodzą na msze, mimo znania dziesiątków, a może i setek ludzi z mojego miasta. Z otwartą buzią słucham na youtube niektórych kazań katolickich i czytam strony poświęcone tej tematyce, lecz czy to wystarczy? A może nie należy "przesadzać z religią", jak mi ktoś znajomy niegdyś powiedział?

Z drugiej strony, przecież gdzieś trzeba chodzić. I jakąś duchowość mieć. Jak Wy sobie radzicie? (pytanie szczególnie do osób z mniejszych miast i miasteczek, choć nie tylko - domyślam się, że w takiej stolicy łatwiej jest o karierowiczów niż katolików, ale tam przynajmniej istnieje mnogość wspólnot i kościołów). Nie przeprowadzę się jednak na drugi koniec Polski tylko dlatego, że gdzieś tam jest dobra wspólnota, czy lepiej dba się o liturgię - tu żyje mi się całkiem dobrze. Brakuje mi tylko ludzi myślących podobnie. Jak to zmienić?

 Re: Usycham duchowo. Brakuje mi myślących podobnie.
Autor: Ewa (---.146.112.227.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2023-05-26 21:17

Witaj, mam podobnie aczkolwiek nie identyczna sytuacja. W moim otoczeniu jest bardzo niewiele osób w moim wieku (ok. 30 lat) którzy naprawdę podchodzą do wiary, jakby to powiedzieć na powaznie. W moim kościele nic się nie dzieje oprócz mszy, a ja z trójka małych dzieci nie chodzę do kościoła zbyt często nie licząc niedziel i świat. Także słucham kazań online itd. Z checia bym wstąpiła do jakiejś wspólnoty. Pozdrawiam

 Re: Usycham duchowo. Brakuje mi myślących podobnie.
Autor: Annna (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2023-05-26 23:51

Może Żywy Różaniec?

 Re: Usycham duchowo. Brakuje mi myślących podobnie.
Autor: Barnab (---.dynamic.inetia.pl)
Data:   2023-05-27 01:19

"młodzi nawet na nabożeństwach majowych wprowadzili ostatnio kilka nowych wezwań i starsze panie gubiły się w śpiewie, który znają przecież od dekad."

To nie księża wprowadzili, tylko papież (klik).

 Re: Usycham duchowo. Brakuje mi myślących podobnie.
Autor: Ja2 (---.96.187.153.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2023-05-27 03:44

Nie chodzi o "przesadę z religią", bo wydaje mi się że u ciebie tego nie ma, ale o przesadę z narzekaniem. Takie marudzenie, że wszystko jest złe, potrafi zepsuć całą radość życia. Naucz się cieszyć tym, co masz. Gdybyś mieszkała w Australii, może mogłabyś być na mszy tylko raz w tygodniu albo rzadziej. W krajach misyjnych nie byłoby pewnie żadnej wspólnoty, a księdza widziałabyś raz w roku.

Pierwsze najważniejsze pytanie co TY zrobiłaś dla parafii w tym roku? Konkretnie: co? Może gdybyś zaczęła służyć parafii, to wszystko by się okazało inne?

Ale tak konkretniej.
Msza trydencka, na którą trudno "trafić".
- Przecież jak to nie jest uroczystość parafialna, to w ogłoszeniach księża nie podają i to normalne. Jak ci na tym zależy, to spytaj swojego księdza, czy oni o tej mszy wiedzą odpowiednio wcześniej (wcale nie muszą wiedzieć, bo to nie ich sprawa) i jeśli wiedzą to czy mogłoby to być ujęte w ogłoszeniach. Zwykłą rozmowa (a nie awantura) może nam coś wyjaśnić. Albo:
- Idź parę razy na "zwykłą" mszę do sióstr. Pogadaj z siostrami. Spytaj skąd te msze u nich, czy to uroczystość zakonna, tamtej parafii, rocznica kapłaństwa konkretnego księdza albo matki przełożonej. Zainteresuj się kto i kiedy tę mszę odprawia. Może to stały termin, albo przybliżony i wtedy sobie przypilnujesz. Jak poznasz osobiście parę sióstr, to albo zostaw im swój telefon, albo ty co jakiś czas dzwoń i pytaj o tę mszę.
- Skoro ci tak na tej mszy zależy, choćby raz w roku, to znajdź w guglach "msze trydenckie w Polsce" albo w twojej diecezji. Może gdzieś w pobliżu będą? W dużych miastach czasem są codziennie, w mniejszych raz w tygodniu albo raz w miesiącu. Przecież wyjątkowo możesz wsiąść w autobus i dojechać. W dużym mieście też trzeba dojeżdżać, czasem 10-15 km na taką mszę (jeśli jest w centrum)

Wspólnoty, które ponoć księża traktowali marginalnie.
O tych ofiarach na tacę na spotkaniach wspólnotowych - to bardzo brzydko zabrzmiało. To jest twoje oskarżenie, które trzeba dobrze przemyśleć, bo możesz bardzo krzywdzić księży.
A nie rozumiem na czym polega problem. Księża nie muszą być na spotkaniach wspólnoty, jeśli ma kto ją prowadzić. Bo przecież nie chodzi ci chyba o spotkanie z księdzem, tylko z wspólnotą, prawda? Ważne, czy tam odnajdujesz coś dla siebie, albo czy ty możesz tam coś wnieść, jeśli uważasz, że spotkania są nudne. Albo jesteś lepsza/mądrzejsza i ty dajesz, albo gorsza/głupsza i wtedy masz co brać od nich. Nie można przychodzić z nastawieniem: na pewno będzie źle.

Nowe wezwania na majówkach.
I to według ciebie WINA młodych księży? Z tego co ja wiem, nowe wezwania wprowadził papież Franciszek, śpiewa się je na całym świecie. To prawda, że starsi ludzie znają na pamięć litanię "po staremu", więc minie jeszcze parę lat, zanim będą pamiętać nowe. Ale takie jest życie starych. Obudzona o północy odruchowo powiem, że mamy w Polsce trzech sąsiadów, no i co mi zrobisz? Powiem też: Maria Curie-Skłodowska, bo tak mnie uczyli w szkole (zresztą ona tak się podpisywała). Wszystko się zmienia i starsi muszą się na nowo uczyć nazw ulic, państw, i że banany to jagody. Starszemu człowiekowi już nic nie wchodzi tak łatwo do głowy i trzeba to zrozumieć.
Co można zrobić? Jeśli macie rzutnik, to poprosić, żeby wyświetlali litanię z nowymi wezwaniami. Albo teksty litanii z nowymi wezwaniami przed majówką położyć na ławkach. To możesz zrobić także ty, w porozumieniu z księdzem. I wtedy kolejny problem rozwiązany. Albo się uspokoić i nie narzekać.

Msze odprawiane po łebkach?
Nie wiem co to znaczy, i o co chcesz robić księżom awanturę, bo na pewno wszystkie części są takie jak trzeba. Rozumiem, że lubisz msze długie, uroczyste, ale nie każdy tak lubi. Szczególnie jak chce chodzić często tuż przed pracą, czy po pracy - głodny i zmęczony. Jak ksiądz niepotrzebnie przedłuża, a obowiązki czekają, to ludzie przestają chodzić często. Nie sądzę żebyś miała powód nawymyślać księżom i to raczej w tobie nagromadziła się jakaś złość OGÓLNA na wszystko, którą chciałabyś rozładować. Polecam raczej rozmowę z psychologiem, a nie księdzem. Albo długi spacer, rower, porządne zmęczenie.
Narzekasz, że kilka lat temu księża narzekali na wygląd chóru, a ty narzekasz teraz na księży, no i co? Lepiej robisz niż oni? Jesteś pewna, że wtedy nie chodziło o to, że chór powinien się ubierać jednakowo/podobnie, bo rzeczywiście wygląd chóru dodaje wartości? To dlatego często chór albo ma konkretny strój, albo chociaż narzucają na siebie identyczne elementy, np. szale, pelerynki. O to mogło księdzu chodzić, że chór jest zbyt pstrokaty, a wtedy nie skupia tylko rozprasza.

Może i niektórzy odchodzą od Kościoła. Mogą odchodzić ze względu na kiepskiego księdza, ale zapewniam cię, że mogą mieć także dość parafianek, którym nic się nie podoba i bez przerwy narzekają. Czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak trudno jest słuchać ciągłego narzekania? Przestajesz mieć ochotę na cokolwiek.

 Re: Usycham duchowo. Brakuje mi myślących podobnie.
Autor: Hania (---.icpnet.pl)
Data:   2023-05-27 12:14

