To jest taki paradoks modlitwy, adoracji, bycia i trwania przy Jezusie i dla Niego. Po pierwsze dając wtedy siebie, jeszcze więcej otrzymujemy. Bóg oczyszcza nasze serca, umacnia je, by bardziej być dla innych. A więc adorując, i słuchając Jezusa zmienia się nasze patrzenie na świat, na rzeczywistość. Zaczynamy patrzeć tak jak On. Tak klarownie i przejrzyście, a jednocześnie z miłością i miłosierdziem wobec drugiego człowieka.
Oczywistość dostępności liturgii zniknęła. W walce z błyskawicznie rozprzestrzeniającym się wirusem COVID-19 biskupi udzielili wiernym dyspensy od obowiązku uczestnictwa w niedzielnej Eucharystii, a wiele kościołów postanowiło ograniczyć publiczną celebrację liturgii z racji na potencjalne trudności w stosowaniu się do rządowych zaleceń epidemicznych. Jestem pewien, że była to jedna z bardziej bolesnych decyzji w życiu wielu naszych wspólnot… Jak mamy żyć bez Eucharystii, zwłaszcza gdy tak bardzo jej potrzebujemy?