Autor: A (---.warszawa.sdi.tpnet.pl)
Data: 2005-05-28 00:53
Cześć Piotrku,
Do niedawna byłam w podobnej sytuacji, dlatego doskonale rozumiem tę "grubą szybę" o której piszesz...
Ty przecież dobrze wiesz, że Jezus Cię kocha i że czeka na Ciebie, tylko ten strach i wstyd... Napiszę Ci co mi najbardziej pomogło, może i Tobie to coś da...
1. Jak zaczęłam prosić, to już nie przestałam.
I wiesz myślę, że to jest dar, że czujesz to teraz, nie daj temu ostygnąć, tylko proś o pomoc, idź przed Tabernakulum i proś, płacz. Błagaj wszystkich Świętych razem i każdego z osobna, ale też pytaj wszędzie gdzie możesz, gadaj o tym na necie, proś o modlitwę, rozdmuchaj to pragnienie, nie daj temu ostygnąć, myśl o tym cały czas, nie daj złemu wmówić Ci, że Chrystus nie próbuje właśnie w tym czasie Ci pomóc. W niebie o Ciebie właśnie teraz walczą.
2. To musi być Twoje "tak", czyli ruch należy do Ciebie. Wystarczy bardzo malutkie, o resztę już On sam się będzie martwił. Ja na necie znalazłam adres email zupełnie mi nieznanego kapłana z mojego miasta. Napisałam parę zdań, głównie, że się boję i czy nie zgodzi się spotkać - zgodził się. Widzisz, to nic trudnego, masz świadomość, że możesz się wycofać, nie odpowiedzieć mu już więcej - a jak się uda to ile zyskasz!
4. Ja obiecuję modlitwę, gorącą, bo dobrze wiem, że to nie zabawa. A z Nim wszystko jest możliwe, nie da Ci zginąć, bo jesteś Jego. Wybrał sobie Ciebie i zrobi wszystko żebyś do Niego wrócił.
Pozdrawiam
A
|
|