W Twojej wypowiedzi uderzyło mnie określenie, że kościół ma Ci mało do zaoferowania i za tym cały ciąg narzekań. Wygląda, że podczas liturgii skupiasz się na własnych przeżyciach duchowych, własnych emocjach, własnych głodach.
Przy czym nie wspominasz o Twojej relacji z Bogiem, jakbyś chodząc do kościoła chciała nasycić li tylko swoje potrzeby wewnętrzne. I domagasz się, aby księża wychodzili na przeciw Twoim potrzebom, zainteresowaniom.
A co Ty masz do zaoferowania kościołowi i Kościołowi?
Msza św. posoborowa i Msza św. trydencka w jednaki sposób upamiętniają ofiarę Chrystusa. Żadna z nich jest lepsza czy ważniejsza. Zawsze uczestniczysz w tej samej pamiątce Paschy, śmierci i zmartwychwstania.
Podczas każdej liturgii skup się na swojej relacji z Bogiem. Jeśli to będzie liturgia, która mniej Ci odpowiada - tym bardziej - ofiaruj swój wysiłek zaangażowania się w nią budowaniu relacji "z Tym, o którym wiemy, że nas miłuje".
Może mniej fascynacji liturgią przedsoborową, a więcej fascynacji miłością Boga?
A księża? Różni są, zwyczajni słabi ludzie jak każdy z nas, jak Ty. Żaden z nich nie jest w stanie zadowolić potrzeb wszystkich swoich parafian, często liczonych w tysiącach.
Paręnaście lat mieszkałam w parafii, gdzie było ok. 13 tys. parafian i 2 księży. Poszłabyś pomóc, coś zaproponować czy też miałabyś wymagania?

 Re: Usycham duchowo. Brakuje mi myślących podobnie.
Autor: hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2023-05-28 00:16

Moniko, starczy utyskiwania, zrób coś konstruktywnego. Sugeruję: włóż więcej wysiłku.
Jeśli wybierasz "formę" (świadome uproszczenie) pozostającą w mniejszości, to chyba wiesz, że tak jest i jeśli Ci zależy, włóż staranie w to, żeby mieć z nią kontakt, a nie zżymaj się na zło całego świata, który Ci nie pomaga. Zresztą, jedna "taka" msza w roku, o której chcesz mieć na bieżąco informacje, to... daj spokój, to nie jest żaden sposób na formowanie się.

Nawiasem: wielu moich ulubionych świętych wychowało się w duchowości sprzed Vaticanum II lub wręcz: tworzyli oni wtedy swoją duchowość i nie przeszkadza to związanym z tymi duchowościami zakonom, ruchom, indywidualnym osobom w tym, aby uczestniczyć w "posoborowej" liturgii. Świetnie się ci "przedsoborowi święci" w niej mieszczą. Nie wiem więc, czy nie mieszasz przypadkiem duchowości z "formą", z mszą trydencką itp. - zastanawia mnie to. To do przemyślenia.

Insynuację finansową odebrałam właśnie jako insynuację. Źle mi to zabrzmiało.
Od przynajmniej 40 lat jestem związana z różnymi wspólnotami, zmienianymi stosownie do wieku i stanu, sporo widziałam, jakoś nigdy argument finansowy nie był powodem do rozluźniania się relacji itp. Czy przypadkiem nie poszłaś za jakimiś niemiłymi stereotypami?

Kościół się od zawsze - na szczęście - rozwija, prześledź historię. Zawsze (to nie jest kwestia obecnego Papieża) trzeba było się czegoś uczyć, nowych dogmatów, nowych świąt, nowych form, nowych pieśni, nowych świętych. To jest bogactwo - zatem uczmy się i pomagajmy innym się uczyć, a nie obwiniajmy "młodych księży" i nie użalajmy się niepotrzebnie nad starszymi paniami. Już wyżej Ktoś pisał - nowe wezwania to drobiazgi łatwe organizacyjnie.

Do Ja: świetne przykłady zwyczajnych zmian w otaczającym nas świecie. Dziękuję. Nie są one oczywiście żadnym powodem do narzekania i oskarżeń...

Do Ewy: są wspólnoty, są rekolekcje adresowane do rodzin z dziećmi. Także małymi, ale one szybko urosną... Niekoniecznie blisko Ciebie, ale formy duszpasterstwa dla rodzin są, zresztą wiele osób ma daleko i sobie próbują radzić. Polecam wyszukiwarkę. Także na ten rok. Rekolekcje rodzinne, rekolekcje dla rodzin z dziećmi itp. Domowy Kościół, ale nie tylko. Jest też Krajowy Osrodek Duszpasterstwa Rodzin.
A jeśli blisko wspólnoty nie ma, to może skrzyknie się parę mam i mała wspólnota powstanie. Oddolnie. Takie rzeczy się udają.

 Re: Usycham duchowo. Brakuje mi myślących podobnie.
Autor: patrycja (---.21.37.23.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2023-06-07 20:59

Mozna tak narzekac i narzekac..i zawsze znalezc cos nie tak. Niech Twoja duchowoscia bedzie Eucharystia, Adoracja, codzienny rozaniec, Pismo Sw i nieustanna modlitwa serca. Pros o dobrych i sczerych przyjaciol w wierze i Bog Ci ich postawi. Skoro nie widzisz ludzi swiatlych wokol siebie TY BADZ TA SWIATLOSCIA (por. Mt 5,14)

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: