logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Stanisław Morgalla SJ
Jak to powiedzieć, żeby nie powiedzieć
List
 


“Pogromca dusz" w piżamie
 
Lęk, wstyd, żal są więc mile widziane na spowiedzi. Tym milej, im bardziej wyraźnie korespondują z rozumem i wolą człowieka, czyli im bardziej są wyrazem zintegrowanej i dojrzałej osobowości. Każdej ludzkiej czynności towarzyszy jakaś emocja lub uczucie, więc i spowiedź powinna mieć emocjonalne zabarwienie. Odrobina lęku nie jest zła, podobnie jest ze wstydem czy żalem, które w naturalny sposób wiążą się z tym sakramentem. Bez tremendum także i fascinosum1 byłoby pozbawione smaku! Lęk nie tylko straszy, ale i ostrzega przed niebezpieczeństwem. Nie jest nim jednak spowiedź, ale grzech i uporczywe w nim trwanie.
 
Lęk może też wynikać z chorobliwej nadwrażliwości lub z jakichś traumatycznych doświadczeń, np. ze spotkania ze zbyt porywczym księdzem. Co robić w przypadku panicznego lęku przed spowiedzią? Przychodzi mi na myśl metoda terapeutyczna nazywana “intencją paradoksalną W. Frankla", polega ona na prowokowaniu sytuacji lękowej. Panicznie boisz się spowiedzi u ks. X., to poproś go o spowiedź i najlepiej na samym początku powiedz, jak bardzo się boisz. Lęk się zmniejszy lub ustąpi. Może nie zadziała to w każdym przypadku, ale tym zdrowszym i nieznerwicowanym na pewno pomoże. Innym sposobem na lęk przed spowiednikiem jest prosta wizualizacja, tj. wyobrażenie sobie go w sytuacji odmiennej, np. w piżamie lub na grządce pietruszki. To automatycznie zmniejsza nadmierny niepokój przed konkretnym człowiekiem, nawet jeśli będzie to największy “pogromca dusz" w okolicy. Każdy ma jednak własne i niepowtarzalne lęki, które można zrozumieć jedynie w szerszym kontekście jego osobowości, dlatego trudno podać uniwersalne rozwiązania.
 
Przede wszystkim jednak nie należy tłumić lęku, ani tego traumatycznego, ani naturalnego. Zwykle kończy się to unikaniem spowiedzi przez długie lata lub unikaniem wyznania grzechów, które są źródłem tych lęków. W konsekwencji grozić to może duchową stagnacją, a nawet zatwardziałością serca. Dotyczy to nie tylko świeckich, ale i kapłanów. Spowiadałem już w życiu kapłanów, którzy po urazie wyniesionym z konfesjonału sami przestali się spowiadać, i to na wiele lat, będąc jednocześnie bardzo wyrozumiałymi spowiednikami.
 
To nie jest sentymentalizm
 
Oczywiście dla ważności spowiedzi cała ta emocjonalna atmosfera w konfesjonale jest niepotrzebna. Tym niemniej gdybyśmy sprowadzili wszystko do kwestii ważności, to groziłby nam z kolei formalizm, z którym nagminnie stykam się przy okazji spowiedzi świątecznych. Jego przejawem jest to, że dorośli, inteligentni ludzie spowiadają się jak dzieci przed Pierwszą Komunią. Utrwalili sobie jeden schemat spowiedzi i trwają w nim przez całe lata. Nawet formułka wstępna pozostała ta sama, nie wspominając już o części wyznawanych grzechów. Ta formalna poprawność działa na mnie zawsze alarmująco. Widać reforma sakramentu spowiedzi i jego nowa formuła nie dotarła do zwykłych chrześcijan.
 
Ambicją spowiednika powinno być to, aby penitent wzbudził w sobie żal doskonały, czyli miłość do Boga, a do tego konieczne jest poszerzenie jego wiedzy religijnej i - co najważniejsze - pouczenie go o ogromie Bożej miłości i miłosierdzia. Penitent powinien nie tylko dowiedzieć się o Bożej miłości, ale poczuć się bezwarunkowo kochany także przez kapłana, który słucha jego spowiedzi. To nie jest sentymentalizm, ale głęboko ojcowskie uczucie, które dociera lepiej niż straszenie piekłem czy Bożymi plagami.
 
o. Stanisław Morgalla SJ
 
poprzednia  1 2 3
Zobacz także
ks. Edward Staniek
Twój brat był umarły a znów ożył. Zaginął a odnalazł się (Łk 15, 5). Spotykamy się z Jezusem jako lekarzem. Grzech rozumie On jako chorobę. Można w niej trwać – wtedy to choroba przewlekła. Można w niej umrzeć – i wówczas jest to choroba śmiertelna. Do tej prawdy nawiązuje przypowieści o Synu Marnotrawnym, gdy Ojciec tłumaczy drugiemu synowi, że jego brat był umarły, a ożył.
 
ks. Edward Staniek
Konflikt w konfesjonale pomiędzy spowiednikiem a penitentem nie ma charakteru prywatnego. Konfesjonał nie jest bowiem prywatnym miejscem pracy księży. Aby mogli godnie sprawować swoją posługę, Kościół ofiaruje im długoletnią formację, rozeznaje ich zdatność, a dopuszczenie do święceń przybiera charakter aktu publicznego...
 
Szymon Hiżycki OSB

Dla św. Jana grzech/bezprawie to każde wydarzenie, czyn, myśl, pragnienie, które w ostatecznym rozrachunku uniemożliwiają spotkanie z Bogiem. Często wierni pytają, czy coś już jest grzechem, czy jeszcze nie. To jakby zastanawiać się, jak cienki może lód, żeby jeszcze pode mną wytrzymał. Po co w ogóle na niego wchodzić? Prawidłowe pytanie brzmi: czy jest to nam do zbawienia potrzebne? Jeśli nie jest, to znaczy, że szkoda na to czasu. Natomiast jeżeli przyda się do zbawienia, pomoże w drodze do Pana Boga, to jak najbardziej uczynienie tego jest wskazane.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS