logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Thomas Keating
Głęboka modlitwa
eSPe
 


O. Thomas Keating, trapista, z pasją świadka, a zarazem z wielką znajomością rzeczy umiejętnie wprowadza czytelnika w przemiany, jakie dokonują się w każdym, kto z wiarą pragnie pogłębiać swoją modlitwę. Rozpoczyna od opisania wybranych zjawisk, które dokonują się w człowieku u początków jego duchowej wędrówki.


 

Wydawca: eSPe
Rok wydania: 2007
ISBN: 978-83-7482-146-9
Format: 135 x 195
Stron: 234
Rodzaj okładki: Miękka

 
Kup tą książkę  
 

 
Przypowieść o zaczynie

 
Przypowieść o zaczynie wzmacnia przesłanie Jezusowego nauczania zaprezentowanego w poprzednim rozdziale. Oto jej treść: „[królestwo Boże] podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż wszystko się zakwasiło” (Łk 13,20–21).
 
Kiedy Izraelici obchodzili święto Paschy, nie wolno im było spożywać kwaszonego chleba. W czasie tego święta nie wolno było nawet przechowywać w domu zaczynu. W społeczności izraelskiej zaczyn był symbolem moralnego zepsucia. Aby go otrzymać, należało bowiem trzymać kawałek chleba w ciemnym i wilgotnym miejscu, dopóki nie zacznie się rozkładać, wydzielając przy tym charakterystyczny zapach. Kwaszony chleb był zatem symbolem tego, co nieświęte, i co nie ma nic wspólnego z Bogiem — czyli symbolem codziennego życia.
 
Porównanie przez Jezusa królestwa Bożego do zaczynu musiało wywołać u słuchaczy zdumienie.
 
Ilość mąki użyta przez kobietę z przypowieści — nawiasem mówiąc dość znaczna — jest taka sama jak ta, której użyła Sara przygotowując posiłek dla trzech aniołów pod dębami Mamre, gdzie Bóg odwiedził Abrahama (zob. Rdz 18). W powszechnej interpretacji uważa się to wydarzenie za epifanię Bożej obecności. A zatem ci, którzy słuchali Jezusa, mogli uważać, iż nie dość, że utożsamił On królestwo Boże z zaczynem, będącym symbolem moralnego zepsucia, to jeszcze sugerował, że to moralne zepsucie jest czymś wzniosłym.
 
Opowiedziawszy tę krótką przypowieść, Jezus usuwa się w cień. Nie daje żadnego wyjaśnienia, nie udziela żadnej odpowiedzi na pytania pojawiające się w umysłach zdumionych słuchaczy — na pytania, wśród których na pewno jest i to: „Czy ten człowiek chce powiedzieć, że zło moralne jest dobre?”.
 
Prawdą jest, że przypowieść ta stawia pod znakiem zapytania także i nasze wyobrażenia na temat tego, co to jest dobro i co to jest zło. Wydaje się bowiem, że Jezus pyta każdego z nas: „Skąd masz tę pewność?”. Hiob uważał, że Bóg postępuje niesprawiedliwie, zsyłając na niego tak ciężkie próby, ponieważ uważał Go za Nieskończenie Sprawiedliwego — za kogoś, kto za dobro wynagradza, a za zło karze.
 
Z przypowieści o zaczynie można wyciągnąć i taki wniosek, że w naszym mniemaniu najgorszą rzeczą, jaka może przytrafić się człowiekowi, jest pojawienie się w jego życiu królestwa Boga. Inaczej mówiąc: Królestwo jest najpotężniejsze tam, gdzie najmniej spodziewamy się je znaleźć, i gdzie być może wcale nie chcemy go znaleźć.
 
Nosimy w sobie od czasów wczesnego dzieciństwa różne wyobrażenia Boga, które przejęliśmy ślepo od naszych rodziców i nauczycieli w okresie socjalizacji, przypadającym z grubsza na okres między czwartym a ósmym rokiem życia. O niektórych z tych wyobrażeń już wspominałem, ale wymienię je tutaj ponownie, abyśmy mogli uchwycić wszystkie wnioski płynące z tej przypowieści:
 
1. Bóg przebywa w niedostępnej światłości.
2. Bóg jest nieskończenie sprawiedliwy: wynagradza dobro i niestrudzenie karze złoczyńców.
3. Bóg chroni nas, jeśli jesteśmy wierni modlitwie i przestrzegamy wszystkich Jego przykazań.
4. Musimy przez pokutę uśmierzyć gniew Boga wywołany naszymi grzechami. 
5. W zamian za darzenie nas swoimi względami Bóg domaga się od nas wyrzeczenia się wszelkich przyjemności.
 
