To jest taki paradoks modlitwy, adoracji, bycia i trwania przy Jezusie i dla Niego. Po pierwsze dając wtedy siebie, jeszcze więcej otrzymujemy. Bóg oczyszcza nasze serca, umacnia je, by bardziej być dla innych. A więc adorując, i słuchając Jezusa zmienia się nasze patrzenie na świat, na rzeczywistość. Zaczynamy patrzeć tak jak On. Tak klarownie i przejrzyście, a jednocześnie z miłością i miłosierdziem wobec drugiego człowieka.
Rozgrzeszenie kapłańskie nie zależy od wielkości winy i ciężaru grzechu, ale od żalu za niego. Jeżeli ktoś szczerze żałuje za swe grzechy i winy, Bóg zawsze takiemu człowiekowi przebacza, okazuje miłosierdzie i zawsze go przyjmuje, nie potępiając. Dlatego żal za grzechy jest jednym z warunków ważnej spowiedzi. Nie każda zatem spowiedź może zakończyć się odpuszczeniem win i rozgrzeszeniem.