To jest taki paradoks modlitwy, adoracji, bycia i trwania przy Jezusie i dla Niego. Po pierwsze dając wtedy siebie, jeszcze więcej otrzymujemy. Bóg oczyszcza nasze serca, umacnia je, by bardziej być dla innych. A więc adorując, i słuchając Jezusa zmienia się nasze patrzenie na świat, na rzeczywistość. Zaczynamy patrzeć tak jak On. Tak klarownie i przejrzyście, a jednocześnie z miłością i miłosierdziem wobec drugiego człowieka.
Aby się opalić, wystarczy jedynie stanąć w słońcu. Reszta to tylko kwestia czasu, którego potrzebują słoneczne promienie, aby dokonać swego dzieła. Lecz dusza także potrafi się opalać! Wystarczy jej jedynie znaleźć się w promieniach Eucharystii. W chrześcijańskiej duchowości znajdujemy bardzo piękny i zarazem głęboki teologicznie temat Eucharystii jako słońca.