Te nasze wyobrażenia o Bogu po części odpowiadają rzeczywistości, ale mają także swoje poważne ograniczenia. Dla chrześcijanina ważne jest nie tyle zdefiniowanie Boga, ale poszerzanie wyobrażenia o Bogu. Doktryna, rytuały, dobre uczynki i moralne pewniki, nie pomogą nam w poznaniu Boga, jeśli nie doświadczymy Bożego miłosierdzia i przebaczenia.
 
Musimy zdobyć się na wielkie wyobrażenie Boga, zamiast trzymać się wyobrażeń małostkowych. Bóg nie jest surowy, ograniczony, kapryśny lub nieprzystępny, lecz — jak mówi Psalmista — „miłosierny jest [...] i łaskawy, nieskory do gniewu i bardzo łagodny” (Ps 103,8), a „Jego łaska na wieki” (Ps 136).
 
W tej przypowieści Jezus stawia pod znakiem zapytania nasze przeświadczenie o tym, że wiemy, czym jest moralne zło i moralne dobro. A to dlatego, że z powodu naszych przekonań na temat zła nie jesteśmy w stanie odnaleźć Boga w tym, co — według nas — jest moralnym złem.
 
Poza zepsuciem moralnym istnieją oczywiście także inne formy zła, takie jak: choroby, klęski żywiołowe, utrata bliskich lub utrata mienia czy dobrego imienia. Jako zło postrzegamy często także rozmaite problemy emocjonalne, psychiczne lub duchowe. I tak na przykład wzloty i upadki na naszej drodze duchowej składają się na przemian z okresów pociechy i oschłości. Ów smutek często jest postrzegany jako bezmierne zło. Tymczasem to, czego za wszelką cenę chcielibyśmy uniknąć, może okazać się dla nas najlepszą rzeczą, jaka może się nam przytrafić.
 
Bóg zazwyczaj zsyła nam to, czego potrzebujemy, a nie to, czego chcemy albo — jak nam się wydaje — czego potrzebujemy, albo na co zasługujemy. Bóg jest blisko nas i zna nas tak dogłębnie, że dobrze wie, jak nam pomóc. Jest przy tym tak mądry, że nigdy się nie myli, i tak pełen miłości i współczucia, że zawsze jest gotów wszystko nam wybaczyć. Bylibyśmy więc bardzo naiwni, gdybyśmy kiedykolwiek chcieli wykluczyć Boga z naszego życia. Czasami jakaś tragedia, wielkie nieszczęście mogą być jedyną sposobnością, by wypchnąć nas z kręgu raz ustalonych wartości i z góry przyjmowanych założeń i przenieść na głębszy poziom relacji z Bogiem — relacji opartej na ufności, na poddaniu się Mu i na miłości.

Zobacz także
Marcin Gałka SJ
Ze spotkania z objawiającym się Bogiem w Biblii nikt nie wychodzi nieobdarowany. Różne są jednak owoce obcowania ze słowem Bożym. Czasem po takiej lekturze Pisma Świętego rodzi się okrzyk radości, podobnie jak w sercach uczniów idących do Emaus: Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał? (Łk 24, 32). 
 
Ewelina Gładysz
Teren rodziny jest w pewien sposób zaminowany – jeśli możemy użyć takiego militarnego porównania – jeśli chodzi o mężczyzn dojrzewających do ojcostwa. I choć nie wiem, jak bardzo tęsknym okiem spoglądamy w przeszłość, to nie ma powrotu do czasów patriarchalnych. Jednak faktycznie w odległych czasach było naturalne, że starszy uczył się od młodszego. Dzisiaj liczy się nie dojrzałość, ale młodzieńczość.  

O ojcostwie z inicjatorem Tato.Net, Dariuszem Cupiałem rozmawia Ewelina Gładysz
 
o. Grzegorz Tyma OCD, o. Paweł Porwit OCD
Każde powołanie jest niczym zakochanie, które potrzebuje czasu. Wszystko po to, aby młoda miłość nabrała wybornego smaku. Koneser szczęścia dobrze wie, że jest to długi proces powolnego dojrzewania. O tym, jak początkowe zauroczenie przerodziło się w konsekwentny wybór i o tym, że pierwotna miłość może być nie tylko na początku, opowiedzą nam młodzi małżonkowie Kasia i Piotr Jedlińscy, o. Rafał Myszkowski OCD (43 lata) oraz Henryk i Barbara Kowarscy, którzy w tym roku obchodzili 38. rocznicę ślubu.

Rozmowę prowadzą o. Grzegorz Tyma OCD i o. Paweł Porwit OCD
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS