logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Ireneusz Mroczkowski
Jak mówić w Kościele o karierze?
Kwartalnik Homo Dei
 


Nie znaczy to, że ludzie nie dążyli do karier, a jednym z jej wyznaczników był wysoki status ekonomiczny. W "ustroju równości społecznej" nie brakło zawodów, które były szczególnie cenione z racji finansowych. Ciekawy był przypadek tzw. prywaciarzy. Chociaż nie cieszyli się autorytetem wśród ideologów socjalizmu, to w opinii powszechnej "robili kariery", ponieważ mieli pieniądze. Potwierdzało to życie towarzyskie; prywaciarze nie byli bojkotowani przez przedstawicieli zawodów, które z racji społecznych uchodziły za szlachetne.

Niezbędnym warunkiem zrobienia kariery były wyższe studia. Dostęp do nich związany był z konkurencją, którą wypaczano poprzez dodatkowe punkty na egzaminach wstępnych na wyższe uczelnie. Z pewnością młodzi ludzie szli na studia nie tylko dlatego, że umiłowali wiedzę i chcieli budować "społeczeństwo oświecone". Wielu szło właśnie dla zrobienia kariery, która w tym wypadku łączyła pieniądze z szacunkiem społecznym.

Nie można zapomnieć, że schizofreniczny stosunek do kariery prezentowali sami przywódcy klasy robotniczej począwszy od gminnego do państwowego szczebla. Ludzie szybko się zorientowali, że przynależność do grupy partyjnej daje możliwość osiągnięcia pieniędzy, znaczenia i sławy. Tą droga kariera stała się dostępna dla wielu cyników, którzy u innych piętnowali to, z czego sami korzystali.

Aby dojść do kariery

Zrodziło to jedną z najbardziej zakłamanych struktur zła społecznego. Ludzie z całego serca tęsknili do czegoś, co było ideologicznie podejrzane, praktycznie zaś czynili wszystko – łącznie z łamaniem przepisów – aby dojść do kariery. Kariera stała się tak samo powodem wstydu, jak i przedmiotem pożądania. Dlatego starsze pokolenie, które weszło jeszcze w okres transformacji, nie było przyzwyczajone do słuchania o karierze na ambonie.

Po roku 1989 w sposób żywiołowy leczono się z tego ideologicznego zakłamania. Pojawili się ludzie przedsiębiorczy i zaczęto szukać sposobu realizacji ideałów społecznych Solidarności. Do dzisiaj zresztą trwają dyskusje nad kosztami społecznymi nagłego wprowadzenia gospodarki rynkowej; opozycja między Polską "liberalną" i "solidarną" jest najlepszym tego dowodem. Nie można zaprzeczyć, że struktury społeczne nie dały się zreformować tak, aby wszyscy mieli jednakowe szanse na robienie prawdziwych, tj. uczciwych karier. Nie przebrzmiały do dziś pytania o inną niż Balcerowiczowska drogę transformacji gospodarczej. Nie udało się zrównać beneficjentów dawnego systemu, uwłaszczonych skutecznie w III Rzeczypospolitej, z mieszkańcami popegieerowskich wiosek.

Współczesny dyskurs o karierze w Polsce nie może zapomnieć o tym, że realną szansę na karierę ma niezbyt duża część społeczeństwa, choć tęsknią za nią wszyscy. Niestety, dużo ludzi żyje w biedzie, a wtedy tęsknota za karierą łatwo przemienia się nie tylko w zazdrość, ale wręcz w bałwochwalczo-konsumpcyjne jej (kariery) pojmowanie.

Żelazna kurtyna zniknęła, jednak pewne klisze i schematy myślenia żyją nadal w naszych umysłach. Kapitalizm i wolny rynek były dla nas tak długo upragnionym rajem, że trudno nam zdobyć się na ich rzeczową i obiektywną krytykę [...]. Z radością przyjęliśmy paradygmat niczym nieograniczonej konsumpcji, pogrążając się w ekstazie reklamowo-promocyjno-supermarketowych rajów, gdy tymczasem neoliberalizm ekonomiczny przerabia nasze społeczeństwo w duchową, intelektualną i kulturalną pustynię, nad którą unoszą się widma Wielkiego Brata, Andrzeja Leppera, Lwa Rywina i Michała Wiśniewskiego[1].

 
Zobacz także
Ks. Wojciech Nowacki

Tłumaczenie, że modlę się całym swoim życiem, pracą i wszystkim, co robię, może łatwo doprowadzić do oszukiwania samego siebie i do faktycznego zaniku modlitwy... Pytanie o to, kiedy mamy się modlić, może dotyczyć trudności wygospodarowania stosownego czasu w sytuacji przeciążenia obowiązkami. Odnosi się ono także do wyboru pory dnia, która najbardziej odpowiada naszym indywidualnym predyspozycjom. Pytanie to odnosi się również do ilości czasu przeznaczanego na modlitwę. Chodzi także o określone sytuacje, okoliczności, kiedy modlitwa wydaje się mniej lub bardziej potrzebna.

 
ks. Zbigniew Kapłański

Znamy z Pisma Świętego wspaniałe postacie, które – choć zewnętrznie słabe – dokonywały wielkich dzieł, choćby Dawid w walce z Goliatem czy kobiety, takie jak Estera i Judyta. Znamy świętych, którzy „po ludzku” ledwo żyli, a dali świadectwo ogromnej mocy ducha. A jednocześnie widzimy, jak upadają mocarze. Odpowiedź jest prosta: ci pierwsi działali w mocy Ducha Świętego, a ci, którzy polegli, dysponowali jedynie ludzką siłą. Chyba każdy wolałby stać się słabym narzędziem zwycięskiego Ducha niż mocnym „balonem” napełnionym własną pychą.

 
ks. Przemysław Bukowski SCJ

W polskim krajobrazie raczej do rzadkości należy sytuacja, w której, spacerując ulicami jakiegokolwiek miasta czy wsi, uniknie się widoku budynku kościoła. Dla jednych widok ten będzie oczywistą szansą i okazją do pochwalenia Boga. Dla innych wyrazem pewnej natarczywości Kościoła, z którą nie potrafią sobie poradzić. Często tym drugim, być może również z winy tych pierwszych, kościelne drzwi kojarzą się z nieprzekraczalną bramą, za którą pobożne dusze walczą wyłącznie o swoje własne zbawienie i ocalenie. „Czy na tym polega to chrześcijaństwo?” – pytają.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS