logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Joanna Piestrak, Andrzej Iwański
Grzech, który jest we mnie
Głos Ojca Pio
 


Jak głęboko w naturę człowieka ingeruje grzech?

Do samych podstaw jego bytu. Adekwatne będzie tutaj porównanie do wady skrzywienia kręgosłupa: człowiek chodzi wtedy z trudnością, dużo mniej może udźwignąć, nie podejmuje wielu zadań. Grzech nas osłabia. Sprowadza na niższy poziom. Często trudno to sobie uświadomić, bo myślimy, że obraziliśmy Boga grzechem. Pamiętajmy jednak, że nasze grzechy niczego Bogu nie ujmują. On nie obrazi się na nas jak koleżanka (mówię tak, bo mamy tendencję do antropomorfizowania Boga). Z drugiej strony, rozumiemy też wagę grzechu, patrząc na Chrystusa ukrzyżowanego. Odkupienie nie było „spacerkiem”, to przejście przez nędzę człowieka, przez wszystkie skutki jego grzechu.

Wejście w Paschę i Zmartwychwstanie, to nie jest tylko obmycie moralne. Święty Paweł mówi, że po chrzcie jesteśmy nowym człowiekiem, nowym stworzeniem – chodzi mu o nowy sposób bytowania. Jeśli uświadomimy sobie skażenie grzechem natury człowieka, widzimy potrzebę Zbawiciela. Doświadczamy osaczenia grzechem tak bardzo, że sami nie możemy sobie z nim poradzić. Nie jesteśmy jak baron Munchausen, który sam wyciągnął siebie za włosy z bagna. Człowiek o tym marzy. W nowych ruchach religijnych propagowana jest autosoteriologia: medytuj, medytuj, medytuj, a się wyzwolisz. Nie! Poczekaj na Zbawiciela. On cię wyciągnie. Sam możesz robić różne cuda, ale nie oddalisz się od swego grzechu.

Trudno jest żyć, mając cały czas przed oczami prawdę, że jesteśmy słabi i grzeszni. Trudno żyć na co dzień w smutku...

Dlatego przychodzi Chrystus, który wyzwala z grzechu. Kiedy dociera do mnie ta prawda, idę do spowiedzi i wyznaję: zgrzeszyłem, czyli kombinowałem bez Ciebie, Boże. A tam, gdzie Ciebie nie ma, nie ma też życia. Sakrament pokuty jest de facto wołaniem: Boże, potrzebuję Ciebie coraz bardziej, bo gdy sam próbuję, pojawia się śmierć. Nie należy skupiać się na samym grzechu – to jest tragiczne. Dopiero gdy widzę Zbawiciela oraz dane mi w Nim odkupienie i nowe życie, znajduję ratunek.

Podkreślał to Jan Paweł II: człowiek nie może siebie zrozumieć do końca bez przyjęcia prawdy o grzechu, człowiek nie zrozumie siebie bez Chrystusa. Musi pojąć swoją grzeszność, ale grzech nie jest ostatnim słowem o nim. Ostatnim słowem o człowieku jest Jezus Chrystus.

Jak to rozumieć?

Ostatnie słowo o mnie nie wskazuje, że jestem kiepski, tylko zdolny do zła. Bóg mnie kocha: przyszedł, umarł za mnie i w Nim mam przebaczenie grzechów. Jeśli wierzę w Niego,  wychodzę ze zła.

Ale robię rachunek sumienia i okazuje się, że składam się z samych grzechów...

To zależy od sposobu, w jaki go przeprowadzam. Często rozumiemy rachunek sumienia jako mikroskop do odnajdywania grzechów. To lekko spaczony obraz. Ma on być rozpoznawaniem działania Boga w moim życiu i mojej na nie odpowiedzi.

Jeżeli tylko poszukuję grzechu, mam obraz czarno-biały. Nie jest to jednak prawdziwe postrzeganie, ponieważ w życiu występują wszystkie kolory. I powinienem je dostrzegać – tak zło, jak i dobro. Zachęcam swoich penitentów, aby zaczynali spowiedź od podziękowania za dobro właśnie po to, żeby nie patrzyli na swoje życie wewnętrzne tylko z perspektywy grzechu.

Bywa, że ludzie czują się przymuszeni do oskarżenia siebie w sakramencie pokuty. Co zrobić, żeby nie bać się spowiedzi?

Podstawową kwestią jest w tym przypadku relacja do Chrystusa. Muszę wiedzieć, z kim o swoim grzechu rozmawiam. Muszę uświadomić sobie, że to ja jestem pobitym człowiekiem porzuconym przy drodze: pobiły mnie moje grzechy, a moim miłosiernym Samarytaninem jest Chrystus – On mnie podnosi, zawozi do gospody i pielęgnuje.

Dopiero wtedy mogę zrozumieć, że sakrament spowiedzi to nie prokuratura, tylko trybunał miłosierdzia. Przychodzę i doświadczam uleczenia – Pan Bóg mnie podnosi. Jest dobrze, wstawaj! Nie chodzi o bycie bezgrzesznym, tylko o stawanie się Bożym.

Ewangelia mówi: idź i pojednaj się z bratem…

To bardzo ważne, ponieważ w Kościele polskim bardzo mocno zindywidualizowaliśmy spowiedź. Zatraciliśmy kontekst eklezjalny, odniesienie do wspólnoty. Trzeba pamiętać, że kapłan, z którym się spotykam w sakramencie pokuty, jest przedstawicielem Boga, ale także Kościoła. Jeżeli zawiniłem, powinienem się pojednać. Jeżeli ktoś się spowiada, że nie miał czasu dla dzieci, to efektem jego nawrócenia będzie przynajmniej podejmowanie prób jego znalezienia. To nie jest tylko moja ścieżka, ona musi być otwarta na drugiego człowieka.

Moi rodzice uczyli mnie jako dzieciaka, żebym przed pójściem do spowiedzi przeprosił domowników, jeśli coś względem nich przeskrobałem. Gdy mama czy tata niesłusznie mnie skarcili, także przychodzili mnie przeprosić. Chodzi o to, żeby wokół sakramentu pokuty naprawiać i budować dobre relacje.
 
Zobacz także
Barbara Stefańska

Przebywanie w miejscach męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa pozwala uświadomić sobie, że to wszystko naprawdę się wydarzyło, co ułatwia głębokie duchowe przeżycie Triduum i Wielkanocy

 

– mówi o. prof. Narcyz Stanisław Klimas, franciszkanin z Kustodii Ziemi Świętej oraz wykładowca historii Kościoła, w rozmowie z Barbarą Stefańską

 
Maciej Tomaszewski SJ
Pan Bóg gdy wymaga, byśmy wsłuchiwali się w głos sumienia, czyli w Jego głos w nas, nie zastawia na nas pułapki i nie daje zadania ponad nasze siły. Kościół uznaje możliwość rozpoznania tego, jak należy postępować. Ze sposobu formowania naszego sumienia i naszej wrażliwości (w procesie rozeznawania duchowego), a więc z naszej uczciwości, będziemy rozliczeni...
 
Krzysztof Leśniewski

Błogosławieństwa rozpoczynające Kazanie na Górze (por. Mt 5,1–7,28; Łk 6,17–49) w tradycji chrześcijaństwa wschodniego traktowane są jako przykazania Chrystusa. Została w nich zawarta nauka o istocie prawdziwego szczęścia chrześcijanina. Grecki metropolita Hierotheos Vlachos naucza, że poprawne rozumienie ewangelicznych błogosławieństw wymaga uwzględnienia perspektywy soteriologicznej. Jest bowiem bezsporne, że wskazują one chrześcijaninowi „ścieżkę wiodącą do przebóstwienia (gr. theosis)”.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS