logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Paweł Hańczak OCD
Jałmużna - dar serca - dar z siebie
Głos Karmelu
 
fot. Alexander Grey | Unsplash (cc)


Prawdziwa jałmużna to danie siebie i może jej dokonać każdy, w każdej sytuacji – bo zawsze możemy siebie dać – bez względu na to, kim się jest, bez względu na wykształcenie, zasób portfela, wiek, bez względu na cokolwiek.

 

„Gdy podniósł oczy, zobaczył jak bogaci wrzucali swe ofiary do skarbony. Zobaczył też, jak uboga wdowa wrzuciła tam dwa pieniążki, i rzekł: Prawdziwie powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni. Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie”. (Łk 21, 1–4)

 

Ulice Krakowa – teraz pełne, tysiące zabieganych ludzi, co chwilę ktoś pyta o jałmużnę, o jakiś grosik, o trochę pieniędzy; stoi na dworcu, na ulicy, przed kościołem; starsi, młodsi, kobiety z dziećmi. A tłum zabiegany jak co dzień, każdy ma swoje sprawy, jest zagoniony, nie ma teraz czasu myśleć o innych, nie ma czasu myśleć o biednych. Hm... czy rzeczywiście biednych? Trzeba sobie jakoś wytłumaczyć swoją obojętność; bo przecież człowiek nie ma czasu, a poza tym, czy oni naprawdę potrzebują pomocy? Przychodzi mi na myśl przypowieść o dobrym Samarytaninie – on miał czas. Był tak jak inni zabiegany, zagoniony, ale znalazł czas i pieniądze dla drugiego człowieka, zauważył go. Ale śpieszę się przecież, na urodziny, na spotkanie, jeszcze trzeba coś załatwić... chyba przypominam raczej kogoś innego z tej przypowieści, ale przecież nie mam teraz czasu tego wszystkiego roztrząsać.

 

A Jezus? Jezus patrzy, patrzy na serca, na każdego, przystaje... i dostrzega coś, czego my nie dostrzegamy – wdowę. Kogoś, kto nie daje mi spokoju, kto daje coś małego, coś na pierwszy rzut oka niezauważalnego, prawie nic... swoje nic. Bo przecież wszyscy wrzucali jakieś pieniądze – i faryzeusze, i saduceusze, i uczeni w Piśmie, i zwykli ludzie, i celnicy... businessmani, dyrektorzy, wykładowcy, studenci, robotnicy, matki z dziećmi, kapłani. Każdy coś tam przecież daje – niektórzy nawet więcej niż inni. Ale ta wdowa jakoś nie daje mi spokoju. Cóż ona takiego dała, że to zainteresowało, zatrzymało wzrok, serce samego Boga? Ta wdowa dała... WSZYSTKO. Po prostu wszystko, co miała najcenniejszego – ona dała samą siebie.

 

W ten sposób Jezus chce nam pokazać, co jest najważniejsze, czym jest prawdziwa jałmużna, na czym ona powinna polegać, gdzie mogę jej dokonać. Prawdziwa jałmużna to danie siebie i może jej dokonać każdy, w każdej sytuacji – bo zawsze możemy siebie dać – bez względu na to, kim się jest, bez względu na wykształcenie, zasób portfela, wiek, bez względu na cokolwiek. Jezus chce mnie zapytać o to, jaki jestem dla drugiego człowieka, gdzie wtedy jestem, gdzie jest moje serce. Czy tak naprawdę obchodzi mnie życie drugiego, jego troski, ból, problemy, zmagania, porażki, radości, sukcesy? Czy dostrzegam, zauważam tego drugiego obok siebie, jego prawdziwe oblicze? Ta prawdziwa jałmużna jest taka prosta i trudna zarazem. Bo to uśmiech na twarzy w szary, zwykły poranek, pomocna dłoń, rada, wysłuchanie kogoś, przytulenie, bycie z drugim. Ale jednocześnie to odkrycie siebie samego, empatia, otwarcie się, dyspozycyjność, obecność.

 

Takie proste, ale i trudne zarazem. Bo wtedy nie chodzi o rzucenie gdzieś kilku złotych i zapomnienie o tym człowieku. To dawanie siebie na co dzień, w tysiącach sytuacji, w tysiącach relacji – zaczynając od rodziny, szkoły, pracy... Ileż tych możliwości w dawaniu swojego „nic” na wzór ubogiej wdowy... w dawaniu swojego serca, w dawaniu siebie, w dawaniu wszystkiego.

 

A Jezus – On tego uczy, daje się cały, zawsze się dawał i nigdy nie przestaje – w tym białym okruszku chleba, w swoim Ciele, w Eucharystii. Bóg, który daje się cały, który ofiaruje siebie, bez reszty, bez zbędnych pytań, bez zabiegania, bez ociągania się, staje przed każdym z nas, staje przede mną i chce się spotkać, chce być, chce się dać cały. Ale czy potrafię przyjąć ten mały okruszek Chleba, przyjąć Go w całości, otworzyć się na dar, pozwolić sobie na bycie tym obdarowanym, przyznać, że to ja czegoś potrzebuję od drugiego, że ja też potrzebuję jałmużny, że to ja tak naprawdę jestem tym biednym, ubogim? Potrzebuję Jego, potrzebuję Boga, by móc dać to, co mam najcenniejszego – by dawać siebie – swoje nic, by się nie chować za tysiącami spraw, za zabieganiem, za... ileż tych wymówek. Dawać siebie, w prostocie i w całości, tak jak ON. Otwierać swe serce przed drugim, być – czyż nie takiej jałmużny Jezus chce nas nauczyć?

 

Paweł Hańczak OCD
Głos Karmelu 2/2011

 
Zobacz także
o. B. Kocańda OFMConv
U podstaw tego wszystkiego leży nieposłuszeństwo słowu Bożemu, które w sposób jednoznaczny stanowi: "Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusla, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni. Z powodu tych obrzydliwości wypędza ich Pan, Bóg twój, sprzed twego oblicza" (Pwt 18, 10-12).
 
ks. Marek Dziewiecki
Męskość to obok kobiecości jeden z dwóch sposobów bycia człowiekiem. Specyfika bycia mężczyzną – w odróżnieniu od bycia kobietą – polega na tym, że mężczyzna z reguły łatwiej i lepiej funkcjonuje w świecie rzeczy, przedmiotów, produkcji, organizacji.
 
o. Paweł Baraniecki OCD
Sprawcą nocy jest sam Bóg. Poprzez oczyszczenie naszego rozumu, które dokonuje się za pomocą teologalnej cnoty wiary, pragnie udzielać nowego sposobu poznania, rozumienia oraz nowego spojrzenia na nas samych, na Niego i wszystkie rzeczy. 

Z o. Romulo Cuartas Londońo OCD, wicedyrektorem Międzynarodowego Centrum Terezjańsko-Sanjuanistycznego w Avili w Hiszpanii rozmawia o. Paweł Baraniecki OCD.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS