logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Eligiusz Piotrowski
Jaka wizja Trójcy Świetej, taka wizja Kościoła
Kwartalnik Homo Dei
 


Konkretną realizację trynitarnego wymiaru Kościoła ukazuje nowotestamentalna metafora Ciała Chrystusa. Kościół jest przede wszystkim ikoną Trójcy dzięki temu, że wraz z wieloma różnymi członkami jest jednym Ciałem Chrystusa - Ciałem nie bez członków i członków nie bez życiodajnego włączenia w Ciało. Jeśli więc wierzący w swojej wolności afirmują swoje istnienie, otwierają się na siebie, służą sobie nawzajem, stając wspólnie przed Bogiem, wtedy możemy mówić o komunii, która jest "stworzonym odzwierciedleniem troistego Boga". Wówczas możemy mówić również o osobowej perychorezie, czyli osobowym przenikaniu się, co jest także warunkiem (ostatecznego) spełnienia.
 
Rzeczywistość Trójcy to z jednej strony jedna istota obecna w wielości trzech Osób, a z drugiej cała ona obecna w każdej pojedynczej osobie. W analogii do Kościoła stwierdzamy, że eklezjalna komunia istnieje nie tylko jako jedna w wielości swoich członków, lecz że komunijna sieć jest obecna, uchwytna i rzeczywista w każdym pojedynczym wierzącym, ponieważ wszyscy razem i każdy z osobna z niej czerpią najgłębszy sens swego istnienia. 
 
Kościół trwający na wzór Trójcy ma także wobec świata spełniać posługę jedności, by go doprowadzić do udziału w życiu samego Boga. "Trynitaryzacja" - jak mówi Greshake - Kościoła musi być rzeczywistością "przekładającą" ideę komunii na wszystkie wymiary życia. Tak więc wszystko w Kościele: struktury, instytucje, procesy życiowe i komunikacja muszą odsłaniać sens komunii. Tylko wówczas podjęte i zrealizowane zostanie zadanie Kościoła [7].
 
W swoich początkach wspólnoty chrześcijańskie wyciągały z tej swojej ontycznej sytuacji konkretne wnioski, czego wyrazem są Łukaszowe summaria w Dziejach Apostolskich (Dz 2,44nn; 44,32n), mówiące o chrześcijanach żyjących "inaczej". Zadaniem Kościoła stało się dążenie do zniesienia społecznych nierówności i zaprezentowanie nowego modelu ludzkiego współżycia. Jednak polega on nie tyle na zwykłym dzieleniu się dobrami, co na wzajemnym obdarowywaniu się osób. Podobnie jak Trójjedyny Bóg swoje wewnętrzne życie realizuje we wzajemnym samoudzielaniu się Boskich Osób i jak, z perspektywy swojej własnej istoty, objawia się światu jako samoudzielanie się mu, tak również Kościół winien realizować swoje życie jako samoudzielanie się; to, co Kościół i każdy w nim otrzymał od Boga, mianowicie osobiste uzdolnienia i możliwości, poznanie i potencjał, winien przekazywać dalej w komunikacyjnym procesie wzajemnego obdarowywania i przekładać na praktyczne realizacje. W ten sposób nie tylko odzwierciedla się życie Trójcy oraz ukazuje się zapowiedź, przedsmak definitywnej komunii w przyobiecanym Królestwie Boga, lecz także realizuje się fundamentalne przykazanie miłości, które w swej istocie jest widzialnym znakiem odzwierciedlającym Trójcę w świecie stworzonym. I dokładnie to, wydarzenie miłości odzwierciedlające trynitarne communio, winno się stać istotą Kościoła jako pośrednictwo między jednością i wielością [8].
 
Zadania po Soborze
 
Trynitarna zasada kościelnego communio jest bez wątpienia podstawą przezwyciężenia napięć, jakie towarzyszą Kościołowi od wieków, a w naszych czasach wydają się ujawniać w sposób nad wyraz dokuczliwy: napięcie między Kościołem powszechnym a Kościołami lokalnymi, hierarchią a charyzmatem, tradycją a inkulturacją, kobietą a mężczyzną, świeckim a duchownym. Instytucje kościelne, którymi są urząd, słowo czy sakrament, i charyzmaty, będące darem Ducha, nie mogą być traktowane jako wielkości sobie przeciwstawne, gdyż obie służyć winny dobru Kościoła, a ich dawcą jest jeden Bóg; zatem obie winny się przenikać i uzupełniać wzajemnie, choć zawsze będzie istniał problem wyważenia. 
 
