logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
O. Tomasz Kwiecień OP
Głupstwo głoszenia słowa
List
 


(C) LIST, Kraków


 

ZAWSZE JESTEŚCIE SZCZĘŚLIWI

A On podniósł oczy na swoich uczniów i mówił:
"Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże.
Błogosławieni jesteście wy, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni
Błogosławieni jesteście wy, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie."
(Łk 6, 20-21)

Kiedy pierwszy raz przyjechałem do klasztoru w Krakowie, spotkałem na korytarzu starszego człowieka, którego potem może ze dwa razy w życiu widziałem w habicie. Wtedy nawet nie pomyślałem, że to może być dominikanin. Zawsze chodził w byle jakim świeckim ubraniu. Był zgięty wpół jak scyzoryk, z upływem lat coraz bardziej. Najpierw zrobił kiepskie wrażenie, a teraz mam jego fotografię na biurku. Brat Gwala. Kilkanaście lat mieszkałem z nim w klasztorze i nie słyszałem, żeby mówił źle o kimkolwiek. Kiedy był już tak chory, że musieliśmy czuwać przy nim w nocy, jego główną troską była nie tyle własna choroba, ale to, że my nie śpimy z jego powodu. Pamiętam, jak mówił: "Niech sobie ojciec wygodnie usiądzie, podłoży poduszkę pod głowę, może się ojciec zdrzemnąć, ja się lepiej czuję". To był ktoś ważny dla naszego domu. Promieniował. Jego oczy były pełne pokoju, zawsze miał dobre słowo dla ludzi. Był pełen autoironii i ciepłego poczucia humoru.

Pamiętam również, z czasu studiów, że na naszą codzienną Mszę św. konwentualną o dwunastej w południe przychodziła para staruszków. Siadali blisko ołtarza. Starszy pan przynosił żonie krzesło i pomagał jej usiąść, potem siadał sam. Oboje o laseczkach. Widać było, że są schorowani, słabi, że może nawet wyjście po zakupy stanowi dla nich problem. Ale to byli ludzie szczęśliwi, piękni, mimo że na pewno nie było im w życiu lekko.

Pan Jezus mówi: Błogosławieni jesteście... Mówi się czasem, że błogosławieństwa są programem życia chrześcijańskiego. Ale jeżeli to jest program, to znaczy, że mamy - z założenia - chodzić smutni, głodować, mamy być ubodzy, mamy koniecznie płakać i starać się o prześladowania. Pan Jezus nie mówi jednak w cytowanej Ewangelii jacy mamy być, lecz jacy jesteśmy. Podnosi oczy na uczniów i mówi im: błogosławieni jesteście wy, ubodzy. Widzi ich ubóstwo, łzy i słabość. Nie mówi, czym mają być, mówi, czym są. A więc nie chodzi o program. Chodzi o to, że nic, ale naprawdę nic w tym życiu, żadna bieda, nie jest w stanie odłączyć nas od Niego. Jezus widzi nie tylko to jacy jesteśmy, ale i to jacy będziemy, kiedy przylgniemy do Niego całkowicie. To prawda, że może wtedy będziemy wzgardzeni, bo do Niego należymy - taki jest los wielu chrześcijan, musimy sobie z tego zdawać sprawę. Ale Jezus mówi do każdego z nas: jesteś błogosławiony, po grecku makarios, co właściwie znaczy, szczęśliwy. Do ciebie należy szczęście, nie dlatego, że jesteś świetny, ale dlatego, że do ciebie należy Moja obietnica.

Nic nie jest w stanie zabrać nam takiego szczęścia: ani choroba, ani słabość, ani brak pieniędzy, ani smutek, ani prześladowanie, ani jakakolwiek inna rzecz na świecie. Tacy jacy jesteśmy: smutni, biedni, pogardzani, głodni, nie mający środków do życia, możemy być szczęśliwi.

Szczęście odnajdujemy nie tylko w sytuacjach jasnych, dobrych i miłych, szczęście można znaleźć zawsze, w każdej sytuacji. W czasie wizyty na Kubie Jan Paweł II powiedział do młodzieży coś, czego się bardzo trudno słucha. Powiedział, że do szczęścia dochodzi się przez cierpienie. Trzeba mieć odwagę, żeby coś takiego powiedzieć młodym ludziom, trzeba mieć odwagę, żeby w ogóle coś takiego człowiekowi powiedzieć. Ale to prawda. Obrazem szczęścia jest człowiek, który myśli i mówi dobrze o innych, mimo że cierpi na różne choroby i jest zgięty jak scyzoryk. Albo para staruszków - szczęśliwych kochających się ludzi. Szczęściem jest miłość prawdziwa, czuła, troskliwa po pięćdziesięciu latach małżeństwa. Myślę, że każdy z małżonków tak by chciał, prawda? Schorowani, obolali i... szczęśliwi ludzie.

Szczęście można znaleźć często wcale nie tam, gdzie się go szuka. Bywa że mylimy szczęście z wygodą. Budujemy sobie wygodny świat - mamy do tego prawo. Ale możemy przesadzić. Możemy tak daleko zajść, że zaczniemy utożsamiać szczęście z wygodą, ze standardem życia, z dobrymi zarobkami. Ludzie potrafią składać ogromne ofiary na ołtarzu tak pojętego szczęścia. A kiedy zapytamy, dla kogo te pieniądze, zarabiane ciężką pracą, dla kogo ten wysoki standard życia, to usłyszymy, że na przykład dla dzieci, dla rodziny. Ale może się okazać, że materialne zabezpieczenie nie uszczęśliwia. Bywają nieszczęśliwe dzieci bogatych rodziców. Otrzymały majątek, ale nie otrzymały daru obecności, ciepła i jasnego świata duchowych wartości. Rodzice nie mieli czasu. Albo się okazuje, że jak już mieli czas, nie potrafili go wykorzystać, bo nie mieli już nic wartościowego do przekazania. Płytcy i puści ludzie w gonitwie za tym, co miało być szczęściem.

Dobra Nowina zawarta w słowach błogosławieństw brzmi: nic nie jest nas w stanie odłączyć od szczęścia. Nic nie jest w stanie odłączyć nas od Jezusa. Czasami będzie w życiu świetnie, czasami będzie bardzo źle, ciężko, ale zarówno wtedy, kiedy będzie świetnie, jak i wtedy, kiedy będzie ciężko, szczęście jest w naszych rękach. Pan Jezus je tam złożył i mówi właśnie do nas - słabych, biednych, smutnych, zapłakanych, pozbawionych wielu rzeczy, pragnących wielu rzeczy: "Możecie być szczęśliwi, w każdym stanie, w każdym miejscu, w każdej sytuacji w jakiej jesteście. Moja obietnica przekracza wąskie ramy tego, co zdolny jest dać ten świat."


Zobacz także
Magdalena Guziak-Nowak
Biblia jest jak długi list Boga do każdego z nas. I choć nigdy nie będzie oficjalnym podręcznikiem do nauki historii czy przyrody... jest prawdziwa! Biblia nie spadła z nieba, nie została odnaleziona w jakiejś sakralnej grocie, ani też Pan Bóg nie podyktował jej ludziom do spisania.
 
ks. Augustyn Kuczok SDS
od początku naszego życia zaczęliśmy wstępować po stromych stokach Góry Kalwaryjskiej. Każdy wziął swój krzyż i powoli z dnia na dzień wspina się ku szczytowi. Na swej drodze potyka się o kamienie, a czasem nawet o skały olbrzymie - spotyka na swojej drodze życiowej - pokusy. Tłumaczyć nie trzeba, co to jest pokusa i jakie są jej rodzaje. Wszyscy mieliśmy okazję doświadczyć ich. Jedne pokusy są dość spokojne, powiedziałbym, nienatarczywe; czekają tylko na to, by człowiek nagabywany nimi rozdmuchał je do ogromnego ogniska. Ale są też pokusy, które napadają na człowieka znienacka i musi to być naprawdę mąż silny, by móc je odepchnąć.
 
 
Mówią, że jest matką głupich i że umiera ostatnia. Najczęściej jednak życzą, by była. Ale skąd ją wziąć? Okazuje się, że można ją sobie zrobić. Wyciąć z kartonu dobrych myśli, poskładać i posklejać bliskością, na koniec, lekko spoglądając w górę, pokolorować zaufaniem. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS