logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Piotr Jordan Śliwiński OFMCap.
Chrześcijanin w
Głos Ojca Pio
 


Wysiłek wiary
 
Chrześcijaństwo także chce, aby człowiek odniósł sukces, jednak proponowana przezeń miara sukcesu jest zupełnie inna, zakłada ono bowiem model stożka: owszem, rozwijaj się, ale w taki sposób, abyś coraz bardziej zbliżał się do centralnej osi, którą jest relacja z Chrystusem, a nie od niej uciekał w pragnienie samospełnienia. Bywa jednak tak, że od Chrystusa oczekuje się jedynie komfortu psycho-duchowego: Ewangelia ma potwierdzać wartość człowieka, jego znaczenie w oczach Bożych. Przy tym nie chce on słyszeć o wymaganiach, nie potrzebuje pouczeń, a jedynie żąda pomocy w rozwiązywaniu swoich problemów. Bóg kocha człowieka, ale także pokazuje prawdę o życiu. Wskazuje drogę do przełamania obcości i samotności, ale ma to być wysiłek dążenia po szlaku przez Niego wskazanym, a nie naciśnięcie jednego z dostępnych guzików.
 
Niektórzy ludzie chcą bowiem przyjmować wymagania chrześcijaństwa, tak jak się bierze samochód w leasing: "Dobrze, proszę ojca, spróbuję, może będzie mi to odpowiadać". Ja mówię na to: Powoli! Ewangelia to nie samochód. Nie można wziąć jej w leasing i za pół roku czy dwa lata odstawić, bo nie pasuje, i rozpatrzyć inną możliwość. Trzeba wybrać i zdecydować się na bycie z Chrystusem!
 
Bywa też tak, że od religii oczekuje się efektu terapeutycznego: "Ale świetna spowiedź, czuję się o wiele lepiej". Nie można jednak doświadczenia religijnego mierzyć jedynie skalą własnych uczuć, bo dobre samopoczucie może być uwarunkowane przez wiele różnorodnych czynników – wypicie wspaniałej kawy albo wysokie ciśnienie baryczne – i niekoniecznie mieć jakikolwiek związek z rzeczywistym doświadczeniem bliskości Boga.
 
W doświadczeniu religijnym potrzeba wiary, potrzeba prośby o przymnożenie wiary, aby nie pozostać wyłącznie na poziomie sentymentalizmu, co niestety bardzo często się zdarza: "Proszę ojca, nie czuję, że Bóg tu jest, więc pójdę poza kościół, na górkę, tam czuję Boga". A jeśli będzie padać i tam też nie poczuje się Jego obecności, to gdzie należy pójść? Tu pojawia się kolejny wymiar dzisiejszej kultury – wszechdominacja subiektywnego poczucia.
 
A przecież Chrystus, kiedy wisiał na krzyżu, nie miał dobrych uczuć, a właśnie wtedy był najściślej zjednoczony z Ojcem. Również Ojciec Pio, który przeżywał tyle cierpień, nie był bez przerwy radosny i pełen sympatycznych uczuć, ale codziennie podejmował wysiłek wiary. Nie można bowiem wiary utożsamiać jedynie z uczuciem ani z wrażeniem danym właśnie w tej chwili.
 
Samarytański model bliskości
 
W życiu duchowym bardzo rzadko się zdarza, że w jednym momencie, w jednej sekundzie można rozwiązać jakiś problem. Życie duchowe to pewne itinerarium, droga – pełna wysiłku i trudu. Ojciec Pio mówił, że ludzie w różnym tempie zbliżają się do Boga: jedni idą pieszo, inni jadą pociągiem. Ważne jest jednak, żeby wszyscy utrzymali właściwy kierunek. Owszem, w życiu duchowym istnieją również błyskawiczne, znaczące nawrócenia, ale później za tym doświadczeniem idzie zwyczajny, codzienny wysiłek, prosty jak różaniec odmawiany po długiej pracy, jak gest cierpliwości uczyniony wobec męża, żony czy dziecka.
 
W drodze przez codzienność, w pielgrzymce ku Bogu chrześcijanin nie jest i nie może być odizolowany od współczesnej kultury. Ma jednak dobrze rozpoznać w niej ślady Bożej obecności, a więc powinien być uważny i odważny. Nade wszystko jednak winien pielęgnować przyjaźnie i tworzyć wspólnoty. Potrzebny jest ten charyzmat spotkania, by móc się spotykać w grupie przyjaciół Boga, którzy w różnych zawirowaniach wypływających z naszej kultury wzajemnie się wspierają: modlitwą, obecnością, towarzyszeniem, dobrym słowem. Dobrze, jeśli uczą się wzajemnie odkrywać to, co wartościowe we współczesnej pop-kulturze.
 
Myślę, że ta atmosfera bliskości opierającej się na przyjaźni wzajemnej i przyjaźni z Bogiem przeżywanej na modlitwie, na słuchaniu słowa Bożego, na wspólnej celebracji sakramentów będzie przyciągać innych. Bo potrzeba dzisiaj, aby chrześcijanie przełamywali obcość i samotność, która wielu z nich dotyka.
 
Chrześcijaństwo bowiem pokazuje bliskość inaczej rozumianą. Ukazuje ją Chrystus w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie: pobity przez zbójców, leżący przy drodze człowiek nie był ani fajny, ani miły, ani kontakt z nim nie budził wspaniałych uczuć, dlatego zarówno kapłan, jak i lewita go minęli. Jedynie Samarytanin dostrzegł w nim człowieka, dostrzegł w nim kogoś, kto potrzebuje pomocy. Na tym właśnie polega prawdziwe przeżywanie bliskości: odkrycie godności człowieczeństwa, odkrycie potrzeby relacji z kimś, kogo muszę spotkać, komu mam coś do ofiarowania.
 
o. Piotr Jordan Śliwiński OFMCap
   
 
poprzednia  1 2 3
Zobacz także
Agata Pawłowska
Ściśnięta w gęstej ciżbie, popychana tu i ówdzie, stała nieruchomo, wpatrując się z napięciem w pięknego, młodego mężczyznę. Zdjął on swe odzienie i rzucił ojcu pod nogi, pozostając w samej włosienicy. Gawiedź pukała się w czoło, mrucząc: „Szaleniec!” lub śmiała się, pokazując go sobie palcami. Poruszona, wstrząśnięta do głębi duszy, patrząc na Franciszka wiedziała, co ma robić. Pan ją wzywał!
 
Agata Pawłowska

Pojęcie „Dorosłe Dzieci Alkoholików” (DDA) zaczyna być coraz powszechniej znane. Coraz więcej się mówi i pisze o syndromie DDA. Ale skąd ta sprzeczność w nazwie? Jak można być jednocześnie i dorosłym, i dzieckiem? Można. Dorosłe Dzieci Alkoholików fizycznie stają się dorosłymi, podejmują życiowe role dorosłych – są żonami, mężami, rodzicami, pracownikami, ale nadal czują się jak małe, zagubione, wylęknione, niepewne siebie dzieci, potrzebujące akceptacji, zainteresowania, pomocy. 

 
ks. Marek Dziewiecki

Empatia to zdolność trafnego wczuwania się w sytuację drugiego człowieka: w jego myśli i przeżycia, obawy i nadzieje, w całą jego sytuację. Naprawdę rozumieć możemy tylko tych, których naprawdę kochamy. Aby słyszeć – wystarczy mieć sprawne uszy. Aby widzieć – wystarczą oczy. Aby wczuwać się i rozumieć – trzeba kochać.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS