logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Andrzej Ruszała OCD
Istota i aktualność ”małej drogi” św. Teresy od Dzieciątka Jezus
Zeszyty Karmelitańskie
 


Teresa doświadcza, że tym jest mocniejsza, aby wypełnić swój obowiązek formatorki, im bardziej w sposób totalny sama powierza się Bogu i jest z Nim zjednoczona. Ojcostwo Boga i Jego troska są podstawą pewności i oparcia dla Teresy w jej posłudze formacyjnej. Odkryła, iż jest rzeczywiście dzieckiem Boga, to, co tak drogie było św. Janowi apostołowi i co ciągle powtarza w swej Ewangelii i listach. Trwanie w postawie dziecka staje się dla Teresy terenem, po którym zaczyna się poruszać z całkowitym zaufaniem i zdaniem się na Boga, pewna, że właśnie w ten sposób odpowie na wymagania misji, którą jej powierzono.

Rekolekcje w roku 1896 – całkowite zdanie się na Boga

W liście napisanym podczas jednych z rekolekcji o charakterze pustelniczym, jak to jest w zwyczaju u karmelitanek bosych, możemy odkryć inny aspekt drogi dziecięctwa duchowego, uzupełniający ten, o którym dotychczas była mowa. Teresa pisze do swej siostry: "Tylko miłość może nas uczynić miłymi Dobremu Bogu, pojmuję to tak jasno, że tylko o tę miłość zabiegam". Teresa odsłania tu swoją duszę zakochaną w Jezusie, swym Oblubieńcu, i jednocześnie wskazuje na najgłębszy sekret tej wiedzy miłości, który polega na tym, aby kochać tak, jak Bóg kocha:

Jezus z upodobaniem pokazuje mi jedyną drogę, która prowadzi do Boskiego ogniska, a tą drogą jest ufność małego dziecka, co bez obawy zasypia w ramionach Ojca... "Maluczki niech do Mnie przyjdzie" (Prz 9, 4), powiedział Duch Święty ustami Salomona i tenże sam Duch Miłości powiedział jeszcze, że "najmniejszy dozna miłosierdzia" (Mdr 6, 6). W Jego imieniu zaś prorok Izajasz wyjawia, że w dniu ostatecznym "poprowadzi Pan swoje owce na pastwiska, zgromadzi jagnięta i weźmie je na ramiona" (Iz 40, 11). I jakby nie dość było owych obietnic, ten sam prorok, którego natchniony wzrok już wówczas przenikał odwieczne głębokości boże, wykrzyknął w imieniu Pana: "Jak matka tuli własne dziecko, tak i ja was tulił będę i będę pieścił was na kolanach" (Iz 60,12-13).

Rozważmy kilka elementów doświadczenia, którym dzieli się Teresa. Po pierwsze widzimy tu ciągłą myśl i pragnienie, aby znaleźć jak najkrótszą i jak najszybszą drogę do kochania Boga i zjednoczenia z Nim. W czasie rekolekcji odkrywa, że tą drogą jest całkowite powierzenie się Bogu, zdanie się z ufnością na Niego, uznanie własnej małości i otwarcie się na miłość Boga jednocześnie ojcowską i matczyną. Powtarza: "Jezus nie domaga się wielkich czynów, lecz jedynie tego, by zdać się na Niego i być wdzięcznym". W swoim liście do Marii, który jest jednym wielkim zrywem ku miłości nieskończonej, pisze – z pewnością świadoma szaleństwa miłości, którą Jezus ją kocha: "Ach, wiem, dla Ciebie święci też porywali się na szaleństwa, będąc orłami dokonywali rzeczy wielkich... Ja, Jezu, jestem zbyt mała, by dokonywać rzeczy wielkich... moim szaleństwem jest mieć nadzieję, że Twoja miłość przyjmie mnie na ofiarę". To stwierdzenie przywodzi spontanicznie na myśl jedno z wyrażeń św. Jana od Krzyża, które Teresa lubiła powtarzać, że dusza "tyle odeń [od Boga] zyskuje, ile się spodziewa" (NC II, 21,8).

U Teresy odkrywamy geniusz wręcz zuchwałego spodziewania się wszystkiego od Boga. "Moim szaleństwem jest błagać moich braci Orłów, by wyjednali mi przywilej wzbicia się ku Słońcu Miłości na skrzydłach samego Boskiego Orła...". Oto szczyt ogromnych, nieskończonych, wręcz zuchwałych pragnień Teresy. Ogarnięta miłością Bożą, pozwala wziąć się na Jego ramiona, jak na skrzydła orła, na których wznosi się ku Niemu. Trzeba podkreślić, że to wszystko, o czym pisze św. Teresa, nie jest tylko jakimś symbolem literackim, dziecinną mrzonką czy złudzeniem. Teresa mocno opiera się w formułowaniu swych myśli na fundamencie słowa Bożego i prawd, które podaje Kościół. Bo przecież choćby sakrament chrztu św. staje się dla człowieka realnym uczestnictwem w życiu Bożym. To właśnie się w nim dokonuje, choć dla wielu w sposób ukryty, oczekując na pełny rozwój łaski chrzcielnej. Bardzo interesujące są intuicje Teresy dotyczące miłości macierzyńskiej Boga, Jego czułości wobec swych dzieci i wobec samej Teresy. Takie właśnie spojrzenie na Boga, jak widzimy choćby z argumentacji Teresy, ma swój bardzo głęboki fundament biblijny, a ponadto skoro Bóg jest doskonały, nic nie stoi na przeszkodzie, by przypisywać Mu cechy, które są właściwe matce. Wielu świętych, ze św. Franciszkiem z Asyżu i z Janem od Krzyża na czele, tak właśnie Boga postrzegało. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus czyni podobnie.

"Winda" jako metoda małej drogi
 
W trzecim rękopisie Teresy, pisanym począwszy od lipca 1897, odkrywamy inny obraz, którego używa Teresa, aby przybliżyć istotę swej małej drogi: jest nim obraz windy. Winda była w jej czasach wynalazkiem nowym; miała okazję wypróbować jej działanie w czasie swych podróży przed wstąpieniem do Karmelu. Teraz z wewnętrzną wolnością wykorzystuje to urządzenie jako obraz dla przedstawienia drogi dziecięctwa. Pisze:

Od zawsze pragnęłam być świętą. Niestety, kiedy porównywałam się ze świętymi, to stwierdzałam nieustannie, że między nimi a mną istnieje ta sama różnica, co między górą, której szczyt ginie w niebiosach, a zabłąkanym ziarnkiem piasku, deptanym stopami przechodniów. Nie zniechęcałam się jednak i powiedziałam sobie tak: "Dobry Bóg nie wzbudzałby pragnień, które nie mogą się spełnić, a zatem, pomimo że jestem tak mała, mogę pragnąć świętości. Co prawda, wzrastać – to dla mnie rzecz niemożliwa, muszę więc znosić siebie taką, jaką jestem, ze wszystkimi swoimi wadami".

Zauważamy, jak Teresa najpierw uznaje absolutną transcendencję celu, jaki ją przyprowadził do Karmelu, a którym jest świętość. Na jego zobrazowanie używa tradycyjnego obrazu wysokiej góry, w Biblii bowiem Bóg często objawia się na wysokiej górze. W przeciwieństwie do wzniosłego celu, Teresa uważa się za ziarnko piasku, i to jeszcze deptane przez stopy przechodniów, co jest aluzją do trudów, cierpień, upokorzeń i szarej zwykłości jej życia w Karmelu, co jednak karmelitanka z Lisieux akceptuje, opierając się na wierze. "Dobry Bóg nie wzbudzałby pragnień, które nie mogą się spełnić". Teresa w swym wywodzie dochodzi do wniosków, do których prowadziły uczone analizy św. Augustyna i św. Tomasza, ale także duchowe wyczucie św. Teresy z Awili wyrażone w Drodze doskonałości, że człowiek jest z natury istotą "pragnącą". Teresa od Jezusa stwierdza bowiem: "Nasze pragnienia, przeciwnie, o ile pochodzą z nas samych, nigdy nie są bez pewnej niedoskonałości; jeśli jest w nich co dobrego, zawdzięczamy to Panu, że nas wspomóc raczył" (D 19, 9). Idąc za tą prawdą, Teresa z Lisieux stwierdza: "Chcę szukać sposobu, by dotrzeć do nieba małą drogą, prostą, krótką, małą drogą zupełnie nową. A żyjemy w dobie wynalazków; obecnie, żeby wyjść na piętro, nie trzeba już używać schodów, u ludzi bogatych zastępuje je świetnie winda". Teresa szuka w Piśmie Świętym tej "windy", ponieważ – jak pisze – jest "zbyt mała, aby piąć się do góry po stromych schodach doskonałości". I wtedy odnajduje fragmenty Starego Testamentu, które cytowaliśmy. Na podstawie nich Teresa nabiera przekonania, że musi stawać się coraz bardziej małą, najmniejszą, ponieważ "windą, którą mnie wzniesie aż do nieba, są Twoje ramiona, Jezu!".
 
Zobacz także
siostra salwatorianka
5 września przypada liturgiczne wspomnienie błogosławionej Marii od Apostołów (Teresy von Wüllenweber), współzałożycielki zgromadzenia zakonnego salwatorianek. W tym roku, a dokładnie 25 grudnia 2007 będziemy zaś obchodzili setną rocznicę jej śmierci...
 
Włodzimierz Wieczorek OP
Adwent w polskiej rzeczywistości religijnej jest szczególne pięknym okresem liturgicznym. Przemawia za tym bardzo rozbudowana w naszej tradycji jego symbolika oraz znaczenie. Liturgia Adwentu trwa cztery tygodnie, a ostatni IV tydzień jest pełnym napięcia i radości oczekiwaniem na Narodzenie się Mesjasza. W czytaniach mszalnych wyczuwa się podwójne napięcie eschatologiczne.
 
ks. Eugeniusz Zarzeczny MIC
Jest w naszym myśleniu jakaś pogarda dla Tomasza. Określiliśmy go mianem „niewiernego”. Jakby inni apostołowie byli wierni… Wszyscy uciekli i nawet po zmartwychwstaniu, widząc Jezusa, nie potrafili uwierzyć. Jezus sam zachęcał ich, by Go dotknęli, by zjedli z Nim posiłek. Jednak żaden z nich nie był na tyle odważny, by wyrazić swoją niewiarę.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS