Gdzież żyją nadal nasi zmarli i jak żyją? Nie wiemy o tym prawie nic. "... ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdoła pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują" - pisze św. Paweł (l Kor 2, 9). Pismo Święte mówi jedynie, że będziemy żyć (l Kor 15, 12 nn.).
W każdym życiu istnieją chwile wewnętrznego szczęścia: przeżycia harmonii i bezpieczeństwa, wolności i wiedzy, pewności i siły, pokoju i radości, miłości i bycia kochanym... Może to być przeczucie tego, co znaczy "być w niebie". Czy pytanie: Gdzie jest niebo?, jest sensowne?
Czasami słyszę taki zarzut: Chrześcijanie oczekują raju poza doczesnością, ponieważ kapitulują przed trudnościami naszego konkretnego świata. Czy jest to słuszny zarzut?
Słyszałem kiedyś, że szczęście w niebie będzie polegało na oglądaniu Boga "twarzą w twarz". Obawiam się, że takie "widzenie" może nas upokarzać i wywoływać strach, gdyż Bóg jest wszystkim, a my niczym.
Kościół twierdzi, ze nasze życie po śmierci będzie trwać wiecznie. Czy ono w końcu się nie znudzi? Gdybym ciągle grał w brydża, ciągle słuchał koncertu albo ciągle ucztował, to w końcu wszystko by mi się znudziło, nawet w doborowym towarzystwie. Osobiście nie chciałbym żyć wiecznie - wystarczyłoby mi tysiąc lat.
Niektórzy wyobrażają sobie piekło jako wielki, czarny loch podziemny, ciemny i pełen dymu. Tam doznaje się straszliwych mak i katowania przez diabły. Wszędzie pali się ogień. Inni natomiast sądzą, ze dusza błąka się gdzieś jak widmo i nigdy nie może zaznać spokoju. Czy to jest piekło?
Jak większość ludzi, nie rozumiałam, że Bóg mógłby kochać właśnie mnie – w depresji i poplątaniu, których tak bardzo się wstydziłam. A ponieważ nie rozumiałam, ciężko było mi w to uwierzyć – pisze Daphne K., żona alkoholika.
Adwent to czas tęsknoty za Jezusem, czas wyglądania na Jego przyjście. Przenosimy się myślami w te długie tysiąclecia przed Chrystusem, kiedy na świecie była tylko obietnica zbawienia i ludzie niecierpliwie oczekiwali na jej wypełnienie.