logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Paweł Krupa OP
Jeden Kościół i dwie Msze?
List
 


Redakcja LISTU rozmawia z o. Pawłem Krupą, dominikaninem, historykiem, członkiem Commissio Leonina
 
 Benedykt XVI w motu proprio Summorum Pontificum (SP) dopuścił sprawowanie w kościołach Mszy św. Piusa V, tzw. trydenckiej. Jak Ojciec odbiera tę decyzję?
 
Dokument papieski przyjąłem z szacunkiem i w duchu posłuszeństwa, choć nie ukrywam, że budzi on we mnie sporo pytań.
W waszym pytaniu chodzi o rytuał Mszy według wydania bł. Jana XXIII z 1962 r. Podkreślam to, gdyż słyszy się czasem o Mszy trydenckiej lub św. Piusa V, jakby nigdy nie podlegała ona żadnym reformom ani zmianom, a tak nie było. Jakby jej jednak nie nazywać, jest to ta sama Ofiara Jezusa Chrystusa, której prawdziwość nie zależy przede wszystkim od nas, od sposobu jej sprawowania, ale od Chrystusa. To On nadaje jej moc, On czyni ją ważną.
 
Czego dotyczą Ojca wątpliwości?
 
Przede wszystkim niejasne jest dla mnie, co dokument papieski - odwołując się do znanej maksymy lex orandi, lex credendi - rozumie przez określenie rytu przedsoborowego, jako „nadzwyczajnego wyrazu modlitwy" (SP, a. 1), kształtującej wiarę. Sobór Trydencki ustanowił jako jedyny ryt Mszy katolickiej tzw. Mszę Piusa V, ąc wyjątkowo (nadzwyczajnie) niektóre ryty lokalne (np. ryt ambrozjański w Mediolanie) bądź zakonne (np. kartuzi, dominikanie). Czterysta lat później kolejny sobór, tym razem Watykański II, jedyną formę katolickiej liturgii eucharystycznej ustanowił tzw. Mszę Pawła VI. Żadna z nich nie została ustanowiona jako propozycja, którą można przyjąć czy nie, ale jako znak jedności Kościoła rzymskiego. W roku 1984, specjalnym indultem, ponowionym w Motu proprio Ecclesia Dei z 1988 r., papież Jan Paweł II ł na używanie rytu przedsoborowego osobom, które o to prosiły, pozostawiając decyzję w gestii biskupów diecezjalnych, którym jednocześnie zalecał, aby w swoich diecezjach chętnie takie pozwolenia wydawali. Mieliśmy więc ryt zwyczajny, czyli Mszę Pawła VI, ryt nadzwyczajny, to znaczy dopuszczony w wyjątkowych okolicznościach na podstawie specjalnego zezwolenia, czyli Mszę bł. Jana XXIII, zwaną powszechnie trydencką. Dziś, Benedykt XVI zezwala na odprawianie tej Mszy każdemu kapłanowi, bez uprzedniego zezwolenia biskupa, i to zarówno w przypadku celebracji bez ludu, jak i w przypadku sprawowania Mszy w obecności wiernych (SP, art.2 i art.5, par.1). Decyzję o ustanowieniu w parafii Mszy trydenckiej może podjąć proboszcz lub rektor danego kościoła. W pewien sposób zatem „uwolniono" ryt przedsoborowy i można odnieść wrażenie, że nie jest on już nadzwyczajny. Tak interpretują to media, lecz to nieprawda, gdyż motu proprio podkreśla, że taka Eucharystia może być ustanowiona dla istniejącej już przy parafii, i to w sposób stały, grupy miłośników dawnej liturgii, nie tytułem eksperymentu albo widzimisię proboszcza. Pozostaje więc rytem trwających w jedności z Rzymem tradycjonalistów, a nie rytem „zwyczajnym" (oficjalnym) Kościoła. Uproszczono jedynie procedury zezwalające na sprawowanie tego rytu i zaakceptowano jego współistnienie w życiu parafialnym. Tak to rozumiem, gdyż w przeciwnym wypadku mielibyśmy jeden rzymski Kościół i dwa znaki jedności, co moim zdaniem sprzeciwiałoby się intencjom ojców soborowych zarówno Trydentu, jak i Vaticanum II.
 
W motu proprio jest też mowa o innych sakramentach...
 
Tak, papież zezwala w nim również proboszczom na sprawowanie według dawnego rytu chrztów, ślubów, spowiedzi, namaszczenia chorych (SP, art.9, par.1) dla osób, które poproszą o to z przemyślanych i uzasadnionych powodów. To ważna uwaga, bo nie wyobrażam sobie, że ktoś przychodzi do księdza i mówi, że chce ochrzcić dziecko w dawnym obrządku, bo to takie ładne i oryginalne, i śliny się używa, i soli... Co to za powody?! Często się słyszy, czasem nawet z ust poważnych teologów, że dawny ryt lepiej wyrażał sacrum liturgii. Dlaczego lepiej? Bo jest mniej zrozumiały, bardziej tajemniczy i nie tak „horyzontalny", lecz zwrócony ku górze? To są kategorie uczuciowo-estetyczne, właściwe dla magii raczej niż dla liturgii chrześcijańskiej. Ta ostatnia powinna brać pod uwagę wymiar duchowo-teologiczny. Chyba nie chcemy wrócić do czasów, tak uroczo przedstawionych w kultowym filmie „Sami swoi", gdzie bohaterzy o chrzcie świętym mówią jako o „posoleniu dzieciaka"?
 
Wszystko zależy więc od proboszcza?
 
Niewątpliwie. I bardzo liczę na rozsądek oraz wyczucie liturgiczne i katechetyczne duszpasterzy. Tym bardziej że często mogą pojawić się różne problemy. Na przykład w sprawie kalendarza liturgicznego, o którym zresztą motu proprio nie wspomina, a szkoda. Przedsoborowy kalendarz liturgiczny jest inny od aktualnego. I tak, trzy niedziele przed Popielcem przypada w nim Niedziela Siedemdziesiątnicy (In Septuagesima), która rozpoczyna okres pokutny: kolor szat jest fioletowy, nie śpiewa się już Alleluja. Trochę dziwnie będzie wyglądać, jeśli rano w parafii będzie się odprawiać taka Msza, a zaraz po niej Msza z Niedzieli Zwykłej, w zielonym kolorze i z Alleluja. A co z obchodami wspomnień świętych? A co z lekcjonarzem, którego układ w obu obrządkach jest inny? A brewiarz? Obecne motu proprio pozwala księżom na odmawianie „starej" liturgii godzin. Jeśli taką opcję wybierze proboszcz, ale nie wikary, to już się razem na brewiarzu nie pomodlą, bo różnica jest nie tylko w języku, ale i w rozkładzie psalmów, a nawet w samej strukturze poszczególnych godzin liturgicznych.
Powiem szczerze, że - pomimo najlepszych intencji Twórcy nowego dokumentu - obawiam się, iż może on spowodować sporo zamieszania w głowach wiernych. A ponadto mam wrażenie, że choć motu proprio ma być kolejnym wyciągnięciem dłoni do tradycjonalistów katolickich, a także do lefebrystów, to niestety nie zadowoli on ani jednych, ani drugich.
 
 
1 2 3 4 5  następna
Zobacz także
Bartłomiej Kucharski OCD

Proponuję dokonać istotnej zmiany w przeżywaniu świętych tajemnic eucharystycznych i w Hostii dostrzec żywą obecność Jezusa, a zgromadzenie eucharystyczne przeżywać w kluczu osobowego spotkania z Nim – w Nim zaś z każdym istniejącym człowiekiem.

 
Bartłomiej Kucharski OCD
Jeśli naprawdę wierzymy, że w Eucharystii „Bóg jest wśród nas na rodzinnym obiedzie”, że jest między nami i sam jest bankietem, to wezwani jesteśmy przez Niego do tego, abyśmy stali się homo eucharisticus. Zgoda na przyjęcie Ciała Chrystusa przemienia nasze wzajemne relacje, przemieniając równocześnie nas samych. Pamięć Eucharystii – To jest Ciało moje, które za was będzie wydane (Łk 22, 19) – to pamięć żywego, obecnego Ciała.
 
Małgorzata Radomska

Półmrok. Kopcące naftowe lampki oświetlają odrapane ściany. Zaduch. Obok siebie mężczyźni i kobiety leżący na ławach zbitych z gołych desek. Jęki konającego mieszają się z wrzaskiem szyderstw, przekleństw i wyuzdanych dowcipów. Sceny jakby z dantejskiego piekła. Świat nędzy… „Trzeba duszę dać” – usłyszał w swym wnętrzu wstrząśnięty tym widokiem Adam Chmielowski, który z przyjacielem Dębickim i hrabią Wodzickim, wracając z balu w pałacu „Pod Baranami”, wstąpił do krakowskiej Ogrzewalni – schroniska dla najuboższych.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS