logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Josh McDowell
Fundamenty wiary
Księgarnia Św. Jacka
 


redakcja: Katarzyna Solecka, Piotr Werwiński
opracowanie graficzne: Bożena Pietyra
tłumaczył: Daniel Kondzielewski
nr ISBN: 83-7030-493-1
Księgarnia Świętego Jacka, 2006
oprawa: miękka
format: 152 x 228
liczba stron 288
Kup tą książkę

 
ROZDZIAŁ 11
 
Świętowanie Objawienia
 
Dawid schował kluczyki od samochodu do kieszeni.
– Dzisiejsza dyskusja o Biblii była świetna – powiedziała Megan.
– Super! – zgodziła się Laura. – Nie wiedziałam, że Biblia jest jednym z głównych źródeł poznania Boga.
– Mam wielu przyjaciół, którzy muszą to usłyszeć. Myślę, że właściwie cała grupa młodzieżowa potrzebuje tego – głośno zastanawiała się Megan.
– No właśnie – powiedział Alan. – A może byśmy znaleźli jakiś fajny sposób, żeby im o tym powiedzieć? Wiecie, coś takiego jak ze Świętowaniem Wcielenia, które robiliśmy w waszym domu…
– To jest myśl! – Wykrzyknęła entuzjastycznie Liza – A gdyby tak udało się wykorzystać wasze umiejętności aktorskie w tym projekcie?
– Że niby co? – Zdziwiła się Megan. – Masz na myśli sztukę?
Liz wzruszyła ramionami, nie tracąc błysku w oczach. – Jeszcze dokładnie nie wiem, ale byłoby wesoło, gdybyśmy coś razem wykombinowali.
Megan uśmiechnęła się. – Naprawdę może być wesoło. Zapytam rodziców, może pozwolą to zrobić w naszym domu.
– Świetnie – powiedziała Liza. Spojrzała na Alana i Laurę. – Co o tym myślicie?
– Ja nie jestem aktorem jak Megan – skrzywił się Alan.
– Nic nie szkodzi – machnęła ręką Liza. – Ty i Laura możecie popracować nad tekstem, a Dawid może pomóc z elementami gry aktorskiej. Będzie dużo do zrobienia. Najważniejsze żeby zacząć!
– OK, Alan? – zapytał Dawid. – Nie chcemy robić ci problemów.
– Nie ma sprawy – chłopiec wyruszył ramionami – W sumie potrzebuję czegoś takiego, żeby mieć o czym myśleć…
– W takim razie załatwione – podsumowała Liz.
 
Mała grupa spotykała się wielokrotnie przez następne dwa tygodnie, przygotowując się do wystawienia sztuki, którą szybko zaczęli nazywać Świętowaniem Objawienia. Kiedy w końcu nadszedł wieczór pokazu, członkowie młodzieżowej grupy parafialnej z Westcastle wraz ze swoimi rodzicami zaczęli powoli napływać do domu Wagnerów. Rodzice Megan witali każdego u drzwi i kierowali ich do salonu na mały poczęstunek, podczas gdy Dawid i Liza pośpiesznie przygotowywali jadalnię na główne wydarzenie wieczoru.
 
Zdawało się, że nowa energia wstąpiła w grupę młodzieżową podczas ostatnich tygodni. To, czego uczyli Dawid i Liza, trafiało w potrzeby młodych ludzi i liczba osób w grupie stale rosła. Kiedy małżeństwo patrzyło na przybywających do swojego domu, widziało ciągle nowe twarze.
– Miło widzieć tu Franklinów – wyszeptała Liza, wskazując ruchem głowy troje ludzi rozmawiających ze sobą w kącie.
Dawid przytaknął skinieniem głowy:
– Właśnie o tym pomyślałem – powiedział. – Cieszę się, że Alan przyprowadził swoich rodziców. Nie widziałem ich w kościele odkąd zmarła Angie.
– Minął dopiero miesiąc. Na pewno musi być im teraz ciężko – Liza patrzyła na nich ze współczuciem.
– Tak – powiedział szepnął jej maż, widząc zbliżających się Alana, Laurę i Megan. – Alan wziął mnie wcześniej na bok i powiedział, że ma mi coś ważnego do powiedzenia po przedstawieniu.
– Czy chodzi o jego rodziców? – zapytała Liza.
– Chyba tak – wzruszył ramionami.
 
Trójka przyjaciół oznajmiła, że są gotowi i mogą zaczynać w każdej chwili. Dawid zwołał więc wszystkich do jadalni. Oczekiwanie narastało, kiedy młodzi ludzie i ich rodzice zasiedli dookoła stołu. Prowadzący stanął przy krześle u szczytu stołu, z notatkami w ręku.
– Witajcie wszyscy – rozpoczął. – Liza i Wagnerowie przygotowali dziś dla nas wspaniały posiłek. Zanim zaczniemy, chciałbym poprosić ojca Jennifer, pana Browna, żeby poprowadził modlitwę, a potem, jeszcze przed jedzeniem, chcielibyśmy przedstawić krótką scenkę.
 
Po modlitwie Dawid odchrząknął – Kilka tygodni temu w naszej grupie młodzieżowej – powiedział, zerkając na notatki – mówiliśmy o Biblii, która objawia nam Boga, który jest bliski. Została nam dana, byśmy poznali Boga i stawali się takimi jak Jego Syn, Jezus. Powiedzieliśmy, że Pismo Święte objawia Boże drogi i im bardziej odzwierciedlamy Jego naturę i drogi, tym bardziej będziemy doświadczać sensownego i szczęśliwego życia.
Kilku studentów siedzących dookoła dużego stołu pokiwało twierdząco głowami. Dawid podniósł do góry Biblię i kontynuował:
– A jeśli nie mamy pewności, że Biblia dokładnie mówi nam o tym, kim jest Bóg? To znaczy, jeśli to, co mówi Biblia zostało zniekształcone lub w jakiś sposób zmienione przez te wszystkie lata, co wtedy? Wtedy nie możemy wierzyć w to, że może nam pomóc poznać Boga i Jego drogi, prawda?
 
Omówił szczegółowo historyczny proces, jaki przeszła Biblia, rozpoczynając od oryginalnych dokumentów, wspominając starożytne kopiowanie manuskryptów, brak technologii drukarskiej i inne potencjalne przeszkody związane z wiarygodnością tekstów. Położył Pismo Święte na stole, tuż przy zakrytym materiałem przedmiocie.
– Tak więc – podsumował – skoro nie możemy ufać Biblii jako wiarygodnemu dokumentowi, jak  możemy zaufać odpowiedziom, których udziela na nasze życiowe problemy?
Dawid skinął na Megan i Brenta. Dziewczyna podeszła do niego i zdjęła materiał z przedmiotu leżącego na stole. Oczom wszystkich ukazała się taca, na której stały niewielkie filiżanki.
– Brent i Megan pomogą nam zilustrować problem, o którym mówimy – powiedział Dawid.
Megan skłoniła się przed grupą i po chwili przerwy padła na ziemię wijąc się i jęcząc, jakby przeżywała ogromny ból.
– Brent jest lekarzem – powiedział Dawid, starając się być słyszalny wśród zawodzenia Megan. Wskazał dziewczynę wijącą się na podłodze. – To jest jego pacjentka, bardzo chora młoda kobieta.
 
Megan, słysząc swoje imię, jęknęła jeszcze głośniej, aż słuchacze nie mogli powstrzymać śmiechu. Dawid wręczył złożoną kartkę Melisie, która siedział najbliżej niego, ale poprosił, by jeszcze jej nie otwierała.
– Meliso – wyjaśniał – Megan umiera na rzadką chorobę; nazywa się melodramat fatalis. W twoim ręku trzymasz jedyny środek, który może jej pomóc. Jeśli doktor Brent poda jej to lekarstwo, odzyska zdrowie. Jeśli da jej coś innego, umrze. Musisz otworzyć kartkę, nie pokazując nikomu, przeczytać najszybciej, jak potrafisz i podać nazwę lekarstwa zapisanego na niej Karen. Musisz to zrobić szeptem. Potem ty, Karen, musisz szybko podać tę nazwę Jennifer, która z kolei poda ją pani Brown, i tak dalej, dookoła stołu aż dojdzie do Alana, który poda tę nazwę doktorowi Brentowi.
– Ale uwaga! – oznajmił poważnym głosem Dawid. – Można powiedzieć nazwę tego lekarstwa każdej osobie tylko raz. Ta osoba musi podać ją dalej najlepiej jak potrafi. Kiedy Brent otrzyma informację, podejdzie do tacy na stole i wybierze lekarstwo, które albo wyleczy – albo zabije Megan.
– Wszystko jasne? No to zaczynamy!
 
Cała grupa z zainteresowaniem patrzyła, jak Melisa otwiera kartkę. Przeczytała ją uważnie, pochyliła się nad Karen i wyszeptała jej coś do ucha – twarz koleżanki zmieniła się natychmiast, wyrażając niepewność, ale mimo to wzruszyła ramionami i podała informację dalej, do Jennifer. Tymczasem Megan, która ciągle wiła się i jęczała na podłodze, nagle ożywiła się jeszcze bardziej i jęczała coraz głośniej.
W końcu informacja dotarła do Alana. Ten pokręcił głową i potarł oczy ze zdumienia, idąc do Brenta i szepcząc mu w ucho to, co usłyszał.
– Co takiego?! – zapytał Brent, ale Dawid przypomniał mu, że można wypowiedzieć nazwę tylko raz. Brent spojrzał bezradnie na prowadzącego i podszedł do stołu. Dawid przekręcił tacę i pokazał grupie pięć papierowych filiżanek, które zawierały kolorowe cukierki miętowe. Na każdej było coś napisane: „Kwas hyprochlorowy,” „Kwas hygrochlorowy,” „Kwas hylochlorowy,” „Kwas hyfrochlorowy” i „Kwas hydrochlorowy.”
 
Megan jęczała jakby śmierć była już nieunikniona.
– No cóż doktorze Brent – przynaglił Dawid. – Które lekarstwo?
– Nie wiem – powiedział Brent, na jego twarzy malowało się zakłopotanie. – To jedno z tych lekarstw. – Podnosił po kolei każdą z filiżanek i odczytywał napisy. – Jednak bazując na tym, co mi powiedział Alan, żadne z nich nie pasuje.
Megan zawyła. Kilka osób znowu zaśmiało się z jej gry, tym razem jakoś nerwowo. Brent zwrócił się do grupy i zapytał: – Co mam zrobić?
– Rób, co możesz – zaproponowała Melisa.
Brent pokręcił głową i chwycił jedną z filiżanek, czytając napis: „Kwas hydrochlorowy”. Wzruszył ramionami – To może pomóc – powiedział.
– Dobra, zobaczmy, czy kwas hydrochlorowy zadziała – Dawid wziął od niego filiżankę i wypowiedział nazwę lekarstwa wyraźnie i na tyle głośno, by Megan mogła ją usłyszeć.
 
Brent pochylił się nad Megan, by pomóc jej wstać i wrzucił do jej ust cukierka. Zamarła na chwilę, spojrzała na grupę… i zmarła, opadając ciężko na podłogę.
Dawid poprosił Melisę, by podała Brentowi kartkę, który otrzymała na początku.
– Co jest tu napisane? – zapytał.
Ten odgiął kartkę i przeczytał: – Biała tabletka kwasu hyfrochlorowego.
– Och – powiedział Dawid, kiwając żałośnie głową. – Jaka szkoda!
Podziękował Brentowi i Megan, a wszyscy przez chwilę bili brawo. Potem zapytał grupę, co poszło źle. Wszyscy zgodzili się, że informacja została przekręcona podczas przekazywania jej z ust do ust.
– Zgadza się – powiedział Dawid. – A ponieważ informacja została zniekształcona po drodze, Brent nie mógł mieć pewności, czy daje Megan odpowiednie lekarstwo. Bez właściwych, niezniekształconych informacji, Megan nie mogła doświadczyć ożywczej mocy tej informacji.
– W takim razie – dokończył – jakie możemy z tego wyciągnąć wnioski?
– Jeśli nie mamy wiarygodnej Biblii, nie możemy otrzymać właściwego lekarstwa, tak? – nieśmiało odezwała się Melisa.
– Dokładnie tak! – Dawid uśmiechnął się. – Ważne jest więc, byśmy wiedzieli, że Biblia jest dokładna i może dać nam prawdziwy obraz Boga, który chce, abyśmy Go poznali i jest lekarstwem na chorobę, która dotyka nas wszystkich. Skąd jednak mamy mieć pewność, że ta księga może ukazać nam prawdziwego Boga? Oto odpowiedź. – Wziął trzy kartki papieru ze stołu i poprosił, by utworzyć trzy grupy.
 
Dawid i reszta spędzili pozostałą cześć spotkania analizując trzy testy, których można użyć do ustalenia wiarygodności jakiegokolwiek dokumentu historycznego. Prowadzący podkreślił, że dowód na wiarygodność Biblii ukazuje działanie Boga, który czuwał nad zapisywaniem, przekazywaniem i potwierdzaniem swojego Słowa, ponieważ chce, aby każdy z nas mógł poznać Go i Jego drogi.
Kiedy ta część spotkania toczyła się dalej, grupa coraz bardziej się ożywiała. Kilkakrotnie ktoś z młodych wyrażał zaskoczenie lub wdzięczność w odpowiedzi na to, co mówił Dawid. W pewnym momencie pan Brown, tata Jennifer, zadał serię poważnych pytań, które pokazały, że i dorosłym zależało na dotarciu do sedna problemu wiarygodności Biblii.
– Wszystkie starania Boga, by zachować Pismo w nienaruszonym stanie, mówią nam bardzo wiele – powiedział Dawid, podsumowując spotkanie – Ważne jest, by pamiętać, że Bóg zrobił to, bo chce, aby Słowo, które mamy, odzwierciedlało to, kim jest, byśmy mogli Go poznać i stawać się tacy jak On.
 
Popatrzył dookoła stołu i uśmiechnął się. – Myślę też, że Bóg ucieszy się, kiedy spróbujemy tego wszystkiego, co nam przygotowali do zjedzenia Liz i państwo Wagnerowie.
No na to czekałem – roześmiał się Brent.
Ja też – dodała Jennifer. – Umieram z głodu!
Już po chwili podano posiłek. Wszyscy jedli i rozmawiali z entuzjazmem. Od czasu do czasu tematem konwersacji stawał się występ Megan i Brenta lub późniejsza pogadanka Dawida. Przez cały posiłek Alan był wyjątkowo milczący, a jego rodzice wydawali się zmartwieni i jakby nieobecni.

Zobacz także
Michał Nieniewski

Przed przyjściem Chrystusa ludzkość żyła w niewoli strachu. Tylko naród wybrany dzięki przymierzu z Bogiem – prawdziwym, jedynym, osobowym – doświadczał pokoju. Żydzi wiedzieli, że wszechmocny i wszechobecny Stwórca całego świata powiedział pierwszym ludziom: „Uczyńcie sobie ziemię poddaną”. Nie obawiali się więc sił natury, bo musiały one podlegać ustanowionym przez Boga zasadom. Cieszyli się realną opieką Jahwe, który wyprowadził ich z niewoli egipskiej.

 
Łukasz Stec OFMCap
Klimat pielgrzymowania jest szczególny także dlatego, że patronuje mi Maryja. Ten piękny rys charakterystyczny dla Kościoła katolickiego może na pielgrzymce zajaśnieć w pełni: to Maryja, pokorna Służebnica Pańska, we właściwy sobie sposób gromadzi całe bogactwo Kościoła, wszystkie stany, różne grupy, ruchy i stowarzyszenia. Ta jedność jest możliwa właśnie w klimacie maryjnym, pełnym cichości, zasłuchania, otwartości, robienia miejsca drugiemu.  
 
Hans Zollner SJ

Pojawiające się ostatnio doniesienia o skali wykorzystywania seksualnego w Kościele katolickim we Francji wywołały pytanie zadawane również po publikacji podobnych raportów w Australii, Irlandii, Stanach Zjednoczonych i innych krajach: Czy ksiądz, który podczas spowiedzi dowie się o wykorzystaniu seksualnym osoby małoletniej, powinien zostać zobowiązany do zgłoszenia tego przestępstwa władzom świeckim?

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS