logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Josh McDowell
Fundamenty wiary
Księgarnia Św. Jacka
 


redakcja: Katarzyna Solecka, Piotr Werwiński
opracowanie graficzne: Bożena Pietyra
tłumaczył: Daniel Kondzielewski
nr ISBN: 83-7030-493-1
Księgarnia Świętego Jacka, 2006
oprawa: miękka
format: 152 x 228
liczba stron 288
Kup tą książkę

 
Podstawa prawdziwej akceptacji
 
Większość dorosłych zgodzi się, że ideałem jest akceptować dzieci bez warunków. Nasza postawa nie może być „akceptacją, jeśli” czy „akceptacją, kiedy”, ale „akceptacją, kropka”.
 
Młodzi ludzie – a tak naprawdę każdy z nas – muszą wiedzieć, że nasza ocena innych nie wynika z tego, w co wierzą, czy jak dobrze im coś wychodzi. W praktyce jednak akceptacja, którą oferują dorośli młodym ludziom jest często warunkowa. Dopóki uczniowie przestrzegają reguł, trzymają się z dala od kłopotów, mają właściwe poglądy i robią to, czego się od nich oczekuje, spotykają się z ogólną akceptacją i zgodą ze strony swoich rodziców i innych ważnych dorosłych w ich życiu. Ale kiedy młody człowiek popełni błąd, złamie regułę lub przyjmie postawę, która nie jest pożądana, wtedy może być potraktowany jak obywatel drugiej kategorii. Wtedy dorośli mówią do niego w inny sposób, stają się chłodni i zdystansowani lub przestają okazywać sympatię. Dorośli potrafią wycofać swoją akceptację bardzo subtelnie, nawet sami sobie tego nie uświadamiając. Natomiast dzieci wyczuwają tę zmianę natychmiast.
 
Prawdziwa akceptacja to praca w pełnym wymiarze godzin, która wymaga Bożej pomocy. Nie jest to coś, co przychodzi łatwo, a tym bardziej automatycznie. Jeśli chcesz okazać szczerą akceptację swoim dzieciom, musisz wykorzystywać każdą okazję, by uświadamiać im, że ich całkowicie akceptujesz, bez względu na to czy wygrają czy przegrają w codziennych życiowych bataliach i wyzwaniach. Musisz wejść w ich świat, utożsamić się z tym, z czym się borykają i zadbać o to, by twoją akceptację czuli każdego dnia.
 
Twój syn lub córka zawsze pozostaje twoim synem lub córką, wyjątkowym darem Boga, zasługującym na twoją miłość i akceptację. Nastolatki w twojej grupie młodzieżowej należą do osób, za które umarł Chrystus i zasługują na twoją miłość i akceptację. Akceptowanie dzieci w sposób pełny i całkowity nie oznacza aprobowania wszystkiego, co robią. Ale musimy zadać sobie wiele trudu, żeby dzieci doświadczały, że akceptujemy je jako ludzi jedynych w swoim rodzaju, zaś ich zachowaniem zajmiemy się osobno, wtedy, kiedy jest to niezbędne.
 
Pamiętajcie, akceptacja bazuje na tym, kim jest osoba – wyjątkową istotą, stworzoną na obraz Boga, nieskończenie cenną i pełną godności. Z drugiej strony, akceptacja warunkowa koncentruje się na zachowaniu; okazywana jest tylko wtedy, kiedy osoba przestrzega zasad, osiąga powodzenie lub wypada dobrze. Kiedy akceptacja jest warunkowa, a postawa młodej osoby lub jej zachowanie odbiega od standardu, niemal na pewno pojawią się uczucia odrzucenia. A takie odrzucenie może doprowadzić do zmniejszonego poczucia wartości i godności u tego, do kogo jest kierowane.
 
Im mocniej uchwycimy się tej prawdy, tym bliżej będziemy mogli się związać z młodymi ludźmi. Musimy zaakceptować młodych takimi, jakimi są – nie biorąc pod uwagę ich zachowania. To powoduje, że czują się oni bezpieczni w tej relacji. A jeśli nie czują się bezpieczni w relacji z nami, nasze wysiłki, by zmieniać ich zachowanie czy pogłębić ich przekonania o Chrystusie i Jego Słowie będą o wiele trudniejsze i o wiele mniej owocne.
 

Akceptacja przez porównanie
 
Laura czuje się odrzucona nie tylko z powodu swoich poglądów, które są nie do zaakceptowania przez rodziców i swoich zachowań z przeszłości, ale także dlatego, że nie jest jak jej siostra, Sylwia. Czuje, że jest porównywana ze swoją siostrą i że zawsze wypada blado na jej tle.
 
Rodzina Johnsonów zapomina o tym, że Laura nie jest Sylwią. I nigdy nią nie będzie, ponieważ ona jest Laurą – jedyną w swoim rodzaju, jak już powiedzieliśmy. Bóg stworzył każdego z nas niepowtarzalnym, i Laura nie jest tu wyjątkiem. Najprawdopodobniej rodzice Laury nie odkryli tego, kim jest – oryginalnym dzieckiem Boga – a w konsekwencji nie wychowywali jej według „prawideł jej drogi” (Prz 22,6).
 
Mimo iż rodzice instynktownie wiedzą, że każde ich dziecko jest inne, często popełniają błąd wychowywania i dyscyplinowania wszystkich dzieci w ten sam sposób. Być może spowodowane jest to tymi samymi oczekiwaniami wobec nich wszystkich. Zgadzam się, że rodziny potrzebują wzorów, według których mają funkcjonować, ale nie ma standardowego sposobu, jak traktować dzieci – ponieważ każde z nich reaguje inaczej na to, jak jest traktowane. Tak naprawdę, „standardowe” wychowywanie i dyscyplina jest jednym z najlepszych sposobów, by stracić kontakt z młodymi ludźmi.
 
Jako wychowawca łatwo zauważysz, że różne dzieci reagują inaczej. Potraktuj jako przykład próbę posadzenia na spotkaniu grupy łobuzów. Niektórzy zareagują od razu, bez większych problemów: „Dobra, usiądźmy już”. Inni potrzebują młotka, by ich uciszyć. Jako rodzic nie mogłem zdyscyplinować córki, Kelly, w taki sam sposób, w jaki wymogłem właściwe zachowanie od mojego syna, Seana. Dlaczego? Ponieważ Bóg stworzył każdego z nich niepowtarzalnymi. I jeśli nie zrozumiemy cech charakterystycznych swoich dzieci, trudniej nam będzie nawiązać z nimi bliską relację.
 

Akceptacja tworzy bezpieczną więź
 
Jest ważne, aby rodzice – i wszyscy ci, którzy mają do czynienia z młodzieżą – nauczyli się i praktykowali akceptowanie młodych ludzi. Jeśli chcemy, by nasi uczniowie czuli się bezpiecznie w naszych relacjach z nimi, muszą czuć, że są akceptowani przez nas takimi, jakimi są. Nie oznacza to jednak, że musimy tolerować złe zachowanie. Jednakże kiedy młodzi ludzie czują się nieakceptowani i niepewni, żyją w lęku – lęku, który podpowiada „będę odrzucony, jeśli się nie podporządkuję i nie spełnię oczekiwań”.
 
Jeśli będziesz pielęgnować więź z młodymi ludźmi opartą na Chrystusowej akceptacji, najprawdopodobniej otrzymasz pozytywną reakcję na swoje wysiłki. Być może nie zawsze będą oni tak posłuszni i „słodcy” jakbyś chciał, ale będą ci ufać bez lęku, ponieważ będą wiedzieli, że cokolwiek się stanie i cokolwiek zrobią, kochasz ich takimi, jakimi są. Kropka. A kiedy twoje dzieci, uczniowie, czy młodzi ludzie w twoim otoczeniu, otrzymają taką akceptację z twojej strony, będą mieli podstawę do widzenia siebie cennymi także w oczach Boga. A to z kolei może im pomóc w pełni poznać i utożsamić się z autentyczną osobą, którą Bóg adoptował jako swoje dziecko.
 

Więcej na temat więzi
 
Możecie teraz dojść do wniosku, że mieć głęboką więź ze swoim dzieckiem, grupą młodzieżową czy uczniami po to, by pomóc im rozwinąć pogłębione przekonania chrześcijańskie i po to, by poznać siebie jest wyzwaniem, do którego potrzeba całego zestawu podręczników i możecie mieć rację. Książka, którą czytacie, jest częścią przygotowanego specjalnie w tym celu programu pastoralnego „Fundamenty wiary”, mającego wspierać wasze wysiłki. Program ten pomaga wam i młodym ludziom budować fundamenty wiary, szukać odpowiedzi, dlaczego wierzysz w to, w co wierzysz (zob. załącznik A).
 
Historia Laury: budowanie więzi
 
Laura ma zniekształconą wiedzę o Bogu, prawdzie i rzeczywistości, a jej sytuacja wcale nie jest rzadkością pośród młodych ludzi, nawet tych z dobrych chrześcijańskich domów. Niestety wielu rodziców nawet sobie nie uświadamia, w co wierzą ich dzieci. Rodzice Laury dopiero teraz dowiadują się, w co wierzy ich córka i zaczynają się martwić.
Co w takim razie powinni robić rodzice, kiedy niepokoją się tym, w co wierzą ich dzieci? Co powinni robić wychowawcy, kiedy jeden z młodych ludzi zwierza im się, że nie może porozumieć się z rodzicami? Co powinni zrobić księża lub katecheci, kiedy odkrywają, że ich podopieczni borykają się z pytaniami o własną wiarę i tożsamość?
To są problemy, którym muszą stawić czoła także Dawid i Liza, podejmując wysiłek, by pomóc Laurze.
 
* * *
 
Liza pochyliła się w stronę Laury. – Mówisz, że twój tata chce, żebyś wierzyła w to samo, co on – powiedziała. – Co masz na myśli?
– Trochę się kłóciliśmy, bo… bo myślę, że są zbyt dogmatyczni w niektórych sprawach, rozumiesz? – Laura stopniowo zaczęła mówić coraz pewniej. – Że niby Jezus jest jedyną drogą do Boga, a inne religie nie, i takie tam. Najgorsze, że kiedy zaczynamy o tym rozmawiać, od razu wpadają w gniew i zachowują tak jakbym totalnie odrzuciła Boga i miała zamiar ogolić sobie głowę i stać się mniszką buddyjską, czy coś w tym stylu.
– No, a jaki jest twój kontakt z Bogiem? – Dawid uśmiechnął się życzliwie.
 
Minęło kilka chwil zanim Laura odpowiedziała, wzruszając ramionami:
– Sama nie wiem… to znaczy, może trochę kwestionuję to, w co kiedyś wierzyłam i nie poukładałam sobie jeszcze tego wszystkiego. – Przerwała, przełykając ślinę, a jej oczy wypełniły się łzami – Ale nawet jeśli nie jestem tak blisko Boga jak kiedyś, to mój tata nie powinien mnie tak nienawidzić!”
– Ale czemu mówisz, że cię nienawidzi, Lauro?” – zdziwił się Dawid.
Szybko wytarła łzy. – Powiedział, że żałuje, że w ogóle się urodziłam.
– Powiedział ci coś takiego? – zapytała zaskoczona Liz.
– Nie mi. – Laura potrząsnęła głową. – Mojej mamie. Kilka dni temu powiedziałam jej, że nie jestem w nastroju, żeby słuchać, jak czyta mi Pismo Święte i chyba ją tym dotknęłam. Później, gdy przechodziłam obok sypialni rodziców, usłyszałam jak tata mówił: „Jeśli tak, to żałuję, że w ogóle się urodziła”.
– Jesteś pewna? – zapytała Liza. – Może mówił o kimś innym.
– Nie – potrząsnęła stanowczo głową. – Wiem, że rozmawiali o mnie.
 
Dziewczyna zagryzła dolną wargę i pochyliła głowę, oboje byli poruszeni, widząc jak łzy z jej policzka kapią na stół.
Liza wyciągnęła rękę i dotknęła Laury, podając jej chusteczkę. – Tak mi przykro – powiedziała. – Wiem, że to musi bardzo boleć. – Przysunęła swoje krzesło bliżej Laury i objęła ją. – Tak bardzo mnie boli, że musiałaś słyszeć jak twój ojciec, to powiedział. Tak mi przykro. Tak mi przykro – powtarzała szeptem. – Ale chcę żebyś wiedziała, że bez względu na to, co powiedzą inni, Dawid i ja bardzo się cieszymy, że się urodziłaś. Jesteś cennym dzieckiem Boga i znaczysz dla nas tak wiele. Kochamy cię, Lauro. Kochamy cię i zawsze będziemy kochać, choćbym nie wiem co. Rozumiesz?
 
Laura podniosła głowę i zobaczyła łzy spływające po twarzy Lizy. Spojrzała na Dawida, który również wydawał się poruszony tą sytuacją. Nagle zaczęła cicho łkać, opierając twarz na barku Lizy. Dawid wyciągnął ręce przez stół i dotknął dłoni Laury i swojej żony. Zaczął się cicho modlić.
– Panie – powiedział – smucimy się razem z Laurą. I wiemy, że Ty też nad nią bolejesz. Ty wiesz, jak to jest czuć się odrzuconym i opuszczonym przez najbliższych. I chociaż Laura nie czuje teraz akceptacji swojego ziemskiego ojca, proszę Cię, pozwól jej poczuć uzdrawiającą miłość jej Ojca niebieskiego. Boże, obejmij ją swoimi rękoma i daj jej poczuć to w tym momencie. Daj jej poczuć, że jej dotykasz, kiedy my ją dotykamy. Daj jej poczuć twoją akceptację – i naszą – i przypomnij jej, że nie jest sama. W imię Jezusa, Amen”.
 
Kiedy Dawid skończył się modlić, wszyscy troje siedzieli objęci jeszcze przez chwilę. Potem Laura uniosła chusteczkę i otarła twarz.
– Jesteście wspaniali – powiedziała. – Nigdy nie miałam takich przyjaciół.
– No więc już masz – uśmiechnął się Dawid.
Dziewczyna wytarła łzy. – Mam tyle pytań – westchnęła.
– Pytaj więc – odrzekła Liza.
– Nawet nie wiem od czego zacząć. Czuję się cała rozbita.
– Wobec tego może zrobimy tak – zaproponowała Liza. – Spotykajmy się rano co drugi dzień przez tych kilka tygodni, kiedy jesteś w domu w czasie ferii świątecznych: wtedy pogadamy i spróbujemy odpowiedzieć na wszystkie twoje pytania.
– Dzięki – powiedziała Laura, patrząc to na Liz, to na Dawida. – Byłoby wspaniale.
– OK – ucieszyła się Liza. – Umowa stoi.
– Laura znów spojrzała na nich, a w jej oczach widać było nieme pytanie.
– Tak? – zachęcił ją . – Coś jeszcze?
Przytaknęła ruchem głowy. – Właściwie… nie wiem – powiedziała. – Tak się tylko zastanawiam…
– O co chodzi? – dopytywała się Liza, ciągle obejmując Laurę.
– Hmm… a moglibyście porozmawiać z moimi rodzicami? Nie wiem, może tylko z ojcem. Tak myślę, że może…Liza poklepała ramię Laury lewą ręką. – Jasne – powiedziała. – Nie ma sprawy. – Objęła nastolatkę obiema rękami i spojrzała nieco nerwowo na męża, zastanawiając się, w co się właśnie wpakowali.

Zobacz także
Przemysław Radzyński

Nie ma życia chrześcijańskiego bez przeżycia kerygmatu, czyli doświadczenia tego, że Bóg kocha. Kerygmat to jest pierwsza nowina o tym, że Bóg kocha człowieka. Składa się z sześciu części. Pierwsza mówi o Bożej miłości, druga o grzechu, trzecia o tym, że grzech nad nami nie panuje, ale że jest odkupienie, czwarta o życiu z wiary, piąta tajemnica kerygmatu to Duch Święty, a szósta to wspólnota Kościoła.

 

Z Michałem Olszewskim SCJ rozmawia Przemysław Radzyński

 
Maria Dorota Kowalska

"Krzywda" to – po "miłości" i "nienawiści" – słowo od wieków najbardziej ważkie dla stosunków międzyludzkich. Oznacza niesprawiedliwie wyrządzoną szkodę. Zawinioną przez kogoś utratę dobra materialnego lub moralnego, duchowego. Jeśli czyni się to świadomie i z rozmysłem, jest to grzechem (grzech jest krzywdą wyrządzoną jeśli nie komuś, to zawsze sobie, swojej duszy). Są wielkie krzywdy ważące na losie i życiu człowieka. Są i te "małe", powszednie. 

 
Jacek Salij OP
Na tematy moralne należy mówić w taki sposób, żeby przynajmniej nie gasić w sobie i w innych tego pędu ku dobru, który mamy z racji naszego pochodzenia od Boga. Bo już i tak jest on w nas wskutek naszych grzechów częściowo przygaszony.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS