Powszechną sensacje wzbudziły relacje ludzi, którzy znaleźli się już w poprzedzającej śmierć zapaści, lecz przywróceni zostali życiu. To, co mówią w swych doświadczeniach, wskazuje, że umieranie jest zazwyczaj nie tyle bolesne i pełne trwogi, ile przeniknięte radością i światłem. Czyż to nie może być pociechą dla wielu i łagodzić lęk przed śmiercią?
Przedwczesne, gwałtowne zakończenie życia ma w sobie coś wstrząsającego. Widzimy wyraźnie, że śmierć spotyka człowieka niekoniecznie w takiej chwili, gdy wewnętrznie dopełnił on już swego życia, nawrócił się do Boga i przygotował do spotkania z Nim. Dlaczego człowiek w chwili śmierci nie miałby raz jeszcze zrewidować swój stosunek do Boga i ostatecznie opowiedzieć się za Nim?
W naszym dzisiejszym spojrzeniu na człowieka dusza i ciało to nie dwie oddzielne części człowieka; człowiek jest jeden w duszy i ciele. Jak można zatem pojąć naukę, że śmierć oznacza rozdział duszy i ciała, że ciało niszczeje, ale dusza człowieka umierającego w stanie łaski przyjęta zostaje do wiekuistej wspólnoty z Bogiem?
Wielu myśli o sądzie, który według przekonań chrześcijańskich, czeka każdego człowieka po jego śmierci, jak o jakimś trybunale, przed którym zjawia się zmarły. Inni widzą otwartą księgę, gdzie zapisano wszystkie dane naszego życia i zdaje rachunek sumienia ze swego postępowania, ze swojej nieprawości. Czy Bóg jest zainteresowany wydaniem potępiającego wyroku?
Pewien reporter pociesza w swym artykule rodzinę samobójcy i zachęca do modlitwy za niego. Czy można ufać w zbawienie samobójcy, skoro przez, odebranie sobie życia popełnił grzech ciężki?
W wielu religiach chrześcijańskich spotyka się naukę o reinkarnacji, wędrówce dusz. W czasach najnowszych przeniknęła ona również do kręgu kultury zachodniej. Czy ma ona oparcie w Piśmie Świętym?
Gdy czytamy w Ewangelii św. Jana, ze wszyscy, którzy spoczywają w grobach, "pójdą: na zmartwychwstanie", dla człowieka dzisiejszego nasuwają się wątpliwości. Jak sobie wyobrazić zmartwychwstanie cielesne? Jak ma się ono dokonać?
Nie da się oddzielić od człowieka powiązania z otaczającym światem. W takim razie jednak ciało i otaczający świat także musiałby wejść do pozadoczesnego życia, jeśli rzeczywiście człowiek miałby w nim żyć jako człowiek?
Jak większość ludzi, nie rozumiałam, że Bóg mógłby kochać właśnie mnie – w depresji i poplątaniu, których tak bardzo się wstydziłam. A ponieważ nie rozumiałam, ciężko było mi w to uwierzyć – pisze Daphne K., żona alkoholika.
Czyściec jest jednym z przejawów wiernej miłości Boga, który nie opuszcza swoich stworzeń na żadnym etapie ich dorastania do uczestnictwa w Jego naturze. Miłosierdzie nie pozwala Bogu patrzeć przez palce na to, co się z człowiekiem dzieje: ani tutaj na ziemi, ani tam, w czyśćcu. I tu, i tam całą wszechmoc angażuje w kształtowanie go.