W Kościołach lokalnych ujawnia się to, co szczególne i wyjątkowe, charakterystyczne dla ich specyficznych i różnorodnych uwarunkowań. Z drugiej zaś strony także w nich realizuje się to, co powszechne, katolickie, choć zawsze odbywa się to w sposób konkretnie lokalny, a nie abstrakcyjnie powszechny. Najmniejszą cząstką Kościoła, w której ujawnia się owa konieczna perychoreza, jest każdy pojedynczy wierzący. Jednak na nim nie może się to wzajemne przenikanie kończyć, lecz musi ono stawać się zasadą na wszystkich możliwych szczeblach instytucjonalnej struktury Kościoła. Oto dwa konkretne przykłady.
 
Nie ulega wątpliwości, że w świecie panuje (wciąż) nierówność płci. Podobnie jest w Kościele, co utrudnia dostrzeżenie zasady perychoretycznej na linii mężczyzna – kobieta. Jeśli jednak uznać, że także te relacje winny być obrazem relacji trynitarnych, to trzeba poszukiwać takich rozwiązań, by stały się one miejscem urzeczywistniania trynitarnych odniesień [9]. Trudno uznać tę kwestię za rozwiązaną, kiedy tylko jedna strona uważa, że wszystko uzyskało upragnione status quo.
 
Między duchownymi a świeckimi nie może być tak ostrego podziału, jak to ma miejsce w praktyce, ponieważ w pierwszym rzędzie łączy ich (a nie dzieli) obowiązek głoszenia Ewangelii. Oba stany ukierunkowane są na Kościół i na świat, a tego w żaden sposób nie można pogodzić z jakimkolwiek dualizmem czy prostym zsumowaniem dwóch różnych powołań. Konieczna jest obopólna perychoreza, gdzie różność i równa godność nie tworzą układu wykluczających się opozycji, lecz bieguny wprawdzie nieusuwalnego, ale życiodajnego napięcia. Każdy wierny, stosownie do swego powołania i uzdolnienia, w sposób szczególny i wyjątkowy czyni i cierpi w Kościele to, co powinni czynić i cierpieć wszyscy. W ten sposób konkretna aktywność poszczególnego członka Kościoła stanowi uznane i przyjęte dobro wszystkich. W perychorezie różnorodności, we wzajemnym uznaniu i dzieleniu się z każdym tym, co własne, powstaje komunijna jedność Kościoła.
 
 
_______________________
Przypisy:
 
[7] Por. G. Greshake, dz. cyt., s. 383n.
[8]Tamże, s. 386.
[9] Chodzi tu nie tylko, choć przede wszystkim, o problem święcenia kobiet, co do którego nie ma zgody wśród teologów, zwłaszcza w kontekście interpretacji Ordinatio sacerdotalis Jana Pawła II (1994).
 
 
Zobacz także
Jacek Olczyk SJ
„Trójca Święta to tajemnica. Kiedy zaczynamy o niej mówić, to tak, jakbyśmy gaworzyli jak małe dzieci, bo nagle brakuje nam słów. Nawet gdy mamy jakieś doświadczenia duchowe i jakąś wiedzę, to i tak korzystamy z metafor, obrazów…”.

Z Jackiem Olczykiem SJ rozmowia Joanną Sztaudynger. 
 
Krzysztof Ołdakowski SJ
Jesteśmy zmęczeni nadmiernym tempem życia, ale równocześnie niewiele robimy, aby wyhamować i nabrać dystansu, uważając, że w pojedynkę nie da się zmienić biegu historii oraz społecznego nastawienia. Obawiamy się uznania nas za dziwaków i wykluczenia ze środowiska, w którym jest miejsce dla silnych i skutecznych....
 
Jowita Guja
Na miłość składa się z jednej strony poczucie wzajemnego zaufania, bezpieczeństwa, zadomowienia, z drugiej – namiętność i cieszenie się sobą w wymiarze cielesnym. W miłości między kobietą i mężczyzną obecne są dwa elementy: agape i eros.  

Z o. Jackiem Prusakiem SJ, teologiem i psychoterapeutą rozmawia Jowita Guja
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS