logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Beata Kołodziej
Jak wygląda Pan Bóg, czyli katecheza w domowych pieleszach
Głos Ojca Pio
 


 Trudno zaszczepić dziecku miłość do muzyki, jeśli jej nie słyszy, a uczone jest tylko nut. Można założyć, że dziecko samo poczuje, czym jest muzyka i rozpozna fakt, że zapis nutowy to nie tylko kropki na papierze. Pastuszek, który gra na fujarce nie potrzebuje akademii muzycznej, żeby napełnić hale swoją muzyką. Jednak większość dzieci nie zdoła pokonać takiej bariery – chyba że... spotka owego pastuszka. Podobnie jest z katechizacją. Jaki bowiem sens ma uczenie dzieci zasad i praktyk religijnych bez pokazania im, na czym polega żywa wiara w Boga?
 
Praca domowa
 
Pamiętam, z jakim niepokojem słuchałam przed laty na katechezach i kazaniach apelu: Kochaj Pana Boga! Trzeba było kochać Pana Jezusa, Matkę Bożą i całą gromadę osób, których nie widziało się na oczy! Nie bardzo mi ta miłość wychodziła, wstydziłam się o tym komukolwiek powiedzieć i w gruncie rzeczy miałam do Boga żal, że wymaga ode mnie czegoś niemożliwego. A z religii miałam piątkę!
 
Dopiero po latach, kiedy poznałam, czym jest miłość Boża, nie tylko zrozumiałam wszystkie przykazania i praktyki religijne, ale także odpowiedziałam miłością na miłość. Jednak nie poznawałam Boga jedynie własnymi siłami. Stało się to przede wszystkim dzięki świadectwu osób wierzących.
 
Tak jak partytura to jeszcze nie muzyka, tak katechizm nie jest tym samym, co żywa relacja z Bogiem. Tymczasem cała nauka religii w szkole koncentruje się na nauczeniu zasad i regułek. Mam wrażenie, że założenie jest takie: dziecko, które wynosi wiarę w Boga z domu, na katechezie powinno otrzymać wiedzę dotyczącą praktyk religijnych. Problem polega na tym, że większość dzieci z domu nie wynosi nic lub bardzo niewiele... Rodzice rzadko rozmawiają ze swoimi pociechami o Bogu. Mają jednak przekonanie, że katecheta w szkole nie tylko uczy religii, ale również przekazuje dziecku wiarę... Efekty tego nieporozumienia są takie, że dziecko właściwie nie ma z kim porozmawiać o Bogu i o modlitwie. A przecież tak bardzo potrzebne jest przekazanie wiary dzieciom. Powinni to robić rodzice, dziadkowie, katecheci – każdy człowiek, który ma jakikolwiek kontakt z dzieckiem.
 
Z perspektywy czasu widzę, jak skomplikowane bywa to zadanie. Już jako matka musiałam szukać właściwej drogi, niekiedy metodą prób i błędów. Miałam to szczęście, że nie byłam sama z tymi problemami. Od początku moje wysiłki wspierał mąż, a nasze relacje małżeńskie były (i nadal są) dla dzieci kolejną, kto wie czy nie najważniejszą, lekcją miłości Boga i bliźniego w praktyce.
 
Znaleźć sposób na dziecięce wątpliwości
 
Opowiadanie o Bogu i naukę modlitwy rozpoczynaliśmy bardzo wcześnie, kiedy tylko dzieci zaczynały mówić. Staraliśmy się włączyć je do wspólnej modlitwy. Gdy nasz synek miał półtora roku, już przysłuchiwał się naszej wieczornej modlitwie. O dziwo, nie usiłował przeszkadzać. Widocznie było to dla niego osobliwe widowisko. Wspólnie z mężem modliliśmy się wtedy w sposób jak najprostszy, aby dziecko mogło zrozumieć nasze słowa. Sama modlitwa trwała bardzo krótko – nie dłużej niż 3-4 minuty. Michałek, który początkowo był tylko biernym świadkiem, pewnego razu nieoczekiwanie powiedział: – I plose Cię, Panie Boze, zebym jutro zlobił siusiu do nocnika...
 
Taka była pierwsza modlitwa mojego synka! Mieliśmy wielki kłopot z utrzymaniem powagi, ale dokonaliśmy nadludzkiego wysiłku i przyłączyliśmy się do jego modlitewnej  intencji (istotnie, nauka korzystania z nocnika była w tym czasie największym problemem Michałka). Okazało się, że tak małe dziecko bezbłędnie zrozumiało, na czym polega modlitwa, wyłącznie obserwując zachowanie dorosłych! Z czasem Michałek nauczył się także modlitw: „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Mario”, „Aniele Boży”, ale zwracanie się do Boga w sposób bezpośredni jest dla niego pierwszą i najbardziej naturalną formą rozmowy z Nim.
 
Myślę, że dla każdego dziecka bardzo ważne jest, żeby ktoś wyjaśnił mu sens modlitwy i wszystkich wypowiadanych podczas niej słów. Konieczne jest również wytłumaczenie, kim jest Bóg i dlaczego z Nim rozmawiamy, pomimo iż nie możemy Go ani zobaczyć, ani usłyszeć. W przypadku moich dzieci, które z natury były niezwykle dociekliwe, kosztowało to wiele czasu. Musiałam cierpliwie uczyć się patrzenia na świat oczami dziecka i wiele rzeczy przemyśleć jeszcze raz, zanim zdołałam je przekazać dzieciom w sposób zrozumiały. Dużo z nimi rozmawiałam i odpowiadałam na tysiące pytań. Moje dzieci bardzo to lubiły. Dobrym pomysłem było czytanie im książek. Wiersze, bajki, opowiadania – to nie tylko miły sposób wspólnego spędzania czasu z dzieckiem, ale też dobry punkt wyjścia do rozmowy o Bogu. Zauważyłam, że kiedy dzieci słuchają bajki lub opowieści, angażują się emocjonalnie. Chcą natychmiast wyjaśnić wszystkie wątpliwości albo pokazać, że mają swoje zdanie na dany temat.
 
Pytania dzieci wcale nie są łatwe! Oto skala problemów, z którymi przyszło mi się zmierzyć: Jak wygląda Pan Bóg i dlaczego Go nie widać? Czy Trójca Święta to Bóg, Jezus i Maryja? Dlaczego Bóg nie pozwolił Ewie jeść jabłek – może był chytry? Jeśli rodzice albo katecheci nie słyszeli podobnych pytań, może to oznaczać, że dzieci same sobie na nie odpowiedziały, a obraz Pana Boga, który właśnie kształtuje się w ich umysłach niewiele ma wspólnego z rzeczywistością.
 
 
1 2  następna
Zobacz także
Jacek Salij OP
Pan Jezus jest prawdziwym człowiekiem. Skoro jednak jest On zarazem Synem Bożym, pojawia się pytanie, czy nie wynikają z tego jakieś realne konsekwencje dla Jego człowieczeństwa. Innymi słowy, czy we wszystkim jest On takim samym człowiekiem, jak my. Zauważmy najpierw, że Jezus był człowiekiem niewyobrażalnie piękniej niż my. Jego człowieczeństwo nie było bowiem w żaden sposób zdeformowane grzechem.
 
o. Mateusz Pindelski SP
Są tacy ludzie, przed którymi stoi dramatyczny wybór: życie w czystości albo niemożność przyjmowania Eucharystii. Ich problem polega na tym, że związki, w których żyją, uniemożliwiają im pełną jedność z Kościołem. Dobro obecnego współmałżonka czy konieczność wychowania dzieci czynią wręcz niemożliwym zerwanie nowego związku. Z drugiej strony Kościół, stojący na straży świętości i nierozerwalności małżeństwa sakramentalnego...
 
Iwona Dąbrowska
Codzienny pośpiech zamknął nas na Boga. Zamknął nasze uszy i serca na Jego słowa. Bardzo często zapominamy, że Bóg w ogóle istnieje. Dlaczego tak jest? - na to pytanie każdy z nas musi sam sobie odpowiedzieć. Oczywiście jest pewna garstka ludzi, którzy bez względu na wszystko, zawsze o Nim pamiętają i powierzają mu swoje życie...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS