Każdy człowiek chciałby żyć w świecie lepszym i doskonalszym od dnia poprzedniego. Wobec panoszącego się na każdym etapie życia nieporządku zdajemy się mówić stanowcze „nie”, ale funkcjonalność tego stwierdzenia i jego ugruntowanie w codzienności pozostawia wiele do życzenia. Wszyscy chcielibyśmy czegoś więcej, tymczasem napotykamy szereg nieprawidłowości, które zmuszają nas do życia w poczuciu wstydu i bezradności.
Obserwując czasem tych, którzy w sztafecie pokoleń idą za nami, mamy ochotę podwinąć rękawy, zacisnąć pięści i wymierzyć sprawiedliwość. Błędy, grzechy, zło – to wszystko nie może przecież pozostać bezkarne. Trzeba wyrwać chwasty, by nie zagłuszyły dobrego plonu. Historia Jeremiasza pokazuje, że to nie do nas należy sądzenie. My mamy pozostać ludźmi wołającymi na pustyni…
W obrazowy sposób Jezus pragnie ukazać, jak wielkim złem jest każdy grzech. Któż lepiej zna ludzką naturę niż ten, który nie tylko stworzył człowieka, ale sam się nim stał? Jezus doskonale wie, że każde zło zaczyna się od małych rzeczy. Tak jak mały kamyk może zapoczątkować niszczącą lawinę, tak pożądliwe spojrzenie może doprowadzić do tragedii.
Spacerując po Krakowie słynną ulicą Grodzką, łatwo przeoczyć kościół św. Marcina. Ta niewielka, zbudowana w połowie XVII wieku, świątynia nie wyróżnia się niczym szczególnym. Niegdyś zamieszkiwały tutaj karmelitanki. Dzisiaj gospodarzami tego miejsca są krakowscy ewangelicy. Nad głównym wejściem widnieje wyryty w kamieniu napis: Frustra vivit qui nemini prodest – „Na próżno żyje, kto nikomu nie jest potrzebny (nie przynosi pożytku)”. Ta prosta łacińska sentencja doskonale oddaje sens ludzkiej egzystencji.
Opowiadania o bohaterskich czynach takich postaci jak Gedeon stawiają sobie za cel ukazanie reakcji Boga na postępowanie Izraela. Za każdym razem, gdy naród wybrany odwraca się od Boga i oddaje cześć bożkom lub zawiera sojusze z obcymi narodami, spotyka go kara. Jedną z przyczyn takiego zachowania był brak dobrych przywódców, którzy służyliby ludowi zgodnie z wolą Boga. Efektem tej sytuacji była kara. W obliczu klęski lud jednak rozpoczynał wołanie do Boga o pomoc...
Otrzymaliśmy od Pana Boga dar mowy całkowicie za darmo, bez żadnej zasługi z naszej strony. Pytamy się regularnie zarówno samych siebie, jak i naszych wychowanków: jak go wykorzystujemy? Przecież wiemy, zgodnie z tym, co mówił św. Jan Paweł II, że z każdym darem łączy się zadanie. Otrzymaliśmy dar, aby nim służyć, aby wykonać pewne zadanie.
Pustelnicy często kojarzą nam się z odległymi krajami i czasami. Okazuje się, że i dzisiaj nie brakuje młodych ludzi, którzy pragną oddać się cichemu życiu z Bogiem, w surowym ubóstwie i radykalnym posłuszeństwie. Skąd pomysł na takie rozminięcie się z atrakcyjnymi propozycjami świata?
Panie Jezu, dziękuję Ci za ten święty czas paschalny. Za rzekę rozpłomienionych świec, wlewających radość w mury kościoła, w oczy i serca oraz za śpiew uroczystych pieśni i hymnów o Wielkiej Nocy. Rozglądam się wokół, jak zwycięski żołnierz szukający dowódcy, któremu zawdzięcza życie. Chcę dziękować. Serce wyrywa się do nieba, bo ujrzałem z daleka upragniony cel długiej podróży. To tam, do Bożego pokoju zmierzają moje dni i noce. W Tobie chcę odpocząć, w jasności bez końca.
Sensowne życie to takie, w którym wszystko jest poukładane według jakiejś zasady. Dzięki owemu porządkowi wiemy, co jest najważniejsze, co mniej ważne, a co w ogóle nie zasługuje na uwagę. Wiemy, co jest dobre, a co złe, potrafimy oceniać nasze życie, wyznaczać normy postępowania. Zwykle pytamy o sens życia dopiero wtedy, gdy go nagle zabraknie...
Filozof trzymający w ręku Pismo Święte może budzić zdziwienie, a nawet zgorszenie, ponieważ próbuje połączyć filozofię i wiarę. Rzeczywistości te na pierwszy rzut oka są sobie przeciwstawne, a człowiek próbujący je pogodzić staje w bardzo trudnej sytuacji...
Jak większość ludzi, nie rozumiałam, że Bóg mógłby kochać właśnie mnie – w depresji i poplątaniu, których tak bardzo się wstydziłam. A ponieważ nie rozumiałam, ciężko było mi w to uwierzyć – pisze Daphne K., żona alkoholika.
Odpowiedź na powyższe pytanie teoretycznie jest prosta. Przynajmniej z chrześcijańskiego punktu widzenia. Słowa Jezusa, "bądźcie miłosierni", są przykazaniem miłości. Nie są jakąś ogólną zachętą albo radą tylko. Są jasnym nakazem. I to boskim! A zatem absolutnym. Nie zostawiają więc cienia wątpliwości: zawsze mam być miłosierny!...