logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ruth Burrows OCD
Istota modlitwy
Wydawnictwo W Drodze
 


Jeśli pragniesz zagłębić się w istotę modlitwy sięgnij po przewodnik po modlitwie Ruth Burrows, karmelitanki, mieszkającej w klasztorze w sercu hrabstwa Norfolk.  
 
Książka ukazała się w serii Pustelnia, która jest skierowana do ludzi żyjących we współczesnym świecie, którzy prowadzą aktywny tryb życia, a jednocześnie pragną prowadzić intensywne życie duchowe.
 

 

Wydawca: W drodze
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-7033-792-6
Format: 123x195
Stron: 220
Rodzaj okładki: Miękka

 
Kup tą książkę  
 
  

 
Bezbronna miłość
 


Teresa dostrzegła tę nieskrywaną, prostą, bezbronną miłość, która powierza się nam, a pomimo tego spotyka się z brakiem zrozumienia, jeśli nie z pogardą. Tam, gdzie my wołamy: "To nie może być Bóg" – ponieważ nie chcemy, żeby taki był Bóg –Teresa wyciąga ramiona swej miłości do tego, co jej wiara ukazuje jako sam nadmiar i szaleństwo Bożej miłości. Taki jest sens jej nabożeństwa do dzieciństwa Jezusa, do tajemnicy Jego niedostatku, na który sam się zdecydował. Teresa stara się nigdy nie sprawiać Mu przykrości przez swój brak zrozumienia, przez zbytnie koncentrowanie się na doświadczanej oschłości czy na drobnych trudnościach życiowych. Dzieciątko potrzebuje snu, nie bądź więc samolubny i nie próbuj go obudzić, żeby się do Ciebie uśmiechnęło! To ty masz się Nim opiekować i wycierać Mu łzy, a nie zalewać Go żądaniami przez swoje marudzenie albo swoje obawy o samego siebie! Teresa całkowicie odwróciła tę naturalną ludzką postawę. Zachęcała siostry, które szukały jej porady, żeby opiekowały się Bożym Dzieciątkiem, przynosiły Mu dary z kwiatów, uśmiechały się do Niego i śpiewały Mu. To są jej obrazy praktycznego życia wypływającego z miłości, czynienia wszystkiego z miłości, a nie dla siebie, zapominania o sobie, żeby uszczęśliwić innych, zaprzeczania swojej własnej woli, znoszenia cierpliwie cierpień ciała i umysłu. Jest to ta bezinteresowna miłość, która w tajemniczy sposób pozwala miłości Boga wejść w serca, które są zamknięte. Wszechmogący dał (nam) SAMEGO SIEBIE jako punkt podparcia; a jako dźwignię dał nam MODLITWĘ, która płonie ogniem miłości. Tym właśnie jest ta wszechmocna siła, która "podnosi cały świat". Wspomnienie przerażającego misterium męki Jezusa nie zdominowało codziennego życia Teresy. Mała Teresa miała raczej swobodny, lekki, dziecinny, uprzejmy sposób bycia, była wesoła i dowcipna. Nigdy nie dramatyzowała swoich trudności – były dla niej ukłuciami i niczym więcej – Dziecko bawiące się swoją zabawką!
 
Teresa potrafiła też dostrzec, jak cenna jest zwyczajność, a to zrozumienie zostało jej dane, byśmy i my umieli ją docenić. Przeżywała zwyczajność w pełni. Powinniśmy przyjmować bardzo poważnie to, co ona mówi nam o własnych słabościach, małościach i niedoskonałościach. Ona naprawdę jest jedną z nas, tą, która ponosi ciężar własnego wyjątkowego człowieczeństwa. Niewysłowiona czułość jej Boga – który dokonał wyboru, stał się człowiekiem i doświadcza na sobie słów: "Znikomymi stworzyłeś wszystkich ludzi" (Ps 89,48) – pozwoliły Teresie z ufnością przyjąć prawdę bycia nie-Bogiem, bycia osobą nieduchową, "prochem utworzonym z ziemi", osobą, która sama w sobie jest zupełnie niezdolna do osiągnięcia Boga. Pomimo że nasza duma być może nie chce tego przyjąć, jest to również i prawda o nas. Możemy czuć się pewni siebie i kompetentni w tym, co jest naszym naturalnym środowiskiem, ale gdy już poważnie pragniemy oddać Bogu pierwsze miejsce w naszym życiu, zaczynamy doświadczać siebie w inny sposób. Nie jesteśmy w ogóle kompetentni. Czujemy, że jesteśmy niedoskonali. Całe objawienie Boga w Jezusie daje nam absolutną pewność, że Bóg przyszedł do nas, aby nas podnieść, zrobić dla nas to, czego sami dla siebie uczynić nie możemy. Oczywiście, musimy zrobić to, co możemy. Teresa przyjmowała to za pewnik, więc jej hojność nie miała granic. Musimy szukać woli Bożej w każdej godzinie i poddawać się jej bez względu na cenę. Niemniej jednak, niezależnie od tego, jak bardzo byśmy się starali, nasze starania będą niewystarczające. Teresa prosi nas, żebyśmy zrozumieli, że wszystko, czego Bóg tak naprawdę pragnie, to nasze ślepe zaufanie, że On zrobi wszystko dla nas. Podobnie jak małe dziecko, wszystko, co możemy zrobić, w sensie duchowym, to podnieść naszą małą stopę na pierwszy stopień schodów i dalej próbować. Jezus, jak matka, zejdzie do nas i poniesie nas w swoich ramionach.
 
 
Ach Jezu! Dlaczego nie mogę powiedzieć wszystkim małym duszyczkom, jak niewypowiedziana jest Twoja łaskawość? Czuję, że gdybyś znalazł duszę słabszą i nawet, co jest niemożliwe, mniejszą niż moja, wtedy z przyjemnością obdarzyłbyś ją jeszcze większymi łaskami, pod warunkiem, że oddałaby siebie w postawie całkowitego zaufania do Twojego Nieskończonego Miłosierdzia.
 
 
Teresa była wierna swojej prawdzie aż do samego końca. Osiemnaście miesięcy przed śmiercią na gruźlicę nagle spadło na nią niewyobrażalne dotąd cierpienie: całkowita ciemność wiary. Po raz pierwszy stanęła twarzą w twarz z możliwością swojej kompletnej niewiary, rzeczywistości ateizmu: nie ma nieba, nie ma Boga – nic. Wszystko, co dawało jej poczucie sensu i radości życia, odeszło. Jeżeli Ten, na którym zawsze mogła polegać, że przemieni jej ludzkie "nie mogę" w "mogę", nie przyszedłby jej z pomocą, poddałaby się rozpaczy, zgrzeszyła. Potwierdzając swoją wiarę w Jego rzeczywistość, zachowała niezłomny pokój i oddanie w momencie strasznej ciemności, która rozbrzmiewała szyderczymi, bluźnierczymi głosami. Całą swoją istotą była zwrócona w stronę Jezusa, pozostając z dala od siebie. Jezus miał znaczenie, nie Teresa. Cierpiała wewnętrznie i zewnętrznie w stopniu nie do zniesienia, doświadczała ogołocenia, które wydawało się nie tylko fizyczne, ale też duchowe. Pełna uroku, dziecinna "lekkość" Teresy ukrywała jednak pełen zakres jej udręki. Wiedząc, że jej Umiłowany rozpaczałby z powodu jej cierpień, wolała ukryć je nawet przed Nim! Krótko przed śmiercią skomponowała pieśń Une rose efeuillée. Mimo pełnych łagodności obrazów i metafor, pieśń ta przemawia żarliwą miłością i pełnym oddaniem siebie. Teresa zbliża się do końca swojego życia. 
 
 
Róża, która właśnie osiągnęła swoją doskonałość, świadomie, z miłością i czułością rozrzuca swoje płatki pod stopy Bożego Dziecięcia, rzuca swój "Skarb, Najwyższe Piękno", gdy On stawia pierwsze kroki na "naszej smutnej ziemi" i ostatnie – w kierunku Kalwarii. Takie jest znaczenie jej życia – być wszystkim dla Jezusa, dla Jego ukojenia, dla Jego radości. To nie jest jedynie Teresa miłująca – Teresa zostaje owładnięta przez Miłość i sama staje się miłością.  

Zobacz także
o. Jerzy Gogola OCD
W praktyce nie istnieje modlitwa abstrakcyjna. Zawsze modlą się konkretni ludzie. Ich modlitwa karmi się pobożnością wspólnoty, w której żyją, i ze swej strony ubogaca modlitwę wspólnoty. Stąd w każdej epoce występują razem tak modlitwy wspólnoty jak i jednostek, ale nie są to formy niezależne. Istnieje pomiędzy nimi związek nawet wówczas, gdy wierzący modli się zupełnie sam i w osobistej intencji. 
 
ks. Mirosław Tykfer
„Zgorszenie” Jezusem nie prowadziło więc do upadku moralnego, ale oznaczało trudność w przyjęciu objawionej w Nim prawdy o Bogu, który jest miłością. Patrząc na życie Jezusa, Jego ciało, pochodzenie i rodzinę, mógł ktoś pytać o prawdziwość tego objawienia. Jak to możliwe, że Bóg przychodzi w ludzkiej postaci? Dlaczego mamy wierzyć temu człowiekowi, który jest podobny do nas, że On naprawdę jest Bogiem? 
 
Lech Dokowicz
Wielu charyzmatyków stawało przed dylematem, jak podporządkować się czemuś, co ma kształt bezdusznej kurialnej biurokracji, podczas gdy samemu posiada się bezpośredni dostęp do Ojca. Mistyk wie, że ma osobistą więź z Bogiem i nie potrzebuje do tego żadnych pośredników, a jednak musi podporządkować się...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS