logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Fabryka.pl
Handlarz cudów
materiał własny
 


W ten sposób, na początku nieświadomie, pomagają sobie, a potem wręcz ratują się z opresji… Dzieciaki nie mówią, że chcą pomóc - one po prostu pomagają swoim istnieniem.

Borys Szyc: To prawda, chociaż pojawia się ponad tą trójką ta jakaś wymyślona Francja, do której chcą dotrzeć. Ojciec małych Dagestańczyków mieszka we Francji, na Stefana czeka Lourdes…  Ale pojawia się i zwątpienie - a jeśli tam nikogo nie ma, jeżeli nikt nam nie pomoże?

Czy na potrzeby filmu były robione ćwiczenia pomagające aktorom wyobrazić sobie sytuacje, w których mają zagrać?

Borys Szyc: W paru rzeczach życie mnie już przećwiczyło: akurat urodziło mi się dziecko.

Ile ma lat?

Borys Szyc: Teraz 5. Już zadaje dużo pytań; ta dziewczynka dużo już wie, kombinuje, zdaje sobie sprawę z relacji i zależności - już nie jest tak łatwo. Więc mam swoje doświadczenie życiowe i nie musiałem brać lekcji jak trzeba postępować z dziećmi. Chociaż one nas mocno zaskoczyły.

Czym?

Borys Szyc: Wiem, że reżyserzy długo szukali: i w Rosji, i w Polsce przejrzeli setki osób. Okazało się że najciemniej jest pod latarnią, bo Sonia uczy się w szkole baletowej w Warszawie i mówi też świetnie po polsku. Roma jest z Moskwy - on mówi tylko po rosyjsku. Oboje od razu trafili w swoje role. Sonia stała się dla nas ostoją, kręgosłupem moralnym. A my dwaj byliśmy jak dwa rzucające się psy: taki mały ratlerek i drugi – powiedzmy zmęczony przez życie buldog. Ona nas tonowała tą swoją siłą spokoju, oszczędnością ruchów, emocji i gestów. A z wyglądu przypominała mi trochę… Matkę Boską, która dla Stefana, mojego bohatera, jest bardzo ważną postacią. Chyba tylko raz wcześniej pracowałem na planie z dzieckiem, było to przy "Magicznym drzewie" Andrzeja Maleszki, ale to był dosyć lekki temat, tymczasem tutaj miałem wiele dramatycznych scen z dziećmi – bałem się ich. Byłem trochę w stresie.

Wydawałoby się, że mówimy o dzieciach a z pana opowieści wyłaniają się archetypy mężczyzny i kobiety. Ona – spokojna, prawie święta, niczym Matka Boska. Oni – nerwowi, trochę narwani, szaleni. Młody i starszy. Mają wiele wspólnych cech…

Borys Szyc: Ale już się sobie do gardeł rzucali.

Właśnie, zastanawiam się gdzie jest granica pomiędzy mężczyzną-dzieckiem a mężczyzną-dorosłym czyli między 10-letnim chłopcem a dorosłym facetem, który ma problem alkoholowy, rozwalone życie i próbując się ratować w wielu sytuacjach postępuje jak… 10-latek?

Borys Szyc: Myślę, że granica jest dosyć płynna i nie można jej określić, bo z takimi dziećmi jest troszeczkę inaczej, one chyba muszą wcześniej dojrzeć.

Takie dzieci, czyli te wychowywane bez rodziców?

Borys Szyc: Bez rodziców i w kulturze gdzie od dziecka się pracuje, opiekuje domem. Nie ma długiego dzieciństwa aż do upragnionej 18-tki i imprezy z prezentami, po której stajemy się dorosłymi ludźmi. Tam dorosłość przydarza się dzieciom wcześniej, jakoś surowy świat to na nich wymusza. Natomiast z kolei on, który żyje w takiej chorobie, to gdzieś tam chyba rozwój emocjonalny przez to że się pije gdzieś tam, zostaje zatrzymany.

A inne skojarzenie: Matka Boska, którą często widział pan w Sofii Mietielicy i ta prawdziwa - Matka Boska z Lourdes – do której Stefan pielgrzymował. W której było więcej Matki Boskiej?

Borys Szyc: Matka Boska z Lourdes jest tylko obrazem w jego głowie, do którego on dąży, ale pewnie bliższa jest ta, która jest blisko niego. Ta, która jest na ziemi, która - jak rozmawialiśmy wcześniej - łapie go fizycznie za rękę i mówi "uspokój się, opanuj". Po prostu potrzebny jest ktoś, kto nam ufa - wierzy, patrzy w oczy, mówi "uda ci się". Wtedy bardziej się chce i jest to bardziej namacalne, niż jakiś wizerunek na obrazie, jakaś daleka Francja, Bóg, i coś wirtualnego do czego dążymy.


 
Zobacz także
Joanna Piestrak, Andrzej Iwański
Bóg mówi do człowieka poprzez sumienie (co oczywiście jest pewną metaforą). To miejsce najintymniejszego kontaktu między nimi. Najczęściej odbywa się to na poziomie uczuć, często negatywnych, jakiegoś wstrętu, poczucia, że to, co się zrobiło, nie było dobre. Trzeba się nauczyć rozpoznawać działanie własnego sumienia, nauczyć się słuchać jego głosu.

Z o. Jordanem Śliwińskim OFMCap rozmawiają Joanna Piestrak i Andrzej Iwański
 
Joanna Piestrak, Andrzej Iwański
We wszystkich kulturach istnieje czas powszedni i czas święty. Święto związane jest z wyobrażeniami człowieka o świecie niematerialnym. Jest niezbędne do egzystowania kultury, zbiorowości i jednostki. W kręgu kultury chrześcijańskiej święto ma wymiar szczególny - łączy się z wyobrażeniem człowieka o jego życiu na ziemi, i po śmierci. Jest okazją do refleksji...
 
Joanna Piestrak, Andrzej Iwański
Film „Bella” precyzyjnie oddaje dynamikę życia wielkiego miasta. Kapitalne, niepozbawione humoru, są sceny rozgrywające się w chaosie pracy restauracyjnej kuchni, czy mnóstwo doskonale uchwyconych na gorąco obserwacji obyczajowych. To właśnie one mocno osadzają w rzeczywistości uniwersalne przesłanie flmu